tag:blogger.com,1999:blog-89700738261062960202024-02-19T04:29:11.949-08:00...ten, kto kocha naprawdę, kocha w milczeniu, uczynkiem, a nie słowamiRosiehttp://www.blogger.com/profile/15159605793552865384noreply@blogger.comBlogger50125tag:blogger.com,1999:blog-8970073826106296020.post-10466364757345103012016-10-02T05:09:00.002-07:002016-10-02T05:12:37.974-07:00Wielki powrót? <div style="text-align: center;">
Cześć,</div>
<div style="text-align: center;">
To, że właśnie tutaj jestem i piszę to nie jest żaden przypadek choć przyznam, że jest to dość spontaniczne. Kończąc opowiadanie dwa lata temu nie sądziłam, że przestanę w ogóle pisać; nie sądziłam też, że wrócę tutaj. Przez te wszystkie lata miałam wiele pomysłów, których nie mogłam wykorzystać, wiele z nich także wydawało mi się totalnie beznadziejnych, jednak należy w końcu przerwać tą złą passę. Dzisiaj, przed paroma chwilami nasunął mi się pomysł i od razu wiedziałam, że to jest to... to na co czekałam tyle czasu. Chciałabym napisać kolejne opowiadanie, które po części będzie kontynuacją tego bloga. Głównymi bohaterami będą dzieci Rose i Harry'ego. Dzięki temu poznacie nie tylko ich dalsze losy, ale także losy ich rodziców. Wydaje mi się, że jest to coś nowego i ciekawego, jednak wiem, że większość moich czytelników już tutaj nie zagląda, ale jeśli jest ktoś nowy albo po prostu ktoś komu to się spodoba to proszę o zostawienie po sobie śladu, ponieważ by zacząć pisać muszę wiedzieć, czy jest dla kogo. </div>
<div style="text-align: center;">
Dziękuję jeśli to przeczytałeś.</div>
<div style="text-align: center;">
Pozdrawiam, Zuzia. </div>
Rosiehttp://www.blogger.com/profile/15159605793552865384noreply@blogger.com1tag:blogger.com,1999:blog-8970073826106296020.post-58900427407596550062014-09-05T09:51:00.000-07:002014-09-05T09:51:09.150-07:00Epilog Ciepłe promienie słoneczne ogrzewały moje ciało, gdy chłodna, morska bryza je muskała. Gwar, który tworzyli ludzie mi nie przeszkadzał, a wręcz odwrotnie. Wsłuchiwałam się w śmiechy dorosłych i piski dzieci. Ludzie tutaj byli szczęśliwi. Jak ja. Niektórzy spełniali swoje marzenia, a inni po prostu cieszyli się chwilą wolności i spokoju. Słyszałam Harry'ego oraz nasze dzieci, gdy bawili się przy brzegu. Melissa ochlapała go wodą, a on udał, że woda wpadła mu do oka i wziął ją na ręce, gdy chciała mu pomóc. Meg starała się ją uwolnić, ale Tom chwycił ją za rękę, śmiejąc się. Nie musiałam otwierać oczu by wiedzieć co robią, to było piękne. Mogłam wyobrazić sobie co robią.<br />
Otworzyłam oczy, gdy zimne krople z czyjegoś ciała spadły na mnie. Podniosłam się do pozycji siedzącej. Nic się nie zmieniło. Wciąż nie widziałam moich córek ani cudownego męża. Mogłam jedynie wyłapywać ich słowa i co robią za pomocą słuchu. Położyłam się z powrotem i zamknęłam oczy. Wolała myśleć, że gdy je otworzę to coś zobaczę, wolałam udawać, że jestem jedną z tych osób, które leżą na plaży i opalają się cały czas, choć bardzo pragnęłam być teraz z nimi.<br />
Gęsia skórka pojawiła się na moich rękach, gdy zawiał chłodny wiatr. Westchnęłam ciężko i pozwoliłam ciału przejąc nad sobą kontrolę.<br />
<br />
- Kocham cię- Szepnęłam i dotknęłam jego ciepłej dłoni.<br />
- Ja ciebie bardziej- Zaśmiał się i ścisnął moją dłoń.<br />
- Ja ciebie- Zaśmiałam się i szybko pocałowałam jego policzek.<br />
- Jesteś wszystkim co mam- Szepnął i spojrzał w moje oczy. Uśmiechnęłam się i spojrzałam na drogę. Zdążyłam zobaczyć jedynie rozpędzone auto, które jechało środkiem ulicy.<br />
- Uważaj!- Krzyknęłam, ale było za późno. Wstrząsnęło naszymi ciałami i ostatnie co usłyszałam to było szkło, które rozbiłam wypadając przez przednią szybę.<br />
<br />
Wzdrygnęłam się i przejechałam opuszkami palców po mojej bliźnie. Mogłam ją sobie tylko wyobrazić. Wciąż będę pamiętać tamten wypadek. Nie tylko straciłam przez niego wzrok, ale i dziecko, które za dwa miesiące miało przyjść na świat. Cały czas czuję ból z powodu tego co się stało, ale z każdym dniem jest coraz mniejszy. Mam kochającą rodzinę, która jest dla mnie wielką podporą.<br />
- Mama! Tata wrzucił mnie do wody- Jęczy Melissa<br />
- To źle?- Śmieję się i wyciągam spod głowy ręcznik, a następnie wyciągam rękę.<br />
- Już na mnie skarżysz?- Harry śmieje się i rzuca obok mnie na piasek<br />
- Jesteś mokry, wytrzyj się- Chichoczę, ale on przyciąga mnie do siebie i chowa twarz w zagłębieniu mojej szyi.<br />
- Mamo, Tom się skaleczył- Słyszę Meg i zakładam okulary przeciwsłoneczne.<br />
- Gdzie?- Pytam i siadam<br />
- W stopę- Chwytam jego stopę i delikatnie opuszkami palców, szukam rany. <br />
- To tylko małe draśnięcie- Uśmiecham się- Do wesela się zagoi- Mierzwię jego włosy <br />
- Chodź- Harry chwyta moje dłonie i pomaga mi wstać. Chwytam jego mokrą dłoń i pozwalam by mnie prowadził. Zatrzymujemy się w miejscu, gdzie fale obijają się o moje nogi, a śmiechy i piski są stłumione.<br />
- Zimna- Chichoczę, gdy Harry pryska mnie wodą- Możesz mi powiedzieć co jest przede mną?- Pytam nieśmiało.<br />
- Jasne, kochanie- Staje za mną i obejmuje mnie w talii- Woda, błękitna woda... w oddali widać żaglówkę i mały punkcik, którym jest statek. Niebo jest bezchmurne...- W mojej głowie powstaje obraz i mimowolnie się uśmiecham.<br />
- Chciałabym to zobaczyć- Wzdycham i odwracam się w jego stronę.<br />
- Zobaczysz- Mówi i wiem, że teraz się uśmiecha.<br />
- Zobaczę?- Marszczę czoło.<br />
- Zgodzili się na operację.<br />
<br />
W życiu są wzloty i upadki, porażki i sukcesy. Nie pozwólmy by te gorsze rzeczy pozbawiły nas szczęścia. Cieszmy się z małych rzeczy i wierzmy, że to one sprawią, iż poczujemy się lepiej. Piękno nie tkwi w dużych rzeczach, lecz w małych.<br />
Pamiętajcie by po każdej porażce podnieść się silniejszym i walczyć do samego końca.<br />
<br />
<div style="text-align: center;">
<b>KONIEC </b></div>
<br />
<div style="text-align: center;">
_____________________________</div>
<div style="text-align: center;">
Nie wierzę, że to już koniec ;'( </div>
<div style="text-align: center;">
Strasznie zżyłam się z tą historią i jest mi przykro, że muszę ją kończyć. Nic nie trwa wiecznie... Podczas pisania zauważyłam, że z pisaniem opowiadania jest jak z rozmową telefoniczną. Najpierw odczuwasz entuzjazm, masz wiele do powiedzenia, ale potem zaczyna to słabnąć i wiesz, że musisz już kończyć. </div>
<div style="text-align: center;">
<br /></div>
<div style="text-align: center;">
Chcę podziękować wszystkim za to, że tu byli, że komentowali i dzielili się swoimi opiniami oraz motywowali do dalszej pracy! </div>
<div style="text-align: center;">
Dziękuję ;* </div>
<div style="text-align: center;">
<br /></div>
<div style="text-align: center;">
Na zakończenie daję wam link do nowego bloga na blogspocie <a href="http://tylko-listy.blogspot.com/">http://tylko-listy.blogspot.com/</a> Zapraszam! </div>
<div style="text-align: center;">
<br /></div>
Rosiehttp://www.blogger.com/profile/15159605793552865384noreply@blogger.com10tag:blogger.com,1999:blog-8970073826106296020.post-72877713616164213732014-08-25T09:36:00.003-07:002014-08-25T09:49:55.693-07:00Rozdział 45Wydarzenia, które ostatnio miały miejsce jeszcze w pełni do mnie nie dotarły. Wciąż spoglądam z niedowierzaniem na moją dłoń i za każdym razem mam wrażenie, że tego 'pierścionka' tam nie ma. <br />
Obydwoje znaleźliśmy się w pułapce Evy i to przez nią nie słusznie osądziłam Harry'ego i niepotrzebnie odeszłam. Teraz nie mam powodów by być na niego zła. Musimy jednak odbudować cześć naszej miłości i wzmocnić ją jeszcze bardziej. Nie mogę być już bardziej szczęśliwa. Mam dwie cudowne córki i Harry'ego u boku. To wszystko co potrzebne mi do szczęścia.<br />
- Wychodzisz?- Niall przygląda mi się, gdy stoję w drzwiach i patrze na Melissę. <br />
- Co?- Odrywam wzrok i przenoszę go na niego<br />
- Pytałem czy wychodzisz- Chichocze<br />
- A, tak. Idę do Harry'ego- Kiwa głową i posyła mi słodki uśmiech. Wychodzę z pomieszczenia i kieruję się do sali Harry'ego. Gdy mam wchodzić wpada na mnie Birdy, która nie zwraca na mnie większej uwagi i wybiega ze szpitala. Wzdycham i wchodzę do sali<br />
<br />
<div style="text-align: center;">
Harry</div>
<br />
Leżałem na łóżku i przeglądałem zdjęcie na telefonie, które przesłała mi Rose. Była na nich Meg i Melissa. Gdy zdjęcia się skończyły niechętnie odłożyłem telefon i przeniosłem wzrok na drzwi. Niespodziewanie do pokoju weszła Birdy.<br />
- Harry! Co ci się stało?- Podbiega do mnie i zgarnia włosy z mojego czoło. Wykrzywiam usta w grymasie i gestem reki każe jej usiąść na krześle- Powiedz- Naciska.<br />
- Spotkałem się z Rose- Zaczynam, a ona marszczy czoło- Słuchaj... Nie możemy być razem- Mówię szybko by mieć to z głowy. Nie czuję się z tym źle. Rose zawsze była w moim sercu, a Birdy dobrze o tym wiedziała.<br />
- Co? Dlaczego?- Pyta zdziwiona.<br />
- Rose była w ciąży. Ze mną. Wiesz, że nadal ją kocham i nie mogę jej z tym zostawić samej- Wstaje i podchodzi do okna.<br />
- Jak to w ciąży?! Tak nagle ci to powiedziała?- Wzdycha ciężko.<br />
- Birdy, to jest nie ważne... Po prostu o...- Przerywa mi.<br />
- Odejdę! Nie musisz się martwić. Już mnie więcej nie zobaczysz!- Krzyczy wściekła i wybiega z pokoju. Zauważam Rose, która z grymasem wchodzi do sali i otwiera okno.<br />
- Czemu nic nie mówisz?- Pytam- Usiądź- Klepię krzesło obok łóżka. Martwi mnie jej milczenie. Ostatnio ciągle była bardzo rozgadana i emanowała od niej radość.<br />
- Harry...- Zaczyna i siada na krześle- Nie chcę być uważana za tą, która odbija chłopaka na dziecko- Wzdycha i patrzy na mnie smutnym wzrokiem.<br />
- Dlaczego miałabyś być?- Marszczę czoło w dezorientacji<br />
- Dobra...- Wzdycha i pociera ręce o uda- Przyniosłam ci jedzenie- Kładzie siatkę na stoliku przed nią- Jadłeś śniadanie? Słyszałam, że nie chcesz- Wzdycha<br />
- Ty doskonale powinnaś wiedzieć, że szpitalne jedzenie jest do bani- Przeczesuję włosy i opadam na łóżko.<br />
- Ale musisz coś jeść- Marudzi i chodzi po pokoju.<br />
- Rose!- Jęczę- Czy możesz w końcu powstrzymać owsiki w twoim tyłku i raczyć mnie chociaż przytulić?- Podnosi swoje brwi, ale po chwili zaczyna chichotać i siada na moim łóżku- Powinien cię zbadać lekarz by wyleczyć się z tego gówna- Mówię i wskazuję na jej tyłek.<br />
- Nie mam owsików- Marszczy zabawnie nos i zakłada ręce.<br />
- Masz!- Śmieję się<br />
- Nie<br />
- Masz<br />
- Nie<br />
- Kocham cię- Mówię śmiejąc się<br />
- Też cię kocham- Nachyla się i składa na moich ustach krótki pocałunek.<br />
<br />
<div style="text-align: center;">
<i>Kilka tygodni później...</i></div>
<div style="text-align: center;">
<br />
<div style="text-align: left;">
Przyszłam do domu obładowana zakupami. Głównie było to jedzenie, no w końcu miałam trzy żarłoki do wyżywienia. Mimo, że miałam więcej zajęć, to byłam bardzo szczęśliwa. </div>
<div style="text-align: left;">
- Jestem!- Wykrzyknęłam z kuchni i położyłam zakupy na blacie. Zdziwiona tym, że nikt się nie odezwał, zaczęłam chodzić po mieszkaniu.</div>
<div style="text-align: left;">
- Harry?- Otwieram pokój dziewczynek i marsze brwi, gdy ich nie ma. Następnie wchodzę do sypialni, a moje serce prawie wybucha z miłości. Harry leży na łóżku wraz z Meg i Melissą. Śpi, tak samo jak one. Podchodzę po cichu do łóżka i przeczesuję włosy Harry'ego, a następnie całuję córeczki w główkę. </div>
<div style="text-align: left;">
Czuję, ze teraz mam już wszystko. Luki w moim sercu są załatane, a ja odzyskałam szczęście i teraz z otwartością patrze na przyszłość, bo wiem, że choć wiele trudności sprawiała nam nasza miłość, to jest na tyle piękna i wytrzymała, że zniesie wszystko.</div>
<br />
<div style="text-align: left;">
<br /></div>
</div>
<div style="text-align: center;">
<i>___________________________</i><br />
Hej :)<br />
Nawet nie wiem jak mam was przeprosić, ze nic nie dodawałam :( nie miałam w ogóle weny :'( Musze was też powiadomić, ze to ostatni rozdział, a niebawem pojawi się epilog! Nie chcę kończyć tego opowiadania, ale czuję wewnętrzną potrzebę :(<br />
Nowy blog nie jest jeszcze opublikowany na bloggerze, ponieważ czekam na szablon, ale znajdziecie go na <a href="http://www.wattpad.com/67580349-listy-prolog" target="_blank">WATTPADZIE</a> :D<br />
<br />
I dodaję, ze nie sprawdzałam błędów, bo się rozchorowałam i nie miałam sił :(<br />
<br />
<br /></div>
Rosiehttp://www.blogger.com/profile/15159605793552865384noreply@blogger.com4tag:blogger.com,1999:blog-8970073826106296020.post-81280996194266343382014-08-11T04:40:00.003-07:002014-08-11T04:40:53.110-07:00Ważne!... Chyba xD <div style="text-align: center;">
Cześć :D</div>
<div style="text-align: center;">
Niestety to nie rozdział :( chciałam go dodać w weekend, ale był u mnie kuzyn na wakacjach i kurcze nie dodam go do końca tygodnia! Teraz ja jadę do niego i nie będę miała możliwości :( </div>
<div style="text-align: center;">
A wiec życzę wam cierpliwości xD i dobrej zabawy! ;)</div>
<div style="text-align: center;">
A tutaj dla was zwiastun nowego opowiadania. Zwiastun wykonała Melodia z Doliny Zwiastunów ;*** </div>
<div style="text-align: center;">
<a href="https://www.youtube.com/watch?v=1PEVcaPirhw">https://www.youtube.com/watch?v=1PEVcaPirhw</a></div>
<div style="text-align: center;">
<br /></div>
<div style="text-align: center;">
Buziaki! ;* </div>
Rosiehttp://www.blogger.com/profile/15159605793552865384noreply@blogger.com1tag:blogger.com,1999:blog-8970073826106296020.post-61895319959945398512014-08-07T05:50:00.001-07:002014-08-07T05:50:33.126-07:00Rozdział 44Wpatrywałam się w jego twarz jakby była książką, a ja kolejny raz czytałabym tą samą linijkę, nie mogąc zrozumieć znaczenia tego zdania. Nie mogłam zrozumieć albo pod prostu odczytać wyrazu jego twarzy. Jego wzrok był taki nieobecny jakby znajdował się w zupełnie innym miejscu i nic go nie otaczało. Jakby jego wnętrze było puste.<br />
<div>
- Harry?- Moje łzy zaczynały wysychać i czułam jak zasychają. Dotknęłam delikatnie jego rękę, bojąc się kontaktu z jego skórą. Tak jak myślałam. Przez moje palce, a potem przez całe ciało przebiegł dreszcz jakby poraził mnie prąd- Powiedz coś- W moich oczach na nowo pojawiły się łzy. Gdy już miałam ochotę wylać na niego wodę z wazonu, który stał na stoliku, on jakby ocknął się i zamrugał szybko. Spojrzał na nasze dłonie więc pośpiesznie ją cofnęłam. Ku mojemu zdziwieniu szybko ją odnalazł i splótł nasze palce. Jego wzrok utkwił w mojej twarzy i czułam jak intensywnie wpatruje się w moje oczy. Również to robiłam, do czasu, gdy na jego ustach nie zaczął poformować się uśmiech. Wtedy stał się o wiele bardziej ciekawy od jego oczu. Serce zabiło mi szybciej, a łzy w moich oczach znikły. Uścisnął mocniej moją dłoń. </div>
<div>
- Naprawdę są moje?- Spojrzał na zdjęcie, a w jego oczach zamigotały iskierki. </div>
<div>
- Nie. Są nasze- Poprawiłam go, a szeroki uśmiech pojawił się na jego twarzy. Dobrze znów ujrzeć te dołeczki. Wstał i zrobił coś czego bym się nigdy nie spodziewała. Wyjął kwiaty z wazonu i uklęknął przede mną na. Patrzyłam na niego zdezorientowana i szczęśliwa zarazem. </div>
<div>
- Jesteś jedyną kobietą, która może towarzyszyć mi do końca życia. Chciałbym widzieć jak na twojej twarzy formułują się zmarszczki i jak pojawiają się pierwsze siwe włosy. Jesteś jedyną kobietą, która mogłaby mi dać tak piękne córki. I jestem cholernie dumny i szczęśliwy!- Wykrzyknął przykuwając uwagę innych. Zaśmiałam się i przygryzłam wargę- I gdy teraz o tym wiem to jestem wstanie rzucić wszystko by być tylko z tobą i moimi córkami- Wiedziałam, że mówi o jego nowej dziewczynie, ale w tym momencie ważniejsze były jego oczy, który błyszczały, gdy mówił o naszych córkach- Chcę być wiedziała jak ważna nadal dla mnie jesteś- Szuka czegoś w kieszeniach. Wyjmuje metalowe kółko od tymbarka i uśmiecha się szeroko- Wyjdziesz za mnie, Rosie?- Sposób w jaki wypowiedział zdrobnienie mojego imienia sprawiło, że rozpłynęłam się jeszcze bardziej. Oczywiście, że kochałam go nadal i chciałabym żeby moje córki miały ojca. </div>
<div>
- Tak- Chwilę nie mogłam uwierzyć, że to powiedziałam. To było wielkim szaleństwem, ale ostatnio wszystko było szaleństwem więc, dlaczego nie mogłam dalej brnąć w tym pięknych szaleństwie? Chwycił mnie mocno i okręcił się ze mną wokół własnej osi. Nasze śmiechy były słyszalne mimo wielu wiwatów i oklasków. Przez chwilę myślałam, ze to mój sen. Uszczypnęłam się, ale nadal tu stałam. Harry chwycił moją twarz w swoje dłonie i scałował chyba każdy milimetr. </div>
<div>
- Jedźmy do szpitala- Wyszeptał i odgarnął niesforne kosmyki z mojej twarzy. Pokiwałam głową i szybko opuściliśmy restaurację. </div>
<div>
Nasze palce były ze sobą splecione, gdy podążaliśmy parkingiem. Zaczęłam kierować się w stronę jego auta, ale on zachichotał i kręcąc głową zaczął prowadzić mnie w innym kierunku. Otworzył mi drzwi od jego nowego samochodu i usiadł na miejscu kierowcy. Po chwili byliśmy w drodze do szpitala. </div>
<div>
<br /></div>
<div>
Biegiem ruszyliśmy na odpowiednie piętro. Nie czekaliśmy na windę lecz biegliśmy po schodach. Wpadliśmy akurat na lekarza, który szedł korytarzem. Odgarnęłam przyklejone włosy z mojego czoła i szybko oddychając zaczęłam wyjaśniać wszystko lekarzowi. Kazano Harry'emu zjawić się za chwilę w pokoju pielęgniarek by pobrać mu krew i zrobić na wszelki wypadek badania. Chwyciłam jego dłoń i zaciągnęłam do pokoju Melissy. Przy łóżeczku siedział Niall i bawił się jej rączką. Byłam mu tak bardzo wdzięczna. </div>
<div>
Weszłam ostrożnie do pokoju. Obejrzałam się i zauważyłam, że Harry cały czas stoi w tym samym miejscu. </div>
<div>
- Chodź- Szepnęłam i chwyciłam jego dłoń. Niall spojrzał w naszym kierunku. Zdziwienie, aż nim wstrząsnęło. Odsunął się pośpiesznie od łóżeczka, robiąc Harry'emu miejsce.</div>
<div>
- To jest Melissa, mają dopiero dwa miesiące- Uśmiechnęłam się, gdy zaczęła marszczyć swoje czółko i zaciskać pieści jakby coś jej się śniło. Harry z wahaniem dotknął jej rączki, a ona od razu chwyciła jego palec i mocno zacisnęła piąstkę. </div>
<div>
- Cześć, mała- Dotknął jej główki, a ona otarła delikatnie buzię i zamlaskała. Spojrzałam na Nialla i zaczęłam wychodzić z pomieszczenia. Horan poszedł w moje ślady. Chciałam by Harry pobył z nią sam, ponieważ pierwsze spotkanie mogło być dla niego krępujące. Stałam przy szybie i widziałam, że coś do niej mówi. Błądził palcem po wenflonie i wskazywał na aparatury. Uśmiechnęłam się mimowolnie. Poczułam czyjąś obecność obok mnie. </div>
<div>
- Będzie dobrym ojcem- Słowa blondyna sprawiły, że spojrzałam na niego z uśmiechem. </div>
<div>
- Wiem to- Przytaknęłam i przytuliłam się do niego. Jego dłonie zaczęły głaskać moje plecy. Nadal nie mogłam uwierzyć, że to wszystko dzieje się naprawdę. Podniosłam moją dłoń i uśmiechnęłam się widząc 'obrączkę' na moim palcu. Życie lubi nas zaskakiwać. Nigdy nie sądziłabym, że tak zakończy się to spotkanie.<br />
Niall odsunął się ode mnie z uśmiechem i odwrócił się w kierunku Harry'ego, który akurat wyszedł z sali. Skupiłam swój wzrok na jego zaczerwienionych oczach i mimo, że płacz nie jest czymś dobrym... ten był. Mówił, że Harry'emu zależy na córkach i to było najpiękniejsze w tym wszystkim. Niczego więcej mi już nie brakowało.<br />
<br />
Harry oraz Melissa zostali zabrani, a my z Niallem czekaliśmy na korytarzu. Wydawało mi się, że trwa to wiecznie, mimo tego, że minęła zaledwie godzina. Położyłam głowę na ramieniu Nialla, a moje oczy samoczynnie się zamknęły.<br />
- Rose!- Obudziło mnie czyjeś natrętne szturchanie.<br />
- Hmm?- Mruknęłam i otwarłam oczy.<br />
- Już jest po- Niall uśmiechnął się do mnie, a wtedy wszystko do mnie dotarło.<br />
- Wszystko jest w porządku?- Zaczęłam panikować.<br />
- Tak!- Zaśmiał się i objął mnie ramieniem- Chodź- Chwycił moją rękę i zaczął prowadzić do sali. Harry leżał na łóżku i uśmiechnął się na mój widok.<br />
- Dziękuję!- Podbiegłam do niego i przytuliłam go z całej siły.<br />
- Um... Rose, chyba go miażdżysz- Zachichotałam na słowa blondyna i odsunęłam się.<br />
- Nie masz za co dziękować- Uśmiecha się i spogląda na Nialla- Nie mogę się doczekać, aż poznam Meg. Wybrałaś idealne imiona- Przyciągnął mnie do siebie, a ja zamknęłam oczy by móc rozkoszować się tą chwilą. Tak dobrze być znowu w jego ramionach.<br />
<br />
<div style="text-align: center;">
_______________________________</div>
<div style="text-align: center;">
<br /></div>
<div style="text-align: center;">
Hejka! ;*</div>
<div style="text-align: center;">
<br /></div>
<div style="text-align: center;">
Wybaczcie, ale te upały mi nie sprzyjają! Dostałam weny więc musiałam zacząć szybko pisać, bo ostatnio z tym u mnie kiepsko :/ </div>
<div style="text-align: center;">
Wiem, że rozdział krótki, ale chciałam coś dodać, a mam jeszcze dużo roboty dzisiaj więc dlatego :D </div>
<div style="text-align: center;">
Mam nadzieję, że podoba wam się rozdział :o </div>
<div style="text-align: center;">
<br /></div>
<div style="text-align: center;">
30 KOMENTARZY= NEXT</div>
<div style="text-align: center;">
<br /></div>
<div style="text-align: center;">
Buziaki! ;***** </div>
<div style="text-align: center;">
<br /></div>
<div style="text-align: center;">
Ps. Big zmierza ku końcowi :( ale nowe opowiadanie jest już w mojej głowie! </div>
<div style="text-align: center;">
<br /></div>
</div>
Rosiehttp://www.blogger.com/profile/15159605793552865384noreply@blogger.com30tag:blogger.com,1999:blog-8970073826106296020.post-15452260859243215022014-07-29T05:37:00.000-07:002014-07-29T05:37:02.233-07:00Rozdział 43Miłość moja i Harry'ego jest jak rozbita szklanka. Gdy spadnie i się potłucze sprawi, że zostaną z niej większe i mniejsze elementy. Te większe da się pozbierać i posklejać, a tych małych nie. Tak jest zawsze, gdy się kłócimy- sprawiamy, że nasza miłość pęka na różne kawałki i nigdy nie jesteśmy wszystkiego wstanie pozbierać. Gdy kłótnie będą częste, a miłość będzie roztrzaskiwać się na tysiące kawałków, w końcu nie zostanie nic.<br />
Miłość jest jak tlen, gdy go nie mamy, umieramy. Z miłością jest trochę inaczej. Nie tracimy życia lecz chęci do niego. To jest śmierć, naszych resztek uczuć... Całkowite wyniszczenie duszy. Nigdy nie wiemy, kiedy tlenu nam zabraknie. Nigdy nie wiemy, kiedy nasza miłość się skończy.<br />
<br />
Są różne rodzaje miłości i w tej chwili czuję tę największą, tą której nie powinno się odbierać... tą najwspanialszą. Matczyną.<br />
Czuję strach, że mogę ją stracić. Boję się o Melissę, ale odczuwam też wielką siłę. Siłę do walki. W obronie mojego dziecka jestem skłonna oddać wszystko. Wszystko mogę zrobić by ją ocalić. Czuję to teraz i wiem, że muszę działać. Nie mogę pozwolić by coś jej się stało. Nigdy bym sobie tego nie wybaczyła.<br />
<br />
Gdy ją chwytam od razu zauważam jej podwyższoną gorączkę. Jest blada i ledwo oddycha. Staram się by panika nie przejęła kontroli nad moim ciałem i wybiegam z domu. Niall otwiera szybko drzwi od auta i oboje wsiadamy. Czuję moje szybkie bicie serca. Tysiące różnych myśli przelatują przez moją głowę, ale walczę by nie pochłonęła mnie rozpacz i strach. Wygrzebuję z siebie resztki odwagi i siły, której jest coraz mniej. To jest walka z czasem. Walczę o życie mojej córki, ale walczę także ze sobą.<br />
Wbiegam do szpitala i rozglądam się w poszukiwaniu lekarza. Kątem oka zauważam Nialla podbiegającego do pielęgniarki. Stoję na środku korytarza z dzieckiem na rękach, a wokół mnie są ludzie. Ludzie, którzy nie zauważają roztrzęsionej matki. Zajęci są sobą, a gdy podnoszą głowy ich oczy wyrażają obrzydzenie, albo ciekawość. Ciekawi ich co się dzieje, ale żadne z nich nie fatyguje się by pomóc.<br />
- Rose!- Nagle do moich uszu dociera ogromny hałas wywołany przez pacjentów i personel. Otrząsam się i odwracam głowę w stronę Nialla. Lekarz w białym fartuchu wyciąga ręce po dziecko. Spoglądam na moją córkę i oddaję ją mu. Wiem, że trafia w dobre ręce, ale we mnie i tak jest niepokój. On jest i będzie zawsze, gdy będę musiała którąś z córek oddać w ręce nieznajomego.<br />
- Zajmiemy się nią. Proszę usiąść i poczekać- Kobieta wskazuje na krzesła zajęte przez ludzi. Mój wzrok utkwiony jest w lekarzu. Czuję dłoń na moim nadgarstku, która ciągnie mnie na siedzenia. Opieram się o ścianę i zsuwam na krzesło. Chowam twarz w dłoniach. Zaczynam odczuwać straszny ból głowy i totalny mętlik. Serce bije mi jak oszalałe. Nie słyszę niczyich głosów... Cisza.<br />
<br />
<div style="text-align: center;">
<i>Kilka dni później...</i></div>
<div style="text-align: center;">
<i><br /></i></div>
<div style="text-align: left;">
Nadal żyję w stresie, ponieważ nadal nie zdiagnozowano żadnej choroby. Melissa musiała zostać w szpitalu, ponieważ po gorączce nastąpiło krwawienie. To był cios prosto w serce. Stałam się kłębkiem nerwów, strachu i smutku. Nikt nie mógł mnie uspokoić. Moim lekiem na to był widok Meg i spokojnej Melissy. </div>
<div style="text-align: left;">
<br /></div>
<div style="text-align: left;">
<br /></div>
<div style="text-align: left;">
Wchodzę do pokoju i podchodzę do małego łóżeczka. Siadam na krześle i chwytam jej malutką dłoń. Drugą ręką głaszczę jej czoło. </div>
<div style="text-align: left;">
- Wiem, że jesteś silna i wyzdrowiejesz- Szepczę- Jesteś moim aniołkiem, wiesz? Ty i twoja siostra. Bije od was tyle dobra i spokoju, że jesteście dla mnie jak lek, który przynosi ukojenie. Kocham was tak bardzo, że nie przeżyłabym straty żadnej z was. Wycierpiałam tak wiele... Musisz wyzdrowieć. Wyzdrowiejesz, wierzę w to- Wycieram łzy ze swoich policzków i wstaję by pocałować ją w czoło. </div>
<div style="text-align: left;">
Ktoś wchodzi do pomieszczenia więc odsuwam się od dziecka i spoglądam na lekarza. Prostuję się i wkładam kosmyk moich włosów za ucho. </div>
<div style="text-align: left;">
- Dzień dobry- Mówię drżącym głosem. Mój wzrok podąża za Niallem, który wchodzi do pomieszczenia i staje obok mnie. </div>
<div style="text-align: left;">
- Dzień dobry- Mówi lekarz i podchodzi do nas- Wiemy już co jest pańskiej córce- Odpowiada i wypuszcza powietrze ze swoich ust jakby było to dla niego ciężarem. </div>
<div style="text-align: left;">
Mój puls znacznie przyśpiesza, a moje nogi stają się giętkie. Ręce zaczynają drżeć więc zaczynam się nimi bawić. </div>
<div style="text-align: left;">
- Czy to coś poważnego?- Pyta Niall, a ja spoglądam na lekarza i przyglądam się mu. Gdy kiwa przytakująco głową wybucham płaczem. </div>
<div style="text-align: left;">
- To białaczka szpikowa- Mówi cicho, ale na tyle byśmy mogli to usłyszeć. Czuję jak nogi pode mną się uginają i siadam na krześle. Niall opiekuńczo obejmuje mnie ręką. Wtulam się w jego klatkę. </div>
<div style="text-align: left;">
- Czy możemy coś zrobić?- Pyta, a jego głos zaczyna się załamywać. Nie jestem w stanie wykrztusić z siebie żadnego słowa, dlatego jestem wdzięczna Niallowi. </div>
<div style="text-align: left;">
- Konieczny jest przeszczep szpiku...- Robi pauzę i spogląda w swoje notatki- Na początku zrobiliśmy pani badania...- Spogląda na mnie, a ja kiwam głową- Niestety nie może być pani dawcą szpiku- Czuję jak mój świat się zawala. </div>
<div style="text-align: left;">
- Jak to?! Przecież musi być jakiejś wyjście!- Chcę wstać, ale Niall chwyta mnie za ramiona. </div>
<div style="text-align: left;">
- Jest- Odpowiada lekarz i patrzy na Nialla, a potem na mnie. </div>
<div style="text-align: left;">
- Jakie?- Pytam cicho. </div>
<div style="text-align: left;">
- Dawcą szpiku na pewno będzie ojciec- Chowam twarz w dłoniach i analizuję jeszcze raz jego słowa. </div>
<div style="text-align: left;">
- Nie...- Kręcę głową- To nie możliwe- Łzy leją się z moich oczu, a całe moje ciało drży. </div>
<div style="text-align: left;">
- To jedyny ratunek. Nie ma pani dużo czasu- Wzdycha i wychodzi. </div>
<div style="text-align: left;">
- To jest koszmar, tak?- Płaczę i spoglądam na Nialla- Ona nie może umrzeć...</div>
<div style="text-align: left;">
- Nie umrze jeśli wyznasz Harry'emu prawdę- Kuca obok mnie. </div>
<div style="text-align: left;">
- Ale...- Spoglądam na Melissę. Nie wybaczyłabym sobie gdybym jej nie pomogła. Jest dla mnie wszystkim i jeśli ocalę jej życie wyznając prawdę Harry'emu, zrobię to- Powiem mu- Wzdycham, a Niall przytula mnie. </div>
<div style="text-align: left;">
<br /></div>
<div style="text-align: center;">
<i>Kilka dni później...</i></div>
<div style="text-align: center;">
<i><br /></i></div>
<div style="text-align: left;">
Skontaktowanie się z Harrym nie było takie łatwe. Musiałam z Niallem popytać kilka osób i w końcu dostaliśmy jego numer od Louisa. Wysłałam mu smsa z zapytaniem czy mógłby się ze mną spotkać. Potrafię wyobrazić sobie jego zdziwienie w tamtym momencie. Nie podałam powodu, ale mimo to się zgodził. </div>
<div style="text-align: left;">
Dzisiejszy dzień jest tym, w którym Harry dowie się prawdy. Serce wali mi jak oszalałe z samego rana. Musiałam szybko opuścić szpital i udać się do domu by poprawić swój wygląd. Gdy zbliżała się godzina naszego spotkania wypiłam krople na uspokojenie, które pomogły mi chyba tylko na dziesięć minut. </div>
<div style="text-align: left;">
- Będzie dobrze. Harry to zrozumie- Steph przytula mnie i posyła mi uśmiech. Wzdycham i kiwam głową. </div>
<div style="text-align: left;">
Myślę, że im szybciej to zrobię tym szybciej pozbędę się nerwów i problemów więc zaczynam szybko iść na szpilkach co chwila wykrzywiając sobie nogę. Nie ma się co dziwić. Od dawna nie miałam tak wysokich butów na nogach i do tego są one jak z waty. Gdy orientuję się, że stoję przed restauracją zatrzymuję się i zamieram. Nie mogę. Nie dam rady. Już mam się zacząć cofać, ale jakiś mężczyzna zaprasza mnie do środka i chwyta w talii wprowadzając do środka. Rozglądam się i gdy zauważam Harry'ego czuję jak serce mi szaleje i biorę kilka głębokich oddechów. </div>
<div style="text-align: left;">
- Cześć- Podchodzę do stolika i siadam szybko na fotelu. Zdejmuję kurtkę i powieszam ją na oparciu.</div>
<div style="text-align: left;">
- Cześć- Mówi z delikatnym uśmiechem i odkłada menu.</div>
<div style="text-align: left;">
- Zamawiałeś coś?- Pytam i chwytam trzęsącymi się rękoma menu, ale wypada ono z moich dłoni. Obserwuje mnie co wcale mi nie pomaga- Ja podziękuję- Mruczę pod nosem i chowam dłonie pod stołem. </div>
<div style="text-align: left;">
- Dlaczego chciałaś się ze mną spotkać?- Kładzie dłonie na stole. Przełykam ślinę. Zauważam, że jego włosy są nieco krótsze od naszego ostatniego spotkania i tym razem są jeszcze lepiej ułożone. Jego zielone oczy są nadal takie same, a na ustach widnieje delikatny uśmiech- Hm?- Odrywam wzrok od niego i zaczynam grzebać w mojej torebce. Wyjmuję zdjęcie na którym jest Meg i Melissa. Drżącą rękę kładę je na stoliku. Jego wzrok od razu pada na zdjęcie. </div>
<div style="text-align: left;">
- To jest Meg- Pokazuję palcem- A to Melissa- Spoglądam na niego. Marszczy swoje czoło i patrzy an mnie zdezorientowany. </div>
<div style="text-align: left;">
- Są słodkie, ale nie rozumiem dlaczego mi je pokazujesz- Wzdycha i chwyta zdjęcie w swoje ręce. </div>
<div style="text-align: left;">
- To są moje córki- Szepczę cicho i spuszczam głowę.</div>
<div style="text-align: left;">
- Och...- Wzdycha- Gratulacje- Uśmiecha się, a dwa dołeczki formułują się w jego policzkach- Kto jest tym szczęściarzem?- Pyta, a ja przełykam głośno ślinę. Podnoszę nieśmiało swój wzrok. </div>
<div style="text-align: left;">
- Ty- Patrzy na mnie, a nagle marszczy czoło i odkłada zdjęcie. </div>
<div style="text-align: left;">
- Jak to ja? To niemożliwe- Kręci głową. </div>
<div style="text-align: left;">
- Przepraszam. Ja nie wiedziałam, że jestem w ciąży. Dowiedziałam się dopiero w Kanadzie. Nie chciałam tobie powiedzieć, bo myślałam, że jesteś z Evą- Mówię szybko, a łza spływa po moim policzku. Widzę, że ma mętlik w głowie. </div>
<div style="text-align: left;">
- Załóżmy, że to ja jestem ojcem...</div>
<div style="text-align: left;">
- Jesteś nim- Przerywam mu. </div>
<div style="text-align: left;">
- Co skłoniło cię do powiedzenia mi tego?- Przygląda mi się. </div>
<div style="text-align: left;">
- Melissa... Ona jest w szpitalu. Ma białaczkę szpikową i potrzebuje przeszczepu. Tylko ty możesz być dawcą- Płaczę- Nie musisz bawić się w ojca. Po prostu chcę żebyś pomógł mojej córce- Spuszczam głowę i chowam twarz w dłoniach. </div>
<div style="text-align: left;">
<br /></div>
<div style="text-align: center;">
__________________________</div>
<div style="text-align: center;">
<br /></div>
<div style="text-align: center;">
Hejka ;)</div>
<div style="text-align: center;">
<br /></div>
<div style="text-align: center;">
Nie dodałam wczoraj, ponieważ chciałam żeby ten rozdział był idealny, a nie miałam weny. Za to dzisiaj ją miałam i w sumie to nawet podoba mi się ten rozdział :) Ostatnio były krótsze więc chciałam żeby ten był dłuższy ;)</div>
<div style="text-align: center;">
Mam nadzieję, że wam się spodoba i pozostawicie swoje opinie :D Z góry dziękuję wszystkim za komentarze :* </div>
<div style="text-align: center;">
<br /></div>
<div style="text-align: center;">
<b>20 KOMENTARZY= NEXT</b></div>
Rosiehttp://www.blogger.com/profile/15159605793552865384noreply@blogger.com31tag:blogger.com,1999:blog-8970073826106296020.post-2284646121703583542014-07-21T14:51:00.002-07:002014-07-21T15:00:25.489-07:00Rozdział 42Płacz moich córek był najpiękniejszym dźwiękiem w moim życiu. Czas się dla mnie zatrzymał i nie liczyło się tak naprawdę nic. Zniknęły wszystkie moje lęki, cierpienia i bóle. Byłam tylko ja i moje córki. Radość jaka pojawiła się we mnie, była nie do opisania. Fala szczęścia przeszła przez całe moje ciało i utkwiła w sercu. Nie liczyło się dla mnie nic innego niż one.<br />
Trzymanie ich w swoich rękach, było jak trzymanie całego świata. Serce, aż wrzało z mojej miłości do nich. Od tamtego czasu wiedziałam, że są moimi aniołkami i będę ich strzegła do końca życia.<br />
<br />
Od porodu minęły dwa miesiące. Każda noc jest tą nieprzespaną. Marzę by po męczącym dniu zasnąć bez budzenia się nad ranem i uspokajaniu córek. Niall i Steph mi pomagają, ale mimo to tracę siły i jestem naprawdę wykończona. Dzieci to wielka odpowiedzialność i gdy już nauczyłam się żyć bez Harry'ego, ja znowu go potrzebuję. Chciałabym by cieszył się ze mna i by tu był. By wspierał mnie tak jak przyjaciele. Niestety to jest niemożliwe. Niemożliwe, ponieważ on ma swoje życie z Evą.<br />
Zaastanawiam się co włąśnie robi i czy o mnie myśli. Choć bardzo za nimj tęsknię to nie potrafię wyznać mu prawdy. Boję się jego reakcji i nie chcę wtrącać się w ich życie.<br />
- Rose?- Podnoszę się i przecieram swoje oczy.<br />
- Hmm?- Ziewam i przeciągam się.<br />
- Krew leci ci z nosa- Podnosi brew i siada na fotelu.<br />
- Znowu?- Jęczę i podnoszę się po paczkę husteczek.<br />
- Jesteś przemęczona- Wzdycha i włącza telwizor.<br />
- Wyłącz. Dopiero zasnęły, obudzisz je- Marszczę czoło. Przewraca oczami i wyłącza telewizor.<br />
- Jesteś gorsza niż w ciąży- Marudzi przez co dostaję szału.<br />
- To wszystko mnie wykańcza! Nie mam już siły...- Chowam twarz w dłoniach.<br />
- Skoro to wszystko cię wykańcza to czemu nie powiesz prawdy Harry'emu?!- Wstaje gwałtownie z kanapy.<br />
- Zwariowałeś?!- Również wstaję. Kręcę głową niedowierzając.<br />
- Ciągle się tylko nad sobą użalasz! Po prostu się boisz! Próbujesz sobie wmawiać te wszytskie bzdury, ze nie chcesz niszczyć im zwiazku... Po prostu się boisz- Patrzę na niego z bólem.<br />
- Niall...- Spuszczam głowę i ścieram łzy. Słyszę płacz i szybko znikam w pokoju. Biorę Meg na ręce i zaczynam ją kołysać.<br />
- Cii...- Zaczynam płakać wraz z córką. Słowa Nialla w jakiś sposób mnie zraniły. Być może mówił prawdę, ale kompletnie nie rozumiem jego zachowania. Niall nigdy taki nie był.<br />
- Cześć! Przyszła ciocia!- Słyszę głos Steph z przed pokoju więc szybko wycieram łzy i wkładam Meg do łóżeczka.<br />
- Cześć- Uśmiecham się i wchodzę do kuchni.<br />
- Gdzie są moje dziewczynki?- Uśmiecha się i opiera o blat.<br />
- Śpią- Wyciągam szklanki.<br />
- Mogę ci w czymś pomóc- Mówi, gdy wychodzi z kuchni i kieruje się do pokoju Meg i Melissy.<br />
- Mam dużo prania. Jeśli to nie problem mogłabyś mi przy tym pomóc- Mówię z kuchni. Szukam kawy i orientuję się, że właśnie się skończyła- Kurde. Nie mam kawy- Sprawdzam raz jeszcze- Pójde do sklepu. Zaraz wracam!- Chwytam torebkę oraz wciągam balerinki na nogi i wychodzę z mieszkania. Na szczęśćie sklep jest niedaleko wiec nie pwoinno mi to zająć dużo czasu.<br />
Wchodzę przez rozsuwane drzwi i kieruję się na dział z kawami. Chwytam od razu dwie. Kupuję jeszcze pieluchy. Gdy mam już podchodzić do kasy decyduję się na kupienie jakiś ciastek. Szukam moich ulubionych i wzdycham, gdy są na samej górze. Staję na palcach i próbuję ich dosięgnąć, ale jeszcze dużo mi brakuje.<br />
- Cholera- Przeklinam pod nosem i podskakuję. Przed oczami widzę czyjąś rękę, która zdejmuje ciastka.<br />
- Proszę- Odwracam się i zamieram. Mrugam kilka razy i wstrzymuję oddech. Przede mną stoi Harry Styles i podaje mi paczkę ciastek. Jak zwykle wygląda oszałamiająco i tak jak go zapamiętałam.<br />
- Rose?- Słysze jego zdziwiony zachrypnięty głos i cofam się do tyłu- Co ty tutaj robisz?- Spoglądam na niego.<br />
- Jestem na zakupach- Mówię cicho i poprawiam swoją torebkę. Marszczy swoje czoło jakby coś mu nie pasowało.<br />
- Co u ciebie?- Pyta i nie spuszcza ze mnie wzorku.<br />
- Bywało lepiej- Uśmiecham się delikatnie.<br />
- Wyglądasz na wykończoną- Przygląda mi się.<br />
- Mam ostatnio dużo na głowie- Odpowiadam szybko- A co u ciebie i Evy?- Pytam, a on marszczy czoło i patrzy na mnie zdziwiony.<br />
- O niczym nie wiesz?- Kręcę głową i marszczę czoło.<br />
- Eva nie była w ciąży- Mówi, a dla mnie czas staje w miejscu. Patrzę na niego w szoku. Moje nogi są giętkie, a oddech znacznie przyśpiesza.<br />
- N-nie była?- Mówię sama do siebie.<br />
- Ta- Przeczesuje swoje włosy. Serce zaczyna gwałtownie mi bić. Mam ochotę rzucić się na niego i powiedzieć mu jak bardzo za nim tęskniłam.<br />
- J-ja...- Zaczynam mówić, ale jakaś dziewczyna podchodzi do Harry'ego.<br />
- Tu jesteś!- Wzdycha.<br />
- Chodź- Wyiąga do niej ręke.<br />
- Birdy to jest Rose- Uśmiecha się do mnie szeroko i wyciąga rękę. Ściskam ją i zaczynam wszystko rozumieć, gdy obejmuje ją w pasie.<br />
- Ja już musze iść- Zaczynam się cofać i chwytam koszyk.<br />
- Twoje ciastka- Podchodzi do mnie i podaje je mi. Nagle jego wzrok pada na koszyk.<br />
- Po co ci pieluchy?- Pyta zdziwony.<br />
- C-co?- Pytam głupio i spoglądam na koszyk. Cholera- A! Pieluchy... są do mojej koleżanki. Ma dzieci i kazał mi kupić- Wymyślam szybko wymówkę i uśmeicham się sztucznie. Kiwa głową i przygląda mi się podejrzanie.<br />
- Cześć- Mówi.<br />
- Cześć- Odpowiadam i jak najszybciej kieruję się do kasy.<br />
<br />
Docieram do domu całkowicie przerażona i zdezorientowana.<br />
- Jestem- Mówię i wchodze szybko do kuchni.<br />
- Gdzie się podziewałaś?- Pyta Steph i wchodzi do pomieszczenia.<br />
- Byłam w sklepie- Odpowiadam i wyjmuję zakupy.<br />
- Tak długo?- Podnosi brew. Chowam twarz w dłoniach i zaczytnam płakać.<br />
- Co się stało?- Podchodzi do mnie szybko.<br />
- Spotkałam Harry'ego!- Patrzy zdziwiona.<br />
- O Boże! To cudownie! Powiedziałaś mu?- Uśmiecha się szeroko.<br />
- Nie, Steph. On ma dziewczynę. Nijaką Birdy- Wzdycham i wycieram policzki.<br />
- Co? A Eva?- Wzdycham i siadam na krześle.<br />
- Nie była w ciąży- Przeczesuję swoje włosy- Rozumiesz żeby gdyby nie jej kłamstwo ja teraz z im tworzyłabym szczęśliwą rodzinę?!- Płaczę<br />
- Rose!- Słysze przerażony głos Nialla. Wbiega do kuchni i wygląd na spanikowanego- Coś jest nie tak z Melissą!<br />
<br />
<div style="text-align: center;">
____________________</div>
<div style="text-align: center;">
<br /></div>
<div style="text-align: center;">
Hejka ;*</div>
<div style="text-align: center;">
Przepraszam, ze tyle czekaliście na ten rozdział, ale nie mogłam się w ogóle za niego zabrać ;/ być może dlatego jest taki krótki :'(</div>
<div style="text-align: center;">
<br /></div>
<div style="text-align: center;">
Zapraszam do zakładki <b>Bohaterowie </b>:) </div>
<div style="text-align: center;">
<br /></div>
<div style="text-align: center;">
Mam nadzieję, że rozdział choć trochę wam się podoba ;) </div>
<div style="text-align: center;">
<br /></div>
<div style="text-align: center;">
Buziaki ;* </div>
<div style="text-align: center;">
<br /></div>
<div style="text-align: center;">
<b>15 KOMENTARZY= NEXT</b></div>
Rosiehttp://www.blogger.com/profile/15159605793552865384noreply@blogger.com26tag:blogger.com,1999:blog-8970073826106296020.post-13827610144874496612014-07-14T15:42:00.000-07:002014-07-14T15:42:23.567-07:00Rozdział 41- Ten jest ładniejszy- Powtarza Niall po raz setny. Kłócimy się od godziny, który wózek jest ładniejszy.<br />
- Ale Niall, to są dziewczynki!- Oglądam różowy wózek, a Niall opiera się o niebieski z dodatkami czarnego.<br />
- To co? Dziewczynki też lubią takie kolory- Zakłada ręce, a ja przewracam oczami.<br />
- A czy ty cieszyłbyś się gdyby mama woziła cię w różowym?- Pytam i unoszę jedną brew.<br />
- W sumie tak czy siak bym był małym kurduplem i nie robiłoby mi to różnicy- Mówi, a uśmiech na jego twarzy rośnie. Jęczę i przeczesuję swoje włosy.<br />
- Jesteś dzisiaj strasznie denerwujący- Podchodzę do łóżeczek.<br />
- Ja musiałem ciebie znosić kilak miesięcy i jakoś nie marudziłem- Wlecze się za mną.<br />
- Niall, ostrzegam cię. Jeszcze jedno jakieś słowa to zakleję ci usta taśmą- Związuję swoje włosy w kucyk, gdy wychodzimy ze sklepu- Przez ciebie nic nie wybrałam. Następnym razem pójdę ze Steph- Jest początek maja i do porodu zostało mi kilka tygodni. Mój brzuch jest naprawdę wielki i przykuwa wzrok każdego.<br />
- Pff... jak chcesz- Udaje obrażonego. Wchodzimy do marketu i kierujemy się na dział z owocami.<br />
- O chole...- Niall chwyta mnie za rękę i każe się odwrócić. Spoglądam na niego zaskoczona.<br />
- Co jest?- Pytam.<br />
- Nie patrz. Udawaj, że coś kupujesz- Szepcze.<br />
- Ale...- Kompletnie nie rozumiem jego zachowania. Udaję, że oglądam majonez. Super.<br />
- Rodzice Harry'ego tu są- Mówi.<br />
- Co?- Piszczę.<br />
- Spokojnie, Harry'ego nie ma- Odkładam koszyk i szybko wychodzę z marketu.<br />
- Widzieli mnie?- Pytam i zatrzymuje się, szybko oddychając.<br />
- Nie- Mówi i staje obok mnie. Wyciągam wodę z torebki, gdy odczuwam dziwny ból. Marszczę swoje czoło i pocieram brzuch.<br />
- Co jest?- Pyta Niall. Skurcz.<br />
- N-niall... mam skurcze- Kolejny. Powtarzają się mniej więcej co minutę.<br />
- C-co teraz?- Pyta spanikowany. Pot pojawia się na moim czole i zaczynam krzyczeć, gdy czuję rozrywający, od środka ból. Kilka osób zatrzymuje się i oferuje pomoc.<br />
- Zawieź mnie do szpitala!- Pomaga mi wsiąść do auta, które na szczęście znajdywało się niedaleko nas. Niall szybko odpala samochód, a ja wyję z bólu. Biorę kilka głębokich oddechów- Niall!- Krzyczę.<br />
- Co?- Pyta spanikowany.<br />
- Wody... wody odeszły!<br />
<br />
<div style="text-align: center;">
Harry</div>
<br />
Czasami nowi ludzie pojawią się w naszym życiu po to byśmy zapomnieli. Birdy jest dla mnie właśnie taką osobą. Spotkanie jej było dla mnie światełkiem w tunelu...było kluczem do nowego życia. Sprawiła, że moje myśli o Rose, zaczęły blaknąć. Jej mądrość i prawdziwe słowa wiele mi wytłumaczyły. Wyczułem jej dobro już wtedy, gdy powiedziała, że nie chce starać się być taka jak Rose, bo wie, że ona była jedyna w swoim rodzaju i tylko ją mogłem darzyć tak wielkim uczuciem. Birdy nie nastawia mnie przeciwko niej, a tłumaczy mi jej zachowanie. Słucha mnie i mówi, że jest tylko małym fragmentem mojego serca...tym, który żyje, bo reszta należy do Rose i nie chce tego zdobywać, ponieważ czułaby się z tym źle. Kocham to, że jest i że mi pomaga. Ona wie, że nigdy moje uczucie do niej nie będzie takie, jak do Rose, ale w pełni to rozumie i akceptuje.<br />
Starając się wymazać wszystkie złe scenariusze z życia, podjąłem decyzję. Wraz z Birdy przeprowadziliśmy się do moich rodziców. Mieszkamy jakieś 100 kilometrów od Londynu, ale to dobrze mi zrobi.<br />
- Harry?- Otwieram oczy i oślepia mnie słońce. Leżę na hamaku, a słońce ogrzewa moją skórę. <br />
- Hm?- Spoglądam na Birdy. Uśmiecha się zadziornie, a po chwili psika mnie pistoletem na wodę. Śmieje się i ucieka. Wstaję, ale zanim zdążam rozejrzeć się za bronią Gemma wylewa na mnie wodę. Otrząsam się i spoglądam na ogródek. Jace i chłopak mojej siostry biegają za dziewczynami. Śmieję się i chwytam za jeden z pistoletów. Biegnę za Birdy, a ona piszczy. Chwytam ją w pasie i biegnę z nią w stronę basenu.<br />
- Dzieci!- Mama pojawia się na ogrodzie w momencie, gdy Birdy wpada w ubraniach do basenu.<br />
- Tak mamo?- Pyta przesłodzonym głosem Gemma i udaje niewiniątko.<br />
- Obiad- Śmieje się i wchodzi do domu. Nagle czuję coś dziwnego. Tak jakbym chwilę nie oddychał, nie funkcjonował, a zaraz potem następuje szybkie bicie serca. Jakbym coś wyczuł...Otrząsam się i pomagam Birdy.<br />
- Jestem cała mokra- Jęczy i idzie do domu, a ja nie mogę powstrzymać się od śmiechu. Odwraca się i posyła mi wściekłe spojrzenie.<br />
- Przyniosę ci ubrania- Gemma wbiega po schodach, na górę. Zajmuję miejsce przy stole.<br />
- Co na obiad?- Pyta Jace.<br />
- Coś dobrego- Odpowiada tata i śmieje się. Spoglądam na Birdy, która w suchych ubraniach zasiada obok mnie.<br />
- Mmm... pysznie pachnie- Nakłada na swój talerz jedzenie, a ja idę w jej ślady. Podczas siedzenia przy stole czuję na sobie wzrok rodzicielki. Spoglądam na nią pytająco, a ona wzdycha.<br />
- Harry...- Patrzę wyczekująco- Wydaje mi się, że widziałam dzisiaj Rose- Mówi, a w pomieszczeniu zapada cisza. Mój puls znacznie przyśpiesza.<br />
- Kochanie, ile razy mam ci powtarzać, że to nie była ona- Ojciec chwyta jej dłoń i wzdycha.<br />
- Mogłabym przysiąc... Widziałam Nialla- Spoglądam na nich i nie mogę nic z siebie wydusić.<br />
- To mogła być jego dziewczyna- Mama wzdycha i przytakuje. Przełykam głośno ślinę, a Birdy chwyta mnie za dłoń.<br />
- To już mnie nie obchodzi- Mówię mimo tego, że świat zatrzymał się w miejscy, a moje serce wali jak oszalałe- Rose to zamknięty rozdział- Chcę w to wierzyć.<br />
<br />
<div style="text-align: center;">
Niall</div>
<br />
Wszystko działo się tak szybko. Emocje we mnie toczyły huragan i aż mnie rozpierały. Byłem jak tykająca bomba uczuć, która za chwilę mogła eksplodować. W tym wszystkim dominował strach. Wielki strach. Bałem się, że nie zdążymy dojechać, że coś pójdzie nie tak. Przeklinałem i wrzeszczałem na wszystkich kierowców. To była najbardziej szalona jazda w moim życiu.<br />
Pielęgniarki szybko zareagowały i w mgnieniu oka została zabrana. Siedziałem na szpitalnym krzesełku i tupałem nogą albo chodziłem w kółko. Słyszałem jej krzyk i to sprawiało, że robiło mi się słabo. Mijały godziny, a Rose nadal nie urodziła. Steph i rodzina Rose zdążyła już przyjechać. Trochę się uspokoiłem, ale nerwy nadal przy mnie są.<br />
Rozejrzałem się po wszystkich twarzach i każda wyrażała to samo, ale czegoś mi brakowało. Brakowało mi czyjejś twarzy. Harry'ego. Powinien tu być albo z Rose. Jego zadaniem byłoby wspieranie jej, ale on o niczym nie wie. Nie wie, że Rose jest w tym szpitalu i rodzi jego córki. Zmienię to.<br />
<br />
<div style="text-align: center;">
_______________________</div>
<div style="text-align: center;">
<br /></div>
<div style="text-align: center;">
Hejka ;*</div>
<div style="text-align: center;">
<br /></div>
<div style="text-align: center;">
Dziękuję osobom, które życzyły mi udanych wakacji. Były takie ^^ no może troszkę za bardzo się spaliłam, ale jest ok xD </div>
<div style="text-align: center;">
Tak się przestraszyłam, bo jak wróciłam to nie miałam weny do niczego, ale dzisiaj polepszył mi się humor... może dlatego, że byłam na zakupach i kupiłam sobie buty, o których ciągle marzyłam :D no nie wiem xD jestem zła, że Niemcy wygrali! To był jedyny mecz, który oglądałam i jeszcze drużyna, której kibicowałam przegrała :/ </div>
<div style="text-align: center;">
A co do rozdziału to dzisiaj zaskakująco pojawiła się perspektywa Nialla... końcówka ciekawa co? Haha :D jestem taka zła :P </div>
<div style="text-align: center;">
<br /></div>
<div style="text-align: center;">
<b>Jeśli ktoś napisze cudowny, oryginalny, zabawny itp komentarz to dostanie dedykację w następnym rozdziale i może coś jeszcze ;) :D </b></div>
<div style="text-align: center;">
<br /></div>
<br />Rosiehttp://www.blogger.com/profile/15159605793552865384noreply@blogger.com15tag:blogger.com,1999:blog-8970073826106296020.post-50091351776222347142014-07-09T13:19:00.000-07:002014-07-09T13:19:21.514-07:00Przeczytajcie :) Cześć :) niestety to nie rozdział, a jedynie notka mówiąca o tym, że wyjeżdżam nad morze. Bardzo was przepraszam, ale nie udało mi się dokończyć rozdziału :( wyjeżdżam jutro, a wracam 14 lipca więc jeśli już będę miała czas po podróży to od razu coś dodam :* <br />
Buziaczki, kochani :* <br />
<br />
Ps. Udanych wakacji :) Rosiehttp://www.blogger.com/profile/15159605793552865384noreply@blogger.com2tag:blogger.com,1999:blog-8970073826106296020.post-74847887919857803262014-07-06T15:33:00.000-07:002014-07-06T15:33:15.905-07:00Rozdział 40 Czas nie leczy ran. To my z biegiem czas przyzwyczajamy się do bólu. Rana na naszym sercu zostanie już na zawsze.<br />
<div style="text-align: center;">
Serce tknięte raz będzie krwawić cały czas.</div>
<br />
Minęło siedem miesięcy. Siedem miesięcy spędzonych w radości. Były dni, w których smutek do mnie powracał, ale miałam przy sobie przyjaciół, którzy bacznie starali się bym zapomniała o przeszłości. Ostatecznie im się udało. Moje cierpienie zeszło na drugi plan, a pierwszy zajęła radość z powodu ciąży. Cieszyłam się bardzo i niecierpliwie czekałam, aż miną dwa miesiące i będę mogła zobaczyć moje dwie kochane córeczki. Co prawda są coraz bardziej nieznośne, ale to powoduje, że kocham je jeszcze bardziej.<br />
<br />
Pierwsze miesiące były najgorsze, ponieważ miewałam omdlenia, wahania nastrojów i wielkie zachcianki. Steph i Niall dzielnie mnie znosili. Te miesiące były nie tylko z tego powody najgorsze, ale i dlatego, że wtedy odczuwałam straszny brak Harry'ego. Chciałam by wspierał mnie w wizytach na USG i by był wtedy, gdy ja byłam strasznie nieznośna. Ciągle myślałam jakby to było, gdyby wiedział, ale byłam na tyle uparta albo tchórzliwa, że nie zgodziłam się powiedzieć mu o ciąży, mimo tego, że wszyscy mnie przekonywali. Mam na myśli moich przyjaciół, brata, jego narzeczoną, tatę i babcię. To nie było tak, że wszyscy mi gratulowali. Tata i James byli strasznie źli. Brat był wściekły, dlatego, że znowu mnie zranił i na dodatek zostawił mnie samą z dzieckiem, a tata, dlatego, że ojcem mojego dziecka będzie straszy o pięć lat mężczyzna i to na dodatek mój były nauczyciel. Obydwoje chcieli do niego jechać, a ja nie mogąc na to pozwolić, musiałam dać z siebie wszystko by ich zatrzymać.<br />
<br />
Kolejne miesiące mijały w spokoju, nic wielkiego się nie działo, oprócz powrotu Steph do Zayna. Wtedy Niall stwierdził, że lepiej by było gdybym przeprowadziła się bliżej Londynu. Nie byłam chętna by przystać na jego propozycję, ale gdy uświadomił mi, że tam mam całą rodzinę, a czeka mnie chrzest i roczek, zgodziłam się, dlatego ostatecznie mieszkam mniej więcej 100 km od Londynu. To małe miasteczko i jest naprawdę śliczne.<br />
<br />
- Masz- Niall podaje mi loda. Uśmiecham się i obserwuję dzieci bawiące się w parku.<br />
- Ała- Marszczę czoło i chwytam swój brzuch.<br />
- Wszystko w porządku?- Pyta Niall.<br />
- Tak... strasznie kopią- Pocieram swój brzuch.<br />
- Chcesz wrócić?- Kręcę głową i przyglądam się dzieciom i ich rodzicom.<br />
- Rose? Mamo! To Rose!- Słyszę znajomy głos więc zmarszczona zaczynam się oglądać. Po chwili zauważam Ron. Unoszę swoje brwi w zdziwieniu.- O Boże... jesteś w ciąży!- Moja siostra piszczy i rzuca się na mnie- Tak bardzo tęskniłam. Przepraszam...- Otwieram buzię ze zdziwienia i nie wiem co powiedzieć.<br />
- Dobrze cię widzieć, Ron- Uśmiecham się. Spoglądam na mamę, która przewraca swoimi oczami.<br />
- Ja...- Chce coś powiedzieć, ale przerywa jej mama.<br />
- Ron, nie mamy czasu. Chodź- Czuję ukłucie w sercu i spuszczam wzrok.<br />
- Ale...- Mama chwyta ją za nadgarstek i odciąga ode mnie- Pa, Rose- Woła więc macham do niej. Wstaję z ławki i spoglądam na Nialla.<br />
- Rose, nie przejmuj się...- Mówi.<br />
- Nie przejmuję się. Już się przyzwyczaiłam. Chcę się trochę rozruszać- Mówię i uśmiecham się do niego. Mimo wszystko gdzieś we mnie siedzi ten smutek i zadręczam się myślami. Wiem kim jestem dla mamy, ale to nie sprawi, że za każdym razem, gdy ona będzie mnie odrzucać ja nie będę cierpiała.<br />
<br />
<div style="text-align: center;">
Harry</div>
<br />
Na 'wakacjach' byłem tydzień. Przemyślałem wiele rzeczy i gdy w końcu wyleczyłem się z tak wielkiej tęsknoty, wróciłem. Wszedłem niespodziewanie do mieszkania i usłyszałem śmiechy. Dwa. Jeden kobiety, tak bardzo znajomy, a drugi mężczyzny. Otworzyłem drzwi od sypialni, a wtedy ujrzałem Evę całującą się z jakimś facetem w moim łóżku. Nie bolało mnie to, że była z innym facetem, ponieważ nic dla mnie nie znaczyła. Bolał mnie fakt, że znowu zostałem oszukany.<br />
- Harry- zapiszczała zdziwiona, a mężczyzna od niej odskoczył- Co ty tu robisz?- Zapytała przestraszona i zakryła kołdra swoje gołe ciało.<br />
- Mieszkam- Odpowiadam szorstko- Możesz wyjaśnić mi jedną rzecz?- Opieram się o framugę drzwi- Skoro tak bardzo mnie kochasz i chcesz byśmy wrócili do tego co było w przeszłości, to dlaczego przyprowadzasz mężczyznę do mojego mieszkania i kochasz się z nim mimo tego, że jesteś w ciąży- Szczypię się w nos ze zdenerwowania.<br />
- Ja.. ja- Jąka się.<br />
- Czekaj... o jakiej ciąży on mówi?- Facet siada na łóżku i marszczy swoje czoło.<br />
- Nic o tym nie wiesz?- Pytam.<br />
- Spotykamy się od czterech miesięcy, a ty nie powiedziałaś mi, że będę ojcem?- Pyta wkurzony, a ja podnoszę swoje brwi ze zdziwienia. Coś tu śmierdzi... coś jest nie tak.<br />
- Nie jesteś ojcem- Eva spuszcza głowę.<br />
- To on nim jest?!- Krzyczy.<br />
- Nie- Szepcze na tyle głośno bym usłyszał. Zaczyna płakać, a ja otwieram szeroko swoje oczy ze zdziwienia<br />
- Co ty powiedziałaś?!- Krzyczę, a ona się kuli.<br />
- Nie jesteś ojcem- Mamrota pod nosem.<br />
- Powiedz to głośno!- Zaciskam dłonie w pięści.<br />
- Nie jesteś ojcem! Zadowolony?! Kłamałam!- Odwracam się do niej plecami i uderzam w ścianę, robiąc w niej dziurę- Byłeś z nią szczęśliwy! Miałeś wszystko, a ja nie mogłam tego znieść. Nienawidzę jej i za wszelką cenę chciałam popsuć tą cholerną więź między wami. Zmyśliłam to dziecko i ułożyłam idealny plan w mojej głowie! Był idealny, ale musiało pójść coś nie tak!<br />
- Brzmisz jak chora psychicznie!- Krzyczę i podchodzę do niej. Chwytam jej ramię i unoszę do góry- W tej chwili opuścisz mój dom! Nie chcę cię więcej tutaj widzieć! Nie chcę widzieć cię kiedykolwiek! Zapamiętaj to sobie raz na zawsze!- Z płaczem wybiega z mieszkania, a mężczyzna za nią.<br />
Pamiętam, że zdemolowałem cały pokój. Nie mogłem znieść myśli, że przez nią wszystko się niepotrzebnie rozpadło. Gdyby nie to kłamstwo nie straciłbym Rose. Byłem na tyle zdesperowany by jej o tym powiedzieć, że odwiedziłem wszystkich jej znajomych. Szukałem jej, ale nadaremnie. W końcu pogodziłem się z tym, że to co było między nami przeminęło... Zacząłem życie od nowa.<br />
<br />
- Pa, kochanie- Całuję Birdy szybko w usta i posyłam jej uśmiech.<br />
- Do zobaczenia, Harry. Pamiętaj o kolacji u twoich rodziców!- Śmieję się i kiwam głową. Posyłam jej w powietrzu buziaka i wychodzę z domu. Wsiadam do auta i jadę w stronę szkoły. Tak, znów jestem nauczycielem. Od czegoś trzeba było zacząć.<br />
Życie ma sens tylko wtedy, gdy mamy cel, a gdy go osiągniemy, odczuwamy radość. Więc jeśli chcesz zacząć na nowo, tak jak ja, wyznacz sobie cel, a potem idź po niego.<br />
<br />
<div style="text-align: center;">
__________________________</div>
<div style="text-align: center;">
<br /></div>
<div style="text-align: center;">
Hejka :*</div>
<div style="text-align: center;">
Przepraszam, że dopiero teraz, ale ostatnio opuściła mnie wena :( ten rozdział to kompletne dno. Krótki i taki nuudny... Przepraszam was bardzo. </div>
<div style="text-align: center;">
Dziękuję każdemu kto komentuje. Chciałabym baardzo podziękować <span style="background-color: white; color: black; font-family: Georgia, Utopia, 'Palatino Linotype', Palatino, serif; font-size: 16.666667938232422px; line-height: 26.44444465637207px; text-decoration: none;"><a href="http://www.blogger.com/profile/02727530805913447401" rel="nofollow" style="background-color: white; font-family: Georgia, Utopia, 'Palatino Linotype', Palatino, serif; font-size: 16.666667938232422px; line-height: 26.44444465637207px; text-decoration: none;">Natalia loveyoruSmile</a> </span><span style="background-color: white; color: black; font-family: Georgia, Utopia, 'Palatino Linotype', Palatino, serif; line-height: 26.44444465637207px; text-decoration: none;">za te wspaniałe słowa</span><span style="background-color: white; color: black; font-family: Georgia, Utopia, 'Palatino Linotype', Palatino, serif; font-size: 16.666667938232422px; line-height: 26.44444465637207px; text-decoration: none;"> :* ♥</span></div>
<div style="text-align: center;">
<span style="background-color: white; color: black; font-family: Georgia, Utopia, 'Palatino Linotype', Palatino, serif; font-size: 16.666667938232422px; line-height: 26.44444465637207px; text-decoration: none;"><b><br /></b></span></div>
<div style="text-align: center;">
<span style="background-color: white; color: black; font-family: Georgia, Utopia, 'Palatino Linotype', Palatino, serif; font-size: 16.666667938232422px; line-height: 26.44444465637207px; text-decoration: none;"><b>22 KOMENTARZE= NEXT</b></span></div>
<div style="text-align: center;">
<br /></div>
Rosiehttp://www.blogger.com/profile/15159605793552865384noreply@blogger.com17tag:blogger.com,1999:blog-8970073826106296020.post-81914154819314986952014-07-01T11:56:00.003-07:002014-07-01T11:56:57.531-07:00Rozdział 39 Siedziałam na kanapie i wpatrywałam się w czarne niebo. Pokryte było warstwą grubych, ciemnych chmur. Co jakiś czas na niebie pojawiała się błyskawica i nagle wszystko stawało się takie jasne. Moja dusza jest jak ta chmura, a wołanie jak grzmot. Głośne, przeraźliwe, ale nie ma mocy, która mogłaby to uciszyć.<br />
Wzdrygnęłam się, gdy głośny dźwięk rozniósł się w moim mieszkaniu. Zdezorientowana rozejrzałam się i gdy dźwięk się ponowił zrozumiałam, że to nic innego jak dzwonek do moich drzwi. Wstałam powoli i podeszłam do drzwi. To dość komiczne, że do tego czasu nie miałam pojęcia jak brzmi dzwonek. Otworzyłam powoli drzwi, wyjrzałam przez małą szparę, ale po chwili szeroko je otwarłam i rzuciłam się na moich przyjaciół.<br />
- Dobrze, że jesteście- Odsunęłam się od nich i gestem zaprosiłam do środka.<br />
- Byliśmy tutaj wcześniej, ale musieliśmy iść pieszo- Spojrzałam na nich i pisnęłam, gdy zdałam sobie sprawę jak mokrzy są.<br />
- O Boże- Jęknęłam i szybko popędziłam do sypialni. Wzięłam jakieś cuchy i wróciłam do salonu- Masz, załóż to. Um... Niall- zaczęłam, ale przerwał mi machnięciem ręką.<br />
- Tak szybko się nas nie pozbędziesz. Mamy swoje rzeczy- Wskazał ręką na walizki, które nagle się koło nich znalazły.<br />
- Och... przepraszam, jestem po prostu tak roztargniona- Zabieram rzeczy od Steph i wkładam je do szafy- Um... zapalę światło- Mówię szybko i włączam prąd. Od pewnego czasu lubię siedzieć w ciemnościach- Chcecie coś jeść, pić...?<br />
- Rose... chcemy porozmawiać- Wzdycham i wskazuję na kanapę.<br />
- Woow... fajne mieszkanie- Komplementuje Niall, dziękuję mu i siadam na fotelu.<br />
- Dziękuję, że tu jesteście- Uśmiecham się delikatnie. Steph przytula mnie i głaszcze po plecach.<br />
- Jesteśmy tutaj by ci pomóc, musisz nam tylko wszystko wyjaśnić- Wzdycham i kiwam głową. Z bólem powracam do dnia, w którym dowiedzieliśmy się o ciąży Evy.<br />
- Naprawdę nie wiedziałam, że jestem w ciąży. Nie wiem jak mogłam być tak głupia- Wycieram łzy.<br />
- Rose, musisz mu powiedzieć. On jest ojcem tego dziecka- Mówi Niall i kuca naprzeciwko mnie.<br />
- Wyjechałaś, bo chciałaś by był dobrym ojcem dla dziecka Evy, a chcesz pozwolić by twoje dziecko wychowało się bez ojca?- Pyta Steph ze łzami w oczach.<br />
- Ja...ja...- Zaczynam płakać- Wiem, po prostu nie umiem spojrzeć mu w twarz. Czuję się winna i... to mnie przerasta. Nie mam w sobie dość dużo odwagi by móc zawalczyć. Straciłam też siły, a muszę je odzyskać by poradzić sobie z ciążą. Stanie z nim twarzą w twarz wymagałoby wiele tej siły, a ja nie chcę jej na to tracić. Rozumiecie?- Pytam z nadzieją. Kiwają głowami. W pomieszczeniu robi się dodatkowo jasno, gdy na niebie pojawia się piorun.<br />
- Tak bardzo ci współczuję- Steph tuli mnie do siebie.<br />
- Pamiętaj, że zawsze możesz na nas liczyć. Pomożemy ci- Mówi Niall i chwyta mnie za rękę.<br />
- A co z Zaynem i Chloe?- Pytam.<br />
- Zayn zgodził się mnie puścić- Uśmiecha się- Nie powiedziałam mu powodu- Dodała, a ja skinęłam.<br />
- Chloe wyjechała na praktyki. Nie będzie jej całe wakacje- Mówi Horan, a ja dziękuję Bogu, że dał mi takich przyjaciół.<br />
- Dziękuję- Powtarzam po raz setny tego wieczoru.<br />
- No więc jak tam maluszek? Chłopczyk czy dziewczynka?- Mówi zabawnie Niall, przez co uśmiech wkrada się na moją twarz.<br />
- Niall, ty głupku! Płeć poznaje się znacznie później!- Karci go Steph i wygląda to komicznie.<br />
- Pójdziecie ze mną na pierwsze USG?- Pytam z nadzieją.<br />
- Tak!- Cieszy się Horan.<br />
- Będą ciocią. Czuję się taka stara- Śmieje się Steph, a ja jej wtóruje.<br />
<br />
Minęły trzy tygodnie od wizyty u lekarza. Te dni były męczarnią, ale nie dla mnie lecz dla moich przyjaciół. Musieli borykać się z humorkami kobiety w ciąży. Ja o dziwo nie czułam się najgorzej i znacznie polepszyło się moje samopoczucie. Dzięki tej dwójce zapomniałam choć na chwilę o Harrym i mogłam spokojnie spędzić z nimi czas.<br />
- Szybciej, bo nie zdążymy!- Krzyczy Steph.<br />
- Chwilka!- Wołam, gdy wciągam na siebie spodnie.<br />
- Jestem tak podekscytowany- Słysze teatralny głos Nialla więc mimowolnie zaczynam się śmiać.<br />
- Ok, jestem gotowa- Wychodzimy z mieszkania i wsiadamy do autobusu.<br />
- Dzisiaj poznasz płeć, bobaska!- Piszczy Steph więc ją uciszam. Zaczynamy się śmiać. Zajeżdżamy do szpitala w naprawdę wesołej atmosferze. Każdy z nas jest podekscytowany. Jestem ciekawa kim okaże się moje dziecko.<br />
Wchodzimy do szpitala, a następnie po schodach, do wyznaczonego gabinetu. Siadamy na krzesłach. Zaczynam się denerwować. Ruszam nogą i bawię się swoimi dłońmi. Nie umyka to uwadze Horana.<br />
- Będzie w porządku- Uśmiecha się i obejmuje mnie jednym ramieniem. Kiwam głową w momencie, gdy zostaje wywołane moje nazwisko. Zrywam się i oddycham głęboko. Steph delikatnie popycha mnie w stronę wejścia.<br />
- Dzień dobry- Witam się, a młoda kobieta odpowiada z uśmiechem.<br />
- Widzę, że tym razem masz wsparcie- Mruga do mnie i każe się położyć. Niall i Steph stają przed łóżkiem, na którym leżę. Zimny żel zostaje nałożony na mój brzuch.<br />
- Nie denerwuj się- Mówi lekarka. Wzdycham i zamykam oczy, gdy je otwieram zauważam dziwny wyraz twarzy u kobiety.<br />
- Coś nie tak?- Dźwigam się na łokciach. Czuje jak mój puls przyśpiesza, zaczynam się denerwować.<br />
- Przeciwnie- Uśmiecha się. Marszczę czoło, gdy kobieta okręca ekran w moją stronę- To bliźniacza ciąża- Mówi, a ja zamieram z uśmiechem na twarzy.<br />
- Co?- Pytam retorycznie i spoglądam na przyjaciół. Ich twarze wyrażają takie samo zdziwienie jak u mnie.<br />
- Tego się nie spodziewaliśmy!- Mówi głośno Niall. Otwieram usta żeby coś powiedzieć, ale zaraz je zamykam. Patrzę w szoku na ekran i zaczynam się śmiać z radości.<br />
- Super- Wykrztuszam z siebie. Niall wraz z Steph podbiegają i przytulają mnie.<br />
<br />
<div style="text-align: center;">
Harry</div>
<br />
- Harry, dzisiaj jest siódmy tydzień- Eva kręci się koło mojego krzesła, gdy jem śniadanie.<br />
- No i?- Pytam i spoglądam na wyświetlacz telefonu. Żadnych połączeń, żadnych wiadomości, żadnych wieści na temat Rose. Wariuję i szaleję, bo nie wiem co się z nią dzieje.<br />
- Proszę cię, nie mów, że zapomniałeś- Wzdycha i siada na moich kolanach. Chwytam ją w pasie i zdejmuję z siebie.<br />
- Zapomniałem- Mówię i wstaję od stołu. Kieruję się do salonu. Włączam telewizor i kładę się na kanapie.<br />
- Nie ignoruj mnie, Harry- Zaciska szczękę. Przewracam oczami i skaczę po kanałach.<br />
- Dzisiaj jest pierwsze USG- Mówi i siada koło mnie.<br />
- Aha- Wstaję i siadam na fotelu.<br />
- Nie pójdziesz ze mną?- Pyta przesłodzonym głosem.<br />
- Pójdę. Tylko nie myśl sobie, że robię to dla ciebie- Wstaję i wyłączam telewizor.<br />
- Harry... Przecież...<br />
- Nie waż się kurwa mówić o niej!- Podchodzę do niej przez co ona wpada na ścianę- Naprawdę jesteś tak głupia?! Myślisz, że jak powiesz te wszystkie kłamstwa na jej temat to tak po prostu o niej zapomnę?! Jasne, że tak- Prycham. Patrzy na mnie przestraszona- Myślisz tak bo nigdy nie zaznałaś miłości i... pewnie już nigdy jej nie zaznasz- Wzruszam ramionami i wychodzę z mieszkania.<br />
<br />
- Ciąża rozwija się dobrze...- Przestaję słuchać lekarki i wpatruję się w monitor. Przecież tam nic prawie nie widać. Marszczę swoje czoło. W tej chwili nienawidzę tego dziecka. Zaczynam myśleć, ze to przez nie zrujnował się mój związek, ale zaraz uświadamiam sobie, ze to tylko i wyłącznie moja wina. Nadal nie mogę pogodzić się z tym, że nie ma u Rose, a jej miejsce usilnie chce zając Eva. Czasami zachowuje się tak dziwnie, że wydaje mi się, że tylko w coś ze mną gra.<br />
- Dziękuję- Słyszę ten cholerny, doprowadzający do szału głos.<br />
- Widzimy się niedługo- Mówi lekarka z sztucznym uśmiechem. Wychodzę przed Evą i zmierzam w stronę wyjścia.<br />
- Harry!- podbiega do mnie- Mógłbyś się trochę postarać- Staje przede mną z założonymi rękoma.<br />
- Nie mam zamiaru niczego udawać- Odpowiadam i wymijam ją.<br />
- Jak sobie to wyobrażasz?!- Krzyczy.<br />
- Wiesz jaki jest kurwa problem?! Że ja sobie tego nie wyobrażam! Nie ma przyszłości między mną, a tobą! Zrozum to wreszcie!- Krzyczę i wsiadam do auta. Odpalam silnik zanim Eva zdąża wsiąść i odjeżdżam. Nie jadę do mieszkania. Nie budzi ono we mnie już tych dobrych wspomnień. Chcę poszukać spokoju i wiem gdzie mogę go zaznać. Jadę w góry, tam gdzie nikt mnie znajdzie, a tak wiele wspomnień do mnie wróci.<br />
<br />
<br />
<div style="text-align: center;">
_____________________________</div>
<div style="text-align: center;">
<br /></div>
<div style="text-align: center;">
Hejka! </div>
<div style="text-align: center;">
<br /></div>
<div style="text-align: center;">
Jak wam się podoba? Spodziewaliście się bliźniaków? :D </div>
<div style="text-align: center;">
Podzielcie się swoimi wrażeniami, bo to naprawdę motywuje! :* </div>
<div style="text-align: center;">
<br /></div>
<div style="text-align: center;">
Mam dla was w końcu zwiastun! Ta dam! <a href="https://www.youtube.com/watch?v=v01yB1DNnI4&feature=youtu.be">https://www.youtube.com/watch?v=v01yB1DNnI4&feature=youtu.be</a></div>
<div style="text-align: center;">
<br /></div>
<div style="text-align: center;">
20 KOMENTARZY= NEXT</div>
Rosiehttp://www.blogger.com/profile/15159605793552865384noreply@blogger.com22tag:blogger.com,1999:blog-8970073826106296020.post-12670126027044788262014-06-29T08:59:00.004-07:002014-06-29T08:59:31.458-07:00Rozdział 38Spokój jest brakiem cierpienia, smutku i hałasu. Jest też brakiem wyrzutów sumienia. Jest czymś dla wielu osób nie możliwych, ale bardzo pożądanym.<br />
Ja wciąż proszę o spokój. Nie tylko w moim życiu, ale i wewnątrz mnie. Nie osiągnęłam go w ostatnim czasie i nie pamiętam kiedy go miałam. Nie mam go nawet teraz, gdy idę do lekarza. Prowadzę w sobie zaciętą walkę uczuć i myśli. Nie mogę skupić się na jednej rzeczy, a wszystko, dlatego, że brak mi spokoju.<br />
<br />
Popycham ciężkie drzwi i wchodzę do szpitala. Przechodzę przez oddział dziecięcy i trafiam w końcu na recepcję. Denerwuję i bardzo się boję wizyty u lekarza. Odczuwam niepokój, gdy myślę o ostatnim czasie. Na nowo powróciły mdłości i zawrotu głowy.<br />
Po otrzymaniu karty, udaję się do poczekalni. Siadam na krześle i rozglądam się po otoczeniu. Bardzo dobrze znam szpital. Może nie ten, ale wiem na jakich zasadach funkcjonuje. Trudno byłoby ich nie znać... Ściany są koloru zielonego, naprawdę nie cierpię tego koloru. Obok są kobiety z dziećmi albo po prostu same. Patrzę na maluchy, które mają w sobie tyle energii i szczęścia. Zazdroszczę im tego, że nie mają pojęcia jak okrutne może być życie. Czasami myślę, że może mi i Harry'emu nie jest dane być razem, ale po chwili karcę się w myślach. To jest nam dane, tylko po prostu nasza miłość jest wzorem. Potrafimy przetrwać wiele, ale upadamy na samym początku. Nasza miłość jest wzorem nieszczęśliwej miłości.<br />
<br />
Chciałabym by tu był. Trzymał mnie za rękę i szeptał uspakajające słowa, bym się nie denerwowała, ale to tylko figle mojej wyobraźni i nadziei. Zastanawiam się czy w ogóle o mnie myśli, albo co własnie robi w tej chwili.<br />
<br />
<div style="text-align: center;">
Harry</div>
<br />
Potykam się o próg własnego mieszkania i wybucham śmiechem. Zdejmuję buty w wejściu. Pojawia się w mojej głowie myśl, że Rose już by mnie wyzywała. Kręcę głową z uśmiechem i przesuwam je pod ścianę. Idę do kuchni i wyjmuję butelkę z alkoholem. Wlałem już w siebie sporo promili, ale nie wystarczająco, bo wciąż ona siedzi w mojej głowie. Siadam na kanapie i upijam spory łyk cieczy. Z sypialni wychodzi Eva więc przewracam oczami. Nienawidzę tego w jaki sposób się porusza, robi to tak jakby byłą jakąś pierdoloną panią domu. Nienawidzę jej głosu. Przypomina piszczenie szczeniaka. Jest tak denerwująca.<br />
- Znowu? Znowu pijesz?- Wyrywa mi butelkę z rąk więc wstaję i zabieram alkohol z jej rąk.<br />
- Kobiety w ciąży nie mogą pić- Marudzę pod nosem i opadam na kanapę.<br />
- To przez nią tak?- Siada obok mnie. Wzdycham i patrzę w sufit.<br />
- Nie twój zasrany interes- Warczę.<br />
- Naprawdę sądzisz, że ona cię kochała? Sądzisz, że jeśli by tak było to pozwoliłaby doszczętnie zniszczyć to co tak udało wam się odbudować?- Kładzie swoją ręce na moich ramionach. Spoglądam na nią z przymrużonymi oczami- Czy pozwoliłaby to wszystko zostawić?- Pokazuje ręką- Czy gdyby cię kochała to mogłaby cię zostawić?- Przysuwa się do mnie. Spoglądam w jej oczy i czuję się jak zahipnotyzowany- Czy skreśliła by to wszystko?- Moje myśli zaczynają szaleć. Zaczynam się gubić i nie wiem, które są moje, a które po prostu wrzucone do mojej głowy. Może tak działa alkohol? A może to prawda? Nie. Rose mnie kocha. Kocha, prawda?<br />
- Harry pogódź się z tym. Ona cię nie kocha- Mówi to tak prawdziwie, że przez alkohol nie jestem w stanie wmówić sobie, że mną manipuluje- Jedyną osobą, która cie kocha i zrobi dla ciebie wszystko jestem ja. Czekałam na ciebie, wybaczyłam ci i...- Kładzie ręce na moich policzkach- ... myślę, że nasze dziecko zbliży nas do siebie jeszcze bardziej- jej twarz zbliża się do mojej. Chcę ją odepchnąć, ale nagle przed moimi oczami pojawia się Rose. Uśmiecha się do mnie, czarująco. Jej oczy błyszczą jak dwa niebieskie diamenty. Czuję jak moje serce zaczyna bić, więc gdy jej usta całują moje, oddaję pocałunek. Pocałunek jest inny, ale liczy się to, że jest tu Rose.<br />
<br />
<div style="text-align: center;">
Rose</div>
<br />
- Dzień dobry- Witam się z lekarką. Wzdycham i podchodzę do biurka.<br />
- Dzień dobry- Odpowiada starsza kobieta z uśmiechem- Proszę, usiądź- Wskazuje ręką na krzesło. Siadam na nim i zaczynam niekontrolowanie bawić się dłońmi- Mogę prosić kartę?- Uśmiecha się.<br />
- Tak. Tak- Podaję ją szybko.<br />
- Rosalie Collins, tak?- Kiwam głową- Dobrze, zatem powiedz co cię sprowadza- Uśmiech nie znika z jej twarzy. Wzdycham zanim mówię.<br />
- Miewałam zawrotu głowy i mdłości. Teraz pojawiły się na nowo- Kiwa głową- Uderzyłam się dość mocno w głowę i zastanawiam się czy to może być spowodowane właśnie tym- Uśmiecha się szeroko.<br />
- Wymiotowałaś? Bóle głowy? Zmiany nastrojów?- Pyta z błyskiem w oku.<br />
- Umm... tak- Odpowiadam niepewnie.<br />
- Myślę kochanie, że to nie choroba, ale po prostu ciąża- Patrzę na nią bez wyrazu.<br />
- Co?- Pytam głupio, myśląc, że się przesłyszałam.<br />
- Jesteś prawdopodobnie w ciąży- Zamieram. Moje ciało zaczyna drżeć z nerwów. Próbuję wrócić pamięcią do dnia w mieszkaniu. Przypominam sobie z bólem naszą noc i nagle dostaje olśnienia. Mój okres powinien pojawić się dwa tygodnie temu. Jak mogłam być tak głupia i nie odpowiedzialna? Jak mogłam tego nie przewidzieć ani nie wziąć tego pod uwagę. Jestem przecież kobietą...<br />
- To niemożliwe. Ja... ja nie mogę być w ciąży- Zaczynam płakać- Proszę powiedzieć, że to żart- Łkam.<br />
- Kochanie, ciąża to coś wspaniałego...<br />
- Nie dla mnie- Przerywam jej szybko i wybiegam z gabinetu.<br />
- Rosalie!- Woła za mną więc się odwracam- Powiem mojej znajomej by cię zbadała jeszcze dziś, dobrze?- Pyta z nadzieją.<br />
- Dobrze- Odpowiadam szybko. Uśmiecha się i prowadzi mnie korytarzami. Puka w jakieś drzwi i każe mi wejść. Rozmawia po chichu z młodą dziewczyną, a ja rozglądam się po gabinecie ginekologicznym. Wierzę, że lekarka nie miała jednak racji.<br />
- Cześć, Rose<br />
<br />
- Jesteś w czwartym tygodniu ciąży- Uśmiecha się, a ja proszę by to był sen, z którego za chwilę się obudzę. Szczypię się w rękę, ale nadal jestem w tym samym miejscu.<br />
- N-nie chcę- Zaczynam płakać.<br />
- Dziecko to coś wspaniałego- Mówi.<br />
- Tak, wiem...jeśli ma ojca- Mówię pod wpływem emocji. Wyraz twarzy dziewczyny zmienia się na współczujący.<br />
- Poradzisz sobie- Mówi, próbując mnie pocieszyć.<br />
- Przyjdź w siódmym tygodniu ciąży na pierwsze USG, dobrze?- Kiwam głową i jak najszybciej opuszczam gabinet. Wybiegam ze szpitala i próbuję jak najszybciej dotrzeć do domu.<br />
<br />
Wchodzę do mieszkania i idę do sypialni. Staje przed łóżkiem i gdy znów w mojej głowie słyszę słowa lekarki, zsuwam się na ziemię, zalana płaczem. Jestem w ciąży. We mnie znajduje się mały płód, który będzie moim i Harry'ego dzieckiem. Moim... Harry nie może o tym wiedzieć. Nie może.<br />
W mojej głowie pojawiają się obrazy samotnej matki, gdy nie mogę dać sobie rady. Wiele obowiązków i reakcja najbliższych w moich wyobrażeniach sprawia, że wybucham głośnym płaczem. Zaczynam wątpić czy dam sobie radę. Odczuwam jeszcze większą tęsknotę za Harrym.<br />
Dlaczego?! Dlaczego wszystko znów musiało potoczyć się przeciwko mnie? Nie mogąc pozbierać swoich myśli wybieram numer do Nialla.<br />
- Halo?- Płaczę w słuchawkę.<br />
- Rose?!- Pyta ze strachem.<br />
- N-niall... j-ja... boję się- Płaczę.<br />
- Co się stało? Ktoś ci zrobił krzywdę? Gdzie jesteś?- Pyta spanikowany.<br />
- Nie dam sobie rady... j-ja n-nie chcę- Łkam.<br />
- Rose? Co się stało? Czego nie chcesz?<br />
- Nie chce być w ciąży- Mówię szybko.<br />
- Co?<br />
- J-jestem w-w ciąży- Wzdycham i szlocham.<br />
- Spokojnie. Nie denerwuj się. Przylecimy do ciebie- Mówi, ale to mnie nie uspokaja.<br />
- Harry... o-on n-ni...nie może wiedzieć<br />
- Dobrze, napisz nam w smsie, gdzie mieszkasz. Przylecimy jak najszybciej- Wzdycham.<br />
- Dobrze, dziękuję- Mówię i rozłączam się. Wdrapuje się na łóżko i łkam w poduszkę. Chwytam mój brzuch.<br />
- I na co ci to było?- Szepcę.<br />
<br />
<div style="text-align: center;">
_________________________________</div>
<div style="text-align: center;">
<br /></div>
<div style="text-align: center;">
Hejka! ;*</div>
<div style="text-align: center;">
<br /></div>
<div style="text-align: center;">
Ta dam! Mamy nowy rozdział no i Rose w końcu wie o ciąży. Jak widać na razie nie zapowiada się szczęśliwie u boku z Harrym ;) </div>
<div style="text-align: center;">
Dziękuję za komentarze ♥</div>
<div style="text-align: center;">
Na zwiastun musicie jeszcze trochę poczekać, a to dlatego, że jestem niezdecydowana hahah :**</div>
<div style="text-align: center;">
Chciałam dodać, że przekroczyliśmy 40 000 wyświetleń ^^ suuuper :***</div>
<div style="text-align: center;">
<br /></div>
<div style="text-align: center;">
Buziaczki ;*** i bawcie się dobrze w wakacje :D </div>
Rosiehttp://www.blogger.com/profile/15159605793552865384noreply@blogger.com5tag:blogger.com,1999:blog-8970073826106296020.post-44651979599834974182014-06-22T11:32:00.002-07:002014-06-22T11:32:14.398-07:00Rozdział 37 Minęły trzy dni. Trzy koszmarne dni bez Harry'ego. Nie robiłam nic oprócz siedzenia, płakania, siedzenia... jedzenia. O tak, jadłam zadziwiająco dużo. Moja cała szafka została zapełniona rozmaitymi słodkościami, ale nawet to nie przywróci mi tego co zostawiłam. Czuję się trochę winna. Mogłam zostać, a ja zostawiłam go i wszystko inne. Z drugiej strony nie wiem czy zniosłabym widok Evy i Harry'ego, nie chciałabym stać im na drodze do szczęścia. Harry musi być ojcem i nie pozwoliłabym zostawić Evy z tym samej. Serce boli mnie, gdy o tym myślę. Nie znoszę tego, że musiał być wtedy cholernie pijany i...<br />
Wycieram oczy kolejną chusteczką. W pomieszczeniu odbija się echo mojego cichego płaczu. Jestem tu tylko z bólem, który wlecze się za mną cały czas. Cierpię, bo jego brak sprawia mi udrękę. Cokolwiek robię, kojarzy mi się to z nim. Robię obiad- Harry, spaceruję- Harry, mimo tego, że wyjechałam tak daleko on nadal ze mną jest i teraz rozumiem, że po protu od tego nie da się uciec. To jest po protu miłość. Coś pięknego, ale i bardzo uporczywego. <br />
Przekręcam się na brzuch i płaczę w poduszkę, a potem krzyczę by wyrzucić z siebie cały ból. Jęczę, gdy to nic nie pomaga. Wstaję z kanapy i podchodzę do wielkiej szyby. Widok zapiera dech w piersi. Tysiące małych światełek miga nad Kanadą. Opieram głowę o szybę i zamykam oczy. Harry tu jest ze mną. Uśmiecha się patrząc na to co ja. Jego duża ciepła dłoń dotyka mojej talii. Przytula mnie i całuje w głowę. Słyszę jak mówi, że nie mam płakać i jak wypowiada te cholerne <i>jak się czujesz?</i>, a potem mówi, że mnie kocha. Wzdycham i szepczę <i>kocham cię. </i>Zaraz cała ta cudowna bańka pęka i słyszę jego pełen bólu krzyk, gdy błaga mnie bym została i mówi, że nie mogę odejść. To łamie mi serce po raz kolejny. Czuję się wina, wydaje mi się, że to ja pozwoliłam doszczętnie zniszczyć naszą miłość.<br />
Odchodzę od szyby i siadam na kanapie. Przykrywam się kołdrą i włączam laptopa. Po zalogowaniu się na skype widzę wiele nieprzeczytanych wiadomości od Steph i Nialla. Wzdycham i szukam telefonu między poduszkami, w końcu znajduję go w stercie chusteczek i papierkach po batonikach. Wpisuję numer i dzwonię do Horana.<br />
- Halo?<br />
- Cześć, tu Rose- Mówię zachrypniętym głosem, zapewne od płaczu więc odchrząkuję.<br />
- Rose! Tak się martwiliśmy!- Uśmiecham się delikatnie.<br />
- Jestem bezpieczna- Mówię cicho.<br />
- Gdzie jesteś?<br />
- Nie mogę powiedzieć, Niall<br />
- Dlaczego?- Jego głos staje się coraz bardziej smutny.<br />
- Przepraszam- Szepcę, a po chwili słyszę jakieś szmery.<br />
- Rose! Do cholery powiedz nam gdzie jesteś albo Harry wyważy nam drzwi!- Zamieram i otwieram buzię. Stado dziwnych emocji i uczuć przepływa przez moje ciało i kończy się na tym, że moje włoski na karku stają dęba.<br />
- C-co?<br />
- Ugh... przecież słyszałaś!- Jest zła, a może po prostu nie wie co robić. Słyszę jak Niall karze jej się uspokoić- Rose. Nie wiem o co wam poszło, ale Harry jest naprawdę smutny i musisz nam podać gdzie mieszkasz!- Brzmi na przestraszoną. Po chwili słyszę pisk i znów szmery w telefonie.<br />
- Rose- Zamieram. Telefon wypada z mojej ręki słysząc jego głos. Oddycham szybko i nierówno. Podnoszę urządzenie i zaciskam szczękę by nie płakać.<br />
- Rose proszę wróć. Kocham cię i wiem, że ty też mnie kochasz. Na pewno znajdziemy jakieś rozwiązanie. Nie możesz mnie zostawić, rozumiesz?!<br />
- To jest już skończone- Mówię szybko i rozłączam się, gdy to robię szloch ucieka z moich ust. Krzyczę i rzucam telefonem o ścianę.<br />
- Pieprzona miłość<br />
<div style="text-align: center;">
<br /></div>
<div style="text-align: center;">
Harry</div>
<br />
Minęły trzy dni odkąd Rose wyjechała. Nie przespałem żadnej z tych nocy. Wciąż w mojej głowie był jej obraz, zraniłem ją po raz kolejny i wiem, że jest cholernym dupkiem i cokolwiek, ale to nie znaczy, że jej nie kocham. Mimo tego, że ona jest gdzieś ja ją nadal kocham i czuję przy sobie. Brakuje mi jej śmiechu i jej obecności. Budzić się bez niej to jak budzić się nie mając po co. Znasz to uczucie, gdy macie wszystko co wam potrzeba? Szczęście, miłość... a nagle zostaje to wyrwane z waszego życia, a ty czujesz się pusty? Nie? To cholernie ci zazdroszczę.<br />
Eva... wprowadziła się do mojego mieszkania bez wcześniejszej rozmowy. Nie mogę na nią patrzeć i tak samo nie mogę znieść myśli, że będę miał z nią dziecko. Jedyną osobą, z która chciałbym mieć dziecko jest Rose. Kobieta mojego życia, która jest za pewne gdzieś kurewko daleko.<br />
Pamiętam jej słowa. Chce bym był dobrym ojcem... i nim będę, ale nie zrobię tego dla siebie czy dla Evy. Zrobię to dla Rose.<br />
<br />
Myśl, że jest w jakimś wielkim mieście, nie znając żadnych ludzi sprawia, że jestem wściekły i mam ochotę ją znaleźć i siłą zabrać do domu. Czarne scenariusze z nią w roli głównej przelatują mi co jakiś czas przed oczami. Jestem jak tykająca bomba. Szukam jakichkolwiek śladów i wiem, gdzie zapewne one są. Zakładam moje buty, narzucam bluzę i wychodzę z mieszkania nie odzywając się w ogóle do Evy.<br />
Stoję przed drzwiami i grzecznie do nich pukam. Po chwili one delikatnie się otwierają. Steph wychyla swoją głowę i gdy tylko mnie rozpoznaje, zatrzaskuje drzwi.<br />
- Steph!- Krzyczę i uderzam w drzwi- Do jasnej cholery! Otwieraj te pierdolone drzwi!- Walę w drzwi i w końcu otwiera Niall.<br />
- Rose!- Krzyczę.<br />
- Nie ma tu jej- Mówi blondyn więc marszczę czoło.<br />
- Gdzie jest?!- Pytam i spoglądam na Steph.<br />
- Nie mamy pojęcia! Też byśmy chcieli to wiedzieć!<br />
- Ale na pewno macie jej Skype, cokolwiek!- Steph zrywa się i szybko coś wpisuje na laptopie- Jeśli się odezwie powiecie, że potrzebujecie jej adres, ok? Ale nie ważcie się wspomnieć o mnie- Kiwają głowami. Po chwili dzwoni telefon Nialla. Odbiera go i gdy tylko zdaję sobie sprawę, że to Rose, mam ochotę wyrywać mu ten telefon. Zamiast mnie to Steph wyrywa mu urządzenie i zaczyna mówić to czego nie powinna.<br />
- Kurwa, Steph- Podchodzę do niej i wyrywam jej telefon. Piszczy jak przestraszone dziecko więc przewracam oczami.<br />
- Rose- Mówię spokojnie. Słyszę dziwny hałas po drugiej stronie więc marszczę brwi.<br />
- Rose proszę wróć. Kocham cię i wiem, że ty też mnie kochasz. Na pewno znajdziemy jakieś rozwiązanie. Nie możesz mnie zostawić, rozumiesz?!- Gdy długo nie odpowiada tracę swoją cierpliwość i wyrzucam wszystkie słowa z siebie.<br />
- To jest już skończone- Mówi szybko i rozłącza się. Jeszcze raz powtarzam w głowie jej słowa. Rzucam telefonem w Nialla i wychodzę z mieszkania. Jak mogła tak szybko skreślić naszą miłość?<br />
To zabrzmi dość mało męsko, ale kurwa to naprawdę rozrywa mi serce.<br />
<br />
<div style="text-align: center;">
Rose</div>
<div style="text-align: center;">
<br /></div>
Następnego dnia z samego rana wyruszam w poszukiwaniu pracy. W moich myślach ciągle jest Harry. Na pewno zraniłam go tymi słowami, ale musiałam powiedzieć coś co by sprawiło żeby poczuł zniechęcenie. Nie chcę być taka jak Eva i psuć wszystkiego.<br />
- Czy tutaj jest wolne miejsce?- Pyta mnie jakiś młody chłopak.<br />
- Tak- Delikatnie się uśmiecham i przysuwam bliżej szyby. Muzyka głośno gra w jego słuchawkach, jestem w stanie ją usłyszeć. Jest to mocny metal. Spoglądam w jego stronę i nagle mnie olśniewa.<br />
- Max!- Krzyczę usatysfakcjonowana. Chłopak odwraca się w moją stronę z uniesioną brwią, a nagle uśmiecha się i wyjmuje słuchawki z swoich uszu.<br />
- Rose! Co ty tu robisz?- Max był moim rehabilitantem i to jemu zawdzięczam to, że mogę chodzić.<br />
- Wyjechałam... Trochę się zmieniło, ale nie chcę o tym mówić- Macham ręką, a on kiwa głową- Lepiej mów co ty tu robisz- Uśmiecham się.<br />
- Mam tu rodzinę- Mówi, a ja kiwam głową- Jak długo tu mieszkasz?<br />
- Czwarty dzień- Zapada chwila ciszy- Zaraz będę wysiadać. Muszę znaleźć jakąś pracę- Wzdycham.<br />
- W Kanadzie nie będzie z tym łatwo, ale mogę dać ci numer do mojego kolegi. Ostatnio szukał jakiejś dziewczyny do pracy. Jak niczego nie znajdziesz to do niego zadzwoń- Uśmiecham się i dziękuję mu, gdy wręcza mi małą kartkę. Wysiadam na kolejnym przystanku i zaczynam swoje poszukiwania. Wchodzę do różnych restauracji i kawiarni. Pytam o pracę, ale nikt nigdzie nie jest chętny by mnie przyjąć. W końcu zaczynam szukać także w marketach i małych sklepach. Przeszłam chyba kilkadziesiąt kilometrów i nic nie znalazłam. Wzdycham i siadam na ławce. Wyciągam czekoladę z mojej torebki i zjadam całą tabliczkę w przeciągu kilku minut. Następnie idę do sklepu po nowy telefon, ponieważ mój aktualny po wczorajszym upadku nie chciał zadziałać. Kupuję pierwszy lepszy i znów kupuję nową kartę. Nie chcę by Harry do mnie dzwonił. Znaczy się... chcę, ale wolę by tego nie robił.<br />
Po męczącym dniu wracam do mieszkania i pierwsze co robię to wchodzę pod prysznic. Następnie kładę się do łóżka i zaczynam przeglądać zdjęcia na moim telefonię. Zaczynam znowu płakać i w końcu zasypiam wtulona w telefon. Śnię o Harrym i naszej wielkiej, niekończącej się miłości. Szkoda, że to tylko nic nieznaczący sen.<br />
<br />
<div style="text-align: center;">
__________________________</div>
<div style="text-align: center;">
<br /></div>
<div style="text-align: center;">
Hejka ; *</div>
<div style="text-align: center;">
<br /></div>
<div style="text-align: center;">
Rozdział był napisany już wcześniej ;P ale nie mogę was za bardzo rozpieszczać xD </div>
<div style="text-align: center;">
Podoba wam się? I co sądzicie o zachowaniu Harry'ego? </div>
<div style="text-align: center;">
<br /></div>
<div style="text-align: center;">
Zapraszam do udziału w konkursie: <a href="http://through-the-dark-1d-fanfiction.blogspot.com/2014/05/konkurs.html">http://through-the-dark-1d-fanfiction.blogspot.com/2014/05/konkurs.html</a></div>
<div style="text-align: center;">
<br /></div>
<div style="text-align: center;">
Musicie jeszcze troszkę poczekać na zwiastun :)</div>
<div style="text-align: center;">
<br /></div>
<div style="text-align: center;">
No i bardzo wam dziękuję za te wszystkie wspaniałe słowa ; *</div>
<div style="text-align: center;">
<br /></div>
<div style="text-align: center;">
<b>37 KOMENTARZY= NEXT</b> (<span style="font-size: x-small;">tak żeby pobić rekord :)</span> )</div>
<div style="text-align: center;">
<br /></div>
<br />Rosiehttp://www.blogger.com/profile/15159605793552865384noreply@blogger.com38tag:blogger.com,1999:blog-8970073826106296020.post-1287742259185033402014-06-19T07:31:00.001-07:002014-06-19T07:31:28.088-07:00Rozdział 36<div style="text-align: center;">
<b><a href="https://www.youtube.com/watch?v=-2U0Ivkn2Ds" target="_blank">Muzyka</a></b>- koniecznie włączcie</div>
<br />
- Nie mam zamiaru z tobą rozmawiać!- Krzyczy, a Eva zaczyna jeszcze bardziej płakać.<br />
- Harry- Błaga. To musi być coś naprawdę ważnego. Chwytam więc Harry'ego za rękę i patrzę na niego wymownie. <br />
- Wejdź- Wzdycha i wpuszcza ją do środka. Wchodzi szybko do salonu więc idziemy za nią.<br />
- Co takiego ważnego miałaś mi do powiedzenia?- Marudzi pod nosem i ziewa. Karcę go wzrokiem. Dziewczyna wygląda na naprawdę smutną i przestraszoną. Mimo tego co mi powiedziała i co zrobiła odczuwam żal. Nie mam zamiaru skreślać jej za samym początku, tak jak zrobił to Harry. Może akurat ma mu do powiedzenia coś bardzo istotnego, a po jej wyrazie twarzy można wywnioskować, że tak.<br />
- Harry, bo... bo- Płacze- Ja-ja pewnie znowu wszystko zepsuję, ale... ale- Wyciera szybko swoje łzy jakby nie chciała pokazać, że płacze- Jestem w ciąży- Wstrzymuję oddech. Co?!<br />
- Gratulacje, a teraz możesz wyjść?- Mówi i spoglądam na niego zaszklonymi oczami. Przecież to jasne. Nagle zaczynam wierzyć w jej słowa. Ona jest w ciąży... z nim. Po co miałaby tu przyjść i mówić to skoro byłaby w ciąży z kimś innym?<br />
- Z tobą, Harry- Mówi, a cały mój świat zawala się pod moimi stopami. Czuję jak to co budowaliśmy między nami, ten mur i ta więź, po prostu pękają. Rozrywają się na małe kawałeczki. Szloch ucieka z moich ust i szybko zakrywam ręką usta.<br />
- Co ty pieprzysz?! Jesteś nienormalna! Wpierw wmawiasz jej jakieś kłamstwa, a teraz próbujesz mi wmówić to?!- Krzyczy, a żyła na jego szyi jest mocno widoczna. Dłonie zaciska w pięści i wygląda jakby za chwile miał wybuchnąć.<br />
- Co?- Eva pyta cicho- To ty mi nie próbuj wmawiać, że nie pamiętasz dnia, gdy przyszedłeś do mnie pijany! To było wtedy, gdy dowiedziałeś się, że ona obudziła się ze śpiączki. Widocznie byłeś tak kurewsko schlany, że nic nie pamiętasz!- Brzmi naprawdę szczerze. Serce wali mi jak oszalałe. Nogi stają się niebezpiecznie giętkie i czuję się jakbym zaraz miała zemdleć.<br />
- Harry... czy to prawda?- Szepczę, a on spogląda na mnie z żalem wymalowanym na twarzy. Spuszcza swoją głowę i to jest wystarczająca odpowiedź. Tym razem nie kryjąc się ze swoim płaczem, wbiegam do sypialni. Zdejmuję walizkę z szafy, która o mały włos nie spada na mnie. Otwieram wszystkie szafki i wrzucam moje ubrania, nie dbając o porządek.<br />
- Rose- Harry wyrywa ubrania z mojej ręki. Prostuję się i uderzam go w twarz. Zdezorientowany wypuszcza rzeczy z swoich dłoni i kładzie jedną na swój czerwony policzek.<br />
- Jak mogłeś!- Krztuszę się własnymi łzami.<br />
- Rose j-ja, zapomniałem o tym dniu! Nie pamiętam nic oprócz tego, że do niej poszedłem!- Chwyta moje ramiona, ale wyrywam się.<br />
- Nie dotykaj mnie!- Schylam się po moje ubrania, które upadły na ziemię i wrzucam je do torby. Zapinam moją pełną walizkę i idę do drzwi.<br />
- Nie możesz mnie zostawić- W jego oczach są łzy i normalnie pewnie złamałoby mi to serce, ale teraz tak o dziwo nie jest. Może to dlatego, że po prostu nie mam już serca? Zostało tak wiele razy zniszczone, że po prostu nic z niego nie zostało.<br />
- Mogę, Harry. Wychowasz dziecko z Evą. Pozwól mu być szczęśliwym i mieć ojca- Mówię z łzami w oczach. Wychodzę z sypialni i idę do łazienki. Wrzucam wszystkie kosmetyki do torebki. Wpadam na Harry'ego, gdy chcę wyjść z pomieszczenia.<br />
- Harry- Błagam.<br />
- Chcesz to wszystko tak zostawić? Przecież dobrze nam szło...<br />
- Dobrze nam szło. Szło. Mam ci przypomnieć, że będziesz miał dziecko? Zrozum, że nie jest mi łatwo cię zostawić, ale zraniłeś mnie tak mocno po raz kolejny- Wycieram moje łzy, które nie przestają moczyć mojej skóry- Proszę, bądź dobrym ojcem- Uśmiecham się- Wiem, że nim będziesz- Całuję go w policzek, ale on nagle okręca swoją twarz, łapie mnie w talii i mocno całuje w usta. Nie przerywam pocałunku, odsuwam się dopiero wtedy, gdy potrzebuję zaczerpnąć powietrza.<br />
- Kocham cię- Gładzę jego policzek i wycieram łzę, która spływa po jego policzku.<br />
- Rose- Woła mnie, gdy omijam go i kieruję się w stronę wyjścia. Spoglądam na Evę, która cały czas siedzi na kanapie- Kocham cię, rozumiesz?! Nie możesz tak odejść! Powiedz mi chociaż dokąd!- Idzie w moją stronę. Wybucham przeraźliwym płaczem i wybiegam z mieszkania. Biegnę po schodach ciągnąc za sobą walizkę. Wybiegam z bloku i biegnę na przystanek, gdzie właśnie podjechał jakiś autobus. Wchodzę do środka i zauważam Harry'ego, który wybiegł na ulicę.<br />
To co zrobiłam wymagało ode mnie wiele odwagi i poświęcenia. Zostawiłam człowieka, który był dla mnie wszystkim. Pozwoliłam by nasza miłość została zapisana jako ta nieszczęśliwa, pozwoliłam ją skreślić i wyrzucić z naszych serc. Rozwaliłam doszczętnie i wpędziłam w zapomniane nasz mur i wszystko co nasze. Jednak ślad po tej pięknej miłości zostanie zapisane w nas i w naszych wspomnieniach. To było i będzie nadal, tylko po protu bez nas.<br />
Łkam siedząc na jednym z foteli. Patrzę w drogę za nami i czuję jak jakaś część mnie, ulatuje. Nie mogę uwierzyć w to co własnie się wydarzyło. Nawet moje najgorsze koszmary nie przewidziały tego. Odczuwam smutek i złość. Dlaczego poszedł wtedy do niej? Był pijany i... Zamykam oczy i przełykam gulę, która rośnie w moim gardle.<br />
Autobus zatrzymuje się kilka ulic dalej od domu Steph. Postanawiam pójść do niej i pożegnać się z nią. Nie mam zamiaru zostać tutaj. W tym mieście i ludziach jest zbyt wiele wspomnień związanych z Harrym. Jeszcze nie wiem dokąd wyjadę, ale wiem, że to zrobię.<br />
Dzwonię dzwonkiem do drzwi. Otwiera mi Steph i nagle zamiera.<br />
- Rose?- Och, tak. Wyglądam pewnie okropnie.<br />
- Cześć, Steph<br />
- Kto przyszedł?- Słyszę Nialla. Po chwili staje w drzwiach i przez chwilę widzę szczęście, ale zaraz jest smutek.<br />
- Co się stało?- Pyta.<br />
- Um... może wejdziesz?- Pyta Steph. Kiwam przecząco głowa.<br />
- Chciałam się z wami pożegnać. Wyjeżdżam i nie wiem kiedy wrócę<br />
- Jak to wyjeżdżasz?- Oburza się Niall.<br />
- Nie mogę tu zostać- Zaczynam płakać.<br />
- To Harry?- Pyta Steph, a ja tylko delikatnie kiwam głową.<br />
- Czy to konieczne? Nie możesz zostać?- Horan wygląda na bardzo zranionego.<br />
- J-ja... Nie mogę, Niall. Będzie mi was bardzo brakowało.<br />
- Nam ciebie też- Steph przytula mnie mocno i zaczyna cicho płakać.<br />
- Jeszcze tu jesteś, a ja już tęsknię- Niall przytula mnie.<br />
- Pozdrówcie ode mnie resztę- Mówię cofając się.<br />
- Będziemy w kontakcie!- Krzyczy Niall, gdy wychodzę przez uliczkę.<br />
<br />
Wsiadam do kolejnego autobusu i dojeżdżam na lotnisko. Stoję pomiędzy ludźmi i widzę różne twarze. Jedni są tak zabiegani, że w ogóle mnie nie zauważają, inni są szczęśliwi, a jeszcze inni tak jak ja, smutni. Wzdycham i idę w kierunku kas. Kupuję bilet z lotem do Kanady. Odchodzę na bok i wyjmuję telefon. Dzwonię do Jamesa.<br />
- No cześć, siostra- Mówi jak zawsze szczęśliwy.<br />
- Hej, James. Wyjeżdżam na studia- To pierwsza wymówka, która przychodzi mi do głowy.<br />
- Och... kiedy?<br />
- Dzisiaj<br />
- Co?- Jego głos jest pełny zdziwienia, ale także i smutku.<br />
- Przepraszam- Szepcę i powstrzymuję się od płaczu. Rozłączam się, następnie wyciągam kartę z telefonu i wrzucam ją do śmietnika. Wzdycham i idę na odprawę.<br />
<br />
Po bardzo długim locie w końcu jestem w Kanadzie. Rozglądam się po otoczeniu. Panuje tu duży chaos, pełno aut i ludzi. Wyglądają jakby niczym się nie przejmowali. Ciągnę za sobą walizkę, gdy w końcu decyduję się ruszyć i pójść do najbliższego kiosku. Kupuję gazetę i siadam na krzesłach w jakiejś kawiarni. Zamawiam kawę i w między czasie szukam ogłoszeń dotyczących wynajmu. Zakreślam tylko te interesujące.<br />
Kawa zostaje położona na moim stoliku. Wypijam ją szybko i ruszam dalej. Kupuję w sklepie jakieś jedzenie, napój oraz kartę do telefonu. Dzwonię pod pierwsze ogłoszenie i okazuje się, że ktoś wynajął je trzy dni temu. Wykonuję kolejny telefon i w końcu właściciel decyduje się pokazać mi apartament. Wsiadam w autobus i jadę kilka godzin do umówionego miejsca. Czekam kilka minut na właściciela. Przyjeżdża na miejsce najnowszym mercedesem. Wchodzimy do środka, a następnie do windy. Zaczynam wyobrażać sobie cenę tego mieszkania. Otwiera drzwi kluczem i zaprasza mnie do środka. Ściany są biało- czarne, w salonie jest duże okno z widokiem na panoramę, kuchnia jest nieziemska, zresztą jak cały apartament.<br />
W końcu decyduję się je wziąć. Mam na koncie dobrą sumę pieniędzy, przelaną od taty. To z pewnością wystarczy.<br />
- Proszę- Właściciel wręcza mi klucze.<br />
- Dziękuję- Uśmiecham się- Dzisiaj wieczorem przeleję panu pieniądze- Kiwam głowa i wychodzi z mieszkania. Rzucam się na kanapę i wzdycham.<br />
Po kilku godzinach zakupów wracam do domu z nowymi ubraniami, żywnością i laptopem. Rozpakowuję się, a gdy kończę siadam na kanapie z laptopem na kolanach. Pierwsze co robię to przelewam pieniądze. Sprawdzam też pocztę. Przypominam sobie o wizycie u lekarza i odkładam laptopa na bok. Po długich namysłach decyduję się poszukać czegoś w internecie i w końcu dzwonię pod jeden z podanych numerów na stronie. Umawiam się na wizytę w przyszłym tygodniu.<br />
Wieczorem biorę prysznic i kładę się spać. Dopadają mnie wspomnienia i cała reszta, którą udało mi się zatrzymać przez kilka godzin.<br />
Myślę o Harrym i o czasie, gdy byliśmy razem. O naszych wspólnych planach i nie mogę uwierzyć, że coś może tak szybko się zakończyć.<br />
<br />
<div style="text-align: center;">
______________________</div>
<div style="text-align: center;">
<br /></div>
<div style="text-align: center;">
Hejka :*</div>
<div style="text-align: center;">
<br /></div>
<div style="text-align: center;">
O matkooo... popłakałam się jak to pisałam :( tak bardzo nie mogę uwierzyć w to, że dobrnęliśmy do tego koszmarnego momentu :( zaczynamy nowy etap BIG tak jak nasza Rose. Kilka osób już przewidziało moje plany :) gratulacje :D chociaż w sumie... nie mieliście niespodzianki :P </div>
<div style="text-align: center;">
<br /></div>
<div style="text-align: center;">
Zwiastun się robi kochani! ♥ </div>
<div style="text-align: center;">
<br /></div>
<div style="text-align: center;">
Jeszcze raz was zapraszam na: </div>
<div style="text-align: center;">
<br /></div>
<div style="text-align: center;">
<a href="http://our-love-h-and-g.blogspot.com/" target="_blank">Intoxication of Love</a></div>
<div style="text-align: center;">
<br /></div>
<div style="text-align: center;">
<a href="http://uprowadzona.blogspot.com/" target="_blank">Uprowadzona</a></div>
<div style="text-align: center;">
<br /></div>
<div style="text-align: center;">
<br /></div>
<div style="text-align: center;">
5 DŁUUUUUUUUUUUGAŚNYCH KOMENTARZY= NEXT </div>
<div style="text-align: center;">
ALBO </div>
<div style="text-align: center;">
25 KOMENATRZY= NEXT </div>
Rosiehttp://www.blogger.com/profile/15159605793552865384noreply@blogger.com32tag:blogger.com,1999:blog-8970073826106296020.post-43497250437225945942014-06-18T05:34:00.002-07:002014-06-18T05:34:37.466-07:00Rozdział 35 <div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<br /></div>
Może to dziwne, bo tak wzbraniałam się od tego, ale cieszę się, że już jutro pójdę do lekarza. Mój obecny stan zdrowia zaczął martwić nawet mnie. Staram się nie myśleć by to były jakieś powikłania czy po prostu jakaś choroba, wolę myśleć, że to jakaś grypa. Cieszę się, że Harry jest taki opiekuńczy, ale swoim ciągłym wypytywaniem mnie jak się czuję, sprawia, że przypominam sobie, że czuję się źle.<br />
- Może byś coś zjadła?- Otwieram oczy i spoglądam na niego. Pochyla się nad laptopem i zawzięcie gra w jakaś grę. Marszczy swoje czoło i zagryza wargę. Gdy coś mu nie wychodzi to przeklina, a gdy jest na odwrót, śmieje się i mówi jaki to jest doskonały. Uśmiecham się.<br />
- Nie jestem głodna- Siadam za nim i kładę ręce na jego ramionach.<br />
- Rose... teraz to przegram- Mówi, gdy zaczynam go maskować. Chichoczę cicho.<br />
- Och.. to było by okropne, gdyby Louis z tobą wygrał...<br />
- Właśnie- Mówi.<br />
- W takim razie graj, a ja sobie pójdę do sypialni- Droczę się z nim.<br />
- Nie. Możesz tu zostać<br />
- Nie chcę ci przeszkadzać- Wzruszam ramionami.<br />
- Zostań. Nie będziesz przeszkadzać- Kiwam głową i oglądam przez chwilę jak gra. Klęczę za nim i pochylam się tak by pocałować go w szyję. Oplatam go rękoma, a on zaczyna się śmiać. Obala mnie na kanapę i pochyla się w moją stronę. Jego ciepłe wargi dotykają moich, a fala przyjemności rozchodzi się po moim ciele.<br />
- Co z grą kochanie?- Pytam, gdy odrywamy się od siebie by zaczerpnąć powietrza.<br />
- Może poczekać- Śmieję się i całuję go.<br />
<br />
Leżymy na kanapie od dobrych kilku godzin. Moja głowa spoczywa na jego kolanach, a oczy wpatrzone są w sufit.<br />
- Harry?- Pytam cicho.<br />
- Hm?<br />
- Myślałeś kiedyś o naszej przyszłości?<br />
- Myślałem- Motylki łaskoczą mój brzuch od środka. Chciałabym posiadać moc, która pozwoliła by mi zobaczyć nas za kilka lat. Bylibyśmy wtedy zakochani jeszcze bardziej, jeśli w ogóle tak można. Bralibyśmy ślub i wyjechalibyśmy na jakąś wyspę. Pełni szczęścia i miłości.<br />
- I co?- Przenoszę wzrok na jego twarz. Patrzy gdzieś w dal.<br />
- Byliśmy nadal razem- Uśmiecha się.<br />
- Chciałbyś mnie poślubić?- Pytam zagryzając wargę.<br />
- Poślubić?- Pyta i spogląda na sufit jakby tam była wypisana odpowiedź- Nie wiem- Wzrusza ramionami.<br />
- Nie chciałbyś ślubu?- Pytam go i nic nie poradzę na to, że gdzieś we mnie umarła nadzieja na spełnienie moich wyobrażeń.<br />
- Patrząc na to w sposób w jaki ja patrzę to nie- Unika mojego wzroku.<br />
- A w jaki sposób na to patrzysz?- Pytam starając się zobaczyć jakieś uczucia na jego twarzy.<br />
- Ślub nie łączy ludzi jeszcze bardziej, ale jedynie sprawia, że jesteś przyklejony do jednej osoby. Masz tą głupią świadomość, że nosisz pierścionek i nie możesz zrobić nic głupiego. Nie myślisz, że to cię łączy z drugą osobą, ale ogranicza, aż w końcu zaczynasz się dusić w tym związku. Potrzebujesz oderwania się od tego. I tak zawsze kończy się rozwodem- Wzrusza ramionami. To co powiedział z jednej strony jest prawdą. Widziałam wiele nieszczęśliwych małżeństw, ale są też i te szczęśliwe.<br />
- Harry? Wiesz, że nie zawsze tak jest- Dotykam jego policzka.<br />
- Wiem, ale po prostu nasza miłość jest zbyt piękna by coś miało prawą ją zniszczyć. Boję się, że możemy nie trafić do tych wspaniałych małżeństw i wszystko się rozpadnie.- On się boi, boi się o naszą miłość. Podnoszę się i siadam na jego kolanach.<br />
- Rozumiem- Przytulam się do niego i zaczynam myśleć, że może mieć rację. Co jeśli po ślubie wszystko by się rozpadło? Tak jak małżeństwo moich rodziców? I z tą myślą odeszły wszystkie moje chęci na ślub.<br />
- Jestem głodny- Mówi po chwili, powodując u mnie śmiech.<br />
- W takim razie chodźmy coś ugotować- Chwytam jego dłoń i ciągnę go do kuchni.<br />
- Co powiesz na spaghetti?<br />
- Ok- Uśmiecham się i wyciągam makaron z szafki oraz wszystkie inne składniki. Wstawiam makaron i kroję marchewkę, gdy Harry wrzuca mielone.<br />
Po pewnym czasie siadamy przy stole i jemy nasz obiad. Wyszło nam naprawdę dobrze.<br />
- Dobry makaron- Mówi.<br />
- Wiem, bo mój- Śmieję się.<br />
- Ale sos lepszy- Nabija się ze mnie. Biorę makaron z talerza i rzucam nim w niego. Białe nitki lądują na jego koszulce.<br />
-Rosalio, śmiem cię upomnieć, że nie jesteś dzieckiem- Zdejmuje makaron i zjada go. Wybucham śmiechem.<br />
- Wiem Haroldzie- Wstaję i wkładam talerz do zlewu.<br />
- Co powiedziałaś?- Pyta, a na jego twarzy igra rozbawienie.<br />
- Harold!- Krzyczę i uciekam, gdy zaczyna mnie gonić. Chcę wbiec do łazienki, ale on chwyta mnie i niesie do salonu. Kładzie na kanapie i zaczyna łaskotać. Nie mogę złapać oddechu przez śmiech.<br />
- Przestań- Błagam go. Ku mojemu zdziwieniu jego ręce zostają ściągnięte z mojego ciała.<br />
- Co robimy?- Pyta.<br />
- Ja muszę odpocząć- Jęczę.<br />
- Jesteś taka stara, Rose- Kręci głową.<br />
- Spadaj- Uderzam go w bark.<br />
- Zobacz!- Pokazuje na ekran laptopa- Steph przysłała nam zdjęcia- Podchodzę do niego i siadam na kanapie. Są to zdjęcia z imprezy i nie tylko.<br />
<a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEhK3AYvC813hYv_SkaoBNYVFCuMdUnoMlkuSODV2_dgeDhyphenhyphenM5pICn0_KjLxrP6wVXEs0j-PV1eAmRJ7iNL5utOrP_EFA_hZeqPfgO_bSAU8XluD3MrgUnA_mR6cLvX6Bxa0k9LY3RLUggY/s1600/tumblr_mxuklmqND51smd006o1_500.jpg" imageanchor="1" style="clear: right; float: right; margin-bottom: 1em; margin-left: 1em;"><img border="0" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEhK3AYvC813hYv_SkaoBNYVFCuMdUnoMlkuSODV2_dgeDhyphenhyphenM5pICn0_KjLxrP6wVXEs0j-PV1eAmRJ7iNL5utOrP_EFA_hZeqPfgO_bSAU8XluD3MrgUnA_mR6cLvX6Bxa0k9LY3RLUggY/s1600/tumblr_mxuklmqND51smd006o1_500.jpg" height="200" width="196" /></a>- Na tym wyglądasz gorąco- Pokazuje na zdjęcie, które zostało zrobione wczoraj, gdy przyszliśmy na imprezę.<br />
- A ty nie- Pokazuję mu język.<br />
- Patrz!- Wskazuje na zdjęcie moje i Nialla.<br />
- Kiedy to było zrobione?- Pyta.<br />
- Chyba na jego imprezie- Och... tamtą imprezę pamiętam doskonale- Za czasów, gdy ty byłeś nauczycielem- Te słowa powodują u nas<br />
śmiech- A to? Kiedy ona to zrobiła?- Pokazuję na zdjęcie, na którym ja się śmieje, a Harry patrzy w obiektyw.<br />
- Chyba byłaś już pijana- Wzrusza ramionami.<br />
- Nie byłam pijana- Zaprzeczam.<br />
<a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEhG-Q1hEKDosHHryTCQp-q917b4CfLs-UCG71FQfTjpHeJ-Kt1URmnbSyfg0drOYOiAiJy9VnoiN9t0itiuLt2m6DDqNJFx4GZrzCzOWS2rA_FzHksB62vilOj3aqgjJ1xgFn_9Eh9_Icw/s1600/103899141.jpg" imageanchor="1" style="clear: right; float: right; margin-bottom: 1em; margin-left: 1em;"><img border="0" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEhG-Q1hEKDosHHryTCQp-q917b4CfLs-UCG71FQfTjpHeJ-Kt1URmnbSyfg0drOYOiAiJy9VnoiN9t0itiuLt2m6DDqNJFx4GZrzCzOWS2rA_FzHksB62vilOj3aqgjJ1xgFn_9Eh9_Icw/s1600/103899141.jpg" height="200" width="200" /></a>- Nie, wcale- Jest jeszcze nasze zdjęcie z wyjazdy nad jezioro. Nie mam pojęcia kiedy zdążyła zrobić te wszystkie fotografie.<br />
<a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEgeE3_6trJZW9QSwQhPrrpJLzs7tGCzpKebmALkWM99TKlpyI9zHv4gOGvoqx0fGPfpvT1tb2yIqFYe_7PidnoJiXxImXSgY-nhwh6DJHq8N2YHnw50dmpGc7zSuf1aM7VCoHiY8DHYQ0I/s1600/97840922.jpg" imageanchor="1" style="clear: left; float: left; margin-bottom: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEgeE3_6trJZW9QSwQhPrrpJLzs7tGCzpKebmALkWM99TKlpyI9zHv4gOGvoqx0fGPfpvT1tb2yIqFYe_7PidnoJiXxImXSgY-nhwh6DJHq8N2YHnw50dmpGc7zSuf1aM7VCoHiY8DHYQ0I/s1600/97840922.jpg" height="200" width="200" /></a><a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEgeE3_6trJZW9QSwQhPrrpJLzs7tGCzpKebmALkWM99TKlpyI9zHv4gOGvoqx0fGPfpvT1tb2yIqFYe_7PidnoJiXxImXSgY-nhwh6DJHq8N2YHnw50dmpGc7zSuf1aM7VCoHiY8DHYQ0I/s1600/97840922.jpg" imageanchor="1" style="clear: left; float: left; margin-bottom: 1em; margin-right: 1em;"><br /></a>- Zróbmy sobie jakieś zdjęcie- Mówi, a ja przytakuję głową. Po chwili <br />
pozujemy do zdjęcia. Wygląda całkiem słodko. Postanawiam zrzucić sobie nasze zdjęcia na telefon. Podłączam go do laptopa i przesyłam je <br />
na telefon.<br />
- Patrz- Harry pokazuje mi telefon- Mimo wszystko to zdjęcie jest najlepsze- Śmieje się, a ja mu wtóruję. Obydwoje mamy głupie miny i wyglądamy na dwójkę idiotów. <br />
<br />
Nagle rozlega się dźwięk dzwonka i obydwoje wsiejmy w tym samym czasie. Harry idzie do drzwi, a ja staję w korytarzu i opieram się o ścianę. Obydwoje zamieramy, gdy widzimy kto stoi w drzwiach.<br />
- Harry. Musisz o czymś wiedzieć<br />
<br />
<div style="text-align: center;">
_________________________</div>
<div style="text-align: center;">
Cześć!</div>
<div style="text-align: center;">
<br /></div>
<div style="text-align: center;">
<br /></div>
<div style="text-align: center;">
No i rozpoczynamy kolejną główną akcję :D Jak wam się podoba? No i jak sądzicie kto to? Podzielcie się ze mną swoimi wrażeniami w komentarzu : *</div>
<div style="text-align: center;">
<br /></div>
<div style="text-align: center;">
Zapraszam na </div>
<h1 class="GCUXF0KCDAB blogg-name" style="border: 0px; color: #222222; font-family: 'Open Sans', Helvetica, Arial, sans-serif; font-size: 20px; font-weight: 400; line-height: 30px; margin: 0px; padding: 0px; text-align: center; vertical-align: baseline; white-space: nowrap;">
<span style="border: 0px; display: inline-block; font-family: inherit; font-style: inherit; font-weight: inherit; margin: 0px; padding: 0px; vertical-align: baseline;"><span class="GCUXF0KCCAB" style="border: 0px; color: #333333; display: inline-block; font-family: inherit; font-style: inherit; font-weight: inherit; margin: 0px; max-width: 400px; overflow: hidden; padding: 0px; text-overflow: ellipsis; vertical-align: top;"><a href="http://our-love-h-and-g.blogspot.com/" target="_blank">Intoxication of Love</a> !!!</span></span></h1>
<div style="text-align: center;">
<br /></div>
<div style="text-align: center;">
oraz na drugi zwiastun, bo chyba zapomniałam wam go pokazać :D </div>
<div style="text-align: center;">
<br /></div>
<div style="text-align: center;">
<a href="https://www.youtube.com/watch?v=slEv6wT6KEs" target="_blank">ZWIASTUN</a></div>
<div style="text-align: center;">
<br /></div>
<div style="text-align: center;">
i ogłaszam, że pewnie jeszcze dziś zmieni się wygląd bloga ;) i być może pojawi się nowy zwiastun, który będzie przedstawiać dalsze losy bohaterów :D </div>
<div style="text-align: center;">
<br /></div>
<div style="text-align: center;">
Pa kochani :**** </div>
<div style="text-align: center;">
<br /></div>
<div style="text-align: center;">
<b>25 KOMENTARZY= NEXT </b></div>
<div>
<span style="border: 0px; display: inline-block; font-family: inherit; font-style: inherit; font-weight: inherit; margin: 0px; padding: 0px; vertical-align: baseline;"><span class="GCUXF0KCCAB" style="border: 0px; color: #333333; display: inline-block; font-family: inherit; font-style: inherit; font-weight: inherit; margin: 0px; max-width: 400px; overflow: hidden; padding: 0px; text-overflow: ellipsis; vertical-align: top;"><br /></span></span></div>
<div>
<span style="border: 0px; display: inline-block; font-family: inherit; font-style: inherit; font-weight: inherit; margin: 0px; padding: 0px; vertical-align: baseline;"><span class="GCUXF0KCCAB" style="border: 0px; color: #333333; display: inline-block; font-family: inherit; font-style: inherit; font-weight: inherit; margin: 0px; max-width: 400px; overflow: hidden; padding: 0px; text-overflow: ellipsis; vertical-align: top;"><br /></span></span></div>
Rosiehttp://www.blogger.com/profile/15159605793552865384noreply@blogger.com26tag:blogger.com,1999:blog-8970073826106296020.post-79284590487026700782014-06-16T13:52:00.002-07:002014-06-16T13:52:38.779-07:00Rozdział 34- Dziękuję James- Mówię zanim wychodzę z samochodu. Uśmiecha się, ale widzę, że coś podejrzewa. By uniknąć pytań posyłam mu fałszywy uśmiech i wychodzę. Kieruję się po schodach do naszego mieszkania. Zdejmuję buty i idę do sypialni. Kładę się na łóżku i chowam twarz w poduszkach. W mojej głowie jest mętlik i naprawdę nie umiem doszukać się prawdy. Z jednej strony wiem, że Harry nie byłby w stanie być, aż takim dobrym aktorem, ale z drugiej mam wątpliwości co do jego wierności. Już raz naruszył moje zaufanie i nie mogę być zbyt naiwna, muszę go bacznie pilnować.<br />
Pomiędzy nami jest więź, której pod żadnym prawem nie powinno się naruszyć. Istnieją rzeczy, które mogą być tak okrutne, że potrafią zniszczyć wszystko. Jeśli wiesz o czym mówię. Nasza więź, choć budowała swoją trwałość na zaufaniu, miłości i prawdzie zaczęła pękać. Powstają w niej dziury jak w cienkim materiale, który się rozciągnie. Czuję, że gdzieś w głębi się od niego oddalam i przez to stwierdzenie wieź znowu pęka, ale nie rozpada się. Jest na tyle silna by to wytrzymać. Musi być. Tak bardzo o to walczyliśmy i nie chcę by ktoś mógł to popsuć.<br />
Wycieram łzy z moich oczu, gdy słyszę jak drzwi się otwierają. Spoglądam w ich stronę i zauważam Harry'ego. Skrada się i wygląda na to, iż myśli, że śpię. Podciągam niekontrolowanie nosem i wtedy zapala światło.<br />
- Rose?- Szepce i podchodzi do mnie- Co się stało? Dlaczego płaczesz?- Siada na łóżku i obejmuje mnie.<br />
- Nie ważne- Wzdycham i odsuwam się od niego.<br />
- Rose, powiedz mi co się dzieje- Patrzę w jego oczy i widzę ból, prawdziwy ból i zaniepokojenie. Ten widok łamie mi serce.<br />
- Spotkałam Evę- Szepcę nie wierząc w to co robię. Jakimś dziwnym sposobem i chęcią chciałam to zataić i po prostu o tym zapomnieć. Odłożyć w kąt moje wątpliwości i skupić się na nas. Nie chcę psuć tego co mamy, tego o co tak bardzo walczyliśmy. Nie chcę by coś zakłóciło nasz spokój.<br />
- Co? Kiedy?- Zaczyna wiercić się na swoim miejscu i widzę jak z każda minutą rośnie jego zdenerwowanie.<br />
- W wesołym miasteczku- Mówię, odwracając od niego wzrok.<br />
- Co ci powiedziała? Powiedz mi, Rose- Chwyta mnie za rękę. Odwracam wzrok w jego stronę.<br />
- Powiedziała... Powiedziała, że ty... ty dostałeś pieniądze za to wszystko i że udawałeś... przychodząc do szpitala- Zaczynam płakać- P-powiedziała, ż-że t-ty przychodziłeś do niej- Przerywam, łapiąc oddech- Powiedziała, że spaliście ze sobą- Wybucham przeraźliwym płaczem. Wstaję z łóżka i chodzę po pokoju, trzymając się za włosy. Świadomość tych słów niszczy mnie od środka. Zmierzenie się z prawdą boli... bardzo boli.<br />
- Co do cholery?!- Wstaje gwałtownie. Ciągnie za swoje włosy i wygląda na bardzo wściekłego. Żyła na jego szyi jest widoczna jak nigdy dotąd.<br />
- Przespałem?!- Krzyczy, a następnie powtarza to cicho. Opiera się rękoma o szafkę ze spuszczoną głową. Chcę dotknąć jego pleców i powiedzieć, że ma się uspokoić, ale w tym momencie on z krzykiem zrzuca wszystko z komody. Przestaję oddychać i cofam się do tyłu. Wazon roztrzaskuje się na małe kawałeczki. Odwraca się do mnie i wtedy zauważam jego oczy. Są ciemne i przepełnione złością. Nie mogę doszukać się pięknej zieleni, widzę tylko zwykłą otchłań... czerń. To jak niebo i ziemia. Gdy patrzysz na zieleń, widzisz dobro i czujesz się odurzona pięknością, a gdy patrzysz w tę czerń widzisz istne piekło. Piekło, które jest w nim. Widzisz też nicość i to sprawia, że zaczynasz się bać.<br />
Idzie w moim kierunku. Uderzam plecami w ścianę, a nieprzyjemny ból rozchodzi się wzdłuż kręgosłupa. Napiera na mnie i ta bliskość powoduje, że się duszę.<br />
- Harry- Błagam, ale on ignoruje mnie.<br />
- Wierzysz jej?!- Wzdrygam się i spoglądam na niego- Odpowiedz!<br />
- Nie wiem- Szepcę, a on uderza pięścią w ścinę zdrapując z kostek skórę. Odsuwa się i znów ciągnie za swoje włosy.<br />
- Nienawidzę jej! Zrobiła to specjalnie, bo jest zazdrosna i wściekła! Chce cie zniszczyć, bo wybrałem ciebie! Ona kłamała- Krzyczy, a ja stoję wciśnięta w ścianę i nie mogę patrzeć jak bardzo cierpi. Jest straszny, ale świadomość, że to z powodu bólu, złagadza to.<br />
Siada na łóżku i powtarza cicho ostatnie dwa wyrazy. Jego głos się załamuje, a po chwili słyszę cichy szloch. Moje serce pęka.<br />
- Rose, ja przepraszam- Milczy przez chwilę- Nie zrobiłem tego. To są kłamstwa. Przecież wiesz, że cię kocham- Podchodzę do niego i przytulam go.<br />
- Wiem. Dlatego ci wierzę- Szepcę. Harry wtula się we mnie jak małe dziecko. Bawię się jego włosami, a on stopniowo się uspokaja. Kładziemy się na łóżku i zasypiamy.<br />
<br />
Mija tydzień od całego zamieszania między nami. Teraz jest wszystko w najlepszym porządku. Za dwa dni mam umówioną wizytę u lekarza, a dzisiaj idziemy na urodziny Nialla.<br />
Poganiam Harry'ego, gdy zbyt długo jest pod prysznicem. Ubieram się w czarne spodnie oraz bluzkę<br />
, a Harry wychodzi w samym ręczniku z łazienki. Posyłam mu w powietrzu buziaka, a następnie zajmuję łazienkę. Nakładam makijaż i używam mojego ulubionego perfum, a potem wychodzę z łazienki.<br />
- Stój!- Zatrzymuje mnie- Idziemy do sypialni- Rozkazuje.<br />
- Co? Po co?- Wybucham śmiechem. Wpycha mnie do sypialni i zaczyna całować. Odpycham go śmiejąc się.<br />
- Ubieraj się!- Śmieję się.<br />
- Wyglądasz gorąco- Mierzy mnie wzrokiem i przygryza wargę. Kręcę głową i zostawiam go samego w pokoju.<br />
<br />
Gdy dojeżdżamy na miejsce Steph biega z aparatem i każdemu robi zdjęcia. Jest tutaj dość sporo osób.<br />
<a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEhIgXhI-T4QUTkGJxn0ApOk4nPqYCgaW84Unh4bXMFMq2WiLkx7x7dF7XmZrqbjl9_XReq5Dxcl6Ao3vhTUz3x0bP9fTI5c4kqdlbCU-EWoJYsaL8r3F2cLoWNBwxIOvZu4dtKax5drZSo/s1600/95804803.jpg" imageanchor="1" style="clear: right; float: right; margin-bottom: 1em; margin-left: 1em;"><img border="0" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEhIgXhI-T4QUTkGJxn0ApOk4nPqYCgaW84Unh4bXMFMq2WiLkx7x7dF7XmZrqbjl9_XReq5Dxcl6Ao3vhTUz3x0bP9fTI5c4kqdlbCU-EWoJYsaL8r3F2cLoWNBwxIOvZu4dtKax5drZSo/s1600/95804803.jpg" height="200" width="200" /></a>- Rose!- Steph przytula mnie, a następnie Harry'ego- Zrobię wam zdjęcie!- Jest tak podekscytowana. Śmieję się i pozuję do zdjęcia. Wchodzimy do środka i gdy zauważam Nialla wskakuję na jego plecy. Prawie się obalamy, ale za pomocą ściany utrzymujemy równowagę. Śpiewamy mu sto lat, a on śmieje się. Wręczamy my prezent, którym jest chomik. Tak naprawdę to nie wiem dlaczego chomik, ale wpadł na to Harry.<br />
- Chomik!- Niall zaczyna się cieszyć jak małe dziecko, sprawiając, ze zaczynamy się śmiać. Podchodzi do nas Chloe.<br />
- Cześć!- Wita się z nami- Niall? Wszystko w porządku?- Pyta go śmiejąc się.<br />
- Patrz! Dostałem chomika!- Śmieje się, a gdy spogląda na nas puka palcem w czoło i pokazuje na Nialla. Wybuchamy z Harrym śmiechem. Ten wieczór zapowiada się ciekawie.<br />
- Co tu robi nauczy....- Słyszymy i nagle odwracamy się w stronę dwóch chłopaków z piwem w ręce- Rose? Yyy... co jest grane?- Spoglądam na Harry'ego, a potem na Nialla i szukam jakiejś pomocy.<br />
- Spoko, jest zaproszony. Jest z Rose<br />
- Ooook- Okręcają się i idą na górę. To było dość dziwne. Spodziewałam się więcej pytań. Możliwe, że to za sprawą alkoholu podeszli do tego tak normalnie.<br />
- Chodźcie- Niall prowadzi nas na kanapę, gdzie jest cała reszta naszej paczki. Witam się z wszystkimi, a następnie siadam obok Harry'ego. Obejmuje mnie ręką.<br />
- No to po kieliszeczku!- Niall rozlewa każdemu po kieliszku wódki. Podnosimy je do góry i szybko wypijamy. Kilka osób- w tym ja- popija alkohol sokiem.<br />
Przez następną godzinę każdy jest już pijany. Opowiadamy śmieszne historie i żarty. Jest naprawdę zabawnie.<br />
- Chodźcie tańczyć!- Chloe ciągnie Nialla, a Zayn Steph. Harry wstaje, a ja za nim. Potykam się o własne nogi i zaczynam się śmiać. Dopiero teraz poczułam jak alkohol uderzył do mojej głowy. Stanęliśmy na środku salonu i wszyscy zaczęliśmy tańczyć. Wirowaliśmy w ogół siebie i skakaliśmy w rytm muzyki. Nagle poczułam jak robi mi się słabo i chwyciłam się Harry'ego.<br />
- Harry- Pisnęłam, gdy moje nogi same się ugięły. Przytrzymał mnie i pomógł wyjść na zewnątrz.<br />
<a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEhP5ZQ0b96o0AMn8uKkEk2xWYeK4tph1wuXq0ySF61YdXfBEc4Rfwanz9JYIeZ6dHy1-JjQNfKLwmLMKSBF540we8gPTXxsQ9CQ5HqKT7BXk7kIkkiMtOFuZTx4d311A61uAZjruCh0I4k/s1600/97840920.jpg" imageanchor="1" style="clear: right; float: right; margin-bottom: 1em; margin-left: 1em;"><img border="0" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEhP5ZQ0b96o0AMn8uKkEk2xWYeK4tph1wuXq0ySF61YdXfBEc4Rfwanz9JYIeZ6dHy1-JjQNfKLwmLMKSBF540we8gPTXxsQ9CQ5HqKT7BXk7kIkkiMtOFuZTx4d311A61uAZjruCh0I4k/s1600/97840920.jpg" height="200" width="200" /></a>- Masz szczęście, że idziesz do lekarza- Mruknął. Postanowiłam to zignorować. Wzięłam kilka głębokich oddechów. Powoli siła powracała do mnie.<br />
Po kilku minutach weszliśmy do środka i usiedliśmy na kanapie. Steph znowu biegała z aparatem.<br />
- Uśmiech!- Krzyknęła w nasza stronę. Pocałowałam Harry'ego w policzek, a ona uwieczniła ten moment. Po chwili zdjęcie zostało zrobione. Wtuliłam się w Harry'ego i zamknęłam oczy.<br />
Muzyka grała przeraźliwie głośno i sprawiała, że czułam jak wszystko drży. Jednak moje ciało było tak osłabione, że bez problemu zasnęłam w ramionach Harry'ego.<br />
<br />
<div style="text-align: center;">
___________________________</div>
<div style="text-align: center;">
<br /></div>
<div style="text-align: center;">
Cześć! </div>
<div style="text-align: center;">
<br /></div>
<div style="text-align: center;">
Ten rozdział kompletnie mi nie wyszedł :( ale są zdjęcia xD </div>
<div style="text-align: center;">
Iiii jestem śpiąca i nie wiem co pisać. </div>
<div style="text-align: center;">
Ostatnio rozważam założenie kolejnego bloga, ale wpierw muszę wymyślić genialną fabułę xD</div>
<div style="text-align: center;">
<br /></div>
<div style="text-align: center;">
No to dobranoc misiaczki :****</div>
<div style="text-align: center;">
<br /></div>
<div style="text-align: center;">
<b><span style="font-size: large;">30 komentarzy= next </span></b></div>
<div style="text-align: center;">
<br /></div>
<div style="text-align: center;">
A! I nie zapominajcie pisać o swoich propozycjach :) </div>
Rosiehttp://www.blogger.com/profile/15159605793552865384noreply@blogger.com20tag:blogger.com,1999:blog-8970073826106296020.post-10450657399452212352014-06-13T15:23:00.002-07:002014-06-13T15:36:22.778-07:00Rozdział 33- Kocham cię- Szepnął do mojego ucha. To niesamowite że działa na mnie w taki sposób. Wypowiedzenie jakiegokolwiek słowa wprawia mnie w bezwładność. Poddaję się jemu. Jestem jego. Przy nim czuję się lepiej niż w niebie. Uśmiechnął się ukazując swoje dwa dołeczki którymi oczarował mnie już gdy zobaczyłam go po raz pierwszy. Serce przyśpieszyło swoje tępo zmieniając je na nieregularne. Każda komórka się pobudziła i wszystko we mnie szaleje. To nie jest huragan, to nie jest wir, to jest po prostu miłość. Otarł swoim nosem o mój. Uśmiech wpełznął na moje usta. Spojrzałam na jego pełne wargi. Miałam zamiar je pocałować ale lubię się z nim bawić. Chwycił moje dłonie które były opuszczone wzdłuż mojego ciała. Podniósł je na wysokość mojej klatki piersiowej. Złączył nasze dłonie. Spojrzałam w jego oczy. Cholernie piękna, uzależniająca i wprawiająca w stan wewnętrznej euforii zieleń. Iskierka świeciła na jego tęczówkach. Bez problemu mogłam dostrzec pożądanie. Długo nie czekałam by jego usta złączyły się z moimi.<br />
<div class="MsoNormal" style="orphans: auto; text-align: center; text-indent: 0px; widows: auto;">
<div style="margin: 0px; text-align: left;">
<br />
- Uwielbiam twoje usta- Mówi, gdy odsuwa się ode mnie. Delikatne ciepło wpływa na moje policzka. Motylku bulgoczą w moim brzuchu na jego słowa. To co jest miedzy nami, to niewyobrażalnie piękna więź. Nigdy nie kochałam kogoś tak mocno jak jego. Uwielbiam każdy jego detal i czas, który mogę z nim dzielić. Budujemy mur, który nie tak dawno runął wraz z wszystkim. Mam Harry'ego i nic więcej nie potrzeba mi do szczęścia.<br />
- Masz zamiar iść na studia?- Pyta, a ja otrząsam się z moich myśli i poprawiam na łóżku.<br />
- Wydaje mi się, że to nie na sensu- Wstaję by zasłonić okno przez które wpada zbyt wiele słońca- Musiałabym nadrobić znacznie większy materiał niż wyznaczyli mi nauczyciele i wykroczyć poza materiał. Nie jestem w stanie tyle zrobić. Mam pól tora miesiąca na nadrobienie pól roku materiału- Wzdycham.<br />
- Co w takim razie zamierzasz?- Jego oczy bacznie mnie obserwują, gdy związuję włosy w kucyk.<br />
- Znajdę jakąś pracę<br />
- Ja mogę chodzić do pracy, nie musisz tego robić.<br />
- Ale chcę, chyba nic się nie stanie jeśli oboje będziemy pracować<br />
- No nie wiem<br />
- Przynajmniej nie będę się sama nudziła, gdy ciebie nie będzie.<br />
- No dobra- Jego silne ręce chwytają mnie w pasie i przyciągają do siebie. Staje miedzy jego nogami, gdy on siedzi na łóżku. Pochylam się i składam na jego ustach pocałunek.<br />
- Może zjemy śniadanie gdzieś na mieście?<br />
- Dobry pomysł- Uśmiecham się do niego i odsuwam. Idę szybko do łazienki i maluję rzęsy. Harry zakłada buty, gdy ja wrzucam telefon i portfel do torebki. Wciągam na nogi moje sandały i wychodzę z mieszkania.<br />
Kroczymy ulicami, trzymając się za ręce i to sprawia, że jestem szczęśliwa. Tak, taka mała rzecz, a tak wiele. Jestem szczęśliwa, bo niegdyś musielibyśmy się z tym kryć, a nie dawno mogłabym tylko o tym marzyć.<br />
<br />
Unosimy się i szybujemy. Szybujemy jak nigdy nikt, ponad chmury pełni szczęścia i zdumienia. Wykraczamy po za granicę bólu i cierpienia, jesteśmy tam gdzie nic złego nie ma prawa nas dopaść. Jesteśmy tam gdzie są zakochani, prawdziwie zakochani.<br />
<br />
Siadam na drewnianej ławce, a Harry idzie zamówić dla nas hamburgery. To jest to co kocham- nie chodzimy do drogich restauracji, nie wyjeżdżamy na drogie wakacje... Po protu robimy to co lubimy.<br />
- Trzymaj- Podaje mi hamburgera i siada na przeciwko mnie. Wgryzam się w fast food'a i delektuję się chwilę smakiem.<br />
- Smakuje?- Pyta.<br />
- Jeszcze pytasz? Jasne, że tak- Harry śmieje się i wyciera chusteczką ketchup z kącika moich ust. Zapada cisza, w której zdążam zjeść połowę hamburgera.<br />
- Jak się czujesz?<br />
- Um... naprawdę jest już dobrze- Odpowiadam i to mam na myśli. Guzek na mojej głowie znikł, a wraz nim jakby wszystko. No może oprócz kilku zakręceń w głowie. Nie rozumiem po co była cała afera z pójściem do lekarza skoro to nic takiego.<br />
- Mimo wszystko powinnaś iść do lekarza- Zgniata papierek i upija łyk piwa.<br />
- Proszę cię, nie zaczynaj- Był dzień, w którym pokłóciliśmy się, a to za sprawą tego, że nie chciałam iść do lekarza. Myślałam, że tę sprawę mamy za sobą, bo naprawdę nie chcę się z nim kłócić.<br />
- Dlaczego ty musisz być taka uparta- Mamrocze.<br />
- A ty taki natrętny<br />
- Jakbyś nie mogła pójść do lekarza i się zbadać. Nie jest powiedziane, że będziesz musiała tam zostać.<br />
- Czy to naprawdę tak by cię uszczęśliwiło?- Pytam go, podnosząc lewą brew.<br />
- Mhm<br />
- Ok, w takim razie pójdę- Wzdycham- Ale pod jednym warunkiem. W przyszłym tygodniu.<br />
- Ok, ale ja też mam warunek- Uśmiecha się dumnie.<br />
- Jaki?<br />
- Osobiście dopilnuję, że tam pójdziesz- Pochyla się nade mną i myślę, że mnie pocałuje, ale on zjada kawałek mojego hamburgera. Nie. Nie. WIELKI kawałek mojego hamburgera!<br />
- Nie!- Piszczę, a on zaczyna się śmiać- Oddawaj wielki, gruby potworze mojego hamburgera!- Dźgam go w brzuch i staram się nie myśleć o tym jak głupio wyglądam gadając do jego brzucha.<br />
- Mogę zamówić ci kolejnego<br />
- No co ty! Chcesz żebym pękła?<br />
- Czyli dobrze, że zjadłem ten kawałek. Nie mógłbym dopuścić do tego by moja Rosie pękła- Przewracam oczami, ale po chwili oboje wybuchamy śmiechem. Sprzątamy po sobie i idziemy na spacer.<br />
- Patrz- Harry wskazuje ręką na plakat.<br />
- Wesołe miasteczko- Zachwycam się.<br />
- Ta, od dzisiaj<br />
- Super. Pójdziemy?- Spoglądam na niego.<br />
- Dobrze córeczko, możemy iść i się pobawić w wesołym miasteczku<br />
- Ej!- Dźgam go w brzuch. Harry łaskocze mnie, gdy idziemy. Potykam się, ale on zdąża mnie złapać. Swoją uwagę skupiam na aucie, które się zatrzymuje.<br />
- Cześć!- Niall wychyla się z okna i krzyczy do nas.<br />
- Hej!- Przebiegamy przez ulicę i podchodzimy do niego.<br />
- Co u was?- Pyta Horan.<br />
- Właśnie wracamy do domu-Odpowiadam- A u ciebie?<br />
- Jadę po Chloe i jedziemy do wesołego miasteczka- Uśmiecha się.<br />
- My też idziemy do wesołego miasteczka!- Piszczę z zachwytu.<br />
- Super. Widzimy się na miejscu- Puszcza mi oczko i odjeżdża z piskiem opon. Kręcę głową z dezaprobatą.<br />
<br />
Cały teren jest zatłoczony nie tylko przez dzieci, tak naprawdę są tu ludzie w każdym wieku. Kręcimy się z Harrym koło budek z jedzeniem i alkoholem. Kupujemy po jednym piwie i zmierzamy na jakąś rozrywkę. Zatrzymujemy się przed zamkiem strachu.<br />
- Chodźmy tu!- Ciągnę go.<br />
- Czekaj! Musimy kupić żetony- Śmieje się z mojego dziecinnego zachowania. Nic nie poradzę na to, że gdy byłam mała jedyną największą rozrywką była mała karuzela na placu zabaw. Większość czasu spędzałam w domu, sama. Bawiłam się klamerkami, bo nie miałam lalek. Dostałam jedną na gwiazdkę, byłam prze szczęśliwa, ale mama spaliła ją, ponieważ podobno była ona moim jedynym światem. Wtedy nie zauważałam jak podła była.<br />
- W takim razie chodźmy- Uśmiecham się mimo moich dość mało miłych wspomnień. Harry kupuje żetony i ustawiamy się w kolejce. Młody chłopak zabiera od nas żetony i wpuszcza do środka. Siadamy w wagoniku i czekamy, aż ruszymy. Za nami nie ma nikogo i to powoduje, że czuję się trochę zdenerwowana. Ruszamy, a ja mam ochotę krzyczeć. Przybliżam się do Harry'ego i chwytam go za rękę. Panuje tutaj straszna ciemność. Gdy długo nic nie ma podnoszę głowę próbując coś wypatrzeć. Nagle słyszę jakiś skrzekot i coś zaczepia się o moje włosy. Zaczynam krzyczę na cały głos, a Harry się śmieje.<br />
- Weź to ze mnie!- Piszczę i brzmię jakbym miała płakać.<br />
- Nic tu nie masz- Przytula mnie. Spoglądam na niego, a potem przed nas i zaczynam krzyczeć.<br />
- Nie! Harry chcę stąd wyjść! Zabierz mnie stąd!- Krzyczę, gdy wjeżdżamy w pajęczynę i jeden z pająków siedzi na moim dekolcie. Rusza się i sadzę, że jest żywy. Krzyczę tak mocno, że aż boli mnie gardło.<br />
- Rose- Harry ciągle się śmieje. Chwyta pająka- On jest sztuczny- Pokazuje mi, a ja wzdycham z ulgą.<br />
- To koniec, tak?- Pytam , a nagle przed nami wyskakuje kościotrup, który wisi na sznurku. Zamykam oczy i wtulam się w Harry'ego. Nagle nasz wagonik się zatrzymuje. Sądzę, że Harry jest w stanie usłyszeć bicie mojego serca. Wagonik się cofa, a coś dziwnego dotyka moich pleców. Odwracam się i widzę tego kościotrupa. Zaczyna się przeraźliwie śmiać,a ja prawie zrywam się do ucieczki.<br />
- Ej! To tylko maszyna- Harry przytula mnie i szepce do ucha- Nie bój się, jest już koniec- Czuję się bezpiecznie, gdy Harry mnie uspokaja. Wyjeżdżamy i prawie wybiegam z wagoniku. Myślałam, że to będzie zamek strachu dla dzieci, w ogóle nie straszny, ale pomyliłam się.<br />
- Już dobrze?- Harry pyta. Kiwam głową- Byłaś tak przestraszona- Przytulam się do niego i idziemy w umówione miejsce. Docieramy pod największą karuzelę i zauważam naszych znajomych. Podbiegam do Steph i Chloe. Przytulam je mocno.<br />
- Co ty taka wyczerpana?<br />
- Byłam w zamku strachu- Krzywią się.<br />
- Nie chcemy cię straszyć, ale kupiliśmy żetony na... to- Mówi Chloe wskazując karuzelę.<br />
- Huh... fajnie- Posyłam im chyba najbardziej sztuczny uśmiech jaki kiedykolwiek posłałam.<br />
- A jak się czujesz?- Pyta Steph.<br />
- Jest już ok, naprawdę zapomnijmy o tym- Uśmiecham się. Chloe wzrusza ramionami i spogląda na Steph.<br />
- Chodźcie dziewczyny!- Krzyczy Louis. Wypijam resztę swojego piwa by bardziej się wyluzować i podbiegam do Harry'ego. Zajmuję miejsce obok niego i Steph. Harry zapina mnie, a następnie siebie. Chłopak odpowiedzialny za karuzelę podchodzi i sam jeszcze raz upewnia się czy aby wszyscy są dobrze zapięci. Chwytam Harry'ego za rękę i oddycham głęboko.<br />
- Czy można stąd jeszcze zejść?- Pyta Steph, ale nagle karuzela zaczyna działać.<br />
<a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEj9SVoTXkBtmkY4KH2hIgagNpIWnB6vSJ0uicOcCgZzPUj-_gpP5zGdCu3oam5Ofl6YZTqX9H69HLQZETQ8XwkC2Pvo3qfzw-TKUOyYne6Aos0DDZ0oid4RlEddLULksUrycLcmkC8InOs/s1600/5c9ca4d7f4e9f5e73d879aa11b3187e4.jpg" imageanchor="1" style="clear: right; float: right; margin-bottom: 1em; margin-left: 1em;"><img border="0" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEj9SVoTXkBtmkY4KH2hIgagNpIWnB6vSJ0uicOcCgZzPUj-_gpP5zGdCu3oam5Ofl6YZTqX9H69HLQZETQ8XwkC2Pvo3qfzw-TKUOyYne6Aos0DDZ0oid4RlEddLULksUrycLcmkC8InOs/s1600/5c9ca4d7f4e9f5e73d879aa11b3187e4.jpg" height="142" width="200" /></a>- Jezu- Jęczy. Niall i Chloe wiwatują i śmieję się z nich. To dwójka naprawdę niezastąpionych ludzi. Niczego się nie boją i naprawdę świetnie do siebie pasują. Zaczynamy się kręcić i unosić coraz bardziej do góry. Moje włosy latają na wszystkie strony. Steph zaczyna krzyczeć, gdy jest coraz szybciej. Zayn uspokaja ją, a ja dołączam do Nialla i Chloe, a wszystko za sprawą widoku. Same kolorowe światełka i Harry z rozwianymi włosami. Mam ochotę go pocałować, ale dzieli nas siedzenie. Zatrzymujemy się do góry nogami i śmieję się z Harrym.<br />
- Za chwilę spadnie mi but!- Krzyczy i nagle wszyscy wybuchają śmiechem, nawet Steph. Spadamy z wielką prędkością i wygląda to tak jakbyśmy mieli się rozbić, ale nagle znów unosimy się do góry.<br />
- Chyba zwymiotuję!- Krzyczy Louis i śmieję się. Wolę karuzele niż zamki strachu.<br />
Bawimy się jeszcze chwilę na karuzeli, ale w końcu zatrzymujemy się na dole. Trudno od razu złapać równowagę więc wyglądamy na trochę pijanych. Ogólnie wyglądamy dość roztrzepanie. Włosy są porozwiewane na wszystkie strony, a ubrania pogniecione. Idziemy w stronę ławek pod parasolem. Wszyscy siadają oprócz mnie.<br />
- Stawiam piwo!- Śmieję się i idę do budki z alkoholem. Staję w kolejce i przeglądam portfel.<br />
- No. No. Kogo moje oczy widzą- Słyszę i odwracam się. Za mną stoi Eva, koszmar gorszy niż zamek strachu. Mam ochotę uciec albo po prostu zapaść się pod ziemię.<br />
- Cześć- Mówię szorstko.<br />
- Widziałam cię z Harrym- Mówi z głupim uśmiechem- To naprawdę niewiarygodne... jak można być tak naiwnym- Przewraca oczami, a ja marszczę oczami.<br />
- Nie wiem o czym mówisz- Syczę.<br />
- Och, kochaniutka. Mu chodzi tylko o seks, jak każdemu facetowi. Myślisz, że on siedział w pokoju i płakał, że ty leżysz w szpitalu? Może i udawał zatroskanego jak przychodził cię odwiedzać, ale nie robił tego bezinteresownie. W zamian za tą całą szopkę z pomaganiem i w ogóle, zaistniał jeszcze bardziej w mieście, a wiąże się z tym popularność i większe pieniądze. Może i pracuje w warsztacie, ale na jego konto wpływa niezła sumka. Człowiek przyzwyczajony do luksusu nie może z dnia na dzień pozbyć się wszystkiego- Mówi, a ja łapię oddech. Nie wierzę w to co mówi... albo po prostu nie chce w to wierzyć- No i kochanie, on tak bardzo cię kocha, że bez żadnych zawahań ośmielał się do mnie przychodzić i zaspokajać swoje potrzeby- Marszczę czoło i odwracam wzrok. <i>Nie wierz w to, nie wierz w to. Harry cię kocha! </i>Podchodzę do budki i kupuję alkohol, gdy mam odchodzić słyszę jej głos.<br />
- Och! Powiedz, że mu, że gdybyś mu nie wystarczała to może wpaść- Śmieje się głupio, a ja z walącym jak młot sercem wracam do znajomych. Staram się ignorować jej słowa, ale nie mogę nic na to poradzić,<br />
że jakaś część mnie obawia się, iż<br />
to może być prawda.<br />
- Coś się stało? Źle się czujesz? Rose?- Gdzieś w głowie słyszę te słowa, ale dominują słowa Evy, które ranią moją duszę.<br />
- Rose!- Potrząsam głową.<br />
- C-co?- Patrzę na znajomych i widzę zmartwienie na ich twarzach.<br />
- Wszystko w porządku?<br />
- Tak, zamyśliłam się- Harry przytula mnie, ale odsuwam się. Widzę dezorientację na jego twarzy.<br />
- Musze zadzwonić- Wymuszam uśmiech i odchodzę na bok. Dzwonię do Jamesa i proszę by po mnie przyjechał. Godzi się bez problemu. Cieszę się, gdy jest w okolicy i będzie tutaj lada chwila. Kieruję się do wyjścia. Wysyłam Harry'emu SMSa z wiadomością, że brat odwiózł mnie do domu, bo źle się poczułam.<br />
<br />
Kłamstwo. Prawda. Kłamstwo. Prawda. Myśli wirują w mojej głowie jak tornado, tornado moich myśli, złych myśli. To jest jak tornado i wulkan. Gorąco wypełnia moje wnętrze i to tylko ułamki sekundy, gdy wybuchnę, ale nie żarem i złem. Lecz smutkiem i bólem.<br />
<br />
<br />
<div style="text-align: center;">
____________________________</div>
<div style="text-align: center;">
<br /></div>
<div style="text-align: center;">
Hejka!</div>
<div style="text-align: center;">
<br /></div>
<div style="text-align: center;">
No to ja mam już luzik! Możecie się spodziewać teraz trochę częściej rozdziałów! :D </div>
<div style="text-align: center;">
<br /></div>
<div style="text-align: center;">
Jak wrażenia po rozdziale? Czy tylko ja nienawidzę Evy? XD Jak zawsze dzielcie się wrażeniami ze mną ;D na ciekawe komentarze odpowiem! </div>
<div style="text-align: center;">
<br /></div>
<div style="text-align: center;">
Jak widzicie dodałam zdjęcie. Z powodu, że ostatnio ktoś chciał żebym dodawała i po za tym nie wiem czy wyobrazilibyście to sobie tak jak ja xD </div>
<div style="text-align: center;">
Jeśli macie jakieś pomysły co do bloga typu zakładka, w której można zadawać pytania bohaterem czy właśnie zdjęcia. Walcie śmiało! :P </div>
<div style="text-align: center;">
<br /></div>
<div style="text-align: center;">
A tutaj macie kontakt do mnie ( nie wiem czemu to piszę, ale może akurat komuś zachce się do mnie napisać i umilić mi czas XD): </div>
<div style="text-align: center;">
<br /></div>
<div style="text-align: center;">
Gadu- Gadu: 7279447</div>
<div style="text-align: center;">
Twitter: @Z_z_2</div>
<div style="text-align: center;">
Ask: http://ask.fm/Rosie123201</div>
<div style="text-align: center;">
<br /></div>
<div style="text-align: center;">
<b><span style="font-size: large;">25 komentarzy= next! </span></b><br />
<b><span style="font-size: large;"><br /></span></b>
<div style="text-align: right;">
<b><span style="font-size: x-small;">+ dziękuję osobom, które polecają moje opowiadanie, a wiem, że takowe są </span></b></div>
</div>
</div>
</div>
Rosiehttp://www.blogger.com/profile/15159605793552865384noreply@blogger.com31tag:blogger.com,1999:blog-8970073826106296020.post-80337365193889592532014-06-06T06:42:00.002-07:002014-06-06T06:42:56.208-07:00Rozdział 32Ludzie pragną zawzięcie szczęścia i gdy go nie osiągają stają się zazdrośni i po prostu smutni. To zabawne. Większość z nich nie doznała jeszcze cierpienia, przecież jest ono kluczem do szczęścia. Musimy wiedzieć co jest szczęściem, a szczęście to brak cierpienia.<br />
<div>
<br /></div>
<div>
Stoję za Harrym, gdy on wścieka się od kilkunastu minut, że nie może znaleźć kluczyków od domu. Wkłada ręce w kieszenie chyba po raz setny.</div>
<div>
- No przecież je tu kładłem- Warczy sam do siebie. Uśmiecham się mimowolnie i kładę rękę na jego ramieniu. </div>
<div>
- Jesteś pewien, że nigdzie ich nie zostawiłeś?- Pytam go, a on znów sprawdza kieszenie- Harry, sprawdzasz je chyba setny raz. Sprawdzę torbę. </div>
<div>
- Tam ich na pewno nie ma- Mówi i zagląda pod wycieraczkę. Nachylam się nad torbą i przeszukuję jej wnętrze. Uśmiecham się triumfalnie, gdy je znajduję. </div>
<div>
- Tak, mistrzu. Tutaj ich nie ma- Wybucham śmiechem, gdy otwieram drzwi, a w jego oczach igra porażka. Rzucam klucze na szafkę i zdejmuję moje sandały. Wchodzę do wnętrza i wzdycham na bałagan, który Harry zrobił szukając oczywiście... kluczy. </div>
<div>
- Masz dzisiaj pechowy dzień do kluczy- Śmieję się z łazienki, gdy wchodzę do salonu, on leży na kanapie w samych bokserkach, a wszystkie jego ciuchy rozrzucone są tak jak szedł. </div>
<div>
- Harry- Karcę go. Podnoszę jego spodnie i rzucam nimi w niego. Mruczy tylko niezadowolony. Kręcę głową i zaczynam sprzątać. Chowam jego ubrania do kosza na pranie, a wszystkie inne rzeczy układam na swoje miejsce. Biorę miotłę i w momencie, gdy chcę zamiatać, Harry odzywa się po swojej krótkiej drzemce. </div>
<div>
- Nie musisz tego sprzątać</div>
<div>
- Ktoś musi- Przesyłam mu buziaka w powietrzu i kontynuuję wcześniej przerwaną czynność. </div>
<div>
- Nie chcę żebyś była moją gosposią- Mruczy pod nosem. </div>
<div>
- A kim mam być?- Pytam, ale w sumie nie oczekuję od niego odpowiedzi. </div>
<div>
- Chcę żebyś była moją Rose- Spoglądam na niego z uśmiechem- Tylko moją- Dodaje po chwili</div>
<div>
- Jestem tylko twoja- Uśmiecha się szeroko ukazując swoje śnieżnobiałe zęby. Pokazuje żebym do niego podeszła, ale gdy robię pierwszy krok, zaczyna dzwonić mój telefon. Wyjmuję urządzenie z kieszeni i uśmiecham się, gdy okazuje się, iż to James dzwoni. </div>
<div>
- Cześć, mała!- Krzyczy do słuchawki. Parskam śmiechem. </div>
<div>
- Cześć, stary!</div>
<div>
- Dobrze słyszeć twój głos, śmiech- Wzdycham.</div>
<div>
- Kiedy wracasz?- Zmieniam temat. </div>
<div>
- Właściwie to stoję pod drzwiami Harry'ego</div>
<div>
- C-co?- Pytam nie dowierzając. </div>
<div>
- Jestem z Emily, otwórz drzwi. </div>
<div>
- O-ok- Rozłączam się szybko. </div>
<div>
- Harry! Ubieraj się! Mamy gości!- Biegnę do pokoju i rzucam w niego pierwszymi lepszymi ciuchami. Odkładam miotłę i gnam do drzwi. </div>
<div>
- Widzisz, jednak dobrze mieć gosposię- Jęczę, a on śmieje się z mojego roztargnienia. Otwieram drzwi i od razu James rzuca się na mnie. Zataczamy się na ścianę i wybuchamy śmiechem. </div>
<div>
- Moja małą siostrzyczka- Chwyta moją głowę i całuje mnie w czoło. Przytulam go, a następnie spoglądam nad jego ramię. Zauważam wysoką blondynkę, która uśmiecha się. Odsuwam się od brata, a on przedstawia nas sobie. </div>
<div>
- Rose to jest Emily- Dziewczyna przytula mnie i uśmiecha się sympatycznie. </div>
<div>
- Cześć- W korytarzy staje Harry. </div>
<div>
- No, a to jest Harry- Mówi James i próbuje ukryć śmiech. </div>
<div>
- Przyszedłeś mi dać w twarz?- Przewracam oczami. </div>
<div>
- Nie, ale jeśli się prosisz...- Kręcę głową i prowadzę ich do salonu. </div>
<div>
- Coś do picia?- Pytam, gdy wszyscy siedzą. </div>
<div>
- Coś zimnego- Kiwam głową i idę do kuchni. Wyjmuję z lodówki sok, a następnie wyciągam szklanki. Niosę to wszystko do salonu i kładę na stoliku. Wracam znowu do kuchni i wyjmuję jakieś słodycze. </div>
<div>
- Rose!- Karci mnie Harry. </div>
<div>
- Co?- Siadam obok niego. </div>
<div>
- Czy możesz w końcu usiąść? Jeszcze niedawno się źle czułaś, a teraz chodzisz jakbyś miała owsiki w tyłku- Marszczę czoło i kątem oka widzę rozbawienie w oczach naszych gości. </div>
<div>
Rozmawiamy tak naprawdę o wszystkim, ale nic nie poradzę na to, że ciągle sprzeczam się o byle co z Harrym. </div>
<div>
- Słyszałam, że się zaręczyliście- Mówię i gdzieś w mojej głowie pojawia się obraz ceremonii ślubnej. </div>
<div>
- Tak- Emily rozpromienia się i pokazuje swoją dłoń. Na jej palcu widnieje delikatny, ale piękny pierścionek. </div>
<div>
- No. No. Nie wiedziałam, że mój braciszek ma taki dobry gust- Spoglądam na Jamesa, a on przewraca oczami. Sama nie wiem co mam na myśli. Chyba zarówno dziewczynę jak i biżuterię. </div>
<div>
- Planujemy ślub, ale to powoli. Jesteśmy na etapie szukania mieszkania- James pakuje ciastko do swojej buzi. </div>
<div>
- Ciesze się, że wam się układa- Mówię. </div>
<div>
- A wam? Jak się układa?- Pyta dziewczyna, a ja przełykam z trudem ślinę. Nie lubię mówić o swoich uczuciach. </div>
<div>
- Super. Mieszkamy razem, wzięliśmy supertajny ślub, a teraz spodziewamy się dziecka- Harry odpowiada całkiem poważnie, a ja spoglądam na niego zdezorientowana. </div>
<div>
- Co?- Pyta James. </div>
<div>
- Żartowałem stary. Nie planuję ślubu, a już na pewno dziecka. To mały bachor, który nie robi nic oprócz ryczenia i srania w pieluchy- James śmieje się, a ja opieram się o kanapę. Ja również nie planuję ślubu, jednak dziwni mnie jego podejście do dzieci. Sadziłam, że raczej je lubi. </div>
<div>
- Jak możesz tak mówić? Przecież im pomogłeś?- Styles spogląda na mnie z uniesioną brwią. </div>
<div>
- Pomogłem starszym dzieciom- Odpowiada. </div>
<div>
- Nie ważny jest wiek! Chyba tak uważasz prawda? Jeśli nie to może i my nie powinniśmy się spotykać! Przecież dzieli ans dość duża różnica wiekowa! </div>
<div>
- Rose- Warczy.</div>
<div>
- To obłęd! Dzieci są cudowne i dla twojej świadomości nie tylko ryczą i... Dają też dużo szczęścia i... - Harry podnosi jedną brew. </div>
<div>
- I...?</div>
<div>
- I to wspaniałe patrzeć jak w człowieku powstaje nowe życie. Z małego ziarenka rodzi się dziecko. To zaszczyt móc je wychować. Nie ma nic silniejszego niż miłość między dzieckiem, a matką, bo one zawsze będzie cię kochać...- Urywam zalewając się łzami. Nie wiem dlaczego zaczęłam o tym mówić, ale świadomość, że Harry tego nie rozumie sprawia mi ból. Powróciły również wspomnienia. Moja matka tak jak Harry nie czuli radości z dziecka. Byłam niechciana i odrzucona. Ona nie mogła mnie docenić, a ja mimo to ją kocham, bo to jest już w nas zakodowane. </div>
<div>
Wstaje i z kanapy, a James zaraz za mną. </div>
<div>
- Rose</div>
<div>
- Zostawcie mnie- Szepce i zaszywam się w salonie. Czuje upokorzenie przed wszystkimi, dlatego chowam się w pomieszczeniu i przykrywam kołdrą. Szlocham cicho, gdy wspominam to jak matka mnie uderzyła i jak mną gardziła. </div>
<div>
Drzwi wejściowe trzaskają i zdaję sobie sprawę, że mój brat opuścił nasze mieszkanie. Zamykam oczy z zamiarem zaśnięcia, a wtedy Harry uchyla drzwi i zagląda. Wchodzi powoli i czuję jak ugina się łóżko pod jego ciężarem. </div>
<div>
- Rose, przepraszam. Nie chciałem żebyś poczuła się urażona- Mówi i dotyka mojego ramienia. </div>
<div>
- Dzeci są wspaniałe</div>
<div>
- Wiem- Mówi, ale wiem, że kłamie. Nie można od tak zmienić swojego zdania. Wzdycham, a jego ręka wplątuje się w moje włosy. Sycze, gdy dotyka wrażliwe miejsce. </div>
<div>
- Co to?- Marszczy czoło i przejeżdża raz jeszcze po guzie.</div>
<div>
- Uderzyłam się o prysznic jak upadłam. To nic wielkiego. </div>
<div>
- Naprawdę powinnaś pójść do lekarza</div>
<div>
- To naprawdę nic wielkiego. Przejdzie, a jeśli nie to pójdę do szpitala</div>
<div>
- Ok- Mówi i całuje mnie we włosy- Przepraszam</div>
<div>
- Jest ok, Harry</div>
<div>
<br /></div>
<div>
Budzę się nad ranem owinięta ramieniem Harry'ego. Wyplątuję się z jego objęć i podnoszę delikatnie. Szukam mojej piżamy, a gdy znajduję ją na podłodze, wciągam szybko. Daje krok i wtedy zataczam się i chwytam szafki. Oddycham głęboko, ale to nie sprawia, że jest mi mniej nie dobrze, wręcz przeciwnie. Biegnę do łazienki i upadam boleśnie na kolana nad toaletą. Ścieram łzy i siadam na zimnych płytkach. Po chwili, gdy czuję się lepiej wstaję i spłukuję wodę. Myję zęby i biorę prysznic. Wychodzę z łazienki owinięta w ręcznik. </div>
<div>
- Cześć- Całuję Harry'ego w policzek. Kładzie talerz na ławie więc siadam na krześle i wgryzam się w kanapkę. Nie chce mi się jeść lecz staram się robić wszystko by nie nabrał podejrzeń co do mojego zdrowia. </div>
<div>
- Jak się czujesz?- Pyta, gdy siada na przeciwko mnie. </div>
<div>
- Coraz lepiej- Daję sobie w myślach z liścia. Dlaczego kłamię? Bo nie chcę wrócić do szpitala, boję się tego miejsca. Czuję się w nim jak w psychiatryku. Różni się to tylko tym, że mnie odwiedzają goście i jestem normalna. </div>
<div>
- To dobrze- Uśmiecha się- Jesteś pewna, że nie chcesz iść do lekarza? </div>
<div>
- Tak- Odnoszę talerz do zlewu i idę do sypialni. Zakładam bieliznę i zastanawiam się czy powinnam ubrać sukienkę. Nie lubię ich nosić, gdy miesiączkuję, ale zdaję sobie sprawę, że teraz akurat nie ma okresu. Dziwne, pamiętam, że w szpitalu byłam zła, ponieważ z moich obliczeń wychodziło, że nie będę mogła jechać na plażę. Możliwe, że coś mi się pomyliło. Zakładam sukienkę i mimo wszystko szukam mojego notatnika. </div>
<div>
- Rose!</div>
<div>
- Co?</div>
<div>
- Ktoś do ciebie dzwoni!- Wzdycham i rzucam z powrotem notatnik do szafki. Wybiegam z sypialni i odbieram połączenie od Chloe. </div>
<div>
- Hej, jak się czujesz?- Pyta. </div>
<div>
- Och, hej. Dzisiaj znacznie lepiej. </div>
<div>
- Zamierasz pójść do lekarza?- Brzmi na zdenerwowaną. </div>
<div>
- Umm... nie</div>
<div>
- Ok, ale pamiętaj, że jeśli te objawy wrócą, koniecznie się musisz zbadać. </div>
<div>
- Dobrze</div>
<div>
- Trzymaj się, muszę iść do pacjenta</div>
<div>
- Pa- Rozłączam się i idę do Harry'ego. Wychodzimy na spacer, następnie jedziemy na zakupy i tak mija cały dzień. Czasami prawda może być tak bolesna, że uciekamy od niej, zanim zdążymy ją poznać.<br />
<br />
<br />
<div style="text-align: center;">
__________________________</div>
<div style="text-align: center;">
Hejka! </div>
<div style="text-align: center;">
<br /></div>
<div style="text-align: center;">
Dostałam tyle miłych snów, że nie obyło się bez łzy ;) nie płaczę dużo więc to naprawdę niesamowite xD chciałam podziękować każdej kochanej osobie, która komentuje i czyta. Wiedzcie, że was uwielbiam! </div>
<div style="text-align: center;">
<br /></div>
<div style="text-align: center;">
Rozdział jest niesprawdzony w sumie to zaczął się kisić, bo czekał na opublikowanie od weekendu :D byłam zbyt zabiegana i w sumie nadal jestem. </div>
<div style="text-align: center;">
Dzisiaj między naszymi gołąbeczkami pojawiło się spięcie haha ale nie bójcie się przed wami dopiero najlepsze!</div>
<div style="text-align: center;">
<br /></div>
<div style="text-align: center;">
No więc miłego słonecznego dzionka i sprawnej klawiatury do komentowania haha Pa! :*** </div>
</div>
Rosiehttp://www.blogger.com/profile/15159605793552865384noreply@blogger.com11tag:blogger.com,1999:blog-8970073826106296020.post-62938286470608287632014-05-31T14:53:00.001-07:002014-05-31T14:53:34.720-07:00Rozdział 31Spoglądam na Harry'ego pytająco. Wzdycha i wstaje z kanapy, śledzę jego ruchy, gdy zmierza do drzwi. Naprawdę ciągle wydaje mi się, że jestem w jakimś śnie i gdy się obudzę nadal będę leżała na szpitalnym łóżku. To piękny sen i może trwać wiecznie. Mam wszystko czego pragnęłam od tak długiego czasu.<br />
Wychylam się, gdy słyszę śmiech Harry'ego. Po chwili do pokoju wchodzi Zayn, Louis, Niall, Chloe i Steph. Siadam i uśmiecham się szeroko na ich widok. Tyle niespodzianek i szczęścia!<br />
- Witaj w domu!- Louis drze się, a Harry uderza go ulotkami w głowę. Rzuca je na stolik i siada obok mnie.<br />
- Dobrze was widzieć- Steph rzuca się na mnie i ściska prawdopodobnie z całych sił.<br />
- Ej! Bo mi ją udusicie- Harry odpycha Steph, Nialla i Louisa. Jego słowa powodują u mnie dziwne uczucie w sercu. Bronię się przed myślami, że mogłam to wszystko zostawić, ale i tak czarne scenariusze przyćmiewają rzeczywistość.<br />
Moi przyjaciele siadają na kanapach. Steph oczywiście zajmuje miejsce na Malika kolanach. Jestem zdziwiona, gdy Chloe siada na Horanie, ale decyduje się nie odzywać. Zayn wyciąga ze swojej kieszeni paczkę papierosów i zapala jednego.<br />
- Ile razy mam ci mówić, że nie masz palić u mnie w domu- Harry napina swoje mięśnie, więc wplątuję swoje palce w jego loki.<br />
- Zayn, idź na balkon- Moja przyjaciółka schodzi z jego kolan i siada na fotelu, gdy on otwiera drzwi i wychodzi na mały, skromny balkon.<br />
- Tak sobie pomyśleliśmy, że może chcielibyście się rozerwać- Louis poprawia się na kanapie i kontynuuje- Jedziemy nad jezioro, jedziecie z nami?- Spoglądam na Harry'ego, a on na mnie. Jezioro brzmi świetnie, byłabym cały czas na świeżym powietrzu wśród gwaru i...<br />
- Proszę- Steph robi minę zbitego szczeniaka, a Niall jak zawsze się z niej wyśmiewa. Parskam śmiechem, gdy rzuca go poduszką, a dostaje Chloe.<br />
- Chcesz jechać?- Harry nachyla się i szepce do mojego ucha. Przygryza płatek mojego ucha, a po moim ciele przechodzi dreszcz.<br />
- Mhm- Kiwam głową.<br />
- Jesteś pewna, że dasz radę?- Odgarnia kosmyk moich włosów.<br />
- Mam ciebie- Jego oczy rozbłyskują.<br />
- Jedziemy z wami- Oznajmiam, a dziewczyny piszczą i rzucają się na mnie.<br />
- Chodź, mamy dla ciebie strój- Ciągną mnie do łazienki i Steph wyjmuje bikini ze swojej torby plażowej.<br />
- Podkreśli twoją karnację- Chloe opiera się o ścianę.<br />
- Umm... Nie jest trochę... skąpy?<br />
- No weź. Harry się ucieszy, a po za tym jesteś szczupła, zgrabna, młoda... możesz takie nosić- Steph puszcza mi oczko i wychodzą. Wzdycham i ściągam ostrożnie swoje ubrania.<br />
- Pomóc ci?- Słysze Harry'ego za drzwiami.<br />
- Nie, dam sobie radę- Odpowiadam śmiejąc się.<br />
- Wiesz, nie chcę żebyś znów zrobiła sobie krzywdę<br />
- Mhm...wszyscy wiemy co chodzi ci po głowie, Styles- Słysze jego śmiech. Otwiera drzwi, ale jestem w trakcie robienia koka. Podchodzi do mnie i oplata mnie w pasie, składa pocałunki na mojej szyi.<br />
- Rozpraszasz mnie- Chcę utrzymać poważny ton, ale brzmi to jak zduszony jęk.<br />
- Wolę, gdy są rozpuszczone- Ściąga gumkę z moich włosów.<br />
- Muszę iść do fryzjera- Wzdycham.<br />
- Przysięgnij, że ich nie zetniesz<br />
- Um... taki miałam zamiar<br />
- Schodzicie na dół?- Steph staje w drzwiach.<br />
- Tak, tylko uszykuję rzeczy- Mówię i odwracam się by wrzucić jeszcze kilka niezbędnych rzeczy do torby plażowej. Przyjaciółka wychodzi z mieszkania, a Harry szuka swoich kluczyków.<br />
- Znalazłeś?!- Krzyczę z łazienki.<br />
- Nie!- Słysze w jego głosie nutkę zdenerwowania.<br />
- Pojedziemy ze Steph. Poszukasz ich jak wrócimy- Idę do salony, który został cały przekopany przez Stylesa.<br />
- Gdzie ja je mogłem schować?- Drapie się po głowie. Kręcę głową.<br />
- Harry! Chodź już- Wzdycham i zakładam sandały. Bierze torbę i zamyka za nami drzwi. Schodzę po schodach, uważając, ale w pewnej chwili obraz mi się rozmywa i zjeżdżam po ścianie. Siadam na schodach i głęboko oddycham.<br />
- Rose?!- Harry podbiega do mnie- Wszystko w porządku? Jesteś blada<br />
- Po prostu zakręciło mi się w głowie- Uśmiecham się do niego i wstaję z jego pomocą. Łapie mnie za rękę i zmierzamy do auta Zayna.<br />
- Jesteś pewna, że chcesz jechać?- Pyta po raz kolejny.<br />
- Tak- Odwracam głowę i zauważam Nialla wsiadającego na motor, a wraz z nim Chloe.<br />
- Niall ma motor?- Prawie piszczę ze zdenerwowania- Co jeśli coś sobie zrobi?<br />
- Rose, Niall jest już dużym chłopcem- Louis śmieje się ze mnie, a Harry gromi go wzrokiem. Horan odjeżdża z warkotem silnika, a ja zaczynam się modlić by dojechał cały.<br />
Zajmujemy tylne siedzenia i jestem szczęśliwa, że auto Malika ma klimatyzację. Opieram głowę o klatkę Harry'ego, a on trzyma mnie mocno ramieniem.<br />
- Kocham cię- Szepcę, a on pochyla się i składa na moich ustach krótki, ale namiętny pocałunek.<br />
<br />
Dojeżdżamy na miejsce kilka minut po Niallu. Harry wyciąga naszą torbę plażową z bagażnika i idziemy zająć miejsce na plaży. Ciepłe słońce ogrzewa moją skórą. Uśmiech nie schodzi mi z twarzy na widok tak wielkiej ilości ludzi i wody. Kładę głowę na ramieniu Stylesa, gdy idziemy po parzącym piasku. Chloe piszczy nie mogąc już znieść piasku, więc Niall karze jej wskoczyć na swoje plecy.<br />
- Chodźcie tu- Zayn rozkłada ręcznik blisko wody. Harry wyjmuje nasz koc i rozkłada go na plaży. W mgnieniu oka pozbywa się swoich ubrań.<br />
- Idziesz do wody?- Pyta z zadziornym uśmiechem.<br />
- Um... chwilka- Zdejmuję swoje spodenki, a następnie bluzkę. Podbiegam do Harry'ego.<br />
- Skąd masz ten strój?- Marszczy czoło.<br />
- Od Steph. Nie podoba ci się?<br />
- Wyglądasz w nim seksownie- Oplata swoje ramię w okół mojej szyi, gdy wchodzimy do wody. Jest ciepła i koi wszystkie moje dolegliwości. Puszcza mnie i odpływa ode mnie.<br />
- Harry- Marszczę czoło. Idę dalej, ale tam gdzie on stoi, ja nie mam dna. Rozglądam się, gdy on znika, a po chwili łapie mnie za nogi przez co prawie tracę równowagę. Szarpię się, gdy bierze mnie z dala od ludzi.<br />
- Harry, puść mnie- Błagam piszczącym głosem.<br />
- Ok- Jego ręce rozluźniają się. Krztuszę się wodą, gdy idę na dno. Szybko wypływam i łapię się jego ramion. Parska śmiechem więc uderzam go w klatkę.<br />
- Nie rób tego nigdy więcej<br />
- Ale chciałaś być puszczona- Puszcza mi oczko. Prycham zsuwam się z niego. Nurkuję pod wodą i ściągam jego kąpielówki. Odpływam tak daleko, jak tylko mogę. Wypływam na powierzchnię wody wybuchając śmiechem. Harry gromi mnie wzrokiem i płynie w moją stronę. Piszczę i uciekam, gdy wyczuwam dno. Gdy tracę równowagę czuję jak moja góra od stanika się odpina. Szybko łapię za sznurki i wiążę je, gdy klękam na piasku. Widzę Steph i Chloe, które śmieją się ze mnie. Wyglądam na pewno zabawnie. Marszczę czoło, gdy Harry mnie wymija. Podnoszę się i rzucam się na jego plecy przez co obala się i ląduje pod wodą. Zayn wiwatuje, a Niall kręci głową ze śmiechem. Koncentruję na nich uwagę i Harry wykorzystuje to łapiąc mnie w pasie. Unoszę się nad wodą więc zaczynam piszczeć. Biegnie ze mną na pomost.<br />
- Harry!- Krzyczę, gdy puszcza mnie i uderzam o taflę wody, a potem kilka razy obijam się o dno. Od małości lubiłam pływać, więc jestem dość dobrą pływaczką. Teraz jestem niestety osłabiona i na pewno nie dam rady pokonywać takich dystansów jak przedtem. Pozwalam unieść się wodzie i udaję topielca. Gdzieś w oddali słyszę pisk Steph i twierdzę, że była koło mnie jak Harry wrzucał mnie do wody. Zaczynam myśleć, że to co zrobiłam było bezmyślne i w momencie, gdy chcę się obrócić na plecy, silne ręce łapią mnie w talii i zostaję wyciągnięta na pomost. Wyczuwam, że to Harry więc, gdy kuca nade mną, ja wybucham śmiechem i składam pocałunek na jego ustach.<br />
- Rose!- Krzyczy na mnie, a Steph wzdycha.<br />
- Od razu wiedziałem!- Chwali się Niall. Styles wstaje i idzie w kierunku zejścia z pomostu. Robię usta w dzióbek, a następnie wzdycham i biegnę za nim. Siada na kocu więc staję nad nim.<br />
- Przepraszam. Wiem to było głupie, ale trzeba było mnie nie wrzucać do wody- Zakładam ręce na piersi, a on podnosi głowę i patrzy na mnie ze złością w oczach.<br />
- Przestraszyłaś mnie- Syczy przez zęby- Nie rób tego nigdy więcej<br />
- Dobrze- Mówię i siadam obok niego. Kładę głowę na jego ramieniu i obserwuję go.<br />
Po kilku minutach przychodzi do nas Zayn z rękami wypchanymi alkoholem. Każdemu daje po jednej butelce, ale on sam nie pije, ponieważ musi prowadzić auto. Harry otwiera moje piwo i podaje je mi. Wszyscy siedzą na kocach i rozmawiają między sobą. Czuję jak moja głowa zaczyna pulsować, ale nie z powodu alkoholu. Opieram głowę o rękę i oddycham głęboko. Nie wiem co się dzieje, ale wcześniej nic takiego mi się nie zdarzało. Może powinnam pójść na badania? Boję się jednak, że będę musiała spędzić kilka dni w szpitalu, a tego nie zniosę. Mam dość bycia zamkniętą w czterech ścianach.<br />
- Rosie? Wszystko w porządku?- Harry gładzie swoją dłoń na moim plechach i pochyla się delikatnie.<br />
- Tak, jest w porządku- Kłamię, bo nie chcę by się martwił. Był czas, w którym oboje byliśmy jak obłąkani ludzie, którzy bez celu chodzą ciemnymi ulicami. My błąkaliśmy się w swoich myślach. Zgubiliśmy własną drogę i siebie. Los, który nie zna umiaru w swoich niespodziankach sprawił, że nasze drogi znów się złączyły i stanowią kolejny fundament naszego związku. <i>Życie jest wspinaczką, ale widoki są piękne. </i><br />
Uśmiecham się sama do siebie i upijam duży łyk alkoholu.<br />
- Niall?- Wołam go.<br />
- Hmm?<br />
- Dlaczego nic mi nie powiedziałeś o motorze?- Podnoszę jedną brew.<br />
- Nie było okazji- Uśmiecha się więc kiwam głową i spoglądam na Harry'ego. Leży na kocu i rozmawia z Zaynem. Patrzę na wodę, a po chwili czuję jak żółć podnosi mi się do gardła. Zakrywam usta dłonią i szybko wstaję. Biegnę do łazienek, a kilka osób dziwnie się na mnie patrzy. Otwieram drzwi i drżąca ręką staram się je prze kluczyć. Opadam przed ubikacją i zwracam wszystko co dzisiaj zjadłam. Łzy spływają po moich policzkach, a ciało całe drży. Spłukuję wodę i opieram się o ścianę.<br />
- Rose?- Słyszę Steph i Chloe.<br />
- Tutaj- Odpowiadam zachrypniętym głosem.<br />
- Otwórz- Instruuje mnie Chloe. Podnoszę się i wychodzę z łazienki. Steph łapie mnie za rękę, gdy nogi mi się plączą i prawie upadam. Z pomocą podchodzę do umywalki i przepłukuję twarz.<br />
- Wiesz od czego to?- Pyta Chloe. Jest pielęgniarką i mam nadzieję, że mi pomoże.<br />
- Nie- Odpowiadam.<br />
- Może coś zjadłaś?- Gładzi mnie po ramieniu.<br />
- Jadłam tylko śniadanie- Wzdycha i przytula mnie.<br />
- Chodźmy. Harry strasznie się przestraszył- Ciekawe jak mu się wytłumaczę. Teraz na pewno mnie stąd zabierze.<br />
- Rose- Stoi przed budynkiem z rekami w swoich kieszeniach od spodni. Podchodzi do mnie, gdy tylko wychodzę.<br />
- Nic mi nie jest- Mówię, a Chloe gromi mnie wzrokiem.<br />
- Dlaczego kłamiesz?<br />
- Przepraszam, po prostu... nie chcę znów wylądować w szpitalu- Wzdycha i przytula mnie.<br />
- Steph, powiedz Malikowi, że wracamy<br />
- Harry- Błagam.<br />
- Nie ma mowy. Pewnie złapałaś jakąś chorobę<br />
- Nie jestem tego pewna- Chloe spuszcza wzrok ze zdenerwowania.<br />
- Co masz na myśli? To przez to, że wcześniej opuściła szpital?- Harry naskakuje na nią. Łapię go za ramię.<br />
- Umm... nie jestem pewna. Niech Rose pójdzie do lekarza- Uśmiecha się delikatnie i szybko ucieka. Spoglądam na Harry'ego. Podnosi jedną brew i podnosi palec.<br />
- Jutro idziesz do lekarza- Otwieram buzię, ale uprzedza mnie- Bez gadania, a teraz chodź do auta.<br />
<br />
<div style="text-align: center;">
___________________________________</div>
<div style="text-align: center;">
<br /></div>
<div style="text-align: center;">
Witajcie kochani! </div>
<div style="text-align: center;">
Muszę wam powiedzieć, że góry wywarły na mnie cudowne wrażenie! ^^ Polecam Skalne Miasto w Czechach chodź jedne schody liczą 1500, a jest ich sporo ;) To tak na marginesie :D</div>
<div style="text-align: center;">
<br /></div>
<div style="text-align: center;">
Poradziliście sobie z moją zagadką ;D</div>
<div style="text-align: center;">
Ten rozdział w ogóle mi się nie podoba :c Trochę taki bezsensu? No cóż... musi być i mniej ciekawy ;) no i znów zbliżamy się do gorącej akcji :D ale to nie to o czym myślicie ;)</div>
<div style="text-align: center;">
<br /></div>
<div style="text-align: center;">
Mam najlepszych czytelników! Haha... Jestem ciekawa kto tak strasznie się nudził :D ale tak jak wcześniej wspominałam tego typu sytuacje mnie nie denerwują tak samo jak pytanie kiedy kolejny rozdział :D </div>
<div style="text-align: center;">
<br /></div>
<div style="text-align: center;">
Hmm... dzisiaj zrobię troszkę inaczej, a mianowicie jeśli będzie <b><span style="font-size: large;">5 dłuuuugaśnych komentarzy</span></b> dodam szybciutko, a jeśli będzie <b><span style="font-size: large;">20 nie anonimowych</span></b> to dodam w poniedziałek ;* </div>
<div style="text-align: center;">
<br /></div>
<div style="text-align: center;">
Buziaki :*******</div>
<br />Rosiehttp://www.blogger.com/profile/15159605793552865384noreply@blogger.com32tag:blogger.com,1999:blog-8970073826106296020.post-85736052998250292082014-05-24T13:34:00.002-07:002014-05-24T13:34:13.754-07:00Rozdział 30Znacie to uczucie, gdy chcecie by ta chwila trwała wiecznie? Właśnie tego teraz pragnę, chcę by czas stanął w miejscu, a przede mną by klękał Harry. Ja cicho łkałabym cały czas, a on mówiłby te piękne słowa.<br />
To jednak nie żaden sen, ani bajka, to po prostu rzeczywistość i muszę coś zrobić, mimo tego, że serce wali mi jak oszalałe, a ręce trzęsą. Boję się odezwać, ponieważ mój głos pewnie będzie roztrzęsiony.<br />
- Pojawiłeś się jak huragan w moim życiu. Tak nagle, trwałeś chwilę, a gdy odszedłeś zostawiłeś po sobie niezły bałagan. Są ludzie silni i nie. Ja byłam silna dopóki nie natłok wydarzeń. Ty i rodzina sprawiliście, że pogubiłam się na swojej własnej drodze. Nie byłam w stanie udźwignąć bałaganu wewnątrz mojego serca i smutku rodziny. Chciałam by Bóg wziął mnie w swoje ręce i bym mogła czuć się kochana, bezpieczna... chciałam patrzeć na was z góry i cieszyć się waszym szczęściem. Byłam zbyt samolubna w swoich poczynaniach. Nie wzięłam pod uwagę, że nie mogłabym zobaczyć na waszych twarzach szczęścia gdybym odeszła. Bóg mi pomógł, bo sprawił, że przeskoczyłam kilka rozdziałów do przodu i mogłam z każdym dniem walczyć z bólem. Na moim sercu jest blizna, którą mi sprawiłeś, ale takich rzeczy nie idzie się pozbyć, ona już tam będzie, a ja nigdy nie zapomnę. Miłość jest jednak piękna, bo przetrwa wszystko i wiedz, że mur, który budowaliśmy nie rozsypał się do końca. Myślę, że jeśli będziemy walczyć to go naprawimy. Musimy tylko chcieć- Przełykam głośno ślinę. Ciągle bawię się kawałkiem mojej białej sukienki- Każde serce ma swój brakujący element. Ludzie szukają swojej drugiej połówki bardzo długo, a my znaleźliśmy się tak szybko. Jesteś brakującym elementem mojego serca- Podnoszę wzrok i prawię rozsypuję się widząc jego łzy- Kocham cię, Harry- Wpatruję się w niego wyczekująco, ale on nic nie robi. Patrzy na mnie jak zahipnotyzowany szklistymi oczami i policzkami mokrymi od łez. Niezdarnie poprawiam swoje włosy. Czuję się zawiedziona, ale nie rozumiem, dlaczego nie chce nic zrobić, powiedzieć, przecież on też mnie kocha; tak powiedział. Kręcę głową z dezaprobatą i chwytam wózek, z zamiarem odjechania. On nagle łapie moją twarz w swoje ręce i przywiera swoimi ustami mocno, do moich. Czuję jak wszystko co złe ulatnia się ze mnie, a wnętrze wypełnia radość i szczęście. Oplatam dłońmi jego kark, a gdy odsuwa się by zaczerpnąć powietrza, wybucham płaczem.<br />
- Tak się bałam- Szepcę i mocno się przytulam.<br />
- Moja Rosie- Chwyta moje nogi i podnosi się ze mną.<br />
- Co robisz?- Uśmiecham się i wycieram łzy.<br />
- Sądziłem, że chcesz w końcu wyjść ze szpitala, ale jeśli nie to mogę cię zawieźć do sali- Odwraca się przodem do budynku.<br />
- Nie!- Piszczę- Zabierz mnie stąd- Spoglądam w jego pełne szczęścia, oczy. Uśmiecha się i niesie mnie w stronę auta.<br />
- Czekajcie!- Słyszę głos dziewczyny, a nagle przed nami staje Chloe- Masz wypis- Wygląda jakby przebiegła kilkanaście kilometrów- Prawie bym zapomniała. Byłam trochę zajęta- Rumieni się- Och... wyglądacie tak ślicznie- Całuje mnie w policzek- Pa!- Krzyczy, a Harry wybucha śmiechem.<br />
- Co cię tak bawi?- Spoglądam na niego.<br />
- Był u niej Niall, nie wnikam dlaczego była taka zajęta- Chichoczę w jego klatkę i zatrzymuję wzrok na jego przesłodkich dołeczkach. To nie sen, prawda?<br />
-Kocham cię- Oplatam dłońmi jego kark.<br />
- Powtórz to<br />
- Kocham cię, kocham cię, Harry<br />
<br />
Harry wnosi mnie do swojego mieszkania. Wyglądamy jak młoda para. Jego umięśnione ręce trzymają mnie jak pannę młodą, a ja mam na sobie białą jak śnieg sukienkę. Jeszcze nigdy nie byłam tak szczęśliwa. Teraz mam wszystko.<br />
- Nie wierzę, że zrobiłeś to dla mnie- Sadza mnie na kanapie.<br />
- Dla ciebie wszystko- Serce rozpływa mi się na tak wiele słów z jego strony.<br />
- Chciałabym zobaczyć cię naprawiającego auto- W moich myślach pojawił się jego obraz przy samochodzie, bez koszulki....- Wyglądasz seksownie- Zakrywam buzię ustami i szybko rumienię się. Nie chciałam tego powiedzieć.<br />
- Tak uważasz?- Harry wyszczerza się.<br />
- Harry- Jęczę. Poprawia kosmyk moich włosów.<br />
- Nie wierzę, że to dzieje się naprawdę<br />
- Ja też- Patrzę w jego oczy, następnie na usta. Tak bardzo za nimi tęskniłam. Za jego pocałunkami, za nim, za wszystkim co z nim związane.<br />
Pochylam się i złączam nasze usta. Harry chwilę jest zdezorientowany, ale otrząsa się i odwzajemnia mój pocałunek. Wplątuję swoje palce w jego włosy, a on jęczy w moje usta, wywołując falę przyjemności w moim brzuchu. Odrywa się ode mnie by po chwili chwycić mnie i przenieść do sypialni. Kładzie mnie na łóżku. Zagryzam wargę, gdy ściąga swoją koszulkę i ukazuje swoją wyrzeźbioną klatkę.<br />
- Cofnij się- Instruuje mnie. Podpierając się na rękach, przesuwam się prawie na koniec łóżka. Wchodzi na łóżko i każe mi usiąść. Całuje moje usta, szczękę i szyję. Ciepłymi rękoma odpina moją sukienkę i ściąga ją z moich ramion. Kładę się, a on zsuwa ją do końca. Widzę jego jabłko Adama, gdy przełyka ślinę, patrząc na mnie. Odgarniam niesforne loki z jego twarzy. Pochyla się i składa pocałunki na mojej szyi, dekolcie i brzuchu. Wiję się pod nim, pragnąc więcej. Gdy łączy nasze usta, ja próbuję odpiąć jego spodnie, gdy dość długo mi to zajmuje, pomaga mi i zsuwa je ze swoich nóg. Ssie skórę na mojej szyi, następnie po wrażliwym miejscu, przejeżdża językiem.<br />
- Harry- Jęczę, chcąc więcej. Tak bardzo za nim tęskniłam. Zwinnie pozbywa się mojego stanika, a gdy przychodzi kolej na majtki, spogląda na mnie niepewnie. Kiwam delikatnie głową, a on zsuwa dolną bieliznę. Obejmuję jego kark, gdy czuję jak powoli we mnie wchodzi. Jęczę, gdy całuje moją szyję i przyśpiesza.<br />
- Spójrz na mnie- Jego głos jest pełny namiętności i opiekuńczości. Patrzę w jego oczy, a on całuje mnie w usta. Jest o niebo lepiej niż za pierwszym razem. Nie czuje już tak wielkiego bólu, lecz czuję przyjemność.<br />
Wbijam paznokcie w jego plecy i wiję się.<br />
Wygląda cudownie w delikatnym świetle księżyca. On jest piękny i należy do mnie. Nie mogę nadal uwierzyć w to, że spełniają się moje marzenia.<br />
- Kocham cię- Szepce.<br />
- Kocham cię- Odpowiadam i szczytuję jęcząc jego imię. Opada obok mnie i przykrywa się kołdrą. Przytulam się do jego rozgrzanego ciała, a jego ramię mocno mnie oplata, jakby bał się, że zniknę, albo rozpłynę się jak powietrze. Nie chcę uciekać, chcę tak zostać... już na zawsze, bo mam wszystko czego pragnę.<br />
<br />
Budzę się owinięta kołdrą, a gorące słońce wpada przez okno. Przeciągam się i ziewam. Tak strasznie dobrze obudzić się gdzieś indziej. Wstaję z łóżka, nadal owinięta kołdrą. Przytrzymuję się szafki, a gdy utrzymuję równowagę, małymi kroczkami kieruję się do drzwi. Prawie wpadam na drzwi, potykając się o własne nogi. Zamykam oczy i oddycham głęboko. Chwytam klamkę i wychodzę. Dociera do mnie śpiewanie Harry'ego. Uśmiecham się mimowolnie i podpierając się wszystkiego idę za jego głosem. Docieram do małej kuchni. Podchodzę cichutko i łapię go od tyłu. Odwraca głowę i uśmiecha się. Jego ręce łapią mnie w talii i przyciągają do siebie.<br />
- Cześć, kochanie- Całuje mój nosek.<br />
- Hej- Całuję go w usta.<br />
- Nie powinnaś sama chodzić- Upomina mnie, gdy ja kradnę mu kanapkę.<br />
- Przepraszam<br />
- I ubierz coś na siebie, bo mam ochotę znowu cię przelecieć- Wytrzeszczam oczami, a on się śmieje. Przełykam ślinę i szybko opuszczam kuchnię. Wyciągam z jakiejś szafy jego koszulkę i idę do łazienki. Chciałabym już w końcu normalnie chodzić. Tylko tego mi teraz brakuje. Wchodzę do wyszukanej przeze mnie łazienki. Biorę prysznic i przypominam sobie noc. Jestem w niebie, a nawet wyżej.<br />
Wychodzę spod prysznica, wycieram się ręcznikiem uszykowanym przez Harry'ego i ubieram się. Myję jeszcze zęby, a następnie związuję swoje włosy. Krzywię się na widok mojej skóry, przydałoby się jej trochę natłuszczenia. Rozglądam się po pomieszczeniu i nagle na półce znajduję balsam. Szafka jest dość wysoko i muszę wspiąć się mocno na palce by jej dosięgnąć. Harry pewnie nie ma takiego problemu, jest wysoki. Szukam czegoś o co mogłabym się podeprzeć, ale jest tylko ściana. Wspinam się mocno na palce i gdy już prawie mam go w dłoni, tracę równowagę, a moje nogi staja się jak z waty. Upadam zahaczając ręką o rzeczy na szafce. Uderzam głową o kant prysznicu, a na mnie ląduje koszyk z jakimiś rzeczami Harry'ego oraz małe lusterko, które rozbija się na podłodze i kaleczy moją stopę.<br />
W tej chwili mam ochotę się rozpłakać, ponieważ przez swoją głupotę nie mogę wykonać nawet zwykłej czynności, do tego narozrabiałam. Czy ja nie mogę mieć dłuzej niż dzień szczęścia?<br />
- Rose?- Słyszę zdenerwowany głos Harry'ego- Wszystko w porządku?<br />
- Tak- Mówię płaczliwym głosem i mam ochotę dać sobie w twarz.<br />
- Rose, wpuść mnie- Szarpie klamkę.<br />
- Nie<br />
- Dlaczego?<br />
- Bo narozrabiałam- Nie odpowiada, a po chwili słyszę jak przekręca zamek. Ma klucz- No i nie mogę- Kończę gdy wchodzi.<br />
- Rose!- Podbiega do mnie- Nic ci nie jest?<br />
- Nie- Moja dolna warga zaczyna niebezpiecznie drżeć.<br />
- Cholera, twoja stopa<br />
- Co z nią?- Spoglądam i nagle piszczę- Nie dobrze mi- Jęczę.<br />
- Od kiedy nie znosisz patrzenia na krew?<br />
- Odkąd widziałam jej litry- Uśmiecha się rozbawiony.<br />
- Dobra, co się stało?- Zbiera wysypane rzeczy.<br />
- Chciałam zdjąć balsam, ale nie miałam się czego podeprzeć. I gdy już go prawie miałam, straciłam równowagę no i...<br />
- Mogłaś mnie zawołać- Marszczy czoło.<br />
- Nie rozumiesz, że nie chce być kaleką? Chcę robić wszystko sama, tak jak dawniej! To jest jakaś, pieprzona kara, tak?!- Patrzy na mnie z litością- Przepraszam.<br />
- Ok, nic się nie stało- Podnosi mnie i zanosi do salonu.<br />
- Jestem niezdarna, co?- Patrzy na mnie z rozbawieniem.<br />
- Każdemu mogło się zdarzyć- Wpatruje się w niego, gdy w skupieniu oczyszcza moją ranę. Nakleja plaster, a na koniec całuje skaleczoną stopę.<br />
- Możesz pooglądać telewizję, a ja pójdę posprzątać<br />
- Jasne- Uśmiecham się. Włączam telewizję i kładę głowę na poduszce. W tyle głowy czuję dziwne uczucie, a gdy dotykam delikatnie palcami wyczuwam guza. Wzdycham i okręcam się wygodnie.<br />
Harry wraca po kilku minutach z balsamem w ręce. Siada na końcu kanapy i chwyta moją nogę. Wyciska balsam i zaczyna go wsmarowywać w nogę.<br />
- Mmm- Zamykam oczy. Jakoś szybko mija ta chwila i gdy prawie zasypiam, on kończy. Wciska się za mnie i obejmuje mnie ręką w talii. Głowę kładzie w zagłębieniu mojej szyi i całuje swoje dzieło. Odrywa się od skóry, gdy dzwoni dzwonek do drzwi.<br />
<br />
<div style="text-align: center;">
__________________________</div>
<div style="text-align: center;">
<br /></div>
<div style="text-align: center;">
<b>Niespodzianka! </b></div>
<div style="text-align: center;">
<br /></div>
<div style="text-align: center;">
Ojej! Napisałam ten rozdział! Jeeej! Nie lubię pisać scen +18, bo mi nie wychodzą, tak więc przepraszam xD</div>
<div style="text-align: center;">
Mam nadzieję, że wam się podoba ;) </div>
<div style="text-align: center;">
Dodaję dziś, ponieważ w środku tygodnia nie dodam, bo mam wycieczkę :D </div>
<div style="text-align: center;">
<br /></div>
<div style="text-align: center;">
Cieszę się, ze jakiemuś anonimowi tak się spodobało, że był skłonny dodać kilka komentarzy haha :* nie jestem zła ;) możecie tak mi nabić 40 komentarzy :d nie obrażę się xD to nie one są ważne </div>
<div style="text-align: center;">
<br /></div>
<div style="text-align: center;">
Kurde... miałam coś jeszcze napisać, ale zapomniałam :/ </div>
<div style="text-align: center;">
A! Już wiem! Haa....</div>
<div style="text-align: center;">
Ciekawe kto będzie sprytny i znajdzie coś w tekście :D to jakby ukryta wiadomość (?) powodzenia ;) możecie pisać swoje propozycje w komentarzach ;) </div>
<div style="text-align: center;">
<br /></div>
<div style="text-align: center;">
Buziaki ;*</div>
Rosiehttp://www.blogger.com/profile/15159605793552865384noreply@blogger.com35tag:blogger.com,1999:blog-8970073826106296020.post-39306123548146849412014-05-23T14:13:00.004-07:002014-05-23T14:13:55.110-07:00Rozdział 29"- Zaczekaj- Dziewczyna staje przede mną i patrzy na mnie wzrokiem, z którego nie mogę nic wyczytać. Rose była jak otwarta księga, jej emocje można było czytać przez oczy. Może to nie zaleta, ale ja to kochałem i kochać będę."<br />
<br />
Brąz włosy pielęgniarki układają się kaskadami na jej chudych ramionach. Patrząc na nią uświadamiam sobie jak bardzo tęsknię za Rose. Chcę by znów objęła mój kark i wplotła swoje delikatne palce w moje włosy. Pocałowałbym jej słodkie usta, a ona oddała by pocałunek, wszystko byłoby tak jak dawniej. Szybko otrząsam się z swoich surrealistycznych marzeń.<br />
- Nie jesteś z rodziny...- Gdzieś we mnie jest złość, ale nie potrafię zidentyfikować tego miejsca. Denerwuje mnie to, że jej tu nie ma, denerwuje mnie to, że nie wiem czy się obudzi, denerwuje mnie to, że nie chcą mi powiedzieć nic na temat jej zdrowia.<br />
- Nie musisz kończyć, znam tę gadkę na pamięć- Przewracam oczami. Robię krok by ją wyminąć, ale ona łapie mnie za łokieć i spogląda na mnie wzrokiem jakby traciła właśnie swoją cierpliwość. Wygląda zabawnie. Pamiętam jak Rose marszczyła swój nosek gdy coś jej nie pasowało, to też było zabawne.<br />
- Daj mi skończyć- Syczy- Chciałam powiedzieć, że wiem, że nie jesteś z rodziny, ale wiem kim dla niej jesteś i...- Spogląda na mnie. Jestem jak tykająca bomba i jeśli zaraz nie dowiem się prawdy to wybuchnę- Ona... obudziła się- To był cios, który we mnie uderzył jak strzała prosto w serce. Tak bardzo na to czekałem, ale teraz gdy to dzieje się naprawdę, nie wiem co zrobić. Mam ochotę wbiec do jej pokoju i ją uściskać, ale wiem, że ona nie chce mnie widzieć. Wewnątrz mnie panuje wielki chaos. Zwycięża jednak lęk, tak głupi i silny. Zaczynam się cofać, aż w końcu wybiegam ze szpitala. Czasami mamy swoje słabości i lęki. Chodź bardzo chciałem jej przebudzenia się, nie brałem pod uwagę lęku z jakim będę musiał się zmierzyć. To przeze mnie to zrobiła, wiem to i jeśli wszedłbym tam musiałbym umrzeć... umrzeć z lęku i smutku na widok jej cierpienia. Lęk jest w nas i nie idzie się go pozbyć.<br />
<div style="text-align: center;">
<br /></div>
<div style="text-align: center;">
Rose</div>
<br />
Budzę się, gdy jest pora obiadowa. Zauważam kolejną różę co oznacza, że tu był. Wzdycham i kładę się na boku. Powstrzymuję się jednak od wspomnień o nim i mobilizuję się do ćwiczeń. Chcę w końcu stanąć na trawie i zobaczyć zieleń.<br />
- Rose!- Chloe wbiega do sali omal się nie zabijając.<br />
- Coś się stało?- Poprawiam się na łóżku, a ona wyciera spod ze swojego czoła. Zauważam, że jest ubrana w normalne rzeczy.<br />
- Mam dzisiaj wolne, ale musiałam tu przyjechać. Nienawidzę autobusów bez klimatyzacji- Wzdycha i wypija moją wodę. Chichoczę cicho.<br />
- Co takiego się stało?<br />
- Był wczoraj tutaj Harry...<br />
- Mhm...<br />
- No i wie, że się obudziłaś! Powiedziałam mu! Przepraszam!<br />
- C-co?- Oddech uwiązł mi w gardle na samą myśl, że on o tym wie- Co teraz?<br />
- Cześć...- Do pokoju wchodzi Steph- Co macie takie miny?<br />
- Harry wie, że się obudziłam- Jestem przerażona, cała w środku drżę.<br />
- To chyba świetnie, nie?<br />
- Raczej nie. Nie jestem pewna czy chcę go widzieć- Steph wzdycha.<br />
- To ja już pójdę. Pa- Wychodzi zanim jej odpowiadam.<br />
- Rose, musisz wiedzieć, że on wiele zrobił z myślą o tobie i sądzę, że mu się to należy.<br />
- Czy może w końcu mi ktoś powiedzieć co się stało przez ten czas, a nie żyję w ciągłej niewiedzy?<br />
- Jasne, przepraszam- Steph siada obok mnie i kradnie mi truskawkę. Patrzę na nią wyczekująco- A więc...Twój tata awansował w pracy i praktycznie ciągle go nie ma i chyba kogoś sobie znalazł- Zaraz...Co? Mój tata ma nowa partnerkę? Mam nadzieję, że ma więcej skrupułów niż moja matka- Twoi rodzice są już po rozwodzie. Mama wyjechała z siostrą, ale dzwoniły kilka razy pytając o ciebie. James jest zaręczony z Emily. Są świetną parą. Niall rozmawiał z Ronn i uświadomił jej kilka rzeczy Na przykład, że nie spotyka się z sukami- Wybuchamy śmiechem- Ale poskutkowało, bo się zmieniła. Ja spotykam się z Zaynem- Pamiętam, gdy chciała zdobyć jego numer, a on powiedział, że nie pamięta. Po za tym to przyjaciel Harry'ego.<br />
- Jak to?<br />
- Często widywałam się z Harrym no i on kilka razy też tam był. Nie mogę w to uwierzyć!- Jest tak bardzo podekscytowana.- Styles był załamany, gdy dowiedział się co się stało. Musiał mu ktoś pomoc. Horan wyjechał w tym czasie na kilka miesięcy do kuzynki, która zachorowała na białaczkę.<br />
- Rozumiem. Och, co u niej?<br />
- Nie żyje.<br />
- O Boże. Przepraszam.<br />
- Ok.ok. To od Zayna wiem wiele rzeczy na temat Harry'ego. Zaczął od zerwania z dyrektorką, pogodził się z bratem oraz rodziną. Zmienił swoje życie i teraz sam zarabia na swoje utrzymanie, a swoje pieniądze przelał na szpitalu w <span style="background-color: white; color: #252525; font-family: sans-serif; font-size: 14px; line-height: 22.399999618530273px;">Wolverhampton</span> dla dzieci chorych na białaczkę oraz na twój oddział. Podobno wspomógł biedne rodziny i zawsze mówił, że to dla ciebie i to ty jesteś jego motywacją. Chodzi do pracy i zmienił się z charakteru. Panuje nad gniewem, jest wrażliwy, pomocny i uczynny- Chwilę jestem jakby w innym świecie. Staram się by dotarło do mnie to co powiedziała, ale trudno mi w to uwierzyć. Nie wierzę, że Harry coś do mnie czuje. Przecież byłam jego zabawką, tak? Miał mnie wyrzucić i na zawsze zapomnieć,a nie odłożyć w kąt i pobawić się jak mu się przypomni.<br />
Myśl jednak, że o mnie nie zapomniał i zrobił tyle z myślą o mnie sprawia, że żołądek ściska mi się, a serce szybko kołacze. Nie wiem co powiedzieć, jestem szczęśliwa, że o mnie pamięta. Przytulam szybko Steph i zaczynam płakać.<br />
- Heeej- Pociera moje plecy.<br />
- Czy-czy... on... Czy on mnie kocha?<br />
- Sądzę, że nad życie. Widziałam jak użalał się nad sobą i płakał- Jestem pewna, że Steph słyszy moje serce- A ty... kochasz go?<br />
- Kocham go cały czas i nigdy nie przestanę- Zamykam oczy i wyobrażam sobie nasze spotkanie. Chcę by było natychmiast. Tu i teraz.<br />
<br />
<div style="text-align: center;">
Harry</div>
<br />
Minął prawie tydzień od czasu, gdy dowiedziałem się, że Rose obudziła się. Choć bardzo chciałem ją zobaczyć zbyt lękałem się. Jestem ciotą i idiotą. Powinienem o nią walczyć, a nie siedzieć z piwem w ręce na kanapie i użalać się nad sobą.<br />
Przypominam sobie jak rozmawiałem z ojcem. Powiedział mi coś co powinno być dla mnie motywacją.<br />
<br />
<i>- Kobieta chce życia jak z bajki i księcia z niej. Musisz jej po prostu to dać. </i><br />
<i>- Co jeśli nie chcę?</i><br />
<i>- To znaczy, że jej nie kochasz, bo jeśli byś ją kochał, zrobiłbyś dla niej wszystko</i><br />
<br />
Wstaję z kanapy i idę do łazienki. Biorę prysznic i zmieniam ubranie.<br />
<br />
<i>- Prawdziwa miłość przetrwa wszytko i zostanie na zawsze. Nie możesz sądzić, że już cię nie kocha. Miłość jest albo nie ma jej w ogóle. </i><br />
<i><br /></i>
Zakładam buty i zbiegam ze schodów kamienicy.<br />
<i><br /></i>
<i>- Nic nie osiągniesz, gdy nie będziesz walczyć</i><br />
<i><br /></i>
Wsiadam do auta i odjeżdżam.<br />
<div>
<br />
<br />
<div style="text-align: center;">
Rose</div>
<br />
Minął miesiąc. Miesiąc odkąd Harry dowiedział się o prawdzie. Spędziłam cały czas na czekaniu na niego, ale nadaremnie. On nie przychodził, kwiaty więdły i nie pojawiały się nowe by można było zastąpić stare. Potrzebowałam świadomości, że za mną tęskni i o mnie myśli. Ćwiczyłam wmawiając sobie, że muszę zacząć normalnie funkcjonować i może wtedy się mną zainteresuje, ale on po prostu stchórzył. Bał się i ja też. Jednak znaczna większość mnie do niego ciągnęła. Śmiem myśleć, iż Harry się zagubił i nie potrafi odróżnić miłości od troski i zauroczenia.<br />
Chciałabym mieć własnego wymarzonego księcia na białym koniu, który by mnie rozumiał... ale czy to nie byłoby nudne? Sprzeczki to element związku....<br />
I znów marzę o moim i Harry'ego związku, nie mogąc dopuścić do siebie myśli, że to nigdy nie będzie działo się naprawdę.<br />
- Nooo, Rose. Jedziemy- Chloe chwyta rączki od wózka i pcha mnie w stronę windy.<br />
- Nienawidzę windy- Marudzę<br />
- Już niedługo nie będziesz musiała z niej korzystać- Mruga do mnie i ciągnie wózek, gdy drzwi się otwierają. Jestem podekscytowana świadomością, że zobaczę dwór. Jest już początek lata i chcę widzieć ten cudowny krajobraz.<br />
- Gotowa?<br />
- Jasne!- Chloe otwiera drzwi szpitalne i nagle uderza we mnie oślepiające słońce, które wręcz parzy. Przez chwilę jestem niezadowolona, ale gdy otwieram oczy zauważam cudowną zieleń i kolorowe kwiaty. Wytężam słuch, a wtedy docierają do mnie wszystkie wesołe śpiewy ptaków i krzyki dzieci. Mimowolnie uśmiecham się i ponaglam Chloe by zawiozła mnie na trawę.<br />
Zatrzymujemy się na środku trawnika. W około mnie jest kilka drzew, są też o białych liściach. Wygląda jak prawdziwy raj. Nie mogąc się powstrzymać, zbieram wszystkie swoje siły i unoszę się na dłoniach. Uśmiech rośnie na mojej twarzy, gdy odrywam się od wózka. Chloe pomaga mi utrzymać równowagę. Zdejmuję szpitalne kapcie i dotykam bosymi nogami trawy. Bawię się palcami, a zieleń łaskocze moje stopy. Zaczynam się śmiać, a następnie przytulam Chloe.<br />
- Byłam głupia chcąc to wszystko stracić, teraz widzę gdzie czai się szczęście- Mówię jak zahipnotyzowana.<br />
- Cieszę się, że tak sądzisz- Całuje mnie w policzek- Czeka cię jeszcze jedna niespodzianka- Odwraca głowę w lewo, patrzę w tym kierunku i zauważam jakieś auto, którego nie znam. Po chwili męska sylwetka wychodzi z niego. Słyszę charakterystyczne kliknięcie drzwi. Mężczyzna odwraca się, a ja siadam na wózku. Nie oddycham chwilę, ręce zaczynają mi się pocić, a serce za chwilę chyba przebije mi skórę.<br />
- Zabierz mnie... gdziekolwiek- Mówię rozhisteryzowanym głosem.<br />
- Spokojnie- Bawi się moimi włosami. Spoglądam na niego i zauważam anioła. Jego nogi twardo kroczą, koszula rozwiana jest na boki, mierzwi swoje włosy, a promienie słońca padają na niego. Wycieram szybko łzę.<br />
Muszę uciec, muszę uciec...<br />
- Rose- Zamykam oczy, a jego głos kilkakrotnie powtarza się w mojej głowie. Ta niesamowita barwa i chrypka... Podnoszę wzrok.<br />
- Harry- Szepcę cichutko. Klęka przede mną i zanim się orientuję on przytula mnie mocno. Właśnie obejmuję największą wartość mojego życia.<br />
Nie mogąc dłużej wytrzymać, wybucham płaczem.<br />
- Tak bardzo za tobą tęskniłem- Ściska mnie jeszcze mocniej.<br />
- Nawet nie wiesz jak długo czekałam na tę chwilę<br />
- Przepraszam, że stchórzyłem, przepraszam za wszystko. Nie mógłbym cię zostawić, jesteś dla mnie światełkiem w tunelu. Sprawiasz, że moje życie nabiera sensu... O nie, to nie było tak- Chichoczę cicho, gdy drapie się po głowie- Ok, improwizuje- Ociera moją łzę- Twoje łzy są dla mnie cierpieniem, twój smutek jest dla mnie bólem więc proszę nie płacz, bo sprawiasz, że cierpię. Nie mogę znieść świadomości, że chciałaś ze sobą skończyć z mojego powodu. To jak zabicie części mnie, bo jesteś brakującym elementem mojego serca i muszę o nie dbać jak o własne. Już nigdy nie pozwolę by stała ci się jakaś krzywda. Chcę by i moje serce było częścią twojego, ponieważ.... Kocham cię, Rose.<br />
<br />
<br />
<div style="text-align: center;">
___________________________</div>
<div style="text-align: center;">
<br /></div>
<div style="text-align: center;">
No i mamy wielki powrót Harry'ego!</div>
<div style="text-align: center;">
<br /></div>
<div style="text-align: center;">
Jeeest! W końcu! Przepraszam, ale pewnie rozumiecie, że niedługo wystawianie ocen i w ogóle. </div>
<div style="text-align: center;">
Sądzę, ze rozdział jest w miarę. </div>
<div style="text-align: center;">
Dziękuje za wszystkie komentarze!!! Ach... kocham was!</div>
<div style="text-align: center;">
+ Wszystkie cytaty, które nie są w cudzysłowu są mojego autorstwa ;) </div>
<div style="text-align: center;">
<br /></div>
<div style="text-align: center;">
<b>25 KOMENTARZY= NEXT </b></div>
<div style="text-align: center;">
<br /></div>
<div style="text-align: center;">
Pozdrawiam ;*</div>
</div>
Rosiehttp://www.blogger.com/profile/15159605793552865384noreply@blogger.com28tag:blogger.com,1999:blog-8970073826106296020.post-87501365913350470352014-05-11T13:56:00.000-07:002014-05-11T13:56:00.277-07:00Rozdział 28 <br />
Życie to dar od Boga i powinniśmy je szanować. Czasem jednak podczas naszej egzystencji nie zauważamy tego co mamy na wyciągnięcie ręki. Myślimy, że szczęście jest daleko, gdzieś ukryte i musielibyśmy wiele pokonać by je zdobyć. Jednak błądzimy i oszukujemy samych siebie, ponieważ jest ono bliżej niż nam się wydaje. Po prostu jest świetne w swoim ukrywaniu się. Czai się w małych rzeczach. Mogą być to przedmioty, ale także i ludzie. Więc zanim zaczniecie ubolewać nad waszym brakiem szczęścia zastanówcie i przyjrzyjcie się swojemu życiu i nie popełniajcie tego błędu co ja. Nie widziałam szczęścia, ani promyka nadziei. Teraz wiem, że to czai się w ludziach, których mam na wyciągnięcie ręki.<br />
<br />
Zostaję wyrwana ze snu przez pielęgniarkę. Byłabym normalnie zła, że o piątej rano każą mi się obudzić by tylko zmienić kroplówkę i zmierzyć temperaturę itp., jednak sen, który mi się śnił nie należał do najlepszych.<br />
- Podnieś rękę- Powoli unoszę kończynę, a kobieta patrzy na mnie złym wzrokiem jakby nie wiedziała, że tyle czasu spędziłam w śpiączce- Przytrzymaj- Nakazuje, a w tym czasie zmienia kroplówkę i plaster przy moim wenflonie. Walczę z oczami, które same mi się zamykają. Próbuję zająć czymś mózg żeby nie spać. Jedyną rzeczą, którą potrafię się zająć jest myślenie o Harrym. Chciałabym go zobaczyć i dotknąć. Sprawdzić czy się zmienił i czy jego skóra nadal emanuje takim ciepłem. Strach jednak sprawia, że to nie jest takie proste. Nadal w moim sercu jest dziura, której nigdy do końca nie da się załatać.<br />
Termometr oddaje charakterystyczny dźwięk i wyciągam go spod pachy. Pielęgniarka kiwa głową, posyła delikatny uśmiech i opuszcza pokój. Wzdycham głośno i przeczesuje wzrokiem pomieszczenie. Zamykam oczy, a pojedyncza łza spływa po moim policzku. Przedtem było skompilowanie i trudno, ale teraz jest jeszcze gorzej, bo jestem w czarnej dziurze i ciągle spadam, grunt pode mną się załamał. Nie wiem na jakim etapie w życiu jestem.<br />
<br />
Budzę się przed śniadaniem, a moim odruchem jest chęć wstania i pójścia do łazienki. Szybko orientuję się, że nie mam takiej możliwości. Czuję jakbym nie miała czucia w nogach, chociaż tak nie jest. Całe ciało jest zbyt zdrętwiałe i bez silne bym mogła normalnie funkcjonować. Nie sądziłam, że mogę tak bardzo pogorszyć sprawę. Jak na razie jestem skazana na łóżko, ponieważ nie mogę chodzić i mam ograniczone ruchy.<br />
- Dzień dobry, Rose- Podnoszę wzrok i spoglądam w stronę lekarki- Jak się czujesz?<br />
- Trochę lepiej- Odpowiadam- Kiedy będę mogła chodzić?- W tej chwili moim marzeniem jest stanąć boso na zielonej trawie i wdychać świeże powietrze oraz zapach cudownych kwiatów.<br />
- Czeka cię kochanie rehabilitacja. Musisz obudzić twoje mięśnie- Uśmiecha się i notuje coś na kartce- Odwiedzi cię dziś okulista i jeśli mi się uda to załatwię ci rehabilitacje.<br />
- Dobrze, bardzo pani dziękuję<br />
- Musze dbać o mojego pacjenta- Mruga jednym okiem- Muszę już iść, bo za chwilę wyjeżdżam. Do zobaczenia, Rose.<br />
- Do widzenia- Żegnam się z kobietą, która po chwili wychodzi.<br />
<br />
Czas w szpitalu ciągnie się bardzo długo i z jednej strony jest to dobre, a z drugiej złe, ponieważ dobija mnie tysiąc myśli na sekundę. Przed obiadem odwiedza mnie okulista i okazuje się, że to nic poważnego i wada sama z biegiem czasu zniknie. Ciesze się, że to chociaż jedna dobra wiadomość od kilku dni.<br />
- Przyniosłam ci obiad- Do pomieszczenia wpada Chloe. Kładzie talerz na szafce i poprawia swój biały fartuch.<br />
- Dziękuję, ale nie jestem głodna- Uśmiecham się do niej delikatnie.<br />
- A czy ty kiedykolwiek jesteś głodna?- Wzdycha- Same kości nie są atrakcyjne- Pokazuje mi język i podchodzi do kwiatów na szafie.<br />
- Był tutaj wczoraj?- Pytam chociaż dobrze wiem, że tu był.<br />
- Nie wiem- Wyrzuca zwiędłe róże do kosza- Szybciej wczoraj kończyłam pracę.<br />
- Och...<br />
- Tęsknisz za nim?<br />
- Co?- Moje ręce natychmiastowo zaczynają się pocić.<br />
- Nic. Nic. Wasza historia chyba jest ciekawa. Opowiesz mi ją kiedyś?<br />
- Chloe wydaje mi się, że to strata czasu.<br />
- Ciągle nie, nie, nie- Marudzi.<br />
- Zawieź mnie na stołówkę- Odwraca się z szeroko otwartymi oczami.<br />
- Ja... ja nie wiem czy to dobry pomysł- Przeczesuje swoje włosy.<br />
- Proszę- Prawie piszczę.<br />
- Ugh... no dobra- Pomaga mi usiąść, a następnie z trudem udaje mi się usiąść na wózku. Wzdycham z ulgą, gdy wyjeżdżamy z pokoju i w końcu mogę zobaczyć jakieś inne kolory i innych ludzi. Pielęgniarki uśmiechają się do mnie, a pacjenci mierzą wzrokiem. Zaczynam czuć się niepewnie od wścibskich spojrzeń. Na stołówce panuje wielki gwar i mogę dostrzec ludzi w różnych wiekach. Dzieci ganiają się po pomieszczeniu, nastolatkowie grają w gry, a dorośli gawędzą między sobą. Zauważam, że nie pasuję do żadnej z tych grup.<br />
- Rose?- Chloe staje przede mną.<br />
- Hmm?<br />
- Chcesz tutaj zostać?- Wzdycham i kręcę głową.<br />
- Mogę wypożyczyć jakieś gry żeby z tobą zagrać<br />
- Dziękuję Chloe, ale chcę zostać na chwilę sama- Kiwa głową i pomaga mi z powrotem położyć się na łóżku. Odstawia wózek i wychodzi z pokoju. Okręcam głowę i wybucham płaczem.<br />
Chcę wierzyć, że to co zrobiłam wyszło mi na dobre, ale tak nie jest. Czuję się inna, odrzucona. Do tego sprawiłam, że inni przeze mnie cierpieli.<br />
Czasem w życiu robimy coś myśląc, że to sprawi, iż będzie dobrze, że znikną wszystkie problemy. Jednak nasze myśli są samolubne, bo tak naprawdę myślimy tylko o sobie. Nie bierzemy pod uwagę cierpienia innych lecz to co nam wyjdzie na dobre. Wydaje mi się, że Bóg ukarał mnie za tę samolubność.<br />
<br />
Podciągam nosem w momencie, gdy drzwi się otwierają. Wycieram swoją twarz i spoglądam na drzwi. Zamieram gdy rozpoznaję figurę. Nie. Nie. To nie możliwe by Harry przyszedł akurat teraz, w tym momencie.<br />
- Cześć- Jego głos jest jakiś inny. Zbliża się do mnie, a wtedy rozpoznaję, że jest to Jace. Wzdycham z ulgą i zauważam, że wstrzymywałam powietrze.<br />
- Um... cześć- Poprawiam szybko włosy.<br />
- Jak się czujesz?- Siada na krześle obok mnie.<br />
- Fizycznie lepiej- Uśmiecham się delikatnie.<br />
- Jakie to uczucie obudzić się po takim czasie?- Pociera rękoma o swoje uda.<br />
- To jakby minęło ci pół życia. Wydaje mi się, że wiele mnie ominęło- Wzdycham.<br />
- Chyba tak jest- Marszczę czoło. Jace wydaje się być zakłopotany.<br />
- Czy... czy to co zrobiłaś to... przez Harry'ego?- Widzę jak bardzo niepewnie czuje się w tej rozmowie. Z resztą ja też. Wydawało mi się, że jest dla mnie oschły, a teraz zjawia się tutaj taki troskliwy.<br />
- To nie jest najlepszy temat- Kiwa głową-... ale nie chodziło tylko o niego- Podnosi na mnie wzrok.<br />
- Sądziłem, że jesteś dla niego kolejną zabawką, ale on naprawdę cię kocha. Zrobił dla...- Przerywa nagle- Przepraszam, nie powinienem tego mówić<br />
- Jest ok- Mówię choć w moich oczach są łzy.<br />
- Pani Rosalia?- Do pomieszczenia wchodzi chłopak.<br />
- Tak- Odpowiadam zaskoczona wizytą.<br />
- Jestem rehabilitantem i poproszono mnie bym do pani przyszedł- Jeśli wszyscy rehabilitanci tak wyglądają to mogę częściej łamać nogi.<br />
- Tak. Tak. Proszę- Uśmiecham się.<br />
- Ja już pójdę. Do zobaczenia, Rose- Jace wychodzi i zdążam mu tylko pokiwać.<br />
- Jak się pani czuje?- Pyta chłopak, gdy przygotowuje łóżko.<br />
- Dobrze- Odpowiadam- Umm... czuję się trochę staro, gdy mówisz na mnie 'pani'- Rehabilitant śmieje się i zauważam w jego policzkach znajome dołeczki.<br />
- W takim razie... jestem Max- Podaje mi rękę.<br />
- Rose- Ściskam jego dłoń i uśmiecham się. Piszczę i zaczynam się wiercić, gdy chwyta moją nogę.<br />
- O matko wyglądałaś jak foka- Czuję jak na moje policzki wkrada się czerwień.<br />
- Dzięki- Przewracam oczami- Powinieneś być bardziej delikatny- Śmieje się.<br />
- Wiesz, że w tym szpitalu wiele mówi się na twój temat?- Przełykam głośno ślinę.<br />
- Jak to?<br />
- Wiesz... najpierw próbujesz odebrać sobie życie, a potem niby nieziemski chłopak, na którego lecą wszystkie pielęgniarki przynosi ci każdego dnia różę<br />
- Och...- Czuję się zakłopotana. Spogląda na mnie piwnymi oczami.<br />
- Ok...zamknę się- Sądziłam, że jeszcze się odezwie i może uda mi się coś od niego wyciągnąć, bo czuję się jakbym miała rozwiązać najważniejszą zagadkę z przeszłości, ale on wcale tego nie zrobił.<br />
<br />
<div style="text-align: center;">
Harry</div>
<br />
Ona była jak anioł. Delikatnie, ale stanowczo stąpała po ziemi do póki nie zjawiłem się ja. Sprawiłem, że latała i nie bała się konsekwencji, a potem zmieniłem swoje oblicze i stałem się przeszkodą, która sprawiła, iż droga pod jej nogami się rozstąpiła i jej delikatne, drobne ciało powoli spadało... aż upadło.<br />
<br />
Jak każdego dnia wróciłem z warsztatu samochodowego, do swojego małego, skromnego mieszkania. Zanim zamówiłem chińszczyznę- niestety, ale nadal nie opanowałem gotowania- wziąłem kąpiel. Gdy krople zimnej wody spadały na moje ciało przypomniałem sobie wyjazd z Rose i to gdy kąpaliśmy się na basenie. Wiem, że można uzależnić się od wielu rzeczy, ale mniej prawdopodobne jest uzależnienie się od człowieka, a najbardziej nieprawdopodobne jest to, że właśnie to zrobiłem. Rose jest dla mnie jak narkotyk i ubolewam nad każdym dniem, gdy nie mogę usłyszeć jej głosu ani jej dotknąć. Boli mnie widok jej leżącej na szpitalnym łóżku. Wypowiedziałem i wypłakałem tam już wiele uczuć i słów. Jestem przepaścią, która nas dzieli.<br />
<br />
Nadchodzi wieczór więc wstaję z kanapy i przebieram się w bardziej odpowiednie ubranie. Następnie wciągam moje ulubione, ale już zniszczone buty. Wychodzę z mieszkania i kieruję się prosto do szpitala. Droga zajmuje mi pół godziny, ale lubię iść pieszo i w tym czasie przemyśleć rzeczy, które mógłbym jej powiedzieć. Na końcu i tak wszystko zapominam więc w sumie jest to bezsensowne. Wybrałem życie na własne utrzymanie i teraz wiem jak trudne to jest. Muszę oszczędzać paliwo w moim samochodzie.<br />
<br />
- Dzień dobry- Witam się z kobietą w kwiaciarni.<br />
- Witaj, Harry- Starsza kobieta- która nie tylko robi ładne bukiety, ale równie jest i dobrą osobą na zwierzenia- bez pytania bierze czerwoną różę i owija ją tylko... czymś... nie znam się na tym. Dlaczego róża i ten kolor? Chyba wiadome jest, że dlatego, iż jest ona oznaką miłości, którą darzę tylko i wyłącznie Rose. Mówi ona również o tęsknocie, a u mnie ona jest tak wielka, że nie wiem jak może się we mnie mieścić.<br />
- Proszę- Podaje mi kwiat w momencie, gdy wyjmuję portfel.<br />
- Dziś na koszt firmy- Kiwam głową i uśmiecham się z wdzięczność. Im bliżej jestem czuję się coraz bardziej podekscytowany tym, że ją zobaczę.<br />
<br />
W szpitalu witam się z pracownikami, którzy pewnie dobrze mnie już znają. Idę korytarzem i wchodzę do pokoju Rose. Podchodzę do szafki z bukietem i zauważam, że zwiędłe kwiaty zostały wyrzucone. Wkładam nową różę i podchodzę do łóżka.<br />
- Cześć- Mówię cicho i całuję ją w policzek. Siadam na krześle a następnie zaczynam swój monolog. Mówię o pracy i o tym co robiłem po niej. Kończąc znów trapią mnie myśli jak mogłem do tego dopuścić. Rose jest moim oczkiem w głowie i przysiągłem sobie, że nie pozwolę by coś jej się stało... obiecywałem też wiele innych rzeczy.<br />
- Wiem, że to moja wina, bo sprawiłem, że w twojej głowie pojawił się mętlik i tak naprawdę nie wiedziałaś co było fałszywe, a co prawdziwe. Jestem kretynem i draniem, ale moje serce nie jest z kamienia. Gdyby było nie czuł bym tak wielkiego bólu jak czuję teraz- Ocieram samotną łzę i spoglądam na nią. Jej skóra przybrała żywszego odcienia i sądzę, że to dobry znak. Nagle jej ciało okręca się na bok... jakby spała... tak normalnie. Mówi coś pod nosem. Wstaję jak poparzony i wybiegam z pomieszczenia. Wpadam na pielęgniarkę.<br />
- Przepraszam- Pomagam jej wstać.<br />
- Wszystko w porządku?- Pyta.<br />
- Rose jest nadal w śpiączce, tak?- Nie mogę się powstrzymać by nie zadać tego pytania. Pielęgniarka wstrzymuje oddech i wygląda jakby nie wiedziała co powiedzieć.<br />
- Ok... zapytam się kogoś innego- Prawie warczę. <i>Harry uspokój się, miałeś panować nad gniewem</i>.<br />
- Zaczekaj- Dziewczyna staje przede mną i patrzy na mnie wzrokiem, z którego nie mogę nic wyczytać. Rose była jak otwarta księga, jej emocje można było czytać przez oczy. Może to nie zaleta, ale ja to kochałem i kochać będę.<br />
<br />
<div style="text-align: center;">
______________________________</div>
<div style="text-align: center;">
<br /></div>
<div style="text-align: center;">
Przepraszam, przepraszam, przepraszam. Nie wiecie jak mi głupio, że nie dodałam. Miał być w środę, ale okazało się, że nie mam czasu. W czwartek zaginał mój kot i byłam w wielkiej rozsypce... nie miałam więc siły. W piątek jechałam do lekarza, wczoraj zaczęłam pisać, ale przerwałam bo straciłam wenę. Dodaję więc dzisiaj, ponieważ ten dzień jest moim najszczęśliwszym. Znalazł się mój kotek! Był zamknięty i nie mógł wyjść :(</div>
<div style="text-align: center;">
<br /></div>
<div style="text-align: center;">
Dobra... do rzeczy. </div>
<div style="text-align: center;">
Rozdział jest kitowy- to po pierwsze. </div>
<div style="text-align: center;">
Mam nadzieję, że wybaczycie mi te wypociny ;* </div>
<div style="text-align: center;">
<br /></div>
<div style="text-align: center;">
<span style="font-size: large;"><b>20 komentarzy= next </b></span></div>
<div style="text-align: center;">
<br /></div>
<div style="text-align: center;">
<br /></div>
<div style="text-align: center;">
Wchodźcie na <b><a href="http://uprowadzona.blogspot.com/" target="_blank">Uprowadzona</a></b>!</div>
<div style="text-align: center;">
<br /></div>
<div style="text-align: center;">
<br /></div>
<div style="text-align: center;">
Pamiętajcie by sprawdzać zakładkę bohaterowie, ponieważ co jakiś czas jest uzupełniana :)</div>
<br />Rosiehttp://www.blogger.com/profile/15159605793552865384noreply@blogger.com27tag:blogger.com,1999:blog-8970073826106296020.post-62420375133903924242014-05-02T15:45:00.000-07:002014-05-02T15:45:34.449-07:00Rozdział 27Jeszcze nigdy nie czułam się tak źle. Nie tylko fizycznie, ale i psychicznie. Zanim mogłam spokojnie złapać oddech do pomieszczenia wbiegły pielęgniarki, które poznałam po białym fartuchu. Otoczyły mnie i niektóre zadawały mi dziwne pytania, na które w tej chwili nie umiałam odpowiedzieć, ponieważ mój mózg był strasznie zdekoncentrowany i nie wiem o czym mam myśleć. Usiłowałam również odzyskać wzrok, ale nie miałam zbyt wiele siły. Jęknęłam z bólu, gdy kobieta wstrzyknęła coś w moją skórę, a druga podniosła mi nogę. Co z nią jest nie tak? Serce zaczęło mi bić jak oszalałe, a na skórze zaczęły pojawiać się krople potu. Dlaczego moja noga tak strasznie boli? Cholera, nawet nie mogę zobaczyć co z nią jest nie tak. Zaczęłam się podnosić, ale pielęgniarka chwyciła moje ramiona i usiłowała sprawić bym leżała. Nie wiedząc co chcę tym zyskać, zaczęłam się wyrywać i płakać. Nie rozumiem po co tutaj nadal jestem i chyba dostałam jakąś karę, bo wszystko jest jeszcze gorsze niż było.<br />
Moje ciało bezwładnie opadło na łóżko, gdy płyn w strzykawce został wciśnięty w mój wenflon. Nie wyrywałam się, ale nadal szlochałam. Chcę się okręcić, ale okazuje się, że moje ciało jest pozbawione siły i zdrętwiałe jakbym leżała w bezruchu bardzo długo. Zakrywam dłońmi moją twarz i jestem wściekła na sama siebie. <br />
- Dzień dobry, Rose- Słyszę miły kobiecy głos i zakrywam się kołdrą by nikt nie musiał oglądać mnie w takim stanie. Słyszę odgłos jej butów i mogę stwierdzić, że znajduje się koło mnie. Delikatnie odkrywa kołdrę i po kilkukrotnym mruganiu i marszczeniu oczu wiem, że jest to doktorka. <br />
- Bardzo cieszymy się, że śpiąca królewna w końcu się obudziła- Chyba się uśmiecha- Nazywam się Alyson Parker i jestem twoim lekarzem. Chciałabym zadać ci kilka pytań- Kiwam głową, a kobieta siada na krześle.<br />
- Nazywasz się Rose Collins, tak?- Kiwam głową- Jak się czujesz?<br />
- J- ja...- Przerywam, gdy mój głos brzmi jak ciche warczenie. Pani Alyson podaje mi plastikowy kubek z wodą. Czuję poprawę po wypiciu napoju- Moje ciało jest strasznie zdrętwiałe, boli mnie noga i prawie nic nie widzę.<br />
- Och, kochanie. Twoje ciało będzie zdrętwiałe, bo przespałaś całą zimę i prawie pół wiosny- Mogę przysiąść, że moje oczy mają rozmiar pięciozłotówek, zaczynam kaszleć i mam wrażenie, że zaraz zemdleję.<br />
- Całą zimę?- Jestem ogromnie zdziwiona. Nie spodziewałam się usłyszeć czegoś takiego. To niewiarygodne, że gdy ja spałam inni normalnie żyli- Jest wiosna?- Delikatnie się rozpromieniam. Chciałabym zobaczyć zieleń i kolorowe kwiaty.<br />
- Tak. Ok, więc mówisz, że boli cię noga. Gdy upadłaś zwichnęłaś ją, stąd ten ból. Martwi mnie jednak twój wzrok. Są to plamy czy może rozmazany jest widok ?<br />
- Rozmazany<br />
- Możliwe, że to nic poważnego, ale w razie czego skonsultuję cię z okulistą. Mogłabym cię zbadać?<br />
- Tak- Próbuję usiąść, ale nie mam siły w rękach- Mogłaby mi pani pomóc?- Nie dostaję odpowiedzi, ale po chwili drobne ręce pomagają mi siedzieć. Zimne urządzenie zostaje przyłożone do mojej skóry, oddycham głęboko. Następnie sprawdzane jest moje gardło i noga.<br />
- Wszystko jest w porządku. Wpadnę wieczorem- Alyson wychodzi zostawiając mnie z natłokiem myśli. Nadal nie mogę uwierzyć w to, że jest już wiosna. Ciekawe co się wydarzyło i czy ktoś mnie odwiedzał. To dziwne, że kogokolwiek się spodziewam, gdy chciałam od nich uciec.<br />
<br />
Zegar wskazuje godzinę trzynastą i do tej pory nikt mnie nie odwiedził. Nie wiem co mam ze sobą robić. Nie mam żadnych rzeczy, którymi mogłabym się zająć. Drzwi się otwierają i mam nadzieję, że to ktoś bliski.<br />
- Cześć, Rose- Mówi dziewczęcy głos- Przyniosłam ci obiad- Jest ubrana w strój pielęgniarki, ale wygląda jakby była w moim wieku.<br />
- Cześć- Odpowiadam.<br />
- Mam na imię Chloe- Odzywa się podczas sprawdzania mojej kroplówki- Wiedziałam, że się obudzisz- Marszczę czoło.<br />
- Inni w to nie wierzyli?- Pytam nieśmiało.<br />
- Um... nie wiem- Wyciera swoje ręce w fartuch- Pomóc ci zjeść?<br />
- Nie jestem głodna<br />
- Ok- Kieruje się w stronę drzwi.<br />
- Zaczekaj. Masz może chwilę? Strasznie mi tu samej nudno- Chloe chichocze i siada na skaju łóżka. Mogę zobaczyć jej delikatne rysy i kasztanowe włosy.<br />
- Możesz śmiało mnie o wszystko pytać- Uśmiecha się.<br />
- Byłaś w szpitalu jak mnie przywieziono?<br />
- Tak, lekarze z trudem zdołali cię ocalić- Wzdycham i odwracam wzrok gdy łzy zbierają się w moich oczach- Wolałbyś nie żyć?<br />
- To dość trudny temat- Biorę głęboki oddech.<br />
- Ok- Uśmiecha się dodając mi otuchy.<br />
- Chloe?<br />
- Tak?<br />
- Czy odwiedzał mnie ktoś?<br />
- Oczywiście! Tych osób było sporo- Nie mogę powstrzymać uśmiechu na mojej twarzy, że ktoś się mną zainteresował.<br />
- Jak wyglądali?<br />
- Był starszy pan, chyba twój tata... z tego co usłyszałam to był też twój brat, chyba babcia, jakaś blondynka i blondyn, przyszła też taka młodsza brunetka, raz na krótko pojawiła się kobieta i chyba była twoją mamą, ale nie jestem pewna, ponieważ wpadła tylko na chwilę- Tata, James, babcia, Niall, Steph... Ronnie? Mama? Nie wierzę, że mogły tu przyjść i życzyć mi zdrowia jak już to, bym nigdy się nie obudziła- Byli też inni, ale nie wiem kto. Wszyscy płakali więc musiałaś być dla nich bardzo ważna- Nie chcę litości.- A! Bym zapomniała. Każdego wieczora, gdy rawie nikogo nie ma przychodzi do ciebie chłopak. Jest wysoki, ma loki na głowie i jest meega ciachem. Romantyk z niego, bo zawsze przynosi ci czerwoną różę- Wskazuje na bukiet, który się uzbierał. Wybucham płaczem i wszystko we mnie szaleje. Czuję złość, radość, smutek, nadzieję, żal.<br />
- Powiedziałam coś nie tak?- W jej głosie czuć strach. Przytula mnie i to powoduje, że czuję się lepiej.<br />
- Przepraszam, po prostu był dla mnie kimś ważnym<br />
- Był? Czy to powód dla, którego to zrobiłaś?- Chloe zdecydowanie należy do sprytnych dziewczyn. Kiwam głową, a ona raz jeszcze mnie przytula.<br />
- Czy ktoś tutaj nadal przychodzi?- Pytam cicho.<br />
- Jasne! Czemu nie? Przychodzi ten chłopak, tata raz w tygodniu, twoi przyjaciele przychodzą kilka razy w tygodniu około piętnastej. Myślę, że mają dużo nauki- Kiwam głową i ciesze się, że jest ktoś jeszcze kto się o mnie troszczy.<br />
- Wiesz co... muszę lecieć- Chloe wstaje i znika rozmazana.<br />
- Ok- Uśmiecham się delikatnie. Drzwi zamykają się i wiem, że znów zostałam sama.<br />
Tysiące myśli przelatuje przez moją głowę. Może tak miało być? Może miałam przeskoczyć kilka rozdziałów mojego życia i znaleźć się tam gdzie będzie czekało na mnie lepsze życie? To miłe wiedzieć, że jestem dla kogoś ważna i ktoś się o mnie troszczy, ale nie chcę litości, bo to co zrobiłam nie miało tego na celu. Moim celem było by znaleźć się w miejscu, w którym uciekłabym od problemów jak ostatni tchórz.<br />
Zaskakuje mnie, iż Harry jest tutaj każdego dnia i przynosi mi różę. Szkoda, że nie wiem czy do mnie mówił i co. Chciałabym się dowiedzieć co nim kieruje.<br />
Przytłoczona myślami zamykam oczy i nie wiem kiedy zasypiam.<br />
<br />
Podnoszę delikatnie powieki i mrugam kilka razy. Zauważam poprawę w moim wzroku. Rozglądam się po pomieszczeniu i nagle zamieram. Obok mnie, na krześle siedzi Niall, Steph zajmuje kawałek mojego łóżka, a babcia stoi naprzeciwko mojego łóżka i trzyma dłonie na metalowej rurce. Uśmiecham się i czuję jak pojedyncza łza spływa po moim policzku.<br />
- Witaj Rose- Mówi babcia i w jednej chwili przyjaciele rzucają się na mnie. Dotykam drżącego ramienia Steph.<br />
- Tak bardzo się o ciebie bałam- Szlocha.<br />
- Ej... ja też się o nią bałem- Niall klepie ją w ramię. Zdaję sobie sprawę jak wiele chciałam stracić i jak samolubna byłam w swoich czynach.<br />
- Wszyscy się o ciebie baliśmy- Babcia całuje mnie w czoło- Wybacz, ale twój tata ostatnio ciężko pracuje i choć bardzo chciał, nie mógł tutaj być<br />
- Dobrze- Mówię- Przepraszam- Szepcę i spuszczam wzrok.<br />
- Nie mówmy teraz o tym- Kobieta kładzie rękę na moim ramieniu, a pozostali przytakują. Wzdycham i zgadzam się.<br />
- Chyba miałam najdłuższy sen w całym moim życiu- Uśmiecham się, a reszta chichocze.<br />
- Trochę cię ominęło.<br />
- Na przykład?- Spoglądam na Nialla.<br />
- Harry już nie pracuje w szkole!- Wypala Steph.<br />
- Dlaczego?- Pytam.<br />
- Jest wiele plotek, ale myślę, że wszystko mu o tobie przypominało- Wywracam oczami na słowa Steph.<br />
- Co z Jamesem?<br />
- Jest ze swoją dziewczyną na wakacjach- Odpowiada babcia.<br />
- Och...- Dziwnie się czuję.<br />
- Jest tyle rzeczy do omówienia!- Zachwyca się przyjaciółka.<br />
- Daj jej święty spokój, jest na pewno zmęczona, a ty jak zwykle zatruwasz jej życie plotkami- Marudzi Horan. Nie mogę powstrzymać chichotu.<br />
- Nie jesteś na mnie zła?- pytam Steph.<br />
- Ale o co?...A! To przeszłość- Mruga mi.<br />
- Jak ty się czujesz?- Pyta Niall.<br />
- Jeszcze nigdy nie byłam tak zdrętwiała- Uśmiecham się- Boli mnie noga i szczerze to ledwo was widzę.<br />
- Lekarka nam mówiła- babcia bawi się moimi włosami.<br />
- Dzień dobry- Chloe wpada do pokoju.<br />
- Coś się stało?- Pytam.<br />
- Nie....znaczy... tak- Patrzy na Nialla i nagle taca spada na ziemię. Szybko nachyla się by podnieść lekarstwa. Steph pomaga jej.<br />
Patrzę na Horana, a potem na Chloe i widzę jak ich spojrzenia co jakiś czas się spotykają.<br />
- Muszę podać ci lek. Będziesz po nim senna- Mówi lekko roztrzęsionym głosem. Czuję jak ciecz przenosi się w żyłach.<br />
- Przepraszam was jeśli usnę- Mówię.<br />
- Musimy i tak lecieć, bo czeka na nas w domu referat. Pa.- Steph i babcia całują mnie w głowę, a Niall macha na pożegnanie. Zaczynam się obawiać powrotu do szkoły i moich zaległości. <br />
Jestem bardzo szczęśliwa, że mnie odwiedzili. Czuję się lepiej psychicznie, ale fizycznie nadal tak samo. Czuję jak powieki są coraz cięższe i zanim zasypiam liczę czerwone róże.<br />
<br />
Budzę się w środku nocy i spoglądam na korytarz gdzie świeci się światło. Śniłam o Harrym i róży. Nadal nie wierzę w to, że przychodzi tu codziennie. Ciekawe czy dziś też był. Jeśli tak to jestem zła, że spałam, a z drugiej szczęśliwa, bo nie musiałam cierpieć. Znowu liczę róże. 1...4...10...16...22...31...36. Mogę przysiąść, że zanim zasnęłam było 35.<br />
Wzdycham i próbuję zasnąć.<br />
<br />
<div style="text-align: center;">
_____________________</div>
<div style="text-align: center;">
<br /></div>
<div style="text-align: center;">
Witajcie kochani! Cieszę się, że was przybywa ;* jak pewnie zauważyliście trochę przeskoczyliśmy do przodu ;) mam nadzieję, że wam się podoba ♥</div>
<div style="text-align: center;">
<br /></div>
<div style="text-align: center;">
Nie zapominajcie wejść na <b><a href="http://uprowadzona.blogspot.com/" target="_blank">Uprowadzona</a></b>. </div>
<div style="text-align: center;">
<br /></div>
<div style="text-align: center;">
Może żeby was zachęcić zdradzę, ze znowu jest Rose :D ale tym razem jest to zupełnie inna historia. Jest ona dziewczyną, która została doświadczona przez życie, a mimo to ma nadal siły by walczyć i by zmagać się z problemami. Los potrafi być tak okrutny, iż potrafi nam sprawić piekło na ziemi. Gdy w godzinach popołudniowych dochodzi do napadu okazuje się, że Rose Knight zostaje zakładniczką. </div>
<div style="text-align: center;">
<br /></div>
<div style="text-align: center;">
<span style="font-size: large;"><b>25 komentarzy= next </b></span></div>
Rosiehttp://www.blogger.com/profile/15159605793552865384noreply@blogger.com25tag:blogger.com,1999:blog-8970073826106296020.post-31653913955522734852014-04-27T11:44:00.002-07:002014-04-27T11:44:45.318-07:00Rozdział 26Jesteśmy małym punktem na tym świecie. Nasze życie od początku ma nadaną drogę, której powinniśmy się trzymać, ale kto tak potrafi, skoro jest tyle rzeczy, które sprawiają, że chce się ich spróbować? Taki został nam wyznaczony los, początkując od Adama i Ewy. Nie jesteśmy idealni i nigdy nie będziemy. Całe to pokręcona życie jest stworzone tak byśmy nie mogli wieść spokojnego życia. Każdy ma na swojej drodze jakiś zakręt czy przepaść. Ja mam ogromną przepaść, a że nie byłam na tyle silna by ją przeskoczyć, wpadłam i będę na nowo musiała znaleźć swoją drogę.<br />
<div>
<br /></div>
<div>
<i>Naprawdę jesteś tak głupia?!</i></div>
<div>
<i>Nie zauważyłaś...nie widziałaś, że jestem zakochana w Niallu?!</i></div>
<div>
<i>jestem zakochana w Niallu?!</i></div>
<div>
<i>jestem zakochana w Niallu?!</i></div>
<div>
<i>jestem zakochana w Niallu?!</i></div>
<div>
<i><br /></i></div>
<div>
Przyciskam palce do skroni by pozbyć się nadmiaru myśli i powtarzających się słów w mojej głowie. Jestem zmęczona całymi ostatnimi wydarzeniami. Wszystko dzieje się zbyt szybko i nagle. </div>
<div>
Nadal nie mogę zrozumieć, że moja siostra jest zakochana w Niallu, przecież nic na to nie wskazywało. Droczyła się ze mną na jego temat, ale nigdy nie sądziłam, że może być w nim zauroczona. Horan też prawdopodobnie tego nie wiedział i... skąd w ogóle wiedziała, że się z nim całowałam? Wszystko jest zbyt skompilowane i dziwne. Nie mam pojęcia co o tym wszystkim myśleć, ale jestem w stanie zauważyć, ze wszyscy chcą bym dotknęła dna. </div>
<div>
<br /></div>
<div>
<br /></div>
<div>
Niebo jest czarne, a pełnia księżyca odbija się. Śnieg sypie grubymi płatkami, które pokrywają ulice i wszystkie budynki. Prawie żadne auto nie jeździ ulicami. Wesołe i nieznające okrucieństwa życia dzieci wypatrują w domach pierwszej gwiazdy na niebie. Większość ludzi wesoło wyczekuje tego momentu. Są zakochane pary, które zapominają, że właśnie powinni stać przy oknie, są ci, którzy wyglądają przez okno, i ci, których nie obchodzi wigilia, święto, ani gwiazda na niebie. Ich życie zostało przesiąknięte goryczą i pesymizmem. W śród tych osób jest Rose, która w swoim wełnianym, czerwonym swetrze, dresowych spodniach i grubych skarpetach siedzi przy stole z głową na dłoni. Jej ciało przez ostatnie dni schudło i widoczne są wystające kości oraz bardziej wyraziste kości policzkowe. Oczy ma zaczerwienione i sine, włosy spięte są w nieładzie i wygląda na nieobecną. Zadręcza się pytaniami co będzie dalej. Słona łza spływa po jej policzku gdy wspomina dawne czasy. Unosi pusty wzrok na brata, babcię i tatę, którzy wyglądają jakby zaraz mieli zasnąć przy stole. Nie ma magii ani świątecznego czaru. Dzielenie opłatkiem było ciche i beznamiętne. Jej źrenice skanują postacie i w końcu wstaje gwałtownie. </div>
<div>
W tym czasie w domu Harry'ego panuje delikatny gwar. Przy stole siedzą jego rodzice oraz rodzeństwo, obok niego znajduje się Eva. Anne próbuje złagodzić sytuację i porusza rozmowę. Styles nie jest zbyt zaciekawiony, tym bardziej, że nie może przestać myśleć o Rose, o jej delikatnym ciele, śmiechu, cudownych oczach i dotyku. Chciałby żeby zajmowała miejsce przy jego boku i by mógł ją przytulić i wyszeptać, że jest dla niego ważna i że bez niej życie nie ma już tego samego smaku, że wino, które kochała nie jest tak dobre, że jego pies leży w kącie i nie ma zamiaru się podnieść, że łóżko jest dziwnie puste, że po protu jemu jej brakuje. </div>
<div>
Spogląda na Evę, która nie jednokrotnie próbowała wbić mu do głowy, że to z nią ma być. Byłą zazdrosna o Rose i chciała żeby to ją Harry tak bardzo kochał. Dziewczyna uśmiecha się i kładzie dłoń na jego kolanie. Zsuwa jej dłoń i wstaje. Oczy każdego podążają za ruchem jego ciała i nie ukrywają zdziwienia. </div>
<div>
Rose kuca przy choince i wyciąga dłoń po pudełko z jej imieniem. Drobnymi palcami bada jego fakturę, a po chwili otwiera wieko. W środku znajduje się bransoletka z napisem <i>Uwierz w siebie</i>. Mały uśmiech wkrada się na jej twarz. </div>
<div>
Harry siada na łóżku i otwiera pudełko, w którym znajduje się naszyjnik z literką H, jego zamiarem było danie go Rosie. Okręca go w dłoni i upuszcza, gdy łzy zaczynają spływać po jego policzkach. Przeczesuje swoje włosy i chowa twarz w dłoniach. Cichy szloch wypełnia pomieszczenie. </div>
<div>
Gdy w domu Rose każdy otworzył swój prezent i wyraził swoje zadowolenie, Rose zniknęła. Wyszła na ogród nie siląc się by założyć płaszcz.</div>
<div>
- Wiesz, nie wiem czym sobie zasłużyłam na taki los. To bardzo boli i jeśli chcesz bym cierpiał to możesz wiedzieć, że właśnie to robię. To cholernie boli. Może będzie lepiej gdy weźmiesz mnie i ukołyszesz w swoich ramionach, a ja będę spokojna. Jest tam dla mnie miejsce?- Patrzy na wielki księżyc- Pewnie zadałbyś pytanie dlaczego. Nie chcę by ludzie widzieli jak spadam, nie chcę nikogo więcej ranić i nie chcę...Weź mnie z tego piekła- Płacze- Rozumiesz?! Zrób to dla mnie!</div>
<div>
Harry'ego ciało zostaje kilkakrotnie szturchnięte przez Evę. Chwyta jego dłoń i zaciąga do salonu, gdzie wszyscy cieszą się świętem. Siada na jednym z siedzeń i chwyta kieliszek z winem.<br />
<br />
<br />
<br /></div>
<div style="text-align: center;">
<div>
Rose</div>
<div style="text-align: start;">
<br /></div>
<div style="text-align: start;">
- Rose! O czym ty mówisz?!- James podbiega do mnie i chwyta moje ciało. Spoglądam na niego pustym wzrokiem, a potem na niebo. </div>
<div style="text-align: start;">
- Dziękuję</div>
<div style="text-align: start;">
- Co?! Za co?- Mówi spanikowanym głosem. Zamykam oczy i wtulam się w jego klatkę. Po woli tracę władze nad ciałem i gdy jest ona zbyt mała, upuszczam opakowanie tabletek i osuwam się w dłoniach brata. Zamykam oczy i nagle dostrzegam biel, ogromną... aż tak bardzo, że, aż palącą. Czuję swobodę i lekkość jak nigdy, zupełnie tak jakby moja dusza unosiła się w powietrzu. Nagle jasność przykrywa ciemność i widzę mała siebie biegającą po ogródku. Gonię Jamesa, a moja siostra oblewa mnie zimną wodą, następnie widzę swój pierwszy dzień w szkole, byłam strasznie spanikowana, pierwsze spotkanie z przyjaciółmi, wakacje z rodziną, wszystkie święta i w końcu widzę Harry'ego. Dwa dołeczki formułują się w jego policzkach, gdy patrzy na mnie z błyskiem w oku, a potem... nastaje nicość.<br />
<br />
<br /></div>
</div>
<div style="text-align: center;">
<div style="text-align: left;">
Kieliszek wypada z dłoni Stylesa i czerwona ciecz rozlewa się na jego białej koszuli. Wszystko dzieje się w tym samym czasie. Nie jest świadomy tego co się dzieje z Rose, ale odczuwa dziwny ból i jest roztrzęsiony jakby między nimi była naprawdę jakaś więź i potrafiła wytworzyć falę.</div>
<div style="text-align: left;">
James krzyczy i szturcha Rose, ale ona nie daje żadnych oznak życia. Podnosi puste opakowanie leków i czyta, iż jest to środek nasenny. Wzywa pomoc, a następnie roztrzęsiona babcia podbiega do dziewczyny i płacze nad nią. Ojciec nigdy jeszcze nie był chyba tak przejęty i ledwo wystukuje numer na pogotowie. </div>
<div style="text-align: left;">
<br /></div>
<div style="text-align: left;">
Coś jest po to by przeminąć, lecz wszystko ma swoją datę ważności i nie możemy sprawić, że dojdzie do samozniszczenia, szybciej. Rose bardzo chciała by to nadeszło, by Bóg ją wziął i sprawił, że mogłaby poczuć się wolna, ale to nie jej czas, nie ta pora. Dlatego, gdy lekarze walczyli o jej życie odzyskała to czego tak naprawdę nie chciała. Życie. </div>
<div style="text-align: left;">
<br /></div>
<div style="text-align: center;">
Rose</div>
<div style="text-align: left;">
<br /></div>
<div style="text-align: left;">
Stoję w białej sukni, która jest rozwiana na boki. Otacza mnie najcudowniejszy krajobraz, wszystko jest żywe i tak bardzo kolorowe. Przede mną są wielkie drzwi i sądzę, że to brama. Są one otwarte i prawie w podskokach do nich zmierzam. Mój śmiech odbija się echem. Gdy jestem już przy bramie ona nagle zamyka się i spadam w wielką czarną otchłań, krzycząc.<br />
<br />
Chcę otworzyć oczy, ale są zbyt ciężkie, poruszam jedynie delikatnie placem, ponieważ całe moje ciało jest niewyobrażalnie zdrętwiałe. Wyostrzam mój słuch i słyszę dźwięk aparatur. Czy tak wygląda niebo? Wyobrażałam sobie coś innego... ale zaraz. Przecież ja wcale nie przeszłam przez bramę. To niemożliwe bym dalej żyła, nie chcę. Zmuszam się do otwarcia oczu, choć jest to trudne. Chcę się przekonać gdzie jestem. Mrugam gdy jasne światło mnie oślepia. Mam przed oczami dziwnie kolorowe plamki i obraz jest zamazany. Nie jestem w stanie podnieść niczego innego wiec jedynie skupiam się na odzyskaniu wzroku. Zamyka je i otwieram kilka razy, gdy jestem w stanie zobaczyć gdzie się znajduje zauważam, że jest to szpital. Leżę na łóżku, które znajduje się na środku sali, a obok są dziwne maszyny. Przede mną znajduje się wielka szyba i widzę, że ktoś tam stoi, ale nie jestem w stanie zobaczyć kto. Martwi mnie jednak to, że wróciłam do piekła.<br />
<br />
<div style="text-align: center;">
______________________________</div>
<div style="text-align: center;">
<br /></div>
<div style="text-align: center;">
Dzisiaj taki krótki, dziwny i smutny rozdział. Ciesze się bardzo, że mogę pisać dla was to opowiadanie i chyba jeszcze żadnego nie pisało mi się z tak wielką przyjemnością. </div>
<div style="text-align: center;">
Mam nadzieję, że zaakceptujecie ten rozdział.</div>
<div style="text-align: center;">
<br /></div>
<div style="text-align: center;">
Mam dla was dobra wiadomość. Otóż założyłam nowego bloga, którego tworzę od pewnego czasu. Nie pamiętam kiedy natchnęłam się na taką fabułę, ale jest to coś innego i chciałabym spróbować w tym swoich sił. Mam nadzieję, że zajrzycie i skomentujecie. </div>
<div style="text-align: center;">
<br /></div>
<div style="text-align: center;">
<b><a href="http://uprowadzona.blogspot.com/" target="_blank"><span style="font-size: large;">Uprowadzona</span></a></b></div>
<div style="text-align: center;">
<br /></div>
<div style="text-align: center;">
20 komentarzy= next </div>
</div>
</div>
Rosiehttp://www.blogger.com/profile/15159605793552865384noreply@blogger.com21tag:blogger.com,1999:blog-8970073826106296020.post-19649121700589635802014-04-22T06:29:00.002-07:002014-04-22T06:29:36.115-07:00Rozdział 25Tydzień spędziłam w domu, ponieważ mój organizm był osłabiony i ja nie miałam siły psychicznej by móc iść do szkoły i zmierzyć się z Harrym oraz Evą. Potrafię sobie wyobrazić podejrzane spojrzenia od uczniów, ale nie mogę wyobrazić sobie bólu, który bym czuła. Każdego dnia odwiedzała mnie Steph z Niallem za co byłam im wdzięczna. Próbowali mnie rozbawić i udawało im się sprawić, ze zapominałam przez chwilę o tym co się stało. Przynosili mi plotki, ale unikali wrażliwego dla mnie tematu. Moja babcia okazała się naprawdę cudowna. Organizowała zajęcia, które odbywały się tylko w domu. Oglądałyśmy filmy przy, których płakałyśmy, śmiałyśmy się albo zamykałyśmy oczy. Tata wiedział co się stało i wyraził swoją skruchę, jednak nie ma go często w domu, ponieważ ktoś w pracy miał wypadek i musi go zastąpić. James... on chyba jeszcze nigdy nie chodził tak zły. Jest jedyną osobą, która potrafi sprawić, że wspomnienia wracają ze zdwojoną siłą, ale nie mam mu tego za złe, ponieważ mój brat ma już taką naturę. Czasami gdy słyszał jak płaczę, potrafił krzyczeć, że zabije Harry'ego. Byłam nie mało zdziwiona gdy przytulił mnie w nocy i płakał ze mną.<br />
<div>
Nadal w mojej piersi siedzi ten ból i wydaje mi się, że nie zniknie on zbyt szybko. Czuję się tak strasznie upokorzona. Pozwoziłam by mógł grać przy mnie kogoś kim nie jest i dałam mu drogę wolną do mojego życia. Rozwaliłam ich związek czerpiąc z tego sama przyjemności. </div>
<div>
- Last Christmas!- Moja babcia śpiewa głośno i niesie kartonowe pudło wypchane po brzegi ozdobnymi łańcuchami i bombkami. Mały uśmiech wkrada się na moją twarz- No chodź, robaczku. Pomożesz mi- Uśmiecha się do mnie i stawia pudło na ziemi. Wstaję i poprawiam mój rozciągnięty sweter. Szuram po panelach wełnianymi skarpetami i podchodzę do babci. </div>
<div>
- A gdzie choinka?- Rozglądam się i marszczę czoło. </div>
<div>
- Muszę właśnie po nią iść- Kobieta wychodzi z salonu, a po chwili słyszę jak mówi sama coś do siebie i wnosi wielką choinkę. Parskam śmiechem, a babci oczy błyszczą. </div>
<div>
- James nie mógł ci pomóc?- Pytam i pomagam jej postawić roślinę.</div>
<div>
- Nie ma go- Mówi, marszczę czoło. Miałam z nim oglądać film.</div>
<div>
- Och- Nachylam się w momencie gdy babcia włącza kolędy. Wyciągam kilka bombek i zawieszam je w odpowiednich dla mnie miejscach. Kobieta dołącza do mnie, ale robi to z większym entuzjazmem. Przypominam sobie święta spędzone w naszej 'idealnej' rodzinie. Zawsze był gwar i wszyscy się śmiali z żartów Jamesa, a teraz jestem ja i babcia, a między nami grobowa cisza, którą przerywa kolęda. Wspinam się na palce by zawiesić bombkę, którą dostałam od Steph. Gdy chwytam kolejną rozlega się wielki chaos i do domu wbiega Steph. </div>
<div>
- Rose musisz mi pomóc!- Krzyczy i widzę jaka jest roztrzęsiona. </div>
<div>
- O co chodzi?- Pytam przestraszona. </div>
<div>
- James poszedł do Harry'ego. Chciał wziąć Nialla, ale on powiedział, ze nie wpakuje się znowu w to gówno. Chciałam go powstrzymać, ale on tam już jest. Horan próbuje jakoś załagodzić sprawę, ale sądzę, ze bez ciebie się nie obejdzie- Mówi drżącym i przerażonym głosem. Czuję jak z każdym jej słowem moje tętno wzrasta. Zrywam się z miejsca i zakładam moje buty. Ściągam szybko kurtkę i nie fatyguje się by ją zapinać. Nie obchodzi mnie to jak wyglądam, biegnę do jego domu, by powstrzymać Jamesa.... biegnę tam dla niego. </div>
<div>
- Zostań!- Krzyczę do babci. Steph zjawia się obok mnie. </div>
<div>
- Jesteś pewna?- Zatrzymuje mnie, kładąc rękę na moje ramie. Wyrywam się i biegnę dalej- Nie chcę żebyś znów czuła się gorzej- Tłumaczy. </div>
<div>
- Muszę powstrzymać brata. Wiedziałam, że coś jest nie tak- Steph zatrzymuje się ciężko dysząc. </div>
<div>
- Chcesz go powstrzymać by nie narobił zamieszania czy boisz się o Harry'ego?- Szepce pochylona i wygląda jakby zaraz miała zwymiotować. </div>
<div>
- Jeśli będzie taka potrzeba to sama skopię mu tyłek- Kłamię. </div>
<div>
- Mhm- Przewraca oczami. Ciągnę ją za rękę i dobiegamy do domu Stylesa. Otwiera drzwi i wchodzi, a ja stoję zupełnie przestraszona i czuję jak moja głowa zaczyna pulsować z nadmiaru tych dobrych i złych wspomnień. </div>
<div>
- To jest kurwa moja siostra!- Słysze głos Jamesa i jakby nagle dostaję otrzeźwienia. Wchodzę do środka i widzę jak Niall próbuje odciągnąć Jamesa, jego szczęka jest mocno zaciśnięta, a na szyi widać żyłę. Harry przyciśnięty jest do ściany i zachowuje kamienną twarz. Słyszę szloch i widzę schowaną w kącie Evę. Gdy się jej przypatruję Steph mówi, że nic jej nie jest. Nie wiedząc co zrobić stoję i patrzę. </div>
<div>
- Zrób coś nooo- Steph piszczy. Moje ciało zaczyna drżeć. </div>
<div>
- James- Mówię, ale nikt nie zwraca na mnie uwagi. </div>
<div>
- James do cholery!- Krzyczę i nagle czuję każdego wzrok. Przełykam ślinę i unikam wzroku Stylesa- Chodź- Mówię, ale on bardziej zaciska szczękę. </div>
<div>
- Rose- Mówi Harry i spoglądam na niego. Jego spojrzenie wypala we mnie dziurę. Zanim zdążę zareagować pięść mojego brata zderza się z twarzą Stylesa. Eva piszczy, a ja wstrzymuję powietrze- James wróć ze mną do domu- Podbiegam do niego i kładę rękę na jego ramię. Widzę jego pusty wzrok, a po chwili jego ręka odpycha mnie i upadam na ziemię.</div>
<div>
- Co ty kurwa robisz?!- Wrzeszczy Niall. Steph podbiega do mnie. Dotykam mojej głowy i pocieram bolące miejsce. </div>
<div>
- Może jest to twoja siostra, ale ja bym nigdy nie zrobił czegoś takiego- Patrzę jak Harry pręży swoje miejsce, a na jego twarzy jest widoczna ogromna złość. Nagle góruje nad moim bratem. Spogląda na mnie z bólem jakby żałował tego co przed chwilą zrobił. Steph przytula mnie i pomaga wstać. Syczę gdy czuję ból w mojej kostce. Trzymam się ściany dopóki nie dociera do mnie dźwięk uderzenia. Piszczę gdy mój brat ląduje na podłodze. Niall przełyka ślinę i wygląda jakby bał się dotknąć ich obu, Steph ma rozdziawioną buzię, Eva chowa twarz w nogach. Nie mogę patrzeć na to co się dzieje więc kulejąc podchodzę do nich. Harry podnosi dłoń by uderzyć po raz kolejny mojego brata, ale używając całego skupienia i siły łapię jego rękę. Patrzy na mnie i widzę jak ciemność z jego oczu odpływa. </div>
<div>
- Idź James- Mówię zawiedziona jego postawą. Patrzy na mnie z bólem i wychodzi z Niallem. Chwytam dłoń Steph i ciągnę ją w stronę wyjścia. Kuśtykam na prawą nogę więc przyjaciółka mnie podtrzymuje. Niall i Harry odjeżdżają autem. Steph otwiera furtkę, ale zatrzymuję się gdy ktoś łapie mój nadgarstek. Zasycha mi w gardle gdy widzę zielone tęczówki, a w kącikach oczu są łzy. </div>
<div>
- Przepraszam- Otwieram buzię by coś powiedzieć, ale zamieram gdy chwyta moją dłoń i kładzie na swoją pierś. Czuję jak jego serce wali- To ze mną robisz, sprawiasz, że szaleję przy tobie. Nie żądam od ciebie wybaczenia, ale chcę żebyś wiedziała....- Wyciera moje łzy- Nie chciałem cię zranić</div>
<div>
- Zrobiłeś to- Szepcę. </div>
<div>
- I za to siebie nienawidzę- Spuszczam dłoń z jego klatki- Mogę cię przytulić?- Pyta, a ja kiwam przecząco głową i odsuwam się od niego. Znowu to robił, znowu próbował owinąć mnie sobie wokół palca. </div>
<div>
- Nienawidzę cię- Uderzam go w klatkę i odwracam się na pięcie. Steph podaje mi rękę. Patrzę przez ramię na Harry'ego, jego szczęka jest zaciśnięta, a usta ułożone w cienką linię.<br />
<br />
Wchodzimy do domu i od razu na korytarz wpada James. Podnoszę brwi gdy klęka przede mną i przytula się.<br />
- Przepraszam, ja... ja nie wiedziałem... przepraszam- Mierzwię jego włosy i gestem proszę by wstał.<br />
- Nie jestem zła- Rzuca się na mnie i mocno przytula.<br />
- Jestem taki bezmyślny- Uśmiech wkrada się na moje usta- ale mam najlepszą siostrę- Całuje mnie w czoło i chwyta na swoje ręce jak pannę młodą. Sadza mnie obok Nialla. Zdejmuję moją wełnianą skarpetkę i moim oczom ukazuje się opuchnięta stopa.<br />
- O cholera, przepraszam- James patrzy na mnie, a potem na babcię. Horan obejmuje mnie opiekuńczo ręką.<br />
- James po co się tam pakowałeś?- Mruczy niezadowolona babcia. Wkładam stopę w miskę wypełniona wodą.<br />
- Nie wiem- Mruczy i idzie do kuchni. Rozglądam się i zauważam, że choinka jest już w pełni przystrojona. Niall bawi się moimi włosami i uśmiecha do mnie. Po kilkunastu minutach wyjmuję stopę i smaruję kremem od babci.<br />
- Oglądamy film?- Mówi bart i patrzy na nas z podniesioną brwią. Kiwam głową i wkłada płytę do odtwarzacza. Moja głowa spoczywa na ramieniu Nialla, a stopy na kolanach brata. Steph śmieje się, ze mam za wygodnie.<br />
- Wiecie kto to?- Woła babcia z kuchni gdy ktoś dzwoni do drzwi. Czuję przyspieszone tętno na myśl, ze to może być Harry.<br />
- Nie- Krzyczę i spoglądam na pozostałych. Słychać jakieś głosy.<br />
- Tak, proszę- Mów moja babcia i po chwili do pokoju wchodzi Jace wraz z jakąś kobietą.<br />
- Dobry wieczór- Uśmiecha się miło- Jestem Anne Styles- Przełykam głośno ślinę, a Niall pociera moje ramię.<br />
- Cześć- Mówi Jace surowym głosem. Wstaję i kuśtykając podchodzę do nich. Kobieta patrzy na mnie ze współczuciem.<br />
- Rose Collins- Podaję rękę, a mama Harry'ego podaje mi swoją. Uśmiecham się do Jace'a.<br />
- Słyszałam co się stało i bardzo bym chciała cię przeprosić za zachowanie syna- Otwieram buzie ze zdziwienia- Przeprasza, wydawało mi się, że dobrze go wychowałam- Wzdycha i spogląda na moją babcię, a następnie na mnie- Czy mogę ci jakoś to wynagrodzić?- Serce mi się łamie gdy widzę jak kobieta wyciera kącik oczu. Kiwam przecząco głową. Jace wpatruje się we mnie bez wyrazu i sprawia to, ze czuję się bardzo niekomfortowo, tym bardziej, ze jest on łudząco podobny do Harry'ego.<br />
- Jeszcze raz przepraszam... pójdziemy już- Anne zaskakuje mnie gdy jej ręce obejmują mnie w uścisku- Jesteś piękną kobietą, Rose. Nie załamuj się przez mojego syna- Szepce do mojego ucha i odsuwa się z delikatnym uśmiechem. Żegna się i idzie w stronę drzwi. jace jednak stoi i mierzy mnie wzrokiem.<br />
- Ostrzegałem cię- Warczy.<br />
- Ja... ja...<br />
- Jeśli mu wybaczysz będziesz naprawdę naiwna. To sukinsyn i nie jest ciebie wart- Jego wzrok sprawia, że mam ochotę uciec. Odwraca się i wychodzi zaraz za swoją matką.<br />
Spoglądam na babcię, a potem na Nialla i Steph. Ich miny ukazują, że są tak samo zaskoczeni jak ja.<br />
- Idziesz oglądać film?- Mówi James jakby chciał sprawić, że wszystko co złe zniknie, jednak to nie jest możliwe, a jedyna osoba, która to potrafiła, teraz jest wszystkim co złe. <br />
- Nie, pójdę do siebie- Odwracam się i idę na górę.<br />
<br />
Ludzie są jak anioły. Są ci dobrzy i źli. Latamy i upadamy. Ja byłam zwykłym aniołem, który przemierzał swoje drogi w spokoju, nie unosiłam się, ani nie spadałam, jednak gdy biały i delikatny jak śnieżny puch anioł, pojawił się na mojej prostej ścieżce, wzniosłam się do góry i dryfowałam jak najpiękniejszy letni wiatr. Kołysałam się gdy gdy jego ramiona zamykały mnie w uścisku, falowałam gdy jego dłonie dotykały mojego ciała, szalałam gdy jego usta przywierały do moich... lecz spadłam... upadłam tak nisko, że aż mogłoby wyobrażać się to niemożliwe. Nie dryfowałam lecz gubiłam się... gubiłam na każdej drodze i krzyczałam na pomoc. Już nie kołysałam się, falowała ani szalałam... teraz cicho w kącie szlochałam i roniłam łzy, które tworzyły ocean smutku i żalu.<br />
<br />
Z samego rana Steph wyciągnęła mnie na zakupy do galerii. Nie obyło się bez moich sprzeciwów lecz sama dobrze wiedziałam, że muszę kupić prezenty. Najgorsze było to, że nie miałam żadnego pomysłu.<br />
- Może kupisz mu piłkę z autografami?- Steph spytała gdy kupowałyśmy kawę.<br />
- Steph, przecież wiesz, że on nie jest fanem sportu- Mruczę.<br />
- Hmm... to może rękawicę bokserską- Parsknęła śmiechem, a ja próbowałam zachować poważną minę.<br />
- To nie było śmieszne- Mówię w momencie gdy parskam śmiechem. Jej chude ręce obejmują moje ramię i zmierzamy do kolejnego sklepu.<br />
- Naprawdę, nie obrażę się jeśli mi kipisz tę sukienkę- Wskazuje na wystawę. Moje oczy zatrzymują się na zwiewnej sukience, która idealnie leży na manekinie. Uśmiecham się i kiwam w stronę sklepu. Przyjaciółka piszczy i prawie w podskokach wchodzi do sklepu. Odnajdujemy ją i bierzemy najmniejszy rozmiar. Steph znika w przebieralni, a ja w tym czasie szukam czegoś co mogłoby mnie lub moją babcię zadowolić. Zaciekawiona sięgam po koszulę w kwiatki. Krzywię się i odkładam ją. Nie, że jest brzydka, ale kwiaty nie pasują do zimy, ani do mojego nastroju. Po chwili w moich dłoniach ląduje czarna sukienka, którą z przyjemnością założyłabym na Wigilię.<br />
- Rose!- Podskakuję na piskliwy głos przyjaciółki. Podchodzę do przebieralni i uchylam lekko zasłonę.<br />
- Hm?<br />
- Nie mogę się zapiąć... rozumiesz? Przytyłam- Przewracam oczami i zmierzam po rozmiar większą. Podaje jej ją i czekam, aż ją na siebie założy.<br />
- Ta już tak ładnie nie leży- Faktycznie, jej ciało wygląda na zniekształcone i znacznie ją pogrubia.<br />
- Kupię ci tą pierwszą, a przy okazji będzie to twoja motywacja by wrócić do dawnej figury- Mówię i poprawiam swoje włosy w lustrze. Niektóre są tak uparte, że odstają choćby nie wiem co. Ignoruję moje worki pod oczami i popękane naczynka.<br />
- A ty coś wybrałaś?- Pyta gdy wychodzimy z przebieralni.<br />
- Nie- Mówię i odwieszam sukienkę, która wcześniej trzymałam.<br />
- A to?- Chwyta ją- Jest śliczna.<br />
- No nie wiem<br />
- Och daj spokój. Jest idealna, jak na ciebie!- Uśmiecham się- Będzie twoja- Puszcza mi oczko gdy podchodzimy do kasy.<br />
Odwiedzamy jeszcze kilka sklepów i w końcu decyduję się kupić Jamesowi koszulkę, tacie nowy zegarek, a babci perfum o nieziemskim zapachu.<br />
- O! Kogo my tu mamy- Marszczę czoło na znajomy głos- To taka nieidealna wersja kopciuszka, prawda?- Śmieje się głupio- Och... nie udawaj takiej zawiedzionej i skruszonej. Przecież ciebie nikt nigdy nie chciał. Harry już prawie o tobie zapomniał<br />
- Ty suko- Warczy Steph, a Ron tylko się śmieje.<br />
- Co ja ci zrobiłam?<br />
- Ty? Naprawdę jesteś tak głupia?!- Marszczę czoło- Nie zauważyłaś...nie widziałaś, że jestem zakochana w Niallu?!- Moje serce zamiera- Jesteś ślepa i głupia! Odebrałaś mi miłość... namieszałaś mu w głowie na tej imprezie! Całowałaś się z nim!- Krzyczy płaczliwym głosem.<br />
- Co?- Steph zamiera.<br />
- Zabawiłaś się, a potem pobiegłaś do Harry'ego. Jesteś najgorszą siostrą! Nie pozwolę żebyś zbliżyła się teraz do Nialla i sprawię, że będziesz cierpiała tak jak ja!- Ociera łzy z policzków i znika za nami. Czuję jak świat zaczyna mi wirować pod natłokiem słów i myśli.<br />
- Czy ja dobrze słyszałam?- Kiwam głową i zamykam oczy.<br />
- Rose do cholery- Wzdycha- To wszystko jest pokręcone- Wymija mnie i przyśpiesza kroku. Siadam na ławce i chowam twarz w dłoniach. Nie wiedziałam, że Ron jest zakochana w Niallu gdybym wiedziała nie zrobiłabym tego.<br />
<br />
<div style="text-align: center;">
_________________________</div>
<div style="text-align: center;">
<br /></div>
<div style="text-align: center;">
Rozdział nie sprawdzony</div>
<div style="text-align: center;">
<br /></div>
<div style="text-align: center;">
Przepraszam, że dopiero dziś, ale miała miejsce nie fajna sytuacja :/ Nie miałam siły by cokolwiek napisać. Dziś jednak pozbierałam się do kupy i daję wam nowy rozdział. Jest trochę dziwny... tak mi się wydaje xD</div>
<div style="text-align: center;">
Dziękuję za wszystkie cuuudowne komentarze :* jesteście niesamowici i dajecie mi wiele weny ^^ </div>
<div style="text-align: center;">
<br /></div>
<div style="text-align: center;">
25 komentarzy= next </div>
</div>
Rosiehttp://www.blogger.com/profile/15159605793552865384noreply@blogger.com22