- Niech nas Pan zostawi- Podkreśliła mocno słowo 'Pan'. Miałam ochotę zapaść
się pod ziemię. Harry zniknął ekspresowo. Nie sądzę by było mu mniej głupio niż
mi.
- Nie mam zamiaru wnikać co się tu stało, ale to nie znaczy, ze nie jestem ciekawa i zdziwiona- Och zdaję sobie z tego sprawę. Mówię sama do siebie w myślach.
- Przyszłam tutaj, ponieważ...- Urwała, a następnie zrobiła duży krok w moją stronę- ponieważ chciałam porozmawiać
- Niech zgadnę... Przysłał cię Niall?- To pytanie retoryczne, ponieważ doskonale znam na nie odpowiedź. Schylam się po książki, które wypadły mi z rąk. Odkładam je do kosza.
- Uhm... no, tak- Mówi nieco skrępowana. Na pewno nie tylko tym, że przysłał ją Niall, ale zapewne jest zawstydzona całą sprawą. Znam ją jak nikt inny i potrafię to wyczuć.
- Chyba trochę za mocno na ciebie naskoczyłam. Wiedz, że działałam pod wpływem impulsu.... To było nie przemyślane. Na prawdę tego żałuję. Niall mi wszystko wyjaśnił i jest mi teraz strasznie głupio- Mówiła szybko jakby chciała pozbyć się ciężaru, który jej ciążył. Na moją twarz jednak wpełzł uśmiech ulgi i radości gdy wypowiedziała te słowa. Westchnęłam i rzuciłam się na nią niczym hiena na mięso. Brakowało mi jej. Teraz zdaję sobie sprawę, że wyrzeczenie się ich jest jedną z najgorszych rzeczy.
- Powinnam cię przeprosić- Zaczęłam. Moja głowa stała się cięższa niż chwilę temu przez co wzrok wylądował na podłodze.- Zachowałam się źle. Nie mówię tylko o imprezie, ale nie powinnam cię unikać. To nie było w porządku- Ściska mnie mocno i głaszcze po plecach.
- Jest ok...Rozumiem- Wychodzę z jej objęć i uśmiecham się do niej. Jej twarz jak zwykle wygląda idealnie i nie ma żadnej zarazy. Ach co za niesprawiedliwość.- Rose... schudłaś- Jej wzrok przeskanował moje ciało. Skuliłam się na ten ruch z jej strony.- Same kości... w ogóle jakoś tak zmizerniałaś- Dotknęła moich ramion i przyglądała mi się z uwagą. - Ach no i słyszałam, że zemdlałaś... co się dzieje hmmm?- Westchnęłam i szukałam jakiegoś konkretnego wytłumaczenia.
- O Steph! Jednak się zjawiłaś!- Usłyszałam niedaleko nas głos Pani Stevenson. Spojrzałam prze ramię przyjaciółki i westchnęłam z ulgą. Oczywiście cieszyłam się z faktu, ze nie musiałam się tłumaczyć.
- Och tak przyszłam....
- Nie musisz się tłumaczyć- Kobieta uśmiechnęła się po czym puściła oczko w moją stronę. Podniosłam jedną brew gdy odeszła. Byłam zdziwiona jej zachowaniem. Steph kciukiem pokazała za siebie. W miejsce gdzie wcześniej stała Pani Stevenson. Zrobiła zdziwioną minę, a następnie obie parsknęłyśmy.
Pytała kilka krotnie o Harry'ego, ale starała się to robić dyskretnie jakby nie chciała mnie urazić.
- Ufff... jestem zmęczona... A jeszcze czeka mnie napisanie rozprawki- Westchnęła, a ja potwierdziłam, że nie ma lekko przez mruknięcie. Byłam równie zmęczona co ona. Wcześniej nie sądziłyśmy, ze przy tak lekkiej pracy można się tak wykończyć.
- No bym zapomniała... Niall robi imprezę
- Kiedy?- Pytam choć w cale nie jestem zainteresowana. Po ostatniej mam jakiś uraz.
- Za tydzień... może wcześniej. Wiesz z resztą jak to z Niallem- Zaczynam się śmiać i kiwam głową. Nagle przed nami pojawia się postać Harry'ego. Posyła znaczące spojrzenie Steph, a mnie chwyta za łokieć i prowadzi w bok. Popycha mnie na ścianę, ale nie tak mocno jak w tedy w bibliotece. Napiera na mnie swoim ciałem.
- Dzisiaj o 18:00- Szepta mi do ucha. Po moim ciele przechodzą dreszcze. Przyjemne dreszcze. Odsuwa się i znika w ciemności korytarza. Nie wiem co o tym myśleć. Nie proponował mi korepetycji ani niczego innego. Czuję się dziwnie i nie do końca potrafię opisać to uczucie.
Patrzę na zegar i zastanawiam się co robić. Mam iść? Czy może zostać. Nie, w tedy bym czuła się źle. Ugh, stawia mnie w trudnej sytuacji, zresztą jak zawsze.
Nie wiem czy prosząc mnie o przyjście, a nawet nie bo w sumie to był rozkaz, miał w tym jakiś podtekst. Co jeśli należy on do osób, które jak coś zaczynają to zawsze to kończą i będzie chciał dokończyć to czego nie dokończył w bibliotece? Boję się, ponieważ nie jest to dla mnie łatwe, choć jakaś część mnie tego chce. Naprawdę nie wierze w to co się ze mną stało. Nie dawno go nie lubiłam i byłam przeciwna korepetycją, a teraz chcę go całować.
Z każdą minutą jestem coraz bardziej zdenerwowana. Z jednej strony gdy się nie zjawię to może być na mnie zły, a z drugiej może pomyśleć, że może mi rozkazywać. Jeszcze nigdy życie nie było tak trudne.
Schodzę z łóżka by wyjąć butelkę w alkoholem. Hah... nikt by się nie spodziewał? To moje jedyne rozwiązanie gdy jestem w rozsypce lub gdy nie wiem co robić. Alkohol dodaje mi odwagi. Normalnie go nie piję. Po prostu muszę mieć duża motywację.
Przechylam butelkę i wlewam żrącą ciecz do gardła. Kwaszę się, ale po chwili czuję przyjemne uczucie. Czuję jak substancja rozchodzi się po moim ciele.
- Nie chcę byś myślała, że...
- Nie myślę- Dotykam opuszkami palców figurek na półce. Harry stoi w wejściu do salonu i nie odzywa się. Przypuszczam, że jest zdziwiony.
- To co...
- Ciii...- Marszczę brwi i odwracam się by widział, że nie podoba mi się, że ciągle coś mówi. Jestem w trakcie poważnej walki z swoim ciałem. Nie mam podwójnej uwagi by móc go wysłuchać i przy okazji wybrać dobre rozwiązanie. Widząc jednak jego zdziwienie parskam śmiechem. Odwracam się od niego i kontynuuję podróż po regale. Gdy docieram do wierzy wciskam przycisk i po chwili rozbrzmiewa energiczna piosenka. Zaczynam się kołysać, a następnie podśpiewywać. Odwracam się wokół własnej osi z podniesionymi do góry rękoma. Zauważam, że Harry jest rozbawiony. Wyglądam pewnie jak kretynka, ale nie obchodzi mnie to w tym momencie. Ważne jest to, że mam to co chciałam... no może przesadziłam, ale tylko troszkę.
- Co tak się patrzysz? Dołącz do mnie- Nie przestaję wirować i tańczyć.
- Nie umiem tańczyć- Mówi rozbawiony.
- Och- Wzdycham. Muzyka się kończy, a zaraz zastępuje ją nieco przytłaczająca, ale dość romantyczna piosenka. Podchodzę do niego powoli. Nie spuszcza mnie z oczu. Jego wargi wydają się być bardziej kuszące niż zawsze. Podchodzę jeszcze o krok. Staję na palcach, a następnie złączam nasze usta w ekspresowym tempie. Przesuwam dłońmi po jego ramionach, a następnie wplątuję je w jego włosy. Ciągnę za nie ciekawa jego reakcji. Gdy mruczy w moje usta pobudza mnie jeszcze bardziej. Odczuwam przyjemne uczucie w dole brzucha. Całowanie Stylesa jest bardziej niż przyjemne. Jest w tym całkiem dobry. Ma z pewnością większe doświadczenie niż ja.
Jego dłonie zjeżdżają po moich plecach następnie przenosząc się na pośladki. Jestem tym zdziwiona i z pewnością bym zaprotestowała gdyby nie wypita przeze mnie wcześniej wódka.
- Rose jesteś pijana- Mówi zachrypniętym głosem tuż przy moim uchu. Przebiega mnie dreszcz. Wzruszam ramionami i wspinam by go znów pocałować. On ku mojemu zdziwieniu odsuwa się.
- Przepraszam... nie mam jakiegoś wielkiego doświadczenia... tak jak ty- Marszczę nos gdy zaczyna sie śmiać.
- Jesteś bardziej nawalona niż bym przypuszczał- Tupię nogą i mruczę jak małe dziecko.
- Śmiej się ze mnie!- Krzyczę, a następnie potykam się i prawie ląduję na podłodze. Na szczęście zdążam złapać sie pufy. Patrzę w miejsce gdzie miałam zamiar ujrzeć jakieś zabawki psa czy cokolwiek, ale tam nic nie było.
- Pff... masz nierówna podłogę- Pokazuję palcem, a następnie siadam na kanapie.
- Twoja mama wie, że tu jesteś?
- Myśli, że jestem u Steph- Mruczę.
- Odprowadzę cię do domu
- Nie byłoby prościej mnie odwieźć?- Marudzę i bawię się poduszką.
- Pożyczyłem samochód- Wyjaśnia na co wzdycham - No dalej wstawaj
- Juuuż- Podnoszę się i idę w stronę wyjścia. Czekam aż się ubierze. Otwiera drzwi i widząc co się dzieje na zewnątrz wciągam powietrze z świstem. Szaleje wichura i pada grad.
- Suuper- Opieram się o ścianę i w tym momencie telefon w mojej kieszeni zaczyna wibrować. Jest to wiadomość od mamy. Kochanie, zostaniesz u Steph? Nie jest najlepsza pogoda na wracanie. Odpisuję, że zostanę choć tak naprawdę nie wiem co z sobą zrobię.
- Moja mama myśli, że nocuję u Steph- Harry mierzwi swoje włosy po czym mówi.
- Możesz zostać u mnie. Mam wolny pokój- Moje oczy powiększają się dwukrotnie. Może gdyby nie alkohol w moich żyłach.... może bym się nie zgodziła.
- Harry?- Szeptam.
- Hmm?- Mruczy. Przyszłam zapewne tutaj dlatego iż jestem przyzwyczajona, że gdy czegoś żałuję ( tym razem pocałunku) zawsze chodzę do Jamesa.
- No wiesz bo ja... nie lubię wiatru. A tamten pokój jest taki pusty i ugh straszny
- I co w związku z tym?- Jego głos jest tak seksowny. Podnosi głowę i widzę jak coś mówi sam do siebie. Nie jestem jednak w stanie tego usłyszeć. Patrzę na mój strój. Ach zapomniałam, że zrezygnowałam z spodni, ponieważ były za długie i źle by się spało. Jestem teraz w koszulce do połowy ud. Udaję, że tego nie widziałam i szybko wchodzę pod kołdrę.
- Hej kto ci pozwolił- Mruczy.
- Ugh Harry... korzystaj dopóki jestem pijana. To się nie zdarza często- Okręca się w moją stronę.
- Jesteś nawalona- Mówi to po raz setny i się odwraca.
- Ugh- Mruczę i zaczynam wiercić się w poszukiwaniu odpowiedniego miejsca. Łóżko, a raczej łoże Harry'ego jest tak wielkie, że ze spokojem możemy zachować pomiędzy naszymi ciałami odpowiednią odległość.
- Możesz się tak nie wiercić?- Pyta z spokojem w głosie.
- Nie- Kopię go kolanem w tyłek, a następnie wybucham, śmiechem.
- Rose!- Karci mnie. Niespodziewanie zaczyna mnie łaskotać. Kulę się i rzucam na boki.
- Dobra, wystarczy- Wzdycham, a on się odsuwa. - Mogę się przytulić?- Szeptam. Delikatnie skinął głową. Przysunęłam się do niego i położyłam swoją głowę tuż przy jego torsie.
- Przepraszam, że cię pocałowałam i w ogóle za wszystko
- Kogoś wzięły wyrzuty sumienia…?
- Mhm... i nie zdziwiłabym się gdybym jutro skoczyła z mostu czy coś
- Przestań
- Dobranoc- Szeptam i zamykam oczy
- Dobranoc
- Nie mam zamiaru wnikać co się tu stało, ale to nie znaczy, ze nie jestem ciekawa i zdziwiona- Och zdaję sobie z tego sprawę. Mówię sama do siebie w myślach.
- Przyszłam tutaj, ponieważ...- Urwała, a następnie zrobiła duży krok w moją stronę- ponieważ chciałam porozmawiać
- Niech zgadnę... Przysłał cię Niall?- To pytanie retoryczne, ponieważ doskonale znam na nie odpowiedź. Schylam się po książki, które wypadły mi z rąk. Odkładam je do kosza.
- Uhm... no, tak- Mówi nieco skrępowana. Na pewno nie tylko tym, że przysłał ją Niall, ale zapewne jest zawstydzona całą sprawą. Znam ją jak nikt inny i potrafię to wyczuć.
- Chyba trochę za mocno na ciebie naskoczyłam. Wiedz, że działałam pod wpływem impulsu.... To było nie przemyślane. Na prawdę tego żałuję. Niall mi wszystko wyjaśnił i jest mi teraz strasznie głupio- Mówiła szybko jakby chciała pozbyć się ciężaru, który jej ciążył. Na moją twarz jednak wpełzł uśmiech ulgi i radości gdy wypowiedziała te słowa. Westchnęłam i rzuciłam się na nią niczym hiena na mięso. Brakowało mi jej. Teraz zdaję sobie sprawę, że wyrzeczenie się ich jest jedną z najgorszych rzeczy.
- Powinnam cię przeprosić- Zaczęłam. Moja głowa stała się cięższa niż chwilę temu przez co wzrok wylądował na podłodze.- Zachowałam się źle. Nie mówię tylko o imprezie, ale nie powinnam cię unikać. To nie było w porządku- Ściska mnie mocno i głaszcze po plecach.
- Jest ok...Rozumiem- Wychodzę z jej objęć i uśmiecham się do niej. Jej twarz jak zwykle wygląda idealnie i nie ma żadnej zarazy. Ach co za niesprawiedliwość.- Rose... schudłaś- Jej wzrok przeskanował moje ciało. Skuliłam się na ten ruch z jej strony.- Same kości... w ogóle jakoś tak zmizerniałaś- Dotknęła moich ramion i przyglądała mi się z uwagą. - Ach no i słyszałam, że zemdlałaś... co się dzieje hmmm?- Westchnęłam i szukałam jakiegoś konkretnego wytłumaczenia.
- O Steph! Jednak się zjawiłaś!- Usłyszałam niedaleko nas głos Pani Stevenson. Spojrzałam prze ramię przyjaciółki i westchnęłam z ulgą. Oczywiście cieszyłam się z faktu, ze nie musiałam się tłumaczyć.
- Och tak przyszłam....
- Nie musisz się tłumaczyć- Kobieta uśmiechnęła się po czym puściła oczko w moją stronę. Podniosłam jedną brew gdy odeszła. Byłam zdziwiona jej zachowaniem. Steph kciukiem pokazała za siebie. W miejsce gdzie wcześniej stała Pani Stevenson. Zrobiła zdziwioną minę, a następnie obie parsknęłyśmy.
***
Nasza praca wydała się być jak dla mnie jeszcze bardziej przyjemna gdy do
pracy dołączyła jedna para rąk. Z Steph bawiłyśmy się świetnie, ale zawsze
potrafiłyśmy sprawić, że z najnudniejszego zadania stawało się coś nadzwyczaj
ciekawego. Pytała kilka krotnie o Harry'ego, ale starała się to robić dyskretnie jakby nie chciała mnie urazić.
- Ufff... jestem zmęczona... A jeszcze czeka mnie napisanie rozprawki- Westchnęła, a ja potwierdziłam, że nie ma lekko przez mruknięcie. Byłam równie zmęczona co ona. Wcześniej nie sądziłyśmy, ze przy tak lekkiej pracy można się tak wykończyć.
- No bym zapomniała... Niall robi imprezę
- Kiedy?- Pytam choć w cale nie jestem zainteresowana. Po ostatniej mam jakiś uraz.
- Za tydzień... może wcześniej. Wiesz z resztą jak to z Niallem- Zaczynam się śmiać i kiwam głową. Nagle przed nami pojawia się postać Harry'ego. Posyła znaczące spojrzenie Steph, a mnie chwyta za łokieć i prowadzi w bok. Popycha mnie na ścianę, ale nie tak mocno jak w tedy w bibliotece. Napiera na mnie swoim ciałem.
- Dzisiaj o 18:00- Szepta mi do ucha. Po moim ciele przechodzą dreszcze. Przyjemne dreszcze. Odsuwa się i znika w ciemności korytarza. Nie wiem co o tym myśleć. Nie proponował mi korepetycji ani niczego innego. Czuję się dziwnie i nie do końca potrafię opisać to uczucie.
***
17:20
Patrzę na zegar i zastanawiam się co robić. Mam iść? Czy może zostać. Nie, w tedy bym czuła się źle. Ugh, stawia mnie w trudnej sytuacji, zresztą jak zawsze.
Nie wiem czy prosząc mnie o przyjście, a nawet nie bo w sumie to był rozkaz, miał w tym jakiś podtekst. Co jeśli należy on do osób, które jak coś zaczynają to zawsze to kończą i będzie chciał dokończyć to czego nie dokończył w bibliotece? Boję się, ponieważ nie jest to dla mnie łatwe, choć jakaś część mnie tego chce. Naprawdę nie wierze w to co się ze mną stało. Nie dawno go nie lubiłam i byłam przeciwna korepetycją, a teraz chcę go całować.
Z każdą minutą jestem coraz bardziej zdenerwowana. Z jednej strony gdy się nie zjawię to może być na mnie zły, a z drugiej może pomyśleć, że może mi rozkazywać. Jeszcze nigdy życie nie było tak trudne.
Schodzę z łóżka by wyjąć butelkę w alkoholem. Hah... nikt by się nie spodziewał? To moje jedyne rozwiązanie gdy jestem w rozsypce lub gdy nie wiem co robić. Alkohol dodaje mi odwagi. Normalnie go nie piję. Po prostu muszę mieć duża motywację.
Przechylam butelkę i wlewam żrącą ciecz do gardła. Kwaszę się, ale po chwili czuję przyjemne uczucie. Czuję jak substancja rozchodzi się po moim ciele.
***
- Sądziłem, że nie przyjdziesz- Ach jego chrypka, jest tak seksowna.
Wzruszam ramionami i wchodzę w głąb pomieszczenia. Tym razem nie próbuję
ściągać obuwia.- Nie chcę byś myślała, że...
- Nie myślę- Dotykam opuszkami palców figurek na półce. Harry stoi w wejściu do salonu i nie odzywa się. Przypuszczam, że jest zdziwiony.
- To co...
- Ciii...- Marszczę brwi i odwracam się by widział, że nie podoba mi się, że ciągle coś mówi. Jestem w trakcie poważnej walki z swoim ciałem. Nie mam podwójnej uwagi by móc go wysłuchać i przy okazji wybrać dobre rozwiązanie. Widząc jednak jego zdziwienie parskam śmiechem. Odwracam się od niego i kontynuuję podróż po regale. Gdy docieram do wierzy wciskam przycisk i po chwili rozbrzmiewa energiczna piosenka. Zaczynam się kołysać, a następnie podśpiewywać. Odwracam się wokół własnej osi z podniesionymi do góry rękoma. Zauważam, że Harry jest rozbawiony. Wyglądam pewnie jak kretynka, ale nie obchodzi mnie to w tym momencie. Ważne jest to, że mam to co chciałam... no może przesadziłam, ale tylko troszkę.
- Co tak się patrzysz? Dołącz do mnie- Nie przestaję wirować i tańczyć.
- Nie umiem tańczyć- Mówi rozbawiony.
- Och- Wzdycham. Muzyka się kończy, a zaraz zastępuje ją nieco przytłaczająca, ale dość romantyczna piosenka. Podchodzę do niego powoli. Nie spuszcza mnie z oczu. Jego wargi wydają się być bardziej kuszące niż zawsze. Podchodzę jeszcze o krok. Staję na palcach, a następnie złączam nasze usta w ekspresowym tempie. Przesuwam dłońmi po jego ramionach, a następnie wplątuję je w jego włosy. Ciągnę za nie ciekawa jego reakcji. Gdy mruczy w moje usta pobudza mnie jeszcze bardziej. Odczuwam przyjemne uczucie w dole brzucha. Całowanie Stylesa jest bardziej niż przyjemne. Jest w tym całkiem dobry. Ma z pewnością większe doświadczenie niż ja.
Jego dłonie zjeżdżają po moich plecach następnie przenosząc się na pośladki. Jestem tym zdziwiona i z pewnością bym zaprotestowała gdyby nie wypita przeze mnie wcześniej wódka.
- Rose jesteś pijana- Mówi zachrypniętym głosem tuż przy moim uchu. Przebiega mnie dreszcz. Wzruszam ramionami i wspinam by go znów pocałować. On ku mojemu zdziwieniu odsuwa się.
- Przepraszam... nie mam jakiegoś wielkiego doświadczenia... tak jak ty- Marszczę nos gdy zaczyna sie śmiać.
- Jesteś bardziej nawalona niż bym przypuszczał- Tupię nogą i mruczę jak małe dziecko.
- Śmiej się ze mnie!- Krzyczę, a następnie potykam się i prawie ląduję na podłodze. Na szczęście zdążam złapać sie pufy. Patrzę w miejsce gdzie miałam zamiar ujrzeć jakieś zabawki psa czy cokolwiek, ale tam nic nie było.
- Pff... masz nierówna podłogę- Pokazuję palcem, a następnie siadam na kanapie.
- Twoja mama wie, że tu jesteś?
- Myśli, że jestem u Steph- Mruczę.
- Odprowadzę cię do domu
- Nie byłoby prościej mnie odwieźć?- Marudzę i bawię się poduszką.
- Pożyczyłem samochód- Wyjaśnia na co wzdycham - No dalej wstawaj
- Juuuż- Podnoszę się i idę w stronę wyjścia. Czekam aż się ubierze. Otwiera drzwi i widząc co się dzieje na zewnątrz wciągam powietrze z świstem. Szaleje wichura i pada grad.
- Suuper- Opieram się o ścianę i w tym momencie telefon w mojej kieszeni zaczyna wibrować. Jest to wiadomość od mamy. Kochanie, zostaniesz u Steph? Nie jest najlepsza pogoda na wracanie. Odpisuję, że zostanę choć tak naprawdę nie wiem co z sobą zrobię.
- Moja mama myśli, że nocuję u Steph- Harry mierzwi swoje włosy po czym mówi.
- Możesz zostać u mnie. Mam wolny pokój- Moje oczy powiększają się dwukrotnie. Może gdyby nie alkohol w moich żyłach.... może bym się nie zgodziła.
*
Zakładam ubrania pożyczone od Harry'ego. Musze przyznać, że wyglądają lepiej
niż sądziłam. Przeglądam się w lustrze ostatni raz po czym opuszczam łazienkę.
Chwieję się trochę gdy idę korytarzem. Gdy stoję pod drzwiami zauważam, że moje
nogi poniosły mnie pod drzwi pokoju Harry'ego. Pukam po czym wchodzę.- Harry?- Szeptam.
- Hmm?- Mruczy. Przyszłam zapewne tutaj dlatego iż jestem przyzwyczajona, że gdy czegoś żałuję ( tym razem pocałunku) zawsze chodzę do Jamesa.
- No wiesz bo ja... nie lubię wiatru. A tamten pokój jest taki pusty i ugh straszny
- I co w związku z tym?- Jego głos jest tak seksowny. Podnosi głowę i widzę jak coś mówi sam do siebie. Nie jestem jednak w stanie tego usłyszeć. Patrzę na mój strój. Ach zapomniałam, że zrezygnowałam z spodni, ponieważ były za długie i źle by się spało. Jestem teraz w koszulce do połowy ud. Udaję, że tego nie widziałam i szybko wchodzę pod kołdrę.
- Hej kto ci pozwolił- Mruczy.
- Ugh Harry... korzystaj dopóki jestem pijana. To się nie zdarza często- Okręca się w moją stronę.
- Jesteś nawalona- Mówi to po raz setny i się odwraca.
- Ugh- Mruczę i zaczynam wiercić się w poszukiwaniu odpowiedniego miejsca. Łóżko, a raczej łoże Harry'ego jest tak wielkie, że ze spokojem możemy zachować pomiędzy naszymi ciałami odpowiednią odległość.
- Możesz się tak nie wiercić?- Pyta z spokojem w głosie.
- Nie- Kopię go kolanem w tyłek, a następnie wybucham, śmiechem.
- Rose!- Karci mnie. Niespodziewanie zaczyna mnie łaskotać. Kulę się i rzucam na boki.
- Dobra, wystarczy- Wzdycham, a on się odsuwa. - Mogę się przytulić?- Szeptam. Delikatnie skinął głową. Przysunęłam się do niego i położyłam swoją głowę tuż przy jego torsie.
- Przepraszam, że cię pocałowałam i w ogóle za wszystko
- Kogoś wzięły wyrzuty sumienia…?
- Mhm... i nie zdziwiłabym się gdybym jutro skoczyła z mostu czy coś
- Przestań
- Dobranoc- Szeptam i zamykam oczy
- Dobranoc
__________________________
Hej! Jak wam minęły święta? Mam nadzieję, że dobrze ;)
Ten rozdział jest trochę pokręcony i nie jestem do niego przekonana. Mam jednak nadzieję, że wam się spodoba.
Zostawcie coś po sobie :)
Zapraszam również na równie ciekawy blog!
http://stay-in-my-heart-forever-1.blogspot.com/