piątek, 2 maja 2014

Rozdział 27

Jeszcze nigdy nie czułam się tak źle. Nie tylko fizycznie, ale i psychicznie. Zanim mogłam spokojnie złapać oddech do pomieszczenia wbiegły pielęgniarki, które poznałam po białym fartuchu. Otoczyły mnie i niektóre zadawały mi dziwne pytania, na które w tej chwili nie umiałam odpowiedzieć, ponieważ mój mózg był strasznie zdekoncentrowany i nie wiem o czym mam myśleć. Usiłowałam również odzyskać wzrok, ale nie miałam zbyt wiele siły. Jęknęłam z bólu, gdy kobieta wstrzyknęła coś w moją skórę, a druga podniosła mi nogę. Co z nią jest nie tak? Serce zaczęło mi bić jak oszalałe, a na skórze zaczęły pojawiać się krople potu. Dlaczego moja noga tak strasznie boli? Cholera, nawet nie mogę zobaczyć co z nią jest nie tak. Zaczęłam się podnosić, ale pielęgniarka chwyciła moje ramiona i usiłowała sprawić bym leżała. Nie wiedząc co chcę tym zyskać, zaczęłam się wyrywać i płakać. Nie rozumiem po co tutaj nadal jestem i chyba dostałam jakąś karę, bo wszystko jest jeszcze gorsze niż było.
Moje ciało bezwładnie opadło na łóżko, gdy płyn w strzykawce został wciśnięty w mój wenflon. Nie wyrywałam się, ale nadal szlochałam. Chcę się okręcić, ale okazuje się, że moje ciało jest pozbawione siły i zdrętwiałe jakbym leżała w bezruchu bardzo długo. Zakrywam dłońmi moją twarz i jestem wściekła na sama siebie.
- Dzień dobry, Rose- Słyszę miły kobiecy głos i zakrywam się kołdrą by nikt nie musiał oglądać mnie w takim stanie. Słyszę odgłos jej butów i mogę stwierdzić, że znajduje się koło mnie. Delikatnie odkrywa kołdrę i po kilkukrotnym mruganiu i marszczeniu oczu wiem, że jest to doktorka.
- Bardzo cieszymy się, że śpiąca królewna w końcu się obudziła- Chyba się uśmiecha- Nazywam się Alyson Parker i jestem twoim lekarzem. Chciałabym zadać ci kilka pytań- Kiwam głową, a kobieta siada na krześle.
- Nazywasz się Rose Collins, tak?- Kiwam głową- Jak się czujesz?
- J- ja...- Przerywam, gdy mój głos brzmi jak ciche warczenie. Pani Alyson podaje mi plastikowy kubek z wodą. Czuję poprawę po wypiciu napoju- Moje ciało jest strasznie zdrętwiałe, boli mnie noga i prawie nic nie widzę.
- Och, kochanie. Twoje ciało będzie zdrętwiałe, bo przespałaś całą zimę i prawie pół wiosny- Mogę przysiąść, że moje oczy mają rozmiar pięciozłotówek, zaczynam kaszleć i mam wrażenie, że zaraz zemdleję.
- Całą zimę?- Jestem ogromnie zdziwiona. Nie spodziewałam  się usłyszeć czegoś takiego. To niewiarygodne, że gdy ja spałam inni normalnie żyli- Jest wiosna?- Delikatnie się rozpromieniam. Chciałabym zobaczyć zieleń i kolorowe kwiaty.
- Tak. Ok, więc mówisz, że boli cię noga. Gdy upadłaś zwichnęłaś ją, stąd ten ból. Martwi mnie jednak twój wzrok. Są to plamy czy może rozmazany jest widok ?
- Rozmazany
- Możliwe, że to nic poważnego, ale w razie czego skonsultuję cię z okulistą. Mogłabym cię zbadać?
- Tak- Próbuję usiąść, ale nie mam siły w rękach- Mogłaby mi pani pomóc?- Nie dostaję odpowiedzi, ale po chwili drobne ręce pomagają mi siedzieć. Zimne urządzenie zostaje przyłożone do mojej skóry, oddycham głęboko. Następnie sprawdzane jest moje gardło i noga.
- Wszystko jest w porządku. Wpadnę wieczorem- Alyson wychodzi zostawiając mnie z natłokiem myśli. Nadal nie mogę uwierzyć w to, że jest już wiosna. Ciekawe co się wydarzyło i czy ktoś mnie odwiedzał. To dziwne, że kogokolwiek się spodziewam, gdy chciałam od nich uciec.

Zegar wskazuje godzinę trzynastą i do tej pory nikt mnie nie odwiedził. Nie wiem co mam ze sobą robić. Nie mam żadnych rzeczy, którymi mogłabym się zająć. Drzwi się otwierają i mam nadzieję, że to ktoś bliski.
- Cześć, Rose- Mówi dziewczęcy głos- Przyniosłam ci obiad- Jest ubrana w strój pielęgniarki, ale wygląda jakby była w moim wieku.
- Cześć- Odpowiadam.
- Mam na imię Chloe- Odzywa się podczas sprawdzania mojej kroplówki- Wiedziałam, że się obudzisz- Marszczę czoło.
- Inni w to nie wierzyli?- Pytam nieśmiało.
- Um... nie wiem- Wyciera swoje ręce w fartuch- Pomóc ci zjeść?
- Nie jestem głodna
- Ok- Kieruje się w stronę drzwi.
- Zaczekaj. Masz może chwilę? Strasznie mi tu samej nudno- Chloe chichocze i siada na skaju łóżka. Mogę zobaczyć jej delikatne rysy i kasztanowe włosy.
- Możesz śmiało mnie o wszystko pytać- Uśmiecha się.
- Byłaś w szpitalu jak mnie przywieziono?
- Tak, lekarze z trudem zdołali cię ocalić- Wzdycham i odwracam wzrok gdy łzy zbierają się w moich oczach- Wolałbyś nie żyć?
- To dość trudny temat- Biorę głęboki oddech.
- Ok- Uśmiecha się dodając mi otuchy.
- Chloe?
- Tak?
- Czy odwiedzał mnie ktoś?
- Oczywiście! Tych osób było sporo- Nie mogę powstrzymać uśmiechu na mojej twarzy, że ktoś się mną zainteresował.
- Jak wyglądali?
- Był starszy pan, chyba twój tata... z tego co usłyszałam to był też twój brat, chyba babcia, jakaś blondynka i blondyn, przyszła też taka młodsza brunetka, raz na krótko pojawiła się kobieta i chyba była twoją mamą, ale nie jestem pewna, ponieważ wpadła tylko na chwilę- Tata, James, babcia, Niall, Steph... Ronnie? Mama? Nie wierzę, że mogły tu przyjść i życzyć mi zdrowia jak już to, bym nigdy się nie obudziła- Byli też inni, ale nie wiem kto. Wszyscy płakali więc musiałaś być dla nich bardzo ważna- Nie chcę litości.- A! Bym zapomniała. Każdego wieczora, gdy rawie nikogo nie ma przychodzi do ciebie chłopak. Jest wysoki, ma loki na głowie i jest meega ciachem. Romantyk z niego, bo zawsze przynosi ci czerwoną różę- Wskazuje na bukiet, który się uzbierał. Wybucham płaczem i wszystko we mnie szaleje. Czuję złość, radość, smutek, nadzieję, żal.
- Powiedziałam coś nie tak?- W jej głosie czuć strach. Przytula mnie i to powoduje, że czuję się lepiej.
- Przepraszam, po prostu był dla mnie kimś ważnym
- Był? Czy to powód dla, którego to zrobiłaś?- Chloe zdecydowanie należy do sprytnych dziewczyn. Kiwam głową, a ona raz jeszcze mnie przytula.
- Czy ktoś tutaj nadal przychodzi?- Pytam cicho.
- Jasne! Czemu nie? Przychodzi ten chłopak, tata raz w tygodniu, twoi przyjaciele przychodzą kilka razy w tygodniu około piętnastej. Myślę, że mają dużo nauki- Kiwam głową i ciesze się, że jest ktoś jeszcze kto się o mnie troszczy.
- Wiesz co... muszę lecieć- Chloe wstaje i znika rozmazana.
- Ok- Uśmiecham się delikatnie. Drzwi zamykają się i wiem, że znów zostałam sama.
Tysiące myśli przelatuje przez moją głowę. Może tak miało być? Może miałam przeskoczyć kilka rozdziałów mojego życia i znaleźć się tam gdzie będzie czekało na mnie lepsze życie? To miłe wiedzieć, że jestem dla kogoś ważna i ktoś się o mnie troszczy, ale nie chcę litości, bo to co zrobiłam nie miało tego na celu. Moim celem było by znaleźć się w miejscu, w którym uciekłabym od problemów jak ostatni tchórz.
Zaskakuje mnie, iż Harry jest tutaj każdego dnia i przynosi mi różę. Szkoda, że nie wiem czy do mnie mówił i co. Chciałabym się dowiedzieć co nim kieruje.
Przytłoczona myślami zamykam oczy i nie wiem kiedy zasypiam.

Podnoszę delikatnie powieki i mrugam kilka razy. Zauważam poprawę w moim wzroku. Rozglądam się po pomieszczeniu i nagle zamieram. Obok mnie, na krześle siedzi Niall, Steph zajmuje kawałek mojego łóżka, a babcia stoi naprzeciwko mojego łóżka i trzyma dłonie na metalowej rurce. Uśmiecham się i czuję jak pojedyncza łza spływa po moim policzku.
- Witaj Rose- Mówi babcia i w jednej chwili przyjaciele rzucają się na mnie. Dotykam drżącego ramienia Steph.
- Tak bardzo się o ciebie bałam- Szlocha.
- Ej... ja też się o nią bałem- Niall klepie ją w ramię. Zdaję sobie sprawę jak wiele chciałam stracić i jak samolubna byłam w swoich czynach.
- Wszyscy się o ciebie baliśmy- Babcia całuje mnie w czoło- Wybacz, ale twój tata ostatnio ciężko pracuje i choć bardzo chciał, nie mógł tutaj być
- Dobrze- Mówię- Przepraszam- Szepcę i spuszczam wzrok.
- Nie mówmy teraz o tym- Kobieta kładzie rękę na moim ramieniu, a pozostali przytakują. Wzdycham i zgadzam się.
- Chyba miałam najdłuższy sen w całym moim życiu- Uśmiecham się, a reszta chichocze.
- Trochę cię ominęło.
- Na przykład?- Spoglądam na Nialla.
- Harry już nie pracuje w szkole!- Wypala Steph.
- Dlaczego?- Pytam.
- Jest wiele plotek, ale myślę, że wszystko mu o tobie przypominało- Wywracam oczami na słowa Steph.
- Co z Jamesem?
- Jest ze swoją dziewczyną na wakacjach- Odpowiada babcia.
- Och...- Dziwnie się czuję.
- Jest tyle rzeczy do omówienia!- Zachwyca się przyjaciółka.
- Daj jej święty spokój, jest na pewno zmęczona, a ty jak zwykle zatruwasz jej życie plotkami- Marudzi Horan. Nie mogę powstrzymać chichotu.
- Nie jesteś na mnie zła?- pytam Steph.
- Ale o co?...A! To przeszłość- Mruga mi.
- Jak ty się czujesz?- Pyta Niall.
- Jeszcze nigdy nie byłam tak zdrętwiała- Uśmiecham się- Boli mnie noga i szczerze to ledwo was widzę.
- Lekarka nam mówiła- babcia bawi się moimi włosami.
- Dzień dobry- Chloe wpada do pokoju.
- Coś się stało?- Pytam.
- Nie....znaczy... tak- Patrzy na Nialla i nagle taca spada na ziemię. Szybko nachyla się by podnieść lekarstwa. Steph pomaga jej.
Patrzę na Horana, a potem na Chloe i widzę jak ich spojrzenia co jakiś czas się spotykają.
- Muszę podać ci lek. Będziesz po nim senna- Mówi lekko roztrzęsionym głosem. Czuję jak ciecz przenosi się w żyłach.
- Przepraszam was jeśli usnę- Mówię.
- Musimy i tak lecieć, bo czeka na nas w domu referat. Pa.- Steph i babcia całują mnie w głowę, a Niall macha na pożegnanie. Zaczynam się obawiać powrotu do szkoły i moich zaległości.
Jestem bardzo szczęśliwa, że mnie odwiedzili. Czuję się lepiej psychicznie, ale fizycznie nadal tak samo. Czuję jak powieki są coraz cięższe i zanim zasypiam liczę czerwone róże.

Budzę się w środku nocy i spoglądam na korytarz gdzie świeci się światło. Śniłam o Harrym i róży. Nadal nie wierzę w to, że przychodzi tu codziennie. Ciekawe czy dziś też był. Jeśli tak to jestem zła, że spałam, a z drugiej szczęśliwa, bo nie musiałam cierpieć. Znowu liczę róże. 1...4...10...16...22...31...36. Mogę przysiąść, że zanim zasnęłam było 35.
Wzdycham i próbuję zasnąć.

_____________________

Witajcie kochani! Cieszę się, że was przybywa ;* jak pewnie zauważyliście trochę przeskoczyliśmy do przodu ;) mam nadzieję, że wam się podoba ♥

Nie zapominajcie wejść na Uprowadzona

Może żeby was zachęcić zdradzę, ze znowu jest Rose :D ale tym razem jest to zupełnie inna historia. Jest ona dziewczyną, która została doświadczona przez życie, a mimo to ma nadal siły by walczyć i by zmagać się z problemami. Los potrafi być tak okrutny, iż potrafi nam sprawić piekło na ziemi. Gdy w godzinach popołudniowych dochodzi do napadu okazuje się, że Rose Knight zostaje zakładniczką. 

25 komentarzy= next 

25 komentarzy:

  1. Ojej! Tyle się wydarzyło xD
    Z niecierpliwością czekam na następne części ;)

    OdpowiedzUsuń
  2. No to Rose trochę pospała haha
    Czyżby Chloe podobał się Niall?
    Ciekawe czy Harry ożenił się z Evą

    OdpowiedzUsuń
  3. wspaniały rozdział :),i coś się kroi czyżby niall i chloe przypadli sb do gustu ?i nie mogę się doczekać pierwszego od przebudzenia rose spotkania z harrym . i jeszcze te róże to takie słodkie <3

    OdpowiedzUsuń
  4. Łohohohooh i ja uważałam, że dużo śpie xD Harry taki romantyk mmm podoba mi się! Są dwie opcje: 1.ożenił się z Evą---------->oczywiście żałuje i przychodzi do Rose bo tamtą ma w dupie;P 2.Jest tak zakochany w Rose, że codziennie ją odwiedza, czeka na wybaczenie i lubi czekoladę. Tyle z siebie wykrzesałam.Najmniej oryginalne propozycje mojej głowy DO BOJU! I błagam niech on przyjdzie do szpitala a ONA KURDE NIE ŚPI:D " wszystko mu o tobie przypominało" ojaciejaciejaciejaciejaciejacie*.*

    OdpowiedzUsuń
  5. wspanialy.. harry i tez róże :33 *o* jak romantycznie jaki kochany .. czekam na nastepny ;**********

    OdpowiedzUsuń
  6. Kocham to opowiadanie ♥

    OdpowiedzUsuń
  7. Super ! Nareście ;) next

    OdpowiedzUsuń
  8. Zakochałam się w tym opowiadaniu....

    OdpowiedzUsuń
  9. Hej, rozdział świetny:) Harry jest taki romantyczny, i czekam na wątek Rarry (Rose+Harry), ale szczerze, uważam, że nie powinni być już razem, chociaż pewnie i tak będą. Po prostu, bądźmy szczerzy, Harry zachował się, jak jeden wielki dureń!;)
    Natka99<3
    (P.S. W wolnym czasie zapraszam do mnie, i liczę, że wypowiesz się o moich blogach. Strasznie zależymi na twojej ocenie, i wiem, że to trochę oklepane i pewnie i tak nie wejdziesz, ale byłoby mi miło, gdybyś jednak postanowiła dać szansę mojej twórczości:
    1 blog - o tematyce nieco mrocznej:) :
    http://through-the-dark-1d-fanfiction.blogspot.com
    i 2 blog, który prowadzę razem ze skybells z Doliny Zwiastunów - o tajemnicach:
    http://science-can-sometimes-easy-fanfiction.blogspot.com
    Jeszcze raz, serdecznie zapraszam:))

    OdpowiedzUsuń
  10. Świetny rozdział. ;)))

    OdpowiedzUsuń
  11. jeju,jestem zachwycona
    -Natt ;**

    OdpowiedzUsuń
  12. Nie mogę doczekać się spotkanks rose i harry'ego :)

    OdpowiedzUsuń
  13. TO BYŁO TAKIE SWEET

    OdpowiedzUsuń
  14. o boże,szok :D
    mam nadzieję,że dadzą rade...RAZEM ;)))

    OdpowiedzUsuń
  15. Wow ! Mega mnie zaskoczyl ten rozdział ! Przepiekny..Kurcze,pokazuje prawdziwa miłość <3 ! Czekam z niecierpliwoscia na następny <3 :* ~Natalia

    OdpowiedzUsuń
  16. Tak sie cieszcz ze Harry o nia walczy awwwwcz *-*
    czekam na next <33

    OdpowiedzUsuń
  17. Awwwww, jak zwykle rozdział świetny! Tak bardzo się cieszę że Rosie się już wybudziła. Trochę bałem się o jej wzrok, ale chyba już się polepszyło :) Urocze jest bardzo to, że Harry codziennie przynosił jej po jednej różyczce! <3 Chcę więcej :3

    OdpowiedzUsuń
  18. Omgjccjhvfbn! *.*
    Wybacz, nigdy tak nie pisze, ale teraz nie mogłam się powstrzymać! <3
    Jak przeczytałam o Harrym i tych różach to upadłam. Jak jeszcze sobie to wyobraziłam to już w ogóle. Taki półmrok, ona leży nieprzytomna, a on wchodzi tak powoli z różą w dłoni... Och, jakie to piękne ^^
    Jak przeczytałam, że Rosie była w śpiączce, to zbaraniałam o_O Jeeej, jak ja współczuję jej najbliższym... Tyloma czasu niepewności i strachu.
    Jestem strasznie ciekawa, co będzie dalej! Jeszcze jak będzie perspektywa Harry'ego to ja idę uknem! Dziękuje!
    Och, czyżby Chloe zabujała się w Niallu ? xd Ron jej oczy wydrapie xd
    Czekam słońce! ;* Uwielbiam Twoje pomysły <3
    Pozdrawiam ^^

    OdpowiedzUsuń
  19. rozdział super
    pomożecie dopiero zaczynamy
    http://fakty-o-1d-i-tv.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  20. Super;) kiedy następny?

    OdpowiedzUsuń

Obserwatorzy