niedziela, 29 września 2013

Rozdział 1

Przetarłam swoje oczy i dłonią sięgnęłam po budzik. Pośpiesznie go wyłączyłam Westchnięcie wydobyło się z moich ust gdy pomyślałam sobie że dziś zaczyna się rok szkolny.  Postawiłam bose stopy na panelach. Podeszłam do taboretu na którym znajdowała się kupka ubrań przygotowana prze ze mnie zeszłego wieczora. Wyszłam z pokoju i podążając korytarzem szłam do łazienki. Chwyciłam za klamkę i popchnęłam drzwi. W cale się nie zdziwiłam gdy były zamknięte.
- Pośpiesz się Ron!- Krzyknęłam przez drzwi. W naszym domu powinno się wstawać godzinę wcześniej by być gotowym na czas.
- Już! Złość piękności szkodzi!- Uwielbiamy się droczyć i nawzajem wkurzać.
- Zamknij się!- Odeszłam od drzwi. Chwyciłam za klamkę od pomieszczenia obok. W pokoju było ciemno. Podeszłam do okna i podniosłam rolety. Przestrzeń rozjaśniło słońce które dziś o dziwo świeciło. Usłyszałam pomruk niezadowolenia mojego starszego brata. Weszłam na jego łóżko i zaczęłam po nim skakać śpiewając a raczej krzycząc znaną mi piosenkę. Poczułam dłonie na łydce a później wylądowałam obok James'a. Zaśmiałam się.- Wstawaj!
- Już- Mruknął. Przewróciłam oczami i zeszłam z jego łóżka. Wyszłam z pokoju i weszłam do łazienki która na szczęście była już wolna. Wykonałam poranną toaletę i przystąpiłam do ubierania się. Następnie zrobiłam delikatny makijaż. Włosy rozpuściłam i pofalowałam. Spojrzałam na zegarek na mojej ręce. Mam jeszcze dziesięć minut. Zbiegłam po schodach. W jadalni była Ronnie, mama i tata.
- Cześć mamo- Przywitałam się i dałam całusa w policzek. - Cześć tato- Usiadłam na krześle naprzeciwko mojej siostry.
- Skończyły się wakacje- Westchnęła mama.- Tylko mi się dobrze uczcie- Zagroziła palcem. Ja byłam pilną uczennicą za to Ronnie byłą moim przeciwieństwem. Nie jestem żadną nudziarą bo kocham się dobrze bawić. Jednak uważam że warto się dobrze uczyć. Choćby dlatego że można mieć zagwarantowane lepsze życie. 
- Oczywiście- Zachichotałam. Rodzicielka nałożyła na nasze talerze jajecznicy. Grzecznie podziękowałam.
- Siemka- Do jadalni wparował Jam. Usiadł obok mnie.
- Rose wiesz ze dzisiaj zobaczysz się z Niall'em? Będzie buzi buzi- Ron udała że kogoś całuje.
- Spadaj. To nie mój chłopak
- Ciekawe czemu ja nie mam chłopaka- Powiedziała raczej do siebie. James prychnął śmiechem.
- Może dlatego że jesteś przemądrzała- Zachichotaliśmy i przybiliśmy piątkę. Gdyby wzrok zabijał ja i mój brat bylibyśmy już nieżywi. Odsunęłam od siebie pusty talerz i prawie podskoczyłam gdy rozległ się dźwięk dzwonka. W podskokach podeszłam do drzwi. Otwarłam je i zobaczyłam moją przyjaciółkę. Nie widziałam się z nią przez miesiąc a z Niall'em przez całe wakacje bo wygrzewał się na słońcu na jakiejś wyspie.
- Steph!- Krzyknęłam i mocno ją przytuliłam.
- Stęskniłam się- Odsunęła się z wielkim uśmiechem na twarzy. Szybko założyłam buty i wyszłam z domu.
- Jak było na wakacjach?
- Wiesz jak to jest z rodzicami- Westchnęła. Zaśmiałam się.- Wiesz wydaje mi się że ten rok będzie ciekawy
- Tak?
- Tak- Zachichotałyśmy. Gdy znalazłyśmy się przed szkołą od razu rozpoznałam postawioną blond grzywkę. Podbiegłam do niego i uwiesiłam mu się na szyi.
- Dobrze cię widzieć Rose- Uśmiechnęłam się do niego.
- No nie. Jesteś bardziej opalony ode mnie- Westchnęłam podziwiając jego opaloną skórę.
- Tak to jest jak się siedzi cały dzień w domu i zawala mnie masą smsów- Zarumieniłam się i zachichotałam. Steph chwyciła mnie za rękę i pociągnęła w stronę wejścia. Westchnęłam gdy znalazłam się na głównym korytarzu. Nie stęskniłam się za tym miejscem. Weszliśmy na salę gdzie akurat rozpoczynało się rozpoczęcie. Stanęliśmy obok siebie i udawaliśmy zaciekawienie gdy dyrektorka mówiła swoją przemowę. Pisnęłam gdy Niall uszczypnął mnie w talii. Wzbudziłam trochę zainteresowania. Uśmiechnęłam się głupio i zmroziłam przyjaciela wzrokiem. Szeptaliśmy sobie coś na ucho Ja z Steph komentowałyśmy 'najsłynniejszą' dziewczynę ze szkoły. Niall cały czas próbował się dołączyć do rozmowy ale nie bardzo wiedział co mówić.
- Powitajmy nowego nauczyciela. Harry Styles- Usłyszałam ale nie zwróciłam na to uwagi dopóki nie odezwała się Murphy.
- O Boże jakie ciacho. To ma być nauczyciel?- Spojrzałam na środek sali. Nie mogłam go zobaczyć bo zasłoniła mi jakaś dziewczyna. Westchnęłam. Byłam ciekawa kto to taki bo wokół było słychać rozmowy.- O Boże mam z nim sprośne sceny- Spojrzałam na nią w tym samym czasie co Niall.
- Nie masz czasem gorączki?- Spytał Horan.
- To jak się rusza- Zagryzła wargę.
- Serio?- Zachichotałam.- Kręci cię nauczyciel?- Rozpoczęcie dobiegło końca i każdy zaczął rozchodzić się w swoje strony. Dziewczyny wyglądały na podekscytowane.
- Czy ty się ze mnie nabijasz?
- Tak- Zaczęłam się śmiać. Cofnęłam się do tyłu gdy ta wyciągnęła ręce by mnie zacząć łaskotać. Moje plecy uderzyły w kogoś. Silne ręce chwyciły moje ramiona przytrzymując bym nie upadła. Złapałam równowagę.
- Umm... dziękuję- Zaczęły mnie piec policzki gdy zauważyłam przed sobą mężczyznę. Uśmiechnął się pokazując swoje dołeczki. Od małości miałam do nich słabość. Zamrugałam kilka razy. Zniknął.
- O Boże! Jak mogłaś?! Wpadłaś na...- Miłe przywitanie z nowym nauczycielem.
- Ma śliczne dołeczki- Czy ja to powiedział  m? Miałam o tym myśleć. Nie ja nawet nie miałam o tym myśleć.
- Nie wiem co się tutaj dzieje ale mamcie chyba jakąś epidemie czy coś- Powiedział Niall na co zachichotałam.
- Idziemy na pizze!- Ogłosiłam trochę głośniej niż chciałam i kilka osób spojrzało na mnie jak na idiotkę.
- Ok- Niall chwycił mnie w pasie. Zawsze tak robił.
- Ale auto- Powiedział gdy zauważył na parkingu białe audi R8.
- Co ty robisz?- Spytałam gdy zaczął iść w jego stronę.
- Chcę je obejrzeć
- Niall chodźmy już. Umieram z głodu- Zaczęłam marudzić.
- Ugh no dobra

*

Zajęliśmy miejsca na wiklinowych krzesłach. Pozwoliłyśmy Horanowi wybrać pizze.
- Wybraliście już pizze?- Spytała kelnerka lekko zdenerwowana niezdecydowaniem Nialla.
- Niech będzie 20- Powiedział i oddał jej menu. Odeszła od stolika.
- Mówiłam że ten rok szkolny będzie ciekawy
- Będziesz się nim zachwycać przez cały czas? Naprawdę nie wiem co ty w nim takiego widzisz. Zwykły mężczyzna- Powiedziałam bawiąc się serwetką.
- Z ładnymi dołeczkami- Zaczynała się ze mnie wyśmiewać.
- Steph odpuść
- Dobra, dobra- Podniosła ręce w obronnym geście.
- Proszę- Kelnerka podała nam zamówioną przez Nialla pizze.
- Blee nie lubię groszku- Skrzywiłam się.
- Nie wybrzydzaj. Zawsze możesz go ściągnąć- Z skwaszoną miną sięgnęłam po kawałek i zaczęłam dokładnie pozbywać się warzywa. Zaczęli się ze mnie śmiać. Posłałam im zabójcze spojrzenie i dałam kęs.

*

- I jak było na rozpoczęciu?- Spytała mama gdy zdejmowałam buty.
- Jak to na rozpoczęciu- Wyminęłam mamę i poszłam na górę. Zdjęłam z siebie ubranie i założyłam dres.
- Jak tam nowy nauczyciel?- Spytała Ronnie.
- Idź zobaczyć czy nie ma cię u siebie w pokoju- Położyłam się na łóżku z laptopem.
- Przystojny?
- Ron on jest stary!... I brzydki
- Tak?! Z tego co wiem ma 24 lata i jest idealny
- Ma brzydkie oczy
- Brzydkie?
- Tak
- Są zielone a ty uwielbiasz zielone
- Jesteś lepsza od Wikipedii a teraz spadaj!- Wstałam z łóżka i wypchnęłam ją za drzwi. Usłyszałam jak mam coś krzyczy z dołu że nie mamy się kłócić. Zalogowałam się na twittera i facebooka. Większość dziewczyn zaprosiła nauczyciela do znajomych. To się zaczyna robić dziwne ale zarazem ciekawe. 
 _ _ _ _ _ _ _ _  _ _ _ _ _ _ _ _

I mamy pierwszy rozdział. W następnym będzie działo się więcej. Mam nadzieję że rozdział jest w miarę dobry.
Pozdrawiam.

piątek, 27 września 2013

Prolog


Miłość cier­pli­wa jest, łas­ka­wa jest. Miłość nie zaz­drości, nie szu­ka pok­lasku, nie uno­si się pychą; nie jest bez­wstyd­na, nie szu­ka swe­go, nie uno­si się gniewem, nie pa­mięta złego; nie cie­szy się z nies­pra­wied­li­wości, lecz współwe­seli się z prawdą.



- Kocham cię- Szepnął do mojego ucha. To niesamowite że działa na mnie w taki sposób. Wypowiedzenie jakiegokolwiek słowa wprawia mnie w bezwładność. Poddaję się jemu. Jestem jego. Przy nim czuję się lepiej niż w niebie. Uśmiechnął się ukazując swoje dwa dołeczki którymi oczarował mnie już gdy zobaczyłam go po raz pierwszy. Serce przyśpieszyło swoje tępo zmieniając je na nieregularne. Każda komórka się pobudziła i wszystko we mnie szaleje. To nie jest huragan, to nie jest wir, to jest po prostu miłość. Otarł swoim nosem o mój. Uśmiech wpełznął na moje usta. Spojrzałam na jego pełne wargi. Miałam zamiar je pocałować ale lubię się z nim bawić. Chwycił moje dłonie które były opuszczone wzdłuż mojego ciała. Podniósł je na wysokość mojej klatki piersiowej. Złączył nasze dłonie. Spojrzałam w jego oczy. Cholernie piękna, uzależniająca i wprawiająca w stan wewnętrznej euforii zieleń. Iskierka świeciła na jego tęczówkach. Bez problemu mogłam dostrzec pożądanie. Długo nie czekałam by jego usta złączyły się z moimi.


Miłość jest jak nar­ko­tyk. Na początku od­czu­wasz eufo­rię, pod­da­jesz się całko­wicie no­wemu uczu­ciu. A następne­go dnia chcesz więcej. I choć jeszcze nie wpadłeś w nałóg, to jed­nak poczułeś już jej smak i wie­rzysz, że będziesz mógł nad nią pa­nować. Myślisz o ukocha­nej oso­bie przez dwie mi­nuty, a za­pomi­nasz o niej na trzy godzi­ny. Ale z wol­na przyz­wycza­jasz się do niej i sta­jesz się całko­wicie za­leżny. Wte­dy myślisz o niej trzy godzi­ny, a za­pomi­nasz na dwie mi­nuty. Gdy nie ma jej w pob­liżu - czu­jesz to sa­mo co nar­ko­mani, kiedy nie mogą zdo­być nar­ko­tyku. Oni kradną i po­niżają się, by za wszelką cenę dos­tać to, cze­go tak bar­dzo im brak. A Ty jes­teś gotów na wszys­tko, by zdo­być miłość.



Obserwatorzy