środa, 23 października 2013

Rozdział 3

Jedno spojrzenie i czuje się onieśmielona. Widzę ta uwodzicielska zieleń jego tęczówek. Biorę głębszy oddech niż zawsze i wypuszczam powietrze nosem. Moje oczy zatrzymują się na koszuli. Przygryzam wargę gdy dostrzegam umięśnienie. Wymarzyłam sobie chłopaka z zielonymi oczami, dołeczkami, umięśniona klatka i włosami które można chwycić i ciągnąć za nie. Uwielbiam bawić się czyimiś włosami ale jeśli chodzi o chłopaków to jest to podniecające. Dlaczego akurat nauczyciel matematyki musi być tak podobny do ideału którego tworzyłam długi czas? Sądziłam ze kogoś takiego nie ma a tu nagle pojawia się nowy wykładowca spełniający większości warunków dotyczących na szczęście tylko wyglądu. Ideał z pewnością nie jest tak irytujący i stary. Musiałby być romantyczny i czuły. Tak, wiem beznadzieja ale chce wiedzieć ze ktoś mnie kocha a osobnik przy biurku jest jedna wielka zagadka. Nie wiem dlaczego o tym myślę ale gdy już to robię to przysięgam ze nauczyciel matematyki nie zrobił na mnie tak wielkiego wrażenia jak w dziewczynach z klasy. Ja po prostu nie mogę uwierzyć w tak silne podobieństwo z moim wymarzonym chłopakiem. Po za tym go nie lubię!
- Panno Collins nie znajdziesz odpowiedzi za oknem- O tym mówiłam. Uwziął sie na mnie. Gargamel jeden. Przewróciłam oczami zirytowana tym ze mówi do mnie nazwiskiem. Nie bez przyczyny mam przezwisko. Wszyscy do mnie mówią Rose tylko nie on. Nie wiem może chce być oryginalny. Zmarszczyłam czoło gdy po moim przewróceniu oczami zaczął sie wiercić na krześle. Wstał i zdjął marynarkę pozwalając dostrzec kolejne mięśnie. Spojrzał na mnie i... Och to tylko zwidy. Przecież nie mógłby do mnie mrugnąć. Pokręciłam głowa i spojrzałam na kartkę. Wpatrywałam sie chwile ale po chwili chwyciłam długopis który dotychczas leżał bezużytecznie. Przystąpiłam do zadań.
Po kilku minutach zaczęto zbierać kartki. Próbowałam szybko cos napisać ale przez moje głębokie przemyślenia straciłam najcenniejszy czas. Wykonałam tylko jedno zadanie co gwarantuje mi ocenę nie dostateczna. Będę miała przesrane u Gargamela i rodziców. Miałam sie dobrze uczyć a zaczynam rok tak kiepsko. To wszystko przez niego. Wiercę sie na krześle. Gargamel chowa kartki i siada na krześle. Zagląda do dziennika.
- Rosalie, proszę podejdź i rozwiąż równania- Ręce mi sie zaczynają pocić i drzeć. Na giętkich nogach idę do tablicy. Czuje jego wzrok. Dziś podarowałam sobie obcisłe rurki i założyłam moje ulubione jeansy. Do tego luźny kremowy sweter. Włosy idealnie opadały kaskadami na moje ramiona. Wzięłam kredę skupiając sie żeby jej nie upuścić. Zaczęłam pisać ale wiedząc że na mnie patrzy nie mogłam nawet pomnożyć. - Rosalie. Mówiłem, że masz sie przygotować. Chce byś została po lekcjach, a teraz usiądź- zadrżałam gdy jego glos był niski i tak seksownie zachrypnięty. Wyglądał zabawnie z zmarszczka na czole. Wykonałam jego rozkaz. Ok, kolejna pala. Jak mam dobrze i racjonalnie myśleć gdy nie spuszcza ze mnie wzroku facet tak bardzo podobny do mojego ideału.
*
Lekcja dłużyła sie nie miłosiernie. Poczułam zazdrość gdy jedna z dziewczyn dostała celującą ocenę. Spakowałam swoje książki i zgodnie z rozkazem podeszłam do nauczyciela. Reszta uczniów opuściła sale. Gargamel wyglądał bosko siedząc na kancie swojego biurka. Stałam na przeciwko niego i zaciskałam pięści na pasku od torby.
- Usiądź
- Wole postać. O co konkretnie chodzi?
- Sadze ze te zajęcia by ci pomogły. Jeśli nie umiałaś tych zadań to znaczy Rosalio...
- Rose- Powiedziałam rozdrażniona
- ...ze kartkówka tez ci źle poszła. Możemy jakoś temu zaradzić- uniosłam jedna brew.
- Jak mówiłam wcześniej nie skorzystam. Jestem dobra uczennica. Włącznie z matematyką...
- Nie wątpię- powiedział z kpina.
- To pan źle uczy!- moje nerwy sięgają zenitu. Wstaje z biurka i do mnie podchodzi. Och jest taki wysoki.
- Proszę uważać na słowa panno Colins- powiedział z uśmiechem i mrugnął.
- Czy...- Zaczęłam srogo
- Och taki trik- zmarszczyłam czoło i kręcąc z dezaprobata głową w jak najszybszym tempie opuściłam sale. Kierowałam sie na stołówkę. Gdy na nią weszłam zobaczyłam moich przyjaciół przy ladzie z żywnością. Wzięłam granatowa tackę i podeszłam do nich.
- Hejka- powiedziałam piskliwie. Niall kiwnął głową a Steph tak samo entuzjastycznie mi odpowiedziała. Nałożyłam sobie burgera którego podaja zawsze w środy oraz frytki. Niestety jestem taka niezdara ze mam ich cala stertę. Do popicia wzięłam moja ulubiona pepsi. Usiedliśmy przy okrągłym stoliku. Położyłam tackę i gdy miałam zacząć jeść obok nas zatrzymała sie Maria z swoimi przyjaciółkami.
- Rose...- zaczęła jakby stało sie cos strasznego- Jak możesz jeść tyle co świnia?...- Zmierzyła mnie wzrokiem- Przydała by Ci sie większa dietka- zaśmiały sie i odeszły. Straciłam apetyt na jedzenie. Naprawdę wyglądam tak źle? Ostatnio zaczęłam jeść więcej... Może dlatego tamte rurki są tak obcisłe?
- Nie przejmuj się. Masz świetna figurę- powiedział Niall dodając mi otuchy. Wymusiłam uśmiech na ustach.
*
- Nie wiesz jak ja ci zazdroszczę. Tez bym chciała mieć z nim lekcje- powiedziała gdy przechodził przez korytarz. Zamknęłam swoja szafkę i pokręciłam głową.
- Steph, Steph, Steph nawet nie wiesz jaki to Gargamel- spojrzała na mnie podnosząc jedna brew.
- No co ty, nie może być tak źle- zaśmiała się. Oczywiście sie ze mnie nabijała. Westchnęłam i wyminęłam ją. Zachichotała i ruszyła za mną. Stanęłyśmy przed gabinetem dyrektorki. Spojrzałam na Steph a potem zapukałam. Zostałyśmy zaproszone do Pani Stevenson w jakiejś sprawie ale nie mamy pojęcia o co może chodzić. Weszłam do środka i stanęłam jak wryta. Cofnęłam się szybko do tyłu.
- Co się stało?- Spytała Steph.
- Nowy nauczyciel dawał  chyba lekcję całowania naszej dyrektorce- Steph otworzyła szeroko oczy i buzię. Za nim coś powiedziała drzwi się otworzyły i ujrzałam naszą dyrektorkę. Była dość blada. Gestem ręki wskazała na środek pomieszczenia. Gargamel siedział na biurku z spuszczoną głową i śmiał się po cichu.
- Usiądźcie- Szłam na lewo z daleka od niego. Niespodziewanie Steph mnie okręciła i usadziła na miejscu koło niego. Oblałam się rumieńcem. Próbowałam to skryć włosami. Czułam sie nie zbyt komfortowo. Kilka sekund temu przyłapałam nauczyciela i dyrektorkę na pocałunku. Ona jest bardzo atrakcyjna ale chyba dla niego zbyt stara.
- Otóż przejdźmy do sprawy. Chciałabym was poprosić o pomoc w bibliotece. Macie już doświadczenie więc chyba sobie poradzicie. Macie czas do jutra z odpowiedzią. W przeciwnym razie poszukam kogoś innego. A i proszę zachować dyskrecję w związku z tym co widziałyście. - Kiwałam tylko głową. Całą się trzęsłam ze zdenerwowania.
- Oczywiście- Usłyszałam głos przyjaciółki. Zauważyłam że ona wstaje więc zrobiłam to samo. Jestem niestety na tyle niezdarna że szturchnęłam kubek w którym znajdował się kawa. Cała zawartość znalazła się na spodniach nauczyciela. Chwilę stałam nieruchomo ale potem sięgnęłam do kieszeni i wyciągnęłam chusteczkę. Drżący rękoma zaczęłam wycierać spodnie.
- Przepraszam. Jestem taka niezdarna- Mówiłam szybko. Wycierałam spodnie a plama i tak nie schodziła. Poczułam męską dłoń na moim nadgarstku i wtedy oprzytomniałam. Zobaczyłam koło jakiego miejsca znajduję się moja ręka i naprawdę mam ochotę uderzyć się w czoło. Spuściłam głowę i zamknęłam oczy. Na pewno jestem cała czerwona na twarzy.
- Zostaw- Powiedział nieco srogo. Podniosłam wzrok i akurat moje oczy spotkały jego. Trwaliśmy tak chwile. Nigdy nie miałam talentu do odczytywania emocji z oczu ale mimo to mogę stwierdzić ze wnętrze nauczyciela jest przysłonięte mgłą. Zamrugałam kilka razy i spostrzegłam sie ze Steph chichocze. Posłałam jej groźne spojrzenie.
- Do widzenia- mruknęłam i wyszłam. Szturchnęłam ja by doprowadziła sie do porządku.
- Macie koniec lekcji?- usłyszałam ten zachrypnięty głos i poczułam dziwne uczucie w brzuchu.
- Tak- Moja przyjaciółka powiedziała piskliwie i zaczęła się prężyć. Jej rzęsy mrugały szybciej niż zazwyczaj. Zdawała sie mnie nie zauważać.
- Świetnie. Podwiozę was- westchnęłam i chciałam zaprzeczyć ale Steph posłała mi spojrzenie typu 'jeśli to zrobisz to cię zabije'. Pokręciłam głowa i potulnie doszłam do auta którym wcześniej zachwycał sie Niall. Wow mam jechać czymś takim?
- Ładny samochód- powiedziałam zachrypniętym tonem. Uśmiechnął się ukazując zniewalające dołeczki.
- Proszę adres- usiadłam z tylu ale bardzo dobrze słyszałam co mówią. Gdy moja przyjaciółka zaczęła podawać mój adres szybko zareagowałam
- Nie... jadę do ciebie Steph- szybko wypowiedziałam słowa. Nie chciałam by nauczyciel matematyki wiedział gdzie mieszkam. Po za tym wścibskie pytania rodziców zrujnowałby mi psychikę. I tak jest źle. W ogóle mnie tutaj nie powinno być. Włączył radio i sprawnie manewrując wyjechał z parkingu.
*
- Dziękujemy za podwiezienie- Podziękowała z wielkim uśmiechem moja przyjaciółka. Ja marszczyłam czoło i byłam naburmuszona. Nauczyciel odwozi nas do domu, całuje się z dyrektorką. Co to ma być? Jakieś żarty?
- Przyjemność po mojej stronie- Odpowiedział a ja niewzruszona stałam bokiem z założonymi rękoma.- Panno Collins. Chciałabym panią widzieć na moich zajęciach po za lekcyjnych. Lepiej je poprawić za nim dowie się o nich twoja mama- Odwróciłam się w jego stronę. 
- Nie przyjdę na pańskie zajęcia
- W takim razie życzę powodzenia- Uśmiechnął się i odjechał. Wystawiłam środkowy palec ale po chwili doszła do mnie myśl że mógł to zauważyć. Bezczelny typ. Kompletnie zapomniałam że jutro jest wywiadówka. Pięknie. Moja matka mnie poćwiartuje.
- O co chodzi? O czym ja nie wiem?- Bawimy się w 1000 pytań na sekundę?
- Nie ważne
- Bardziej niż myślisz. Idziesz ze mną
- Och ale...
- Bez żadnego 'ale'- Westchnęłam i weszłam za nią. Przywitałam się z jej rodzicami i wspięłam się na górę.
- Kurwa a ty co tu robisz?!- Krzyknęła lekko przestraszona gdy na jej łóżku leżał Niall.
- Nudziło mi się
- I musiałeś się do mnie zakradać? Zdejmuj te buty jak leżysz na łóżku- Uśmiechnęłam się dumna że ominie mnie ta rozmowa-  A ty się nie ciesz bo równie dobrze możemy pogadać o tym z naszym cudownym, śmierdzącym i wkurzającym Niall’erkiem
- Nie, nie, nie
- Tak, tak, tak- Zaśmiał się. Usiadła obok niego. Zrobiłam to samo.
*
- Co za dupek- Skwitował Niall. Ucieszyłam się że chociaż on ma takie samo zdanie co ja.
- Nic dziwnego. Pewnie wpadłaś mu w oko
- Jesteś głupia Steph- Uderzyłam ją poduszką. Rozpętaliśmy wielką bitwę.
- Dobra stop- Zaśmiałam się. Spojrzałam na okno i aż zeskoczyłam z łóżka.
- Cholera jest tak późno a moja matka nawet nie wie że jestem u ciebie. Jeszcze lekcje. Nie wyrobię się-  Zaczęłam szybko mówić i zakładać buty.
- Ja już też będę leciał- Zeszliśmy po schodach i pożegnaliśmy się. - Mogę cię odprowadzić?
- Z miłą chęcią- Szliśmy ulicami które oświetlone były lampami. Zatrzymaliśmy się pod moim domem.
- Do zobaczenia w szkole- Przytuliłam go i pocałowałam w policzek.
- Do zobaczenia- Uśmiechnął się od ucha do ucha i okręcił się na pięcie. Zaraz chwile po tym zniknął a ja weszłam do domu.
- Jestem!- Krzyknęłam i ściągnęłam swoje nieco już zniszczone buty. Po cichu weszłam do salonu. Rodzice wraz z rodzeństwem oglądają jakiś film. Zatrzymuję się gdy mój ojciec chrząka i w tedy wiem że będzie awantura.
- Może wyjaśnisz nam gdzie się podziewałaś?
- Byłam u Steph- Mówię nie okazując zdenerwowania.
- Stań przede mną jak do ciebie mówię- Wzdycham i staję przed rodzicami. Ugh… to upokarzające.
- Dlaczego do nas nie zadzwoniłaś?- Tym razem głos zabrała mama.
- A jak niby miałam to zrobić jak nie pozwalacie mi brać telefonu?- Unoszę głos.
- Nie pyskuj!- Przewracam oczami.
- Wyluzujcie- Mruknął James. Mrugnęłam do niego w podziękowaniu.
- Jak w szkole?
- Ok, a jak ma być?- Spuściłam głowę. Nie wiedziałam że kiedykolwiek będę ich kłamać.
- Jutro się przekonamy- Powiedziała rodzicielka, a ja miałam zamiar zapaść się pod ziemię. Potruchtałam na górę. Rzuciłam plecak na podłogę i ściągnęłam z siebie ubrania. Założyłam piżamę i usiadłam na łóżku. Wyjęłam książki ale i tak nie miałam siły na naukę. Poszłam pod prysznic i wiedząc że nie zasnę bo będą mnie dręczyć myśli i oceny skierowałam się do pokoju Jamesa. Zapukałam i otworzyłam drzwi. On wiedząc że to ja odsunął kołdrę i przesunął się. Zachichotałam i położyłam się obok niego. W dzieciństwie spaliśmy razem. Teraz śpimy tylko w tedy gdy ja mam koszmary. Nigdy nie mieliśmy przed sobą tajemnic ale mimo tego nie ma odwagi powiedzieć mu o nauczycielu i moich stopniach. Zamknęłam oczy i śniłam o całującym się nauczycielu z dyrektorką.



_ _ _ _ _ _ _ _

Siemka złotka moje. Mam nadzieję że rozdział jest w miarę i że nie śpicie. Zostawcie po sobie jakiś ślad choćby kropkę.

Mam dla was niespodziankę. Otóż jest to zwiastun który mi nie wyszedł szczególnie na końcu coś się stało ale nie mam czasu żeby to naprawiać. Mam nadzieję że mimo to docenicie iż się staram. Buziaki ;* 

https://www.youtube.com/watch?v=N6UB-ftcc5Q



5 komentarzy:

  1. Świetny rozdział. Czekam już na następny :')

    OdpowiedzUsuń
  2. świetny rozdział ! :D
    No szczerze to się kompletnie nie spodziewałam naszego nauczyciela matematyki w takiej akcji. Fajnie, że Rose się mu nie daje ( niech spada z tym dodatkowymi zajęciami xd ), tylko mogłaby być bardziej pewna siebie, bo chyba jemu się to podoba.
    Wywiadówka ? Nie czuje, żeby to na dobre wyszło naszej bohaterce xd Trzymam za nią kciuki :)
    No ciekawe co będzie dalej. Pisz szybciutko następny ! ;*
    ♥♥♥
    http://justgivemeafreelove.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  3. Boże, harry z dyrektorką, tego się nie spodziewałam. xd niestety nie mam gobrego zdania o harrym. :C
    świetny rozdział, czekam na NN. :D

    OdpowiedzUsuń
  4. Hahaha, coś czuję kolejnego Harry'ego- łamacza kobiecych serc. Czyż nie? :D Jeej! To świetnie bo takiego go kocham! Tak szczerze to w przeciwieństwie do moich przedmówczyń u góry KOCHAM TEGO HAZZĘ! Taki sexy, starszy, inteligentny i zabawny. No czego chcieć więcej. Chyba tylko mniejszej liczby w dowodzie i masz swój ideał :3
    Uważam, że Rose jest dziwna (ale ty lubisz takie bohaterki) ;D a Harry i Niall świetni. Niall jako przyjaciel ale czuję, że długo tak nie będzie :D
    A Harry jako nauczyciel - perfekcja po prostu.
    Haha, a to jak się całował z dyrektorką to też było fajne bo w końcu why not? Jest młody i seksowny :D
    I nie jest Gargamelem! To że ta pindzia nie umiała napisać kartkówki a dobry kochany Harry chciał jej pomóc nadrobić materiał to nie jego wina! Znaczy to z tym materiałem to tak ale to chyba dobrze :D I nie nazywaj go tak proszę bo ja się Gargamela bałam a Harrego...
    A Harryego. :3
    Uuuuuuwielbiam <3 zwłaszcza w tym blogu! :*


    (Ps. w tym blogu dodasz sexy Lucy czy nie?! Bo już się zaczynam denerwować!)

    Lucy ^^

    OdpowiedzUsuń
  5. Ło Harry zaszalał :DD Dzisiaj znalazłam ten blog i zaczęłam czytać i stwierdzam, że świetnie piszesz! Już widzę ten podryw na dodatkowe lekcje mhm XDD Nie mogę się doczekać następnego x

    OdpowiedzUsuń

Obserwatorzy