wtorek, 26 listopada 2013

Rozdział 7


Rano budzi mnie budzik ustawiony na nocnej szafce. Gdy się ruszam, odczuwam ból. Nie za bardzo umiem go opisać. Trochę piecze, swędzi i jakby pękała skóra. Siadam na łóżku i w tym momencie wspomnienia do mnie wracają. Nie wiem dlaczego wczoraj tak zareagowałam i pewnym stopniu czuje się z tym źle. Może to alkohol, który wypiłam w towarzystwie niejakiego Louisa. Teraz z pewnością w oczach elity stanę się jeszcze większą gapą. To nie martwi mnie aż tak bardzo, lecz to jak potraktowałam Steph. Jest mi z tym strasznie głupio. Z pewnością muszę ją przeprosić.
Podeszłam do szafy i przeszukałam jej wnętrze by znaleźć coś luźnego. Oczywiście z jednego powodu... Bym mogła się w to wcisnąć.
Idę do łazienki i gdy staję przed lustrem mam ochotę płakać, krzyczeć. Moja twarz jest blada, usta są sine, oczy małe i czerwone, widać pełno czerwonych krwinek zarówno jak i na oczach, jak i na twarzy. Wchodzę pod prysznic, ale gdy pierwsze krople obijają się o moją skórę wybiegam z niego o mało co nie zabijając na mokrych płytkach. Rany są świeże więc w reakcji z woda strasznie zaczęły mnie szczypać. Postanowiłam w tym wypadku opłukać się delikatnie i umyć włosy za pomocą słuchawki.
Nie jem śniadania tylko ubieram moje martensy na chłodniejsze dni takie jak dziś. Na bluzę zakładam czarna skórzana kurtkę i wychodzę z mieszkania podczas gdy wszyscy śpią. Weszłam do sklepu po wodę, a następnie przemierzałam park. Przygotowywałam się psychicznie na zmierzenie się z wszystkimi. Po pewnym czasie gdy spojrzałam na zegarek stwierdziłam, że spokojnie mogę już iść.

***

Przeszłam wraz z całą masą ludzi przez bramę. Miałam opuszczoną głowę, ale mimo tego zauważyłam moich przyjaciół. Podeszła bym do nich gdybym się tak bardzo nie wstydziła. Nie chce ich upokorzyć. Tak więc całą drogę do sali od matematyki pokonałam z spuszczona głową. Miałam zero chęci na nią. Po dzwonku ślimaczym tempem szłam do ławki. Wyjęłam książki po czym położyłam głowę na ławce. Słyszałam jakby za mgłą tą znajomą chrypę, nie byłam w stanie zacząć go słuchać i uczestniczyć w lekcji.
Czułam osłabienie w moim organizmie. Coraz ciężej mi się oddychało oraz coraz słabiej słyszałam
- Rose... Rose?- Ocknęłam się i podniosłam wzrok na Harry'ego, który miał zmarszczkę na czole ewidentnie spowodowaną moim zachowaniem
- Wszystko w porządku?- pyta na co kiwam, że tak; oczywiście kłamiąc.
- W takim razie choć do tablicy- przełykam z trudem silę i biorę głębokie wdechy. Gdy wstaję obraz mi się zajmuje, a wszystko co słyszę odbija się echem. Tracę grunt pod nogami gdy daje krok między ławkami. Pamiętam tylko silne uderzenie, a potem… to już tylko pustka.

***

Zamrugałam kilkakrotnie żeby przyzwyczaić swoje oczy do światła. Usiadłam na małym łóżku. Po chwili poczułam ból w kości potylicznej.
- Jak się czujesz?- Spytała niska blondynka o ślicznych niebieskich oczach i malinowych ustach. Była naszą szkolna pielęgniarką.
- Trochę boli mnie głowa- wymamrotałam i potarłam bolące miejsce.
- Zemdlałaś.... Uderzyłaś głową o podłogę ma prawo cię boleć- uśmiechnęła się sympatycznie. - Jadłaś coś dzisiaj?
- Ummm...tak- skłamałam, ponieważ gdyby dowiedział się ktokolwiek, że nie jem już trzeci dzień to prawdopodobnie zamknęli by mnie w pokoju i ciągle karmili.
- W takim razie to zapewne osłabienie.... Pan Styles niedługo przyjdzie... Musiał dokończyć lekcję
- Ha... Pan Harry....- kobieta przerwała mi
- Pomógł mi cię przynieść tutaj
- Och- W całej szkole usłyszeć można było dzwonek. Nie minęła minuta gdy do pomieszczenia wszedł Harry. Zrobiło mi się strasznie głupio gdy stanął przede mną.
- Jak się czujesz? Wszystko w porządku?- Pielęgniarka zaczęła tłumaczyć, że to od osłabienia. Harry pokiwał głową nie spuszczając ze mnie wzroku.
- Rose czy jest ktoś w domu kto mógłby cię odebrać?- Spytała blondynka. Zastanawiałam się chwilę nad odpowiedzią. Tata zapewne pracuje, a mama siedzi u swojej koleżanki. Robi tak zawsze gdy jesteśmy w szkole. Rzecz jasna, że James mnie nie odbierze
- Nie... nikogo nie ma- Powiedziałam ochrypłym głosem. Pielęgniarka westchnęła i szukała pomocy z strony Harry'ego.
- Mogę ją zabrać do mnie- Sądzę, że nie tego spodziewała się blondynka. Sama nie za bardzo tego chciałam.
- Ja...umm... nie wiem czy to dobry pomysł- Jąkałam się jeszcze bardziej gdy Harry zmrużył oczy, a na jego czole pojawiły się zmarszczki
- Hmm... chyba to dobry pomysł... - Spojrzałam na blondynkę błagalnymi oczami by cofnęła te słowa
- Czyli już mogę ją zabrać?- Pyta Harry, a blondynka kiwa potakująco głową. Podchodzi do mnie zwinnym krokiem niczym dzikie zwierze. Chwyta mnie za ramię. Usiłuję stłumić jęk, na całe szczęście tylko się krzywię i strzepuję jego rękę. Nieco zdziwiony chowa ją do kieszeni swoich spodni. Opuszczamy gabinet i idąc szarymi korytarzami w ogóle na siebie nie spoglądamy. Dzieli nas dość spory dystans.
- Czujesz się już lepiej?- Pyta i wcale na mnie nie spogląda.
- T-tak- Mówię drżący głosem. Nic nie mówi tylko otwiera drzwi i puszcza mnie pierwszą jak prawdziwy dżentelmen. Idziemy przez parking pełny samochodów. Wzdycham gdy widzę jego audi, które nadal wygląda jakby dopiero co wyjechało z salonu. To, że ma pieniądze uświadomiłam sobie już w dzień korepetycji gdy stanęłam pod jego domem, a raczej willą.
- Napędziłaś mi niezłego stracha gdy zemdlałaś- Mówi i uśmiecha się. Moja głowa ląduje na szybie gdy ruszamy.
- Nie wątpię...- Uśmiecham się sama do siebie w rozbawieniu gdy wyobrażam sobie to całe zdarzenie.- Chciałam ci podziękować. Słyszałam, że...
- To nic wielkiego- Odrywa wzrok od drogi przed nami i uśmiecha się do mnie. Potrząsam głową i powracam wzrokiem za szybę. Moje oczy jednak nie są zbyt posłuszne i ciągle wracają wzrokiem w jego stronę. Przyłapuję siebie samą na patrzeniu, a raczej skanowaniu całego ciała Harry'ego.
- Hmm...?- Odwraca głowę i widzę jak po jego twarzy przemyka cień rozbawienia. Rumienię się i odwracam od niego wzrok.

***

- Chcesz coś do picia?- Pyta gdy ja idę w kierunku salonu.
- Umm... może wodę- Wchodzę do pomieszczenia i uśmiecham się na widok śpiącego Tofika. Podchodzę do kanapy i głaszczę go tak by się nie obudził. Porusza się i po chwili kładzie na plecach. Chichoczę i głaszczę go po brzuchu.
- Uważaj... niezły z niego flirciarz- Śmieję się na słowa Harry'ego i sięgam po szklankę z przeźroczystą cieczą. Biorę kilka łyków i spoglądam na Harry'ego, który siedzi na kanapie i patrzy w sufit. Nie wiedząc co robić zaczynam się wiercić i szukam jakiegoś miejsca, które sprawiłoby żebym nie czuła się tak mało komfortowo.
- Harry?- Mówię cicho.
- Hmm?
- Co robisz?
- Myślę co mógłbym robić z uczennicą- Rumienię się, a on przejeżdża dłonią po swoich włosach widocznie skołowany tym jak zabrzmiały jego słowa.
- Umm... możemy…
- Możemy pograć w x-boxa- Wstaje i zaczyna wszystko podłączać.
- Nie wiem czy to dobry pomysł- Mówię, ale Harry zachowuje się jakby w ogóle mnie nie słyszał.- Nie jestem w to dobra
- A w co jesteś?- Pyta Harry z szerokim uśmiechem na twarzy. Jego oczy aż lśnią z rozbawienia. Po raz setny robię się czerwona.
- Ugh...- Wzdycham.- Nie w to o czym myślisz- Mówię
- Szkoda- Podnoszę jedną brew i wykorzystuję to, że stoi tyłem. Biorę jedną z poduszek i rzucam w niego.
- Jak dziecko... jak dziecko- Powtarza jakby do siebie i kręci głową.- Możemy zaczynać- Odwraca się w moją stronę. Wstaję i idę obok Harry'ego.
- Zdejmij bluzę. Będzie ci za ciepło- Wymyślam szybko jakąś wymówkę.
- Nie mam nic pod spodem- Znów się rumienię.
- Mi to nie przeszkadza- Uśmiecha się tak słodko, że mam ochotę włożyć w dołeczki swoje palce.
- Nauczyciel chyba nie powinien być tak zboczony.
- Po za szkołą ja nie jestem nauczycielem, a ty moją uczennicą- Chwilę myślę nad tym co powiedział. Mimo tego i tak nie zachowam się tak jak przy moich przyjaciołach.

***

- Boks?- Jęczę, a Harry się śmieje.
- Czujesz to?
- Co?
- Smak przegranej- Śmieje się. Uderzam go pięścią w bark. Chwyta się i udaje, że go boli. Kręcę głową i nie potrafiąc być dłużej poważna wybucham śmiechem. Gra się rozpoczyna, a ja nie mam siły i do tego wciąż chichoczę. Przegrywam pierwszą rundę z resztą jak każde inne.
- O Boże, ale się zmęczyłam- Jęczę i sięgam po szklankę. Wypijam resztę wody. Harry wpuszcza Tofika do salonu. Ten wbiega jak szalony i zwala ogonem kartki z stolika. Nachylam się po nie równo z Harrym. Podnoszę głowę w momencie gdy on robi to samo. Jesteśmy tak blisko siebie, że nasze nosy prawie się stykają. Patrzę w jego zielone oczy i walczę sama ze sobą by nie utonąć w ich zieleni. Uświadamiam sobie co się dzieje gdy rozlega się dzwonek do drzwi. Podnoszę się szybko i kładę kartki na stoliku. Przeczesuję swoje włosy i chwilę nie wiem co robić. Harry zniknął z pomieszczenia. Robię to samo. Przepycham się obok niego.
- Rose!- Woła moje imię.
- Cześć Rose!- Słyszę znajomy głos. Odwracam się i widzę Louisa.
- Nie gadam z tobą Louis!- Krzyczę i wychodzę przez bramę. Zastanawiam się skąd Harry zna Louisa.
_____________________________________

Siemka! Przepraszam, że długo nie dodawałam, ale byłam/jestem chora. 
Co się dzieje? Dlaczego tak mało jest komentarzy pod ostatnim rozdziałem?

Bym zapomniała! Zapraszam was na nowy blog. Jest to kolejne fanfiction o Harrym. Mam nadzieję, że zajrzycie i skomentujecie. :*


Wybaczcie, ale muszę: 6 komentarzy= następny 

Możecie zostawiać swoje tt, aski.... cokolwiek 

8 komentarzy:

  1. ^.^
    Już nie mogę doczekać się następnego ;**

    OdpowiedzUsuń
  2. Sialalalalala! No i nadrobilam, musze ci powiedziec ze ostatnio spedzam maaaaalo czasu przy komputerze. Oszedzam oczy, prad i wgl robie wiele dobrego :>
    Tak w ogole to strasznie zdziwilam sie zachowaniem Hazzy, takie dziwne jak na nauczyciela ( jak mam bledy to przepraszam bo pisze na tablecie ). No bo rozumiem ze dziewczyna sie w nim zabujala no ale gosciu jest dorosly xD. Czy powiniem mowic takie zberezne zarty? Nie mysl ze mi to przeszkadza, po prostu bardzo intryguje mnie to czy kiedykolwiek bd razem, ale znajac ciebie, pewnie beda.
    Pozdrawiam Lucy :*

    OdpowiedzUsuń
  3. W S P A N I A Ł Y! Czekam na następne rozdziały ^_^

    OdpowiedzUsuń
  4. Geniusz!!! Czekam na next :*

    OdpowiedzUsuń
  5. Następny !! Następny !!!


    Pseplasam za spam ♥♥
    http://zapsuta-dusza.blogspot.com/
    Dwa różna światy
    - Ona , anorektyczka bojąca się swojego odbicia w lustrze
    - On arogancki dupek
    Główny bohater Louis

    OdpowiedzUsuń
  6. mega fajny blog !! kidy mozemy spodziewac sie nastepnego ? :)
    MaYa

    OdpowiedzUsuń

Obserwatorzy