środa, 26 marca 2014

Rozdział 20



Przetarłam swoje zaspane oczy i rozejrzałam się z nadzieją, że znajdę Harry'ego, ale myliłam się, ponieważ nigdzie go nie było. Moje serce przyśpieszyło swoją pracę. Może chodziło mu tylko o seks i teraz on... uciekł. Nie, nie. Owinęłam się pościelą i wstałam z łóżka. Poruszając się czuję ból w podbrzuszu. Rozglądam się i w końcu zauważam go na balkonie. Jak zwykle rozmawia z kimś przez telefon. Stoję kompletnie osłupiała, ponieważ nie wiem czy powinnam może schować się i nigdy nie wychodzić czy może udawać, że jest dobrze. To co stało się wczoraj nie było przyjemne, ale było niesamowite i tylko to sprawia, że moje poczucie, że źle zrobiłam jest mniejsze. Czuję się trochę nieczysto i inaczej. Nie do końca umiem to opisać. Chcę wyjść, ale w tedy on się odwraca i stoimy chwilę wpatrzeni w siebie. Nie kontroluję łez, które powoli zbierają się w moich oczach.
- Witaj Rosie- Przytula mnie- Wszystko w porządku?- Nie, nic nie jest w porządku
- Tak- Mój głos jest zachrypnięty i muszę odchrząknąć.
- Przepraszam jeśli...- Każę przestać mu mówić.
- To było złe Harry. Nigdy nie powinno mieć miejsca- Mówię to z wielkim bólem.
- Żałujesz? Ja przepraszam jeśli cię skrzywdziłem... Jesteś po prostu taka... delikatna- Odwracam się by uniknąć rozmowy. - Wracamy- Oznajmia przez co odwracam się.
- Dlaczego?- Zmarszczka pojawia się na moim czole.
- Noo...umm...Potrzebują mnie w szkole
- Aha- Kiwam głową i wchodzę do łazienki trzaskając drzwiami z całej siły. Co ja do cholery wyprawiam? Czy nie mogłam zakochać się w kimś innym?

Atmosfera, która towarzyszyła nam w drodze powrotnej była bardzo napięta i żadna siłą nie była w stanie tego zmienić. Dusił mnie ten dyskomfort, więc w pewnym momencie przesiadłam się na tylne siedzenia i ułożyłam wygodnie do snu. Styles jakby celowo zgłośnił muzykę i mogłam pomarzyć o śnie. Nie rozmawialiśmy, my się kłóciliśmy i to powodowało, że moje serce chorowało. Mur, który budowałam posiadał w sobie szczeliny. To bardzo niebezpieczne szczeliny, ponieważ mogą spowodować, iż wszystko runie. Nie chciałam tego zdecydowanie. W końcu auto zatrzymało się pod moim domem. Harry wyszedł, a ja tuż za nim. Otworzył bagażnik, ale zanim zdążył postawić moją walizkę, wyrwałam ją z jego dłoni. Odwróciłam się ciągnąc ją za sobą. Drgnęłam gdy trzasnął klapą bagażnika, ale nawet to nie było wstanie spowodować bym się odwróciła. Po chwili trzasnął drzwiami i odjechał z piskiem opon. Zignorowałam pieczenie moich oczu i szarpnęłam klamką, ale o dziwo drzwi nie otworzyły się. Nigdy ich nie zakluczaliśmy; chyba, że gdzieś wyjeżdżaliśmy, ale teraz auto stało na podjeździe. Zadzwoniłam dzwonkiem do drzwi, a po chwili otwarła je mama. Miała na sobie kremową koszulkę z drogiej tkaniny i modne dżinsy od jednego z najsławniejszych projektantów. Jej wyraz twarzy świadczył, iż nie mnie chciała zobaczyć. Chciałam postawić nogę i wejść do środka, ale szybko mnie powstrzymała.
- Co ty tu robisz?- Warknęła zniesmaczona moją obecnością.
- Wróciłam do domu- Szepczę.
- Do domu?- Wybuchła śmiechem. Nie mam pojęcia jak ukryć zażenowanie całą tą sytuacją- Kochanie, już tutaj nie mieszkasz- Mówi z udawanym smutkiem. Otwieram i zamykam buzię jak ryba. Za jej plecami dostrzegam siostrę, która patrzy na mnie z wyższością.
- A-ale... jak to?
- Sądziłam, że twój kochany tatuś powiedział ci, że bierzemy rozwód
- Co?- Mówię do siebie.
- Ugh... Nie mam na ciebie czasu! Odejdź stąd i wracaj tam skąd przyjechałaś. Nie chcę cię widzieć więcej na oczy!- Krzyczy i popycha mnie. Zatrzaskuje mi drzwi praktycznie przed nosem. Wybiegam na ulicę ciągnąc za sobą torbę. Rozglądam się po otoczeniu jakbym chciała znaleźć coś co mi pomoże, ale widzę tylko ciemność. Jednym światłem jest księżyc i niedaleko jedna lampa. Zaczynam biec ulicą by wyładować wszystkie emocje.
Dlaczego nikt nie powiedział mi co dzieje się w domu pod moją nieobecność i nie zadbał bym miała gdzie teraz być? Może i dobrze, że rodzice biorą ten rozwód, ponieważ wiem jaka była ostatnio między nimi sytuacja, ale to nie zmienia faktu, iż jest mi strasznie przykro, ponieważ czuję, że to po części jest moja wina. Zawiodłam się na bracie, który nie wiadomo gdzie jest, tak samo jak tata. Nie rozumiem dlaczego zostawił jej dom, auto i prawdopodobnie część pieniędzy. Jej ubrania mówiły same za siebie. Co stało się z siostrą? Zawsze była ulubienicą mamy i miała dziwaczne komentarze co do mnie i brata, ale byliśmy ze sobą związani. Nie rozumiem jak to jest możliwe, że w jednej chwili masz wszystko czego pragniesz, a w drugiej nie masz nic oprócz bólu w klatce piersiowej.
Zatrzymuję się gdy brakuje mi tlenu w płucach, nogi okropnie bolą, a walizka coraz bardziej mi ciąży. Stoję przed domem Harry'ego. Nie wiem dlaczego tutaj jestem, ale wydaje mi się, że on jako jedyny najlepiej mnie rozumie i z pewnością zrobi coś bym poczuła się lepiej i miała dach nad głową.
Dzwonię dzwonkiem do drzwi i bawię się nerwowo walizką gdy nie otwiera drzwi. Z wnętrza dobiegają jakieś śmiechy więc decyduję się zadzwonić raz jeszcze. W momencie gdy myślę sobie o tym jak mogę wyglądać po tak długim biegu i z pewnością rozmazanym tuszem- otwiera drzwi. Marszczy czoło i spogląda na mnie.
- Har...- Przerywa mi.
- Co ty tu robisz?- Warczy.
- Ja- ja... musisz mi pomóc- Spuszczam głowę gdy uświadamiam sobie jak idiotycznie brzmię.
- Musisz iść- Zamyka mi drzwi przed nosem i choć nie chcę porównuję go z moją matką. Nie wiem co myśleć. Może faktycznie chodziło mu tylko o dobrą zabawę. W końcu sam mówił, że traktował dziewczyny jak zabawki. Jak mogłam być tak głupia?! Trzaskam uliczką gdy wychodzę. Dopiero teraz zauważam, że pada deszcz. Znów biegnę przed siebie. Wpadam na kogoś przez co ten ktoś obala się, a ja tylko lekko chwieję.
- Ja... ja- Jąkam się przez szloch.
- Jak chodzisz?!- Krzyczy na mnie jakiś facet.
- Przepraszam!- Krzyczę gdy biegnę dalej. W końcu zatrzymuję się i opieram o ścianę. Łapię oddech i zsuwam się na chodnik. Nie mam siły fizycznie i psychicznie. Drżącą ręką wyjmuję telefon z walizki i dzwonię do taty.
- Rose?! Co u ciebie? Jak się bawisz?
- Bawię się po prostu ŚWIETNIE- Szlocham do słuchawki.
- Co się stało? Gdzie jesteś?
- Jestem przy klubie 'Dark Heaven'. Wróciłam do domu ale... ale. Dlaczego mi nie powiedziałeś?!
- Zaraz po ciebie będziemy! Czekaj na nas!- Rozłącza się, a ja rzucam telefonem. Słyszę jak się roztrzaskuje i podbiegam do niego. Super, co ja zrobiłam? Jak ktoś się ze mną teraz skontaktuje? Pewnie będę z pół roku zbierała na nowy. Czy dzisiaj jest piątek trzynastego? Nie, raczej koniec życia Rose Collins.

Po jakimś czasie podjeżdża czarne BMW, a z niego wysiada tata oraz James. Są przestraszeni moim wyglądem i ciągle zadają pytania ' co się stało?', ' jak się czujesz?'. Nie mogę im odpowiedzieć, bo dopiero teraz odczuwam piekielny ból gardła. Brat wkłada mnie na tylne siedzenie samochodu.
- Włącz ogrzewanie- Instruuje tatę gdy ja zasypiam.

Budzę się słysząc budzik na stoliku nocnym. Czuję się trochę obolała, ale tata powiedział, że muszę iść w końcu do szkoły. Wczoraj wytłumaczył mi wszystko, a raczej powtórzył słowa mamy. Kopnęłam Jamesa żeby w końcu się obudził. Był taki kochany i potrafił mnie pocieszyć, a nawet zrozumieć. Powróciliśmy do dawnych nawyków i razem zasnęliśmy. Wieczorem gdy byliśmy już totalnie zmęczeni godzinnym gadaniem powiedział, że nie odstąpi mnie na krok więc mam go obudzić rano i pójdzie ze mną do szkoły. Na samo wspomnienie lekki uśmiech wkrada się na moje usta. Wychodzę spod kołdry i kieruję się do łazienki. Wzdycham na odbicie w lustrze. Mam sine worki pod oczami, suche usta, popękaną skórę, zmęczone oczy i włosy w totalnym nieładzie. Wyglądam na kogoś komu właśnie wszystko się spieprzyło.  Nakładam makijaż, ale wściekam się gdy on nie zamaskuje mojego zmęczenia, a raczej sprawia, iż wyglądam jak potwór. Nigdy nie byłam dobra w nakładaniu makijaży, ale teraz wyszło mega okropnie! Zmywam to co nałożyłam i decyduję się na naturalność... okropną naturalność. Włosy rozczesuję i zostawiam rozpuszczone. Ubieram się w czarne spodnie i luźny top. Zbiegam po schodach naszego nowego domu i biorę torbę. Tata czeka już na mnie w samochodzie.
Wysiadłam z czarnego BMW przed szkołą. Szkoda, że zamiast napisu 'Witamy' nie ma ' Witamy w piekle'- to bardziej pasuje.
Na jednej z przerw trafiam na przyjaciół, którzy byli oburzeni, ale i zmartwieni. Wytłumaczyłam wszystko co się działo, ale pewne sprawy zachowałam dla siebie. Teraz mażę by wymazać to z pamięci, a jeszcze bardziej by cofnąć czas. W końcu nadchodzi lekcja matematyki i jestem zdolna wymyślić plan ucieczki, ale rezygnuję gdy widzę na korytarzu dyrektorkę. Będę musiała się zmierzyć ze Stylesem, choć do tego czasu udało mi się go zignorować.
Siadam w mojej ławce i wyjmuję książki. Chcę być jak powietrze, chcę usunąć się w kąt i zostać niezauważona. Wstrzymuję oddech gdy drzwi się otwierają i wchodzi Harry. Rozgląda się i gdy trafia na mnie rozluźnia mięśnie. Spuszczam z niego wzrok i zaczynam rysować po marginesie zeszytu. Opieram głowę na pięści gdy zaczyna lekcję. Moje myśli błądzą po wczorajszym wieczorze i myślę jak bardzo wszystko się schrzaniło. Podskakuję gdy ktoś dotyka mojego ramienia. Odwracam się i zauważam Sue. Dopiero teraz zauważam, że każdy patrzy się na mnie i próbuję ukryć moje rumieńce.
- O co chodzi?- Szeptam do dziewczyny kompletnie nie wiedząc o co chodzi.
- Wyczytał cię z dziennika. Powodzenia- Uśmiecha się do mnie i przez chwilę myślę, że wyglądam tak źle, że wszyscy są dla mnie mili. Odwracam się i napotykam wzrok Stylesa. Spuszczam głowę i wstaję tak niezdarnie, że uderzam kolanem o stolik. Idę między ławkami i staję naprzeciwko tablicy z działaniem. Harry mówi coś, ale nie mogę go słyszeć i nie mam zamiaru. Odkrywam w sobie dawną siebie, tą, która umiała bez problemu wyliczyć najtrudniejsze zadania z matematyki i błyskawicznie się rozpisuję. Zajmuje to prawie całą tablicę, ale wynik jest na pewno prawidłowy. Ze spuszczoną głową wracam do ławki. Wyłączam aparat słuchowy i ignoruję wszystko wokół mnie dopóki nie dzwoni dzwonek. Pakuję swoje rzeczy i wybiegam z klasy na wszelki wypadek gdyby chciał mnie zatrzymać. Steph i Niall kończyli wcześniej więc nie ma mowy bym mogła z nimi wrócić. Zakładam zimową kurtkę oraz szal. Szkoła jest już praktycznie pusta, a na korytarzu jestem tylko ja. Idę w stronę wyjścia gdy ktoś łapie mój łokieć i ciągnie do pomieszczenia sprzątaczek. Jestem trochę przerażona, ale gdy widzę Stylesa czuję się wkurzona, rozczarowana i jestem smutna.
- Co się wczoraj stało?- Pyta, a ja prycham. Co on sobie wyobraża?
- Co?- Wyśmiewam go- Wyrzuciłeś mnie z domu gdy ciebie potrzebowałam! Potrzebowałam, rozumiesz?! Chciałam żebyś mi pomógł, a ty potraktowałeś mnie jak jakiegoś śmiecia... nie! Jak zabawkę! W końcu sam powiedziałeś, że traktowałeś dziewczyny jak zabawki! Ale wiesz co...? Traktujesz je tak nadal, a ja nie pozwolę bym nią byłą. Owinąłeś mnie sobie wokół palca i wykorzystałeś! Nawet nie wiesz jak bardzo chciałabym cofnąć czas!- Ocieram samotną łzę.
- Rosie, przepraszam ja...
- Zostaw mnie!- Warczę gdy dotyka mojego ramienia- Zostaw mnie w spokoju- Otwieram drzwi i wychodzę ze szkoły. Zatrzymuję się i chwytam barierki gdy łzy płyną jak wodospad z moich oczu. Siadam na schodzie i chowam twarz w dłoniach.

"Ta szma­ciana lal­ka, która była dla Ciebie je­dynie za­bawką, ta którą rzu­ciłeś w kąt. Dziś jest piękną ba­let­nicą uk­rytą wewnątrz po­zytyw­ki, jej me­lodia ob­ca i za­kaza­na Tobie."
 _________________________________



Na samym początku chciałabym was przeprosić, że dodaję dopiero teraz :c to nie było spowodowane tym, że nie było tych 25 komentarzy, bo w sumie nie na nich mi zależy ( choć miło jest je czytać ;) ), ale chodziło o to, że niestety miałam chwilowy zanik weny :( Nie macie się o co martwić, bo przybywam z nowymi pomysłami ;) i na pewno nie zostawię tego bloga, bo uwielbiam go pisać tak jak wy go czytać :D Mam rekolekcje więc być może rozdział pojawi się w piątek ;) 
Trochę się dzieje w życiu naszej Rose :/ ale kocham uprzykrzać życie moim bohaterom xD


Zajrzyjcie do zakładki "Bohaterowie", bo wniosłam kilka zmian ;)
Pytajcie o cokolwiek na Ask
Wchodzicie na mojego nowego Bloga


25 komentarzy= next

sobota, 15 marca 2014

Rozdział 19

"Nie chcę powiedzieć, że przesadziłem w
kwestii swoich uczuć. Byłem szczery. Przez
cale życie szukamy kogoś, kto mógłby nas
zrozumieć i nagle go znajdujemy. Tak mi się
przytrafiło z tobą. Przykro mi."

Dłoń Harry'ego ścisnęła moje biodro, a z moich ust wydobył się stłumiony jęk. Otwarłam oczy, które dotychczas miałam zamknięte i oślepiło mnie światło latarki. Rozkojarzona przez dotyk Stylesa nie zorientowałam się, że nie jesteśmy sami.
- Hej!- Mgła wytworzona przez Harry'ego znikła i w końcu mogłam zacząć trzeźwo myśleć. Odepchnęłam go szybko i chwyciłam ręcznik. Nie obchodziło mnie teraz, że nie należał on do mnie. Wyszłam szybko z basenu i rzuciłam mu mój ręcznik. Był rozbawiony moim zachowaniem, ale zdążyłam się przyzwyczaić, że lubi się ze mnie nabijać- Co wy tu robicie o tej porze?- Męski twardy głos dobiegł zza mnie. Przestraszona odwróciłam się w stronę ochroniarza. Miał może ponad trzydzieści lat i... cholera gapił się na mnie jakby chciał mnie pożreć. Usiłowałam jak najbardziej zakryć swoje ciało, ale nie było to najprostsze mając do dyspozycji jedynie kawałek materiału.
- Spokojnie, właśnie stąd wychodzimy- Harry stanął przede mną, a ja odetchnęłam z ulgą.
- Żebym was tu więcej nie widział!- Harry skinął głową i pociągnął mnie za rękę. Weszłam do damskiej szatni. Podeszłam do szafki i wyjęłam z niej moje ubrania, następnie skierowałam się do kabiny by ręcznik zastąpić suchymi ciuchami. Gotowa opuściłam przebieralnię. Rozejrzałam się po korytarzu w poszukiwaniu Stylesa. Nie mam pojęcia jak zachowywać się po całym incydencie w basenie. Jeszcze nigdy z żadnym facetem nie byłam tak blisko. To dla mnie nowość i jeszcze nie wiem co o tym myśleć... czy żałować? W końcu to nauczyciel i jest starszy, ale z drugiej strony wiek to tylko cyfry i... nie mam do tego głowy. Podskakuję na niespodziewany dotyk. Odwracam głowę i zauważam Harry'ego.
- Odwróć się- Mówi z błyskiem w oczach. Robię tak jak każe, a po chwili  czuję ciepłe powietrze suszarki na mojej głowie. Jego palce dotykają moich włosów sprawiając, że wszystkie problemy zostają w tyle- Twoje włosy... są takie miękkie- Fala gorąca wypełnia moje ciało. Zamykam oczy i relaksuję się dopóki moje włosy nie są suche, a Harry staje przede mną. Całuje mnie w głowę i chwyta moją dłoń.

Gdy idziemy do naszego pokoju w hotelu natrafiamy na kobietę, która była dziś u nas. Posłała mi dziwne spojrzenie. Ta kobieta w ogóle była jakaś dziwna, nie wiadomo po co wtrącała nos w nie swoje sprawy.
- On cię skrzywdzi- Powiedziała gdy przechodziłam obok niej. Poczułam dziwne uczucie, jakby podobne do strachu, więc podbiegłam do Harry'ego. Spojrzał na mnie z rozbawieniem.
Gdy tylko znaleźliśmy się w salonie zdjęłam buty i rzuciłam się na łóżko. Styles wziął z podłogi moje obuwie ustawił je obok swoich. Zaśmiałam się widząc to.
- Zmęczona?- Pyta gdy kładzie się obok mnie.
- Trochę- Przeciągam się i wstaję.
- Gdzie idziesz?- Podnosi się na łokciach.
- Wykąpać się- Uśmiecham się i wyciągam z szafy moją piżamę. Opuszczam pomieszczenie i zamykam się w łazience. Wyciągam telefon z kieszeni i wybieram numer Steph. Podczas łączenia siadam na zimnych płytkach pod ścianą.
- Rose?- Pyta zdziwiona, ale zarazem szczęśliwa- Już myślałam, że nigdy się nie odezwiesz! Co u was?
- Jest ok- Mówię łamiącym się głosem.
- Co się dzieje?- Pyta, a ja zaczynam szlochać- O Boże...! Skrzywdził cię?!
- Co?! Nie, nie!- Łapię oddech.
- To o co chodzi?
- Dużo się dzieje...- Biorę przerwę na zaczerpnięcie powietrza- Jesteśmy jakoś bliżej siebie... Dzisiaj byliśmy na basenie...
- No i co?- Przerywa mi.
- Totalnie nago... Gdyby nie ochroniarz...- Przerywam gdy zaczynam mocniej szlochać.
- Rose! Cholera! To było gorące!
- Co jeśli on traktuje mnie jak marionetkę albo zabawkę, którą może się bawić? Albo chce mnie tylko wykorzystać i...
- Ty się w nim zakochałaś!- Krzyczy, a ja momentalnie zamieram. Nawet przestaję szlochać. Czy ja się mogłam w nim zakochać?
- Nie!- Gdy wypowiadam te słowa czuję jakbym okłamywała samą siebie i boję się, że ja naprawdę mogłam się w nim zakochać. Potrafi sprawić, że cały świat się nie liczy... jesteśmy tylko my i nikt inny. Przy nim czuję się piękna i umie spowodować, że jestem rozkojarzona i zrelaksowana na raz, a przy każdym jego słowie czy ruchu pojawia się uczucie w brzuchu i okolicach serca. Przy nikim nie czułam się tak jak przy nim i pytanie, które pozwoli mi zrozumieć czy jestem zakochana w Harrym brzmi ' Czy wytrzymałabym bez niego?' Nie, brakowałoby mi go cholernie. Tych hipnotyzujących oczu i dołeczków. Cholera, ja kocham nauczyciela!- Dobra, masz rację
- Wiedziałam! To jak on na ciebie patrzy i jak się dzięki niemu zmieniłaś! Będę miała zajebistego szwagra no i może załatwi mi piątkę z matmy!- Śmiejemy się. Zdaję sobie sprawę, że rozmawiamy już dłuższy czas, a ja nadal się nie umyłam.
- Musze kończyć. Pa!
- Pamiętaj o prezerwatywie! Pa!- Śmieję się do siebie gdy odkładam telefon. Zdejmuję ubrania i wchodzę pod prysznic. Relaksuję się i zmywam z siebie zmęczenie. Wycieram ciało z kropelek wody i ubieram piżamę. Wychodzę z łazienki i siadam na łóżku obok Harry'ego.
- Długo cię nie było
- Rozmawiałam jeszcze z Steph- Uśmiecham się.  Po chwili chwyta mnie w pasie i sadza między swoimi nogami. Jego palce dotykają moich włosów, a ja czuję się jeszcze bardziej śpiąca. Z ruchów jego dłoni wnioskuję, że robi warkocza- Harry...
- Hmm...?
- Powiedz coś więcej o sobie- Mówię szeptem.
- A co chciałabyś wiedzieć?
- Wszystko- Zagryzam wargę i czekam aż coś powie.
- Należałem wraz z moim rodzeństwem do tych dzieci, które są rozpieszczane przez swoich bogatych rodziców. Zawsze dostawałem to co chciałem i myślę, że to odbiło się na moim późniejszym życiu. Louisa, Liama, Nialla i Zayna poznałem gdy się przeprowadziliśmy. Oni należeli do tych miejskich wandali, a mi to się cholernie podobało. Musiałem zrobić kilka szalonych rzeczy żeby do nich dołączyć, ale potem nie liczyło się to co robiliśmy. Po prostu byliśmy najlepszymi przyjaciółmi. Chodziliśmy na imprezy i podbijaliśmy parkiety. Każda dziewczyna mogła być nasza. Gdy spodobała mi się jakaś, musiałem ją mieć... tak jakby była zabawką. To podłe, wiem. Byłem zamieszany w bójkę i sprawę z narkotykami... zgarnęła nas policja i w sumie od tego czasu moi rodzice mnie znienawidzili i usiłowali zrobić wszystko żebym był taki jak dawniej. Mój brat stał się ich pupilkiem co sprawiło, że byłem wściekły. Moja siostra kilka razy próbowała do mnie dotrzeć, ale za każdym razem kończyło się jej płaczem. Byłem wielkim skurwielem i zjebałem wszystko- Serce łomocze mi w piersi. Okręcam się przodem do niego. Jego oczy świdrują moje jakby chciał w nich czegoś odszukać, jakichkolwiek uczuć.
- Zawsze jeszcze wszystko można naprawić, Harry. Każdy ma w swoim życiu okres buntowniczy. U jednych trwa on krótko, a u innych długo. Musisz walczyć o dawne relacje- Jego dłoń dotyka mojego policzka.
- Potrzebuję kogoś kto mi w tym pomoże- Otwieram i zamykam usta niczym ryba- Przy tobie staję się lepszym człowiekiem i szaleję na twoim punkcie- Mam wrażenie, że serce wyskoczy mi zaraz z piersi. Czy to możliwe by Harry darzył mnie tym samym uczuciem co ja jego?
- Kłamiesz- Szepczę gdy nasze twarze prawie się stykają.
- Nie- Patrzymy w swoje oczy- Możesz sprawić, że będę dobrym człowiekiem, możesz sprawić, że będę tylko twój... dla ciebie wszystko- Moje ręce drżą z emocji, a łzy pieką od łez- Musisz tylko chcieć- Szepta zanim całuje moje usta.
- Chcę- Mówię między pocałunkami. Jego usta smakują tak dobrze...  Wstaje z łóżka i odkłada telefon na szafkę naprzeciwko nas. Każe mi się położyć, więc się kładę. Wspina się nade mnie i złącza nasze usta w namiętnym i zarazem gorącym pocałunku. Jedną dłonią się podpiera, a drugą pieści moje rozgrzane ciało. Wplatam swoje dłonie w jego włosy i ciągnę za nie. Odrywa swoje wargi od moich by składać pocałunki wzdłuż mojej szyi. Wiję się pod nim domagając się więcej dotyku. Jego palce zwinnie chwytają koniec mojej bluzki i szybkim ruchem przeciąga ją przez moją głowę. Ignoruję zawstydzenie, które siedzi we mnie. Jego ciepła dłoń sunie po moim brzuchu i zatrzymuje się na wcięciu. Jego usta zostawiają mokre ślady w kierunku piersi. Jęczę cichutko i ciągnę mocno jego włosy gdy całuje moją pierś. To uczucie jest nadzwyczajne i choć bardzo bym chciała, nie potrafię go opisać. Całuje mój brzuch, a po chwili jego place bawią się zamkiem od spodni. Wiem, że spogląda teraz na mnie. Nie otwieram oczu, bo boję się, że to może spowodować, że zaprzestam temu, a pewna część mnie tego chce. Zaciskam nogi gdy Harry szarpie za nogawki moich spodni, a po chwili słyszę jak uderzają o panele. Całuje okolice tuż przy moich majtkach powodując fale gorąca w dole mojego brzucha. Jego dłoń sunie po biodrze, a po chwili złącza nasze usta w pocałunku. Otwieram oczy gdy nie czuję jego dotyku ani jego nad sobą. Widzę jak zdejmuje koszulkę, a następnie spodnie. Walczę między stroną mówiącą przestań, a drugą no dalej. Uśmiecha się do mnie i po chwili jest znowu nade mną. Całuje mnie delikatnie w usta. Podnoszę się delikatnie gdy mnie o to prosi. Po chwili leżę praktycznie naga. Harry śmieje się gdy szukam czegokolwiek by się zakryć.
- Przestań, jesteś piękna- Mówi i bawi się moimi piersiami. Zamykam oczy i przygryzam wargę. Czuję jego dłonie tuż przy moich majtkach, a po chwili zostaję bez nich. Skomlę na samą myśl. Dopada mnie strach, który nie miał prawa wstępu. Nie wiem co robić z rękoma i całym ciałem. Widzę jak Harry zdejmuje bokserki i gdy mam temu zaprzestań, on składa pocałunek na moich ustach. Myślę o Harrym, a dokładniej o tym co mi powiedział i ignoruję strach.
- Jesteś pewna?- Pyta, a ja kiwam głową. Nie wiem co mną kieruję i myślę, że to nie jest ta sama Rose. Słyszę dźwięk otwieranej folii, a po chwili czuję ogromny ból. Ściskam kołdrę i gryzę wargę by nie krzyczeć.
- Otwórz oczy- Szepta zachrypniętym głosem. Kiwam przecząco głową. Każdy ruch jest bolesny, a on nie znając wielkości mojego bólu, przyśpiesza. Próbuję doszukać się przyjemności, ale po niej ani śladu. Nie zwracam uwagi na dłonie Harry'ego czy na to jak wypowiada moje imię. Usiłuję nie płakać.
- Rose?- Słyszę jego głos i orientuję się, że kilka samotnych łez spłynęło po mojej twarzy- Boli cię?- Kiwam głową. Po krótkiej chwili uczucie wypełnienia znika, ale jakaś część bólu nadal pozostaje. Przykrywa mnie kołdrą i przyciska do swojej klatki piersiowej. Nie mając nic do ukrycia zaczynam szlochać. Całuje moją głowę i szepcze słowa do mojego ucha. Moje powieki stają się ciężkie, jakby ważyły z tonę.


"Miłość mężczyzny jest czymś wspaniałym i strasznym, bo nosi w sobie całą cierpkość nadziei, rany z dzieciństwa, jarzmo przeszłości, zdrady i niespełnione marzenia, i wszystkie ułudy, spojrzenie w przyszłość i pewność. Już nie tylko ciało się obnaża, ale i dusza. Dawanie miłości jest aktem wiary, przyjęcie jej - aktem brawury, bo trzeba wyrzec się cząstki siebie samego i przystać na opuszczenie gardy - tak by dopuścić do siebie coś, co jest nam obce, choć zdawało nam się, że się w tym rozpoznajemy".

__________________________________

Przepraszam za ten okropny rozdział. Męczyłam się nad nim cały dzień i wydaje mi się, że to z powodu sceny an końcu. Nie jestem dobra w pisaniu czegoś takiego :/ 

Dziękuję za wszystkie komentarze i zachęcam do kolejnych :* 

Wpadajcie na moje nowe opowiadanie, bo wieje tam pustką xD

Założyłam aska! Haha... tak więc od tej pory możecie zadawać mi pytania kiedy następny rozdział i wszystkie inne :D 

Ten piękny szablon jest tylko dlatego, że przypadkowo tamtego usunęłam xD 

Znając życie to pewnie chciałam napisać coś jeszcze, ale zapomniałam haha

25 komentarzy= next

sobota, 8 marca 2014

Rozdział 18

"Mówisz, że kochasz deszcz, a rozkładasz parasolkę, gdy zaczyna padać. Mówisz, że kochasz słońce, a chowasz się w cieniu, gdy zaczyna świecić. Mówisz, że kochasz wiatr, a zamykasz okno, gdy zaczyna wiać. Właśnie dlatego boję się, kiedy mówisz, że mnie kochasz".
~~William Shakespeare


Śniłam o rzeczach prawdziwych, ale zbyt pięknych by mogły być prawdziwe. Te rzeczy pochłonęły mnie tak bardzo, że nie wiem ile już tak jestem. Ile czasu zajął mi sen? Czas otworzyć oczy i spotkać się z prawdziwą codziennością.
Podniosłam powolnie powieki i zamrugałam gdy oślepiło mnie światło  lampy. 
- Obudziłaś się- Harry doskoczył do mnie, a jego twarz ukazywała ulgę, tak samo jak jego głos. Uśmiechnęłam się do niego.- Nieźle mnie przestraszyłaś, ale lekarz powiedział, że jesteś tylko osłabiona i... trochę poturbowana- Uśmiechnęłam się szeroko na sposób w jaki wypowiedział ostatnie słowa- Musisz odpoczywać- Jego dłoń gładziła mój policzek. Jestem pewna, że nie zdaje sobie sprawy z tego, że właśnie budzi wszystkie moje komórki i wszystko inne co we mnie, do pracy. Jego dotyk jest cholernie rozpraszający. 
- O, nie. Nie ma mowy żebym miała zmarnować czas, który mamy, na leżenie- Jego twarz pokazuje, że coś ukrywa. Spuszcza wzrok i unika mojego wzroku- Tylko mi nie mów, że chciałeś żebyśmy wrócili- Nie kontroluję tego, że unoszę trochę głos. Jestem po prostu trochę... no może bardzo... rozczarowana. 
- Rose, sądziłem, że tak będzie lepiej- Patrzy z smutkiem w moje oczy. 
- To byłeś w cholernym błędzie- Wstaję z łóżka i ignorując lekkie zawroty głowy idę do łazienki. Mieliśmy tutaj przyjechać bym odpoczęła od domu. Cieszyłam się, bo w końcu wakacje z Stylesem nie mogą być nie fajne, a on tak po prostu chce żebym wróciła do tego całego bałaganu w domu. Zdaję sobie sprawę z tego, że się o mnie martwi, ale czy nie przewidział tego, że gdy wrócimy szybciej to, że będzie to podejrzane? Nie chciałabym żeby rodzice uważali, że mnie nie pilnował. 
- Rose!- Drgnęłam gdy usłyszałam głos po drugiej stronie drzwi. 
- Spadaj, Harry- Mruknęłam. 
- Brzmisz jak małe dziecko. Nie musimy wyjeżdżać jeśli nie chcesz- Od razu ożywiłam się na jego ostatnie zdanie. Otworzyłam drzwi z wielkim uśmiechem. 
- Idziemy na basen?- Podchodzę do szafy i szukam stroju. 
- Masz okres czy co?- Pyta z podniesioną brwią. Jego bezpośredniość powoduje rumieńce na moich policzkach. 
- Cz-czemu?- Jąkam się. 
- Dałbym sobie rękę uciąć, że jeszcze przed chwilą byłaś zdenerwowana, a teraz jesteś... wesoła?- Zaczynam się śmiać. 
- Nie mam okresu. Po prostu facetów trzeba sobie owinąć wokół palca- Poruszyłam ramionami i zaczynam oglądać strój. 
- Co ty powiedziałaś?- Odwracam głowę w jego stronę i zauważam jak pomału się do mnie zbliża. Jego ruchu są prawie tak samo zwinne i wykonywane z gracją jak u jakiegoś dzikiego zwierzęcia, które poluje na małą sarenkę, którą jestem JA. Jego twarz ukazuje złość, ale oczy ujawniają rozbawienie. Gdy jest kilka kroków ode mnie zaczynam uciekać. Nasze śmiechy wypełniają pomieszczenie. Styles jest po drugiej stronie stołu i śmieje się z tego, że piszczę gdy próbuje mnie złapać. Uciekam za ścianę i oddycham z ulgą, że go zgubiłam. Po chwili rzucam się biegiem, ponieważ słyszę jego kroki. Wybiegam zza ściany i wpadam prosto na niego. Krzyczę gdy oboje obalamy się na ziemię. Zabawę przerywa nam starsza kobieta. Wnioskując po stroju to pracuje jako obsługa hotelarska. 
- Co tu się dzieje?- Pyta, a zmarszczka na jej czole pojawia się. 
- My... po prostu....
- Skandal! To podchodzi pod molestowanie!- Popatrzyłam na Stylesa, który patrzył na mnie takim samym wzrokiem. Kobieta wyszła, a my wybuchliśmy śmiechem. 
- Wariatka?- Pyta retorycznie. 
- Raczej stara panna- Mówię i wstaję z niego. Wciąż się śmiejemy. 
- Idziemy na ten basen?- Pyta poruszając brwiami. Kiwam głową i zaczynam pakować wszystko co potrzebne. - A może poszlibyśmy na saunę?- Harry siedzi na łóżko i obserwuje mnie. 
- A może zacząłbyś się pakować?
- Od tego mam ciebie- Uśmiecha się rozbawiony, a ja gromię go wzrokiem- Proszę, chodźmy na saunę. 
- Ugh, ok.



Idę do damskiej szatni, a Harry do męskiej. Szukam szafki z numerkiem wypisanym na kluczu. Gdy ją znajduję od razu przystępuję do przebierania. Nie chcę by Harry na mnie długo czekał. Nie wiem dlaczego tak nalegał byśmy poszli na saunę. Ja osobiście wolę basen, ale przystałam na jego propozycję. Zresztą powiedział później, że po saunie pójdziemy na basen. Ubrana w strój kąpielowy zaczęłam iść w stronę wyjścia z szatni. 
- Przepraszam- Zatrzymała mnie kobieta, która najwidoczniej była pracownicą tego basenu- Na saunę wchodzi się nago
- C-co?- Wytrzeszczam oczy. Wszystko stało się jasne dlaczego Harry tak błagał mnie o pójście na saunę. Kobieta uśmiechnęła się- Nago?- Powiedziałam do siebie. O, nie. Nie ma mowy żebym pokazała się nago przed innymi facetami i kobietami. Po za tym... nie chcę oglądać gołych ludzi. 
- Możesz założyć ręcznik skoro tak cię to krępuje- Uśmiecha się do mnie, a ja jestem jej wdzięczna. Cofam się i idę do kabiny zdjąć strój, a zastąpić go ręcznikiem. Śpieszę się, ponieważ Harry na pewno już na mnie czeka zniecierpliwiony. Wychodzę i rozglądam się w poszukiwaniu ciemnych loków. Zauważam go przy ścianie. Na szczęście ma na sobie ręcznik. 
- Dlaczego masz ręcznik? Sądziłem, że się nabierzesz- Udaje rozczarowanego, ale widzę jak powstrzymuje się od śmiechu.


- Powinieneś dostać za to wielkie lanie Styles- Uderzam go zabawnie w brzuch. 
- Zawsze możemy się tego pozbyć- Unosi zabawnie brwi. Jego palce ciągną w dół mój ręcznik. 
- Przestań, Harry!- Piszczę i kurczowo trzymam ręcznik. 
- Ok- Wchodzi do jednej z saun, a ja tuż za nim. Zamykam oczu gdy zauważam obleśnych facetów obnoszących się nago. 
- Fuuj- Komentuję marszcząc nos. Odwracam głowę gdy słyszę śmiech Harry'ego. Ma dzisiaj dobry humor. Zatrzymuję wzrok na jego klatce piersiowej. Obserwuję każdy jego tatuaż i doszukuję się najmniejszych detali. Jestem oczarowana jego wyglądem i wyrzeźbionym brzuchem. 
- Podoba ci się to co widzisz?- Pyta z figlarnym uśmiechem na ustach. Czerwienie się.- Oddychaj, kochanie- Mówi, a ja orientuję się, że cały ten czas wstrzymywałam powietrze. Mrugam szybko gdy jego twarz zbliża się do mojej szyi. Powstrzymuję się od wydania jęku z ust gdy zostawia mokre pocałunki na niej i przygryza ją delikatnie. Wyciągam dłoń w celu odsunięcia go os siebie, ale jestem tak niezdarna, że zamiast dotknąć jego klatki to moja dłoń dotka jego krocza. Zaprzestał swoim działaniom, a ja skuliłam się i zaczęłam szukać rozwiązań by ukryć moje czerwone, a raczej buraczkowe, policzki. 
- Przepraszam- Wydusiłam z siebie- J-ja...
- Rosie, jest ok- Uśmiechnął się, a moje serce zabiło szybciej na dźwięk zdrobnienia mojego imienia. 
- Rosie?- Pytam. 
- Rosie- Przytaknął. 
- Fajnie- Uśmiecham się. 
- Wiem, Rosie- Dołeczki w jego policzkach pojawiają się wraz z szerokim uśmiechem. Chwyta mój ręcznik i pociąga za niego. Materiał odkrywa moje plecy, ale na szczęście zdążam zakryć resztę. Moja osoba przyciągnęła zainteresowanie innych mężczyzn- No dawaj, Rose
- Powiedziałbym, że ściągnę ręcznik gdy ty ściągniesz swój, ale nie chcę cię oglądać nagiego. 
- Auć- Chwycił się za serce udając, że go to zabolało- Ranisz, Rosie- Zaśmiałam się i odwróciłam głowę w bok by zobaczyć co tak bardzo zainteresowało pozostałych mężczyzn. Do sauny, w której się znajdujemy weszła kompletnie naga dziewczyna. Miała czym się pochwalić, ponieważ była ładnie opalona, miała ładną figurę... po prostu była bardzo ładna. Jej brązowe włosy opadały na jej piersi przez co wyglądała jak jakaś bogini. Przyłapałam Harry'ego na wpatrywaniu się w nią. Skłamałabym mówiąc, że mnie to nie ruszyło. Poczułam ukłucie w sercu i zaczęłam się wiercić by jego uwaga przeniosła się na mnie. W tej chwili zazdrościłam tej dziewczynie jeszcze bardziej. Po chwili poczułam jednak złość, ponieważ usiadła obok Harry'ego. Jego sylwetka naprężyła się jakby właśnie szykował się do łowów. Chciałam zrobić coś żeby zwrócił uwagę na mnie zanim zaczną rozmawiać, ale mój refleks jest tak niezawodny... Sarkazm, oczywiście. Zanim się obejrzałam zaczęli dyskusję, a moja osoba dla Harry'ego zniknęła. Jestem wściekła, a to nie wróży niczego dobrego dla mnie, ponieważ zawsze działam w tedy pod wpływem impulsu i mogę zrobić coś czego będę mogła żałować. Teraz mam ochotę zdjąć ten pieprzony ręcznik by tylko zwrócić na niego uwagę, ale nie mam w sobie tyle odwagi. Do głowy wpada mi plan i zaczynam rozglądać się po pomieszczeniu. Zauważam młodego, samotnego chłopka i postanawiam do niego podejść. 
- Cześć- Witam się. 
- Hej- Chłopak uśmiecha się szeroko gdy mnie zauważa- Siadaj- Klepie miejsce obok siebie- Twój chłopak dał się złapać na urok gołej kobiety- Żartuje. 
- Tak, ale to nie mój chłopak- Mówię i spoglądam na Harry'ego. Nadal zawzięcie rozmawia z brązowowłosą. 
- W takim razie nie muszę się bać, że skopie mi tyłek za to, że z tobą gadam- Zaśmialiśmy się. 
- Nie, nie musisz
- Gdzie moje maniery! Jestem Jace- podaje mi rękę.
- Rose- Ściskam ją. 
- Ten koleś się tu patrzy- Mówi cicho jakby w sekrecie- Mam się bać? 
- To raczej nie groźny typ- Chichoczę.- Bardziej natrętna mucha niż dziki kot- Wybuchamy śmiechem, a ja zauważam trochę prawdy w moim porównaniu. Kilka osób patrzy na nas złowrogo. 
- Czemu nie zdjęłaś ręcznika?- Pyta rozbawiony. 
- A ty?- Podnoszę brew. Jego wzrok tkwi w czymś nade mną. 
- Bo ma małego, Rose- Szorstki, zachrypnięty głos dociera do moich uszu. Przebiega mnie dreszcz w dole kręgosłupa. Nie podoba mi się to, że obraża Jace'a. To fajny chłopak.  
- W takim razie ty też- Podnoszę brew dumna z siebie. Jace próbuje ukryć śmiech. Harry marszczy brwi. Po chwili jego ręka szarpie moje ramię w górę. Przytrzymuje ręcznik. 
- Cześć Jace! Miło się gadało!- Krzyczę gdy Harry mnie pcha. Nie zdążam go usłyszeć.  Wyszarpuję się z uścisku Harry'ego i idę przodem. 
- Po co poszłaś do tego palanta?- Staje przede mną, a jego twarz nie wyraża nic innego niż wkurwienia. 
- A co miałam robić gdy ty gadałeś z tą... tą dziewczyną?! Byłeś w niej tak zapatrzony, że o mnie zapomniałeś- Złość ucieka z jego twarzy, a pojawia się rozbawienie. 
- Jesteś zazdrosna- Wytrzeszczam oczy. 
- C-co?! Nie!
- Mhm... 
- A ty?- Pytam. 
- Co?
- Jesteś zazdrosny? 
- O tego dzieciaka? Nawet nie umiałby zrobić ci dobrze- Moje usta otwierają się na jego słowa. Nie sądziłam, że jest aż tak bezpośredni. 
- Ty tylko o jednym!
- Po prostu wkurwiło mnie, że...- Dokładnie wiem o co mu chodzi. 
- Że masz małego? Nie mam pewności, że taki nie jest- Ok, mam ochotę dać sobie w twarz za te słowa. To zabrzmiało jak propozycja. Nie potrafię wyczytać uczuć z jego twarzy. Odwracam od niego wzrok i zauważam, że zdążyliśmy dojść na basen. Ze względu na godzinę, nie ma nikogo. Zanim zdążam cokolwiek zrobić czuję ręce Harry'ego na moich biodrach, a potem wpadam do basenu. Ręcznik wypływa na powierzchnię szybciej ode mnie. Gdy wynurzam z wody tylko głowę zauważam, że nigdzie nie ma białego materiału. Spoglądam na Stylesa, który z satysfakcją trzyma biały ręcznik. Próbuję w jakiś sposób się zakryć. Podpływam do końca basenu i zakrywam przód. 
- Będziesz tak stał?- Pytam wściekła. 
- Mogę pomóc ci wyjść
- Zabawne Styles! Oddawaj ten pieprzony ręcznik!- Odwraca się do mnie plecami, a ja wykorzystuję moment by wykonać mój plan. Zaczynam udawać, że się topię. Modlę się by wyglądało to dość realistycznie, powinno tak być, bo dużo nauczyłam się ostatnim razem na basenie z Stylesem. Podbiega do mnie i podaje mi rękę. Chwytam się jej, ale ciągnę go w swoją stronę. Jego ręcznik również z niego spada przez co mam ochotę uciekać jak najdalej. Jestem w wodzie sam na sam z Stylesem, a nasze ciała są gołe. Nie chcę zakładać na siebie jego ręcznika, a mój został na płytkach. Cholera. Po chwili jego postać wynurza się obok mnie. Potrząsa głową by pozbyć się wody z włosów. Moje usta otwierają się w zdumieniu. Wygląda tak gorąco... Przygryzam wargę. 
- Co to miało być hmm...?- Pyta, a ja się otrząsam. 
- C-co?
- Wrzuciłaś mnie do wody i teraz ja również jestem nagi- Daje nacisk na ostatnie słowo- Wiesz jeśli chciałaś się przekonać jaki...
- Nie kończ- Mówię i cofam się do tyłu by zachować odległość pomiędzy naszymi ciałami. Na szczęście ciemność panująca nie pozwala zobaczyć przez wodę naszych gołych ciał. 
- Nie krępujesz się?- Podchodzi bliżej, a ja cofam się do tyłu- Oj, Rosie- Śmieje się. Zagryzam wargę i zanurzam się coraz bardziej w wodzie. 
- Możesz wziąć swój ręcznik i wyjść?- Mówię i unikam jego wzroku- Dziwnie się czuję- Przyznaję. Zamykam na chwilę oczy by się odprężyć i zrelaksować. Gdy otwieram oczy, Harry stoi przede mną. Podskakuję na jego niespodziewaną bliskość. Próbuję się cofnąć, ale moje plecy zderzają się z płytkami. 
- Jesteś seksowniejsza i ładniejsza od tamtej dziewczyny- Serce łomocze mi w piersi- Powinnaś powiedzieć, że ja jestem fajniejszy od tamtego kolesia- Śmieję się. 
- Jesteś fajniejszy od tamtego kolesia- Dołeczki w jego policzkach, ujawniają się. Podnosi dłoń i dotyka mojego policzka. Zamykam oczy gdy przejeżdża kciukiem po mojej wardze, a po chwili jego usta muskają moje. Nasze języki walczą o dominację, ale przegrywam tę walkę. Jego dłoń przenosi się na moją talię. Wstrzymuję oddech i napieram bardziej na ścianę. Placami zjeżdża do mojego uda. Usta muskają moją szyję, odchylam głowę by dać mu lepszy dostęp. Jęk wyrywa się z moich i jego ust gdy nasze klatki napierają na siebie. Ściska mocniej moje biodro. Wiem co się dzieje, wiem do czego to prowadzi i wiem jakie to może mieć konsekwencje, ale nie potrafię się od niego oderwać i zaprzestać naszym działaniom. 

"Hej, kocham Cię. I w sumie cholernie bałem się użyć tych słów, bo one są jak obietnica. Obietnica tego, że będę obok Ciebie, zawsze i wszędzie. Że choćby niebo waliło Ci się na głowę, ja podbiegnę i je przytrzymam. Że będę tylko Twój. Rozumiesz? A widzisz... Ja nigdy nie łamię obietnic."
- Mikołaj Bajorek


___________________________________

Nie daliście rady z 30 komentarzami, ale to nic :D I tak jest dużo :* dziękuję wam bardzo za te wszystkie wspaniałe komentarze  ♥

Ten rozdział trochę różni się od innych ( może tym, że pisałam go będąc raz zdenerwowana, a raz wesoła xD). I znowu przerywam w takim momencie... ahh ależ ja zła :D 

Mam nadzieję, że przymkniecie oko na moje błędy, bo nie sprawdzałam rozdziału, i że zostawicie coś po sobie :D

Miałam się was jeszcze zapytać czy nie lepiej by było gdybym przestała pisać to opowiadanie skoro tak na was działa xD nie chcę żebyście mi poumierały na zawał haha :P 

Zapraszam was na Lost Memory. Jest to moje drugie opowiadanie, a żeby was zachęcić to wstawię zwiastuny :D

Zrobiony przez Melodię 

https://www.youtube.com/watch?v=jOpbSfq2QtM

I zrobiony przeze mnie ( oczywiście Melodii jest o niebo lepszy :) )  

https://www.youtube.com/watch?v=3LPho3u0a0U

wtorek, 4 marca 2014

Rozdział 17

- Musze ci coś powiedzieć'

 Jego słowa sprawiły, że zamarłam z kieliszkiem w ręku. Moje usta były lekko rozwarte, ale nie tylko z powodu jego nagłego wyskoku, ale i tego, że właśnie miałam upić łyk wytwornego wina. Zmarszczyłam czoło nie wiedząc czego się tak naprawdę spodziewać. Bałam się tego co ma zamiar powiedzieć, tym bardziej, że patrzył na mnie jakby przepraszał mnie, że właśnie kogoś zabił. Pochyliłam się nad stolikiem i odłożyłam kieliszek. Moje dłonie zaczęły się trząść, a to nie uszło uwadze Stylesa. Poczułam ulgę gdy uśmiechnął się pocieszająco i stwierdziłam, że może trochę wyolbrzymiam.
- To nie...- Przerwał, a ja podskoczyłam gdy jego telefon zaczął dzwonić. Spojrzałam na niego wzrokiem mówiącym ' chyba teraz nie odbierzesz?', ale on posłał mi przepraszające spojrzenie i wraz z telefonem wyszedł na balkon. Narodziło się we mnie uczucie podobne do złości, ale także i pewnego stopnia rozczarowanie, bo odebrałam jego ruchy jako wymówkę by tylko uniknąć tego co jakiś czas temu chciał mi powiedzieć. Nalałam do kieliszka czerwonego wina i rozsiadłam się z nim wygodnie. Spojrzałam na balkon, gdzie stał Styles pochłonięty rozmową. Ciekawe z kim rozmawia? Usłyszałam jego śmiech... Poczułam ukłucie w okolicach serca zdając sobie sprawę, że tak naprawdę nigdy nie śmiał się tak jak teraz. To był cudowny śmiech i miły dla moich uszu, ale budził we mnie kontrowersje.
Może rozmawia z Louisem, w końcu są dobrymi przyjaciółmi...albo z jakimś innym przyjacielem. Dlaczego nie mogę dopuścić do siebie myśli, że właśnie po drugiej stronie może być jakaś dziewczyna? Może to jego siostra albo mama?
Upijając ostatniego łyka z kieliszka zrozumiałam jak mało o nim wiem. On wie o mnie praktycznie wszystko, a ja wiem, że on pracuje jako nauczyciel, ale nie z własnego wyboru, że lubił szaleć, i że ma rodzeństwo. Muszę z nim jutro porozmawiać.
Alkohol uderzył do mojej głowy, czuję to. Nie chciało mi się nachylać kilkanaście razy by nalać do kieliszka wina więc po prostu wzięłam całą butelkę i upiłam kilka łyków z gwinta. Zaśmiałam się sama do siebie. Ułożyłam się wygodnie na kanapie, a butelkę położyłam obok łóżka. Czekałam na Harry'ego wsłuchując się w cichą melodię wydostającą się z głośników małego radia.

Zamrugałam kilka razy i cicho jęknęłam gdy usłyszałam walenie do drzwi. Po chwili Harry je otworzył i pierwsze co zrobił to upomniał osobę za drzwiami, że zbyt głośno puka. Chciało mi się śmiać, ale przestało gdy uniosłam się na rękach, a moja głowa zaczęła strasznie boleć. Jęknęłam i z powrotem obaliłam się na...Łóżko? Jestem pewna, że zasypiałam na kanapie. Czyżby Harry okazał się dżentelmenem i przeniósł mnie do sypialni? Odkryłam część kołdry, która mnie przykrywała. Wypuściłam powietrze ze świstem gdy zobaczyłam, że mam na sobie tylko bieliznę. Stwierdziłam, że skoro jest teraz przy drzwiach to uda mi się dojść bez przebierania do łazienki. Wyszłam z pokoju i wpadłam na Harry'ego. Na moich policzkach pojawił się rumieniec.
- Część, Rose- Uśmiechnął się odsuwając. Spojrzałam w dół próbując ukryć zażenowanie- Oryginalny strój- Zaśmiał się i przygryzł wargę skanując mnie, a ja zamiast coś zrobić stoję jak wmurowana w ziemię.
- Dzięki, że mnie przeniosłeś, ale nie musiałeś mnie rozbierać- Mówię cofając się po woli do tyłu. Harry unosi jedną brew i idzie w moją stronę
- Nie miałem takiego zamiaru- Mówi, a uśmiech nie znika z jego twarzy.
- C-co?- Jąkam się marszcząc czoło.
- Sama się rozebrałaś- Moje nogi zderzają się z łóżkiem. Już nigdy więcej nie tknę alkoholu! Który to już raz tak mówisz? Setny?. Mówi wredny głosik w mojej głowie.
- Przepraszam
- Było fajnie- Spoglądam na niego, a on bezczelnie się śmieje. Mam ochotę zapaść się pod ziemię. Podchodzi do mnie szybkim krokiem i popycha mnie na łóżko. Obalmy się na nie- Żartowałem- Szepcze do mojego ucha, powodując gęsią skórkę na moich rękach. Zaczynam się śmiać gdy zimną ręką łaskocze moją talię. Moje ciało wije się pod nim ze śmiechu.
- Nawet nie wiesz co chciałbym z tobą robić- Znów szepcze do mojego ucha. Zamieram, bo nie spodziewałam się usłyszeć od niego czegoś takiego. Moje serce zaczyna szybciej bić, ponieważ jestem przestraszona. Spycham go dyskretnie z siebie.
- Muszę iść się wykąpać- Wstaję, a on łapie mnie za nadgarstek.
- Nie bój się, nic ci nie zrobię- Kiwam głową i idę szybko do łazienki. Zamykam drzwi i opieram się o nie. Zaczynam myśleć czego on tak naprawdę ode mnie chce. Wiem, że by mnie nie skrzywdził ani do niczego by mnie nie zmusił, ale odczuwam strach. Harry jest dojrzałym mężczyzną i potrzebuje kobiety nie tylko do życia, miłych słów i kochania, ale także do... nawet nie wiem jak powinnam o tym myśleć. Zawsze się tego bałam i bać będę. Nie należę do dziewczyn, które po miesiącu ładują się chłopakom do łóżka.
- Rose- Harry puka do drzwi. Wstrzymuję na chwilę oddech- Rose wiem, że tam jesteś- Uderza w drzwi, ale tym razem znacznie mocniej. Odsuwam się na wszelki wypadek- Otwórz drzwi, Rose- Zauważam, że moje ręce się trzęsą- Rose do cholery!- Wzdryguję się na jego ton. Zakładam szlafrok, który zdjęłam z wieszaka i otwieram drzwi.
- O Boże płakałaś- Przytula mnie mocno. Dopiero teraz zauważam, że moje ciało drży od płaczu- Przepraszam, nie chciałem żeby to tak zabrzmiało- Wtulam się w niego mocniej i zaciskam jego materiał koszulki w pięść.
- Kim dla ciebie jestem?- Łkam.
- Jesteś dla mnie kimś ważnym, Rose- Moje serce bije szybciej na jego słowa. Odsuwam się od niego i patrzę w jego oczy. Ociera moje mokre policzki i uśmiecha się. To chciałam od niego usłyszeć, chciałam wiedzieć, że nie jestem dla niego kimś zwykłym, że nie jestem dla niego zabawką i teraz wiem, że odgrywam ważną rolę w jego życiu... tak jak on w moim. Nie czuję się samotnie jak dotychczas w więzi, którą tworzymy. Czuję, że nie tylko ja buduję nasz mur, ale i on. Staję na placach i składam pocałunek na ustach. Gdy chcę się odsunąć, on chwyta mnie i pogłębia go.

- To nie jest dobry pomysł- Jęczę po raz setny.
- Być w górach i nie być na nartach? To niemożliwe- Uśmiecha się i ciągnie mnie za sobą.
- Ale ja nigdy nie jeździłam na nartach- Patrzę z przerażeniem na osoby, które już przezywają ten horror.
- To cię nauczę- Harry wykupuje dla mnie narty, a ja podziwiam osoby, które jeżdżą doskonale, a współczuję tym co jakiś czas się przewalają. - Chodź- Chwyta mnie za rękę w stronę wyciągu by wjechać na górę.
- Nie, nie, nie- Zapieram się nogami.
- Rose- Jęczy- Zobaczysz, będzie fajnie- Patrzę na niego i mięknę. Pozwalam by zaprowadził mnie na wyciąg.
Gdy znajdujemy się na górze coraz bardziej żałuję, że jednak nie zostałam na dole. Harry zapina swoje narty, a ja próbuję znaleźć wymówkę by tylko jak najdłużej pozostać w moich traperach. Rozglądam się po otoczeniu i wzdycham z ulgą zauważając budkę z pączkami i innymi przysmakami.
- Jestem strasznie głodna, pójdę po pączka- Mam nadzieję, że mi pozwoli. Patrzy na mnie, a po chwili kiwa głową. Nie śpieszę się i nawet wpuszczam przed siebie parę, która stała w kolejce.
- Cześć- Witam się gdy zauważam chłopaka mniej więcej w moim wieku. Uśmiecha się i odpowiada- Po proszę pączka- Pakuje go w specjalny woreczek i mi go podaje- Ile będę płaciła?- Pytam gdy chłopak długo nie podaje ceny.
- Na koszt firmy- Uśmiecham się i dziękuję mu- Jesteś tutaj pierwszy raz?- Bardziej stwierdza niż pyta
- Aż tak to widać?- Uśmiecham się.
- Może pokazać ci jak się zjeżdża albo pokazać okolicę?
- Dzięki, ale jestem z... przyjacielem. Może innym razem- Uśmiecham się i kiwam mu gdy odchodzę.
- Co tak długo?- Pyta Harry- Zdążyłbym zjechać z pięć razy.
- To czemu nie zjechałeś?- Pytam z pączkiem w buzi. Smakuje niesamowicie. Harry marszczy czoło i wyrywa mi moje jedzenie. Patrzę na niego wściekły wzrokiem i jestem prawie pewna, że go wyrzuci, ale on ku mojemu zaskoczeniu go zjada.- Ej to był mój pączek!- Rzucam się na niego. Harry się śmieje i prawie wypluwa jedzenie gdy wskakuję na jego plecy. Parskam śmiechem i schodzę z niego.
- Pójdę po jeszcze jednego. Na pewno...- Zacinam się gdy zdaję sobie sprawę, że nie wiem jak chłopak od pączków ma na imię - Mój nowy kolega da mi kolejnego na koszt firmy- Wyciągam język w jego stronę.
- Jaki kolega?- Łapie mnie w pasie i marszczy czoło.
- Od pączków- Uśmiecham się zadziornie.
- Ach tak?- Patrzy w stronę budki- Zakładaj narty.
- No niee!- Jęczę.
- No dalej- Mruczę niezadowolona. Okazuje się, że jestem tak nieporadna, że nawet nart nie umiem założyć i Harry musi mi pomóc. - W pierw pokażę ci na tej małej górce- Kiwam głową i obserwuje jego ruchy. Nawet na nartach zachowuje swoją grację. - Teraz ty- Uśmiecha się dodając mi otuchy. Robię tak jak on pokazywał, a mimo to ląduję na pupie- Całkiem nieźle- Uderzam go w ramię gdy śmieje się ze mnie.
Powtarzamy kilkanaście razy to samo, a ja za każdym razem tak czy inaczej ląduję na moim  tyłku.
- Dobra, ciebie nie da się nauczyć- Harry poddaje się.
- Ejj!- Pstrykam placami w jego nos.
- Chodź ze mną na dużą górkę- Spoglądam na niego przestraszonym wzrokiem. - Chcę zjechać, a ty tylko popatrzysz
- Ok- Uśmiecham się.
Widok z największej górki jest nie do opisania. Wszystko wygląda na takie małe. Nie mogę oderwać od tego oczu.
- Ej, masz patrzeć na mnie- Uśmiecha się  i szturcha mnie delikatnie.
- Ok, ok- Śmieję się. Gdy patrzę po raz kolejny na widok zastanawiam się czy to bezpieczne... ten zjazd.
- Jesteś pewien, że chcesz zjechać?
- Rose, jeżdżę od dziecka- Wzdycha.
- W takim razie ok- Mówię i obserwuję jego ruchy. Jego słowa sprawiają, że nie martwię się o niego aż tak bardzo, ale mimo to jakaś cząstka mnie mimo to się o niego boi.
Sprawnie zjeżdża i mogę powiedzieć, że najlepiej z wszystkich. Uśmiecham się mimowolnie do siebie. Jestem z niego dumna.
- Hej! Zejdź na bok!- Woła do mnie jakiś młody chłopak. Schodzę trochę na dół i przesuwam się w bok. Grupa chłopaków stoi na skraju góry i widzę, że mają zamiar zrobić coś szalonego, głupiego. Wyrażają to ich miny. Nie chcę ich obrażać, ale nie wyglądają na doświadczonych. Obracam się by spojrzeć czy Harry już dojechał.
- Start!- Słyszę i obracam głowę na chłopaków. Zjeżdżają i drą się na cały głos. Przestraszonym wzrokiem patrzę na chłopaka, który jedzie praktycznie na mnie i wygląda jakby za chwile miał się przewrócić. W ogóle nie ma panowania nad nartami. Próbuję się cofnąć, ale trafiam na krzaki. Serce wali mi jak młot pneumatyczny, a ręce zaczynają się pocić. Nie wiem co robić, a na dodatek wszystko dzieje się tak szybko. Chłopak jedzie strasznie szybko i widzę przerażenie w jego oczach. Traci równowagę i chwyta się mnie.
- Nie!- Krzyczę, ale jest za późno. Pociągnął mnie kawałek za sobą, a dalej zaczęłam się kulać po zimnym, twardym śniegu. Próbowałam się czegoś złapać. Przytrzymałam się gałęzi, ale nie wytrzymałą zbyt długo. Ręka strasznie zaczęła mnie piec, a gdy na nią spojrzałam zobaczyłam krew. Zaczęłam krzyczeć głośniej niż dotychczas. Bolało mnie biodro i głowa. Uderzyłam o coś tak mocno, że straciłam na chwilę oddech. Siła była duża, ponieważ spadałam z taką szybkością jak ludzie jadący na nartach. Czułam paraliż i nie mogłam niczym ruszyć. W mojej głowie pojawił się krzyk chłopaka, który upadł szybciej niż ja. Byłam zła, że chwycił się mnie, ale wiem, że wiele osób ma taki odruch. Ja gdy się obalam też zazwyczaj chcę się czegoś złapać.
- Rose!- Słyszę krzyk Harry'ego- Rose!- Krzyknął raz jeszcze, ale teraz jego głos był bardziej przestraszony. Otwarłam oczy i zobaczyłam jak zbiega do mnie, a za nim jeszcze kilka innych osób. Zaczęłam kaszleć, a raczej krztusić się krwią, która płynie z mojego nosa. Harry upada na kolana przy mnie.
- Rose- Szepta i dotyka mojego policzka. Łza spływa po  moim policzku gdy widzę jego wyraz twarzy. Usta są delikatnie rozwarte, a oczy ma takie… smutne. Serce mi pęka. – Rosie, moja kochana Rosie- Przytula mnie. To jak mnie nazwał pozwala mi przez chwilę zapomnieć o bólu. Nie jestem jednak na tyle silna by móc walczyć. Mój organizm jest osłabiony po upadku jeszcze w domu. – Nie. Nie. Nie zamykaj oczu- W jego głosie jest tak wiele desperacji i błagania…- Rosie ja c…- Moje oczy się zamknęły i choć bardzo chciałam wiedzieć co chce mi powiedzieć to nie mogłam, bo straciłam kontakt z rzeczywistością.

_________________________________

Niespodzianka! 
Dodaję szybko rozdział, bo mam straszną wenę ( dzięki wam :*) i nie mogłam się powstrzymać żeby go nie napisać i nie dodać :D
Dziękuję za wspaniałe komentarze ♥ i mam nadzieję, że zostawicie pod tym rozdziałem dłuuugaśne komentarze ( bo takie uwielbiam :D ) jako podziękowanie, że dodałam tak szybko xD

Zastanawiam się czy założyć ask tego opowiadania... chcielibyście? :) 

30 komentarzy= next ( dacie radę! ♥)

Zapraszam na świetne tłumaczenia:
KLIK
KLIK

Obserwatorzy