- A-ale o co chodzi?- Pytam i pocieram dłońmi o moje nogi. Nie mogę nic poradzić na to, że zaczynam się wiercić.
- Rosalio, pewna osoba, która prosiła o anonimowość powiedziała mi coś co bardzo mnie zdziwiło. Nigdy nie sądziłam, że mogłoby się coś takiego stać, dlatego chcę to wyjaśnić- Czuję jak robi mi się słabo. Spoglądam na nią wyczekująco- Czy to prawda, że jesteś w ciąży?- Zaczynam kaszleć. Czuję jak kolory uchodzą z mojej twarzy i czuję wzrok Stylesa.
- Proszę mi uwierzyć, że to nieprawda. Nie rozumiem kto może rozpowiadać takie kłamstwa- Zachowuję spokój choć w środku cała drżę.
- Nie rozumiem dlaczego ta osoba miałaby kłamać
- Mam zrobić test ciąży i pani pokazać?!- Wybucham i wstaję. Dyrektorka marszczy czoło- Kto to pani powiedział?
- Nie mogę powiedzieć- Wzdycha- Ktoś bliski tobie- Nagle wszystko staje się jasne. To na pewno Ron.
- Moja siostra, tak?! Ostatnio nie jest między nami w porządku więc sądzę, że chciała zrobić mi na złość- Oddycham głęboko by się uspokoić.
- Uhh... Rosalio, w takim razie przepraszam. Będę cię miała jednak na oku. Chcę byś pomogła robić wystawę świąteczną na łączniku.
- Dobrze- Mówię i wychodzę. Jak Ronnie mogła powiedzieć coś takiego? Wiem, że mnie nienawidzi, ale co chciała zyskać takim kłamstwem?
- Hej! Gdzie się podziewałaś?- Słysze głos Nialla, a po chwili staje przede mną.
- Czekaliśmy za tobą- Dołącza do niego Steph- Coś się stało?
- Ronnie powiedziała dyrektorce, że jestem w ciąży
- Co do cholery?!- Krzyczy Niall.
- Suka- Warczy Steph.
- Nie przejmuj się...- Niall gładzi moje ramię.
- Łatwo wam mówić- Przepycham się między nimi i idę w stronę łącznika. Choć bardzo bym teraz chciała znaleźć się w domu, to muszę zrobić tę wystawę. Kocham święta Bożego Narodzenia, ale te nie zapowiadają się ciekawie.
Odkładam ostatnie pudło i chwytam moją torbę. Cała wystawa została wykonana w dość krótkim czasie, ale to na pewno z powodu dość obszernej grupy. Opuszczam w końcu szkołę i chyba jeszcze nigdy nie byłam tak bardzo z tego powodu zadowolona. Chcę się położyć i myśleć, że to był tylko zły sen. Ronnie posuwa się za daleko i może gdyby nie tak wiele złych rzeczy w moim życiu to miałabym siły na walkę z nią, ale nie mam siły. Jestem wykończona całym zamieszaniem między rodzicami, Harrym i szkołą. Może dobrze, że zbliżają się święta, bo będę miała czas na wypoczęcie. Ciekawie jak to będzie przeżyć święta z Harrym. Muszę wymyślić dla niego prezent!
Otwieram drzwi domu i wchodzę do środka. Do moich uszu dociera głośna rozmowa między moimi rodzicami więc stoję przy drzwiach i słucham. Zdaję sobie, że to niegrzeczne, ale coś sprawia, że nie mogę się ruszyć.
- Masz nowego faceta, który może cię utrzymywać!- Krzyczy tata.
- Masz podzielić majątek! Połowa mi się należy!
- Nic nie dostaniesz!
- Ach tak? Pójdę do sądu!- Tata prycha.
- To ja pracowałem na wasze utrzymanie więc nie ma mowy żebym się z tobą podzielił MOIMI pieniędzmi- Dopiero teraz zdaję sobie sprawę z tego jaką materialistką jest moja matka.
- Nie chcesz mi dać pieniędzy to będę starać się o wyłączne prawo do opieki nad dziećmi!- Oczywiście. Gdy to zrobi to będzie chciała dostawać alimenty.
- Dzieci są moje i mi ich nie odbierzesz!
- Po co ta złudna nadzieja?- Jestem pewna, że uśmiecha się głupio i kręci głową.
- Złudna?- Prycha ojciec
- Przecież dobrze wiemy, że nikt ci nie da wyłącznego prawa do opieki nad dziećmi. Nie odbierzesz mi Ron!
- Nie bądź tego taka pewna
- To ja je zdobędę. Ron zostanie ze mną. Ewentualnie wezmę Jamesa, bo może się przydać, ale Rose zawsze była niechcianym dzieckiem. To była wpadka i największy błąd. Są z nią same problemy-Łzy spływają po moich policzkach i muszę przytrzymać się ściany.
- Jak śmiesz tak mówić?!- Szloch wyrywa się z moich ust wiec szybko zaciskam dłonią moje usta- Wynoś się!- Krzyczy ojciec. Moja matka wychodzi na korytarz i przewraca oczami gdy mnie widzi. Tata natomiast przeczesuje dłonią swoje włosy i patrzy na mnie smutnym wzrokiem. Odsuwam się by moja matka mogła wyjść. Trzaska drzwiami. Zamykam oczy i zaczynam szlochać.
- Rose- Ojciec podchodzi do mnie i przytula mnie mocno- Nie powinnaś tego słyszeć- odsuwam się od niego.
- Przynajmniej wiem- Tata wzdycha- I nie warz się przyprowadzać tu Ron
- Dlaczego?
- Ona jest cholerną wariatką! Poszła do dyrektorki i powiedziała, że jestem w ciąży! Rozumiesz?- Mój głos się załamuje. Wchodzę do kuchni i otwieram szafkę z lekami. Drżącymi rękoma wyciągam lek na uspokojenie. Próbuję chwycić jedną, ale moje ręce trzęsą się zbyt mocno- Cholera!- Rzucam opakowanie i wybiegam z kuchni. Omijam tatę i wychodzę z domu. Zaczynam biec, ponieważ zauważyłam, że mnie to odstresowuje. Mam obrany kierunek- dom Stylesa. Potrzebuję wygadać się komuś kto mnie zrozumie.
Dzwonię dzwonkiem kompletnie zdyszana.
- Rose?- Pyta nieco zdziwiony. Wchodzę do środka i ciągnę go za sobą.
- Nie wnikam co robiłeś u dyrektorki. Potrzebuję się wygadać
- Rosie...
- Cicho- Marszczę nos- Siadaj- Rozkazuję
- Co się stało? I czy musisz być taka władcza?- Uśmiecha się.
- Nie- Śmieję się i siadam mu na kolanach.
- Co się stało?- Pyta i przeczesuje dłonią moje włosy.
- Moi rodzice... oni się rozwodzą- Szepcę.
- Och
- W sumie to dobrze. Moja...- Zacinam się, ponieważ nie mogę nazwać ją 'mamą'- ...rodzicielka nie przepada za mną. Nie wspomnę o Ron- Wzdycham- Zrobiła się jakaś dziwna. Wiesz, nie tak, że zawsze się dogadywałyśmy, ale tolerowałyśmy się, niestety nie wiedziałam, że jest zdolna posunąć się do czegoś takiego. Jedynym normalnym w tej rodzinie jest James.
- A tata?- Pyta
- Jest ok, ale musi się kontrolować. Trochę mnie przeraża- Milknę na chwilę- Bym zapomniała ci powiedzieć, że mieszkam gdzie indziej.
- Mhm- Oblizuje wargę.
- Co?- Marszczę nos.
- Wyglądasz seksownie- Uderzam go w klatkę i śmieję się- Rose?
- No?
- W sumie to dlaczego ona to powiedziała?
- Chodzi ci o Ron?
- Mhm
- Sądzę, że dlatego, iż miała mi coś o tobie powiedzieć, ale musiałabym coś zrobić, a ja nie chciałam- Zaczyna się wiercić i wygląda jakby czuł się niekomfortowo- Coś nie tak?
- Nie- Uśmiecha się, ale wychodzi z tego grymas. Wzdycham i schodzę z jego kolan.
- No chodź- Łapie mnie za nadgarstek i z powrotem sadza mnie na swoich kolanach- Co chcesz na kolację?- Pyta podczas całowania mojej szyi.
- A ty?
- Ciebie
- Spadaj- Śmiejemy się. Podnosi się ze mną przez co zaczynam piszczeć. Idzie do kuchni i sadza mnie na blacie.
- Mam winogrono- Mówi przeszukując lodówkę. Schodzę z blatu i podchodzę do niego. Wybucham śmiechem gdy widzę co znajduje się w jego lodówce- Co?- Uśmiecha się.
- Mrożonki? Serio?
- Mrożonki są super- Porusza zabawnie brwiami.
- I baaardzo zdrowe
- Mhm- Śmiejemy się.
-I pomyśleć, że sądziłam, iż ty potrafisz gotować- Kręcę głową. Bierze winogrono i prowadzi mnie za rękę na górę. To niesamowite jak wpływa na mnie jego obecność. Potrafi sprawić, że okropny dzień wydaje się być piękniejszy, a wszystkie moje lęki i obawy uciekają.
Kładzie talerz na łóżku, a po chwili rzuca się na łóżko. Kładę się obok niego, a pomiędzy nami jest tylko przestrzeń na talerz. Chcę wziąć z niego winogrono, ale uderza mnie delikatnie w rękę.
- Hmm?- Nie dostaje odpowiedzi, a w zamian on bierze winogrono i gestem każe otworzyć mu buzie. Robię to samo i w sumie trwa to przez jakiś czas. Śmiejemy się z siebie i dobrze bawimy do czasu gdy na talerzu zostaje tylko patyk.
- Idziemy się kąpać?- Pyta gdy wstaje z łóżka.
- Idziemy?
- No. Ty i ja?- Rumienię się na myśl o wspólnym kąpaniu.
- Umm... no nie wiem
- Och, no chodź- Ciągnie mnie za rękę do łazienki. Odwracam się gdy ściąga spodnie.
- Już?- Pytam. Nie jestem na tyle śmiała by go oglądać.
- Mhm- Odwracam się i piszczę gdy stoi goły.
- O Boże, Harry- Marudzę i odwracam się. Z nerwów zaczynam bawić się włosami. Słyszę jego śmiech coraz bliżej siebie. Jego zimne palce dotykają mojej skóry pod bluzką, następnie ją ściągają.
- Dołącz do mnie, kochanie- Szepce do mojego ucha powodując motylki w moim brzuchu. Kiwam delikatnie głową. Chociaż nie widzę jego twarzy jestem prawie pewna, że się uśmiecha. Ściągam ubranie, a następnie bieliznę. Kompletnie zawstydzona wchodzę do wanny i siadam pomiędzy jego nogami, tak jak mi kazał.
- Rozluźnij się- Szepce do mojego ucha co powoduje, że spinam się jeszcze bardziej. Moczy gąbkę, a następnie polewa nią moje plecy. Zamykam oczy gdy jego dłonie wcierają płyn w moje ciało. Pozwalam sobie zmyć mydło. Mimo tego, iż nasze ciała są już umyte, nadal siedzimy w wannie.
- I co, było tak źle?- Pyta mnie gdy wychodzę za nim. Owija mnie ręcznikiem. Kiwam przecząco głową, a on uśmiecha się. Wycieram swoje ciało i zostaję chwilę dłużej w łazience niż Harry. Gaszę światło i powoli idę do sypialni. Otwieram delikatnie drzwi i zaglądam do środka. Harry z kimś rozmawia, a gdy słyszy jak wchodzę do pomieszczenia, rozłącza się. Kładę się na łóżku i przykrywam się kołdrą.
- Kto dzwonił?
- Louis- Kładzie się obok mnie i przyciąga do siebie- Śpij, aniołku- Uśmiecham się i kładę głowę na jego klatce. Nucenie Harry'ego sprawia, że zasypiam jeszcze szybciej.
- Rose- Ojciec podchodzi do mnie i przytula mnie mocno- Nie powinnaś tego słyszeć- odsuwam się od niego.
- Przynajmniej wiem- Tata wzdycha- I nie warz się przyprowadzać tu Ron
- Dlaczego?
- Ona jest cholerną wariatką! Poszła do dyrektorki i powiedziała, że jestem w ciąży! Rozumiesz?- Mój głos się załamuje. Wchodzę do kuchni i otwieram szafkę z lekami. Drżącymi rękoma wyciągam lek na uspokojenie. Próbuję chwycić jedną, ale moje ręce trzęsą się zbyt mocno- Cholera!- Rzucam opakowanie i wybiegam z kuchni. Omijam tatę i wychodzę z domu. Zaczynam biec, ponieważ zauważyłam, że mnie to odstresowuje. Mam obrany kierunek- dom Stylesa. Potrzebuję wygadać się komuś kto mnie zrozumie.
Dzwonię dzwonkiem kompletnie zdyszana.
- Rose?- Pyta nieco zdziwiony. Wchodzę do środka i ciągnę go za sobą.
- Nie wnikam co robiłeś u dyrektorki. Potrzebuję się wygadać
- Rosie...
- Cicho- Marszczę nos- Siadaj- Rozkazuję
- Co się stało? I czy musisz być taka władcza?- Uśmiecha się.
- Nie- Śmieję się i siadam mu na kolanach.
- Co się stało?- Pyta i przeczesuje dłonią moje włosy.
- Moi rodzice... oni się rozwodzą- Szepcę.
- Och
- W sumie to dobrze. Moja...- Zacinam się, ponieważ nie mogę nazwać ją 'mamą'- ...rodzicielka nie przepada za mną. Nie wspomnę o Ron- Wzdycham- Zrobiła się jakaś dziwna. Wiesz, nie tak, że zawsze się dogadywałyśmy, ale tolerowałyśmy się, niestety nie wiedziałam, że jest zdolna posunąć się do czegoś takiego. Jedynym normalnym w tej rodzinie jest James.
- A tata?- Pyta
- Jest ok, ale musi się kontrolować. Trochę mnie przeraża- Milknę na chwilę- Bym zapomniała ci powiedzieć, że mieszkam gdzie indziej.
- Mhm- Oblizuje wargę.
- Co?- Marszczę nos.
- Wyglądasz seksownie- Uderzam go w klatkę i śmieję się- Rose?
- No?
- W sumie to dlaczego ona to powiedziała?
- Chodzi ci o Ron?
- Mhm
- Sądzę, że dlatego, iż miała mi coś o tobie powiedzieć, ale musiałabym coś zrobić, a ja nie chciałam- Zaczyna się wiercić i wygląda jakby czuł się niekomfortowo- Coś nie tak?
- Nie- Uśmiecha się, ale wychodzi z tego grymas. Wzdycham i schodzę z jego kolan.
- No chodź- Łapie mnie za nadgarstek i z powrotem sadza mnie na swoich kolanach- Co chcesz na kolację?- Pyta podczas całowania mojej szyi.
- A ty?
- Ciebie
- Spadaj- Śmiejemy się. Podnosi się ze mną przez co zaczynam piszczeć. Idzie do kuchni i sadza mnie na blacie.
- Mam winogrono- Mówi przeszukując lodówkę. Schodzę z blatu i podchodzę do niego. Wybucham śmiechem gdy widzę co znajduje się w jego lodówce- Co?- Uśmiecha się.
- Mrożonki? Serio?
- Mrożonki są super- Porusza zabawnie brwiami.
- I baaardzo zdrowe
- Mhm- Śmiejemy się.
-I pomyśleć, że sądziłam, iż ty potrafisz gotować- Kręcę głową. Bierze winogrono i prowadzi mnie za rękę na górę. To niesamowite jak wpływa na mnie jego obecność. Potrafi sprawić, że okropny dzień wydaje się być piękniejszy, a wszystkie moje lęki i obawy uciekają.
Kładzie talerz na łóżku, a po chwili rzuca się na łóżko. Kładę się obok niego, a pomiędzy nami jest tylko przestrzeń na talerz. Chcę wziąć z niego winogrono, ale uderza mnie delikatnie w rękę.
- Hmm?- Nie dostaje odpowiedzi, a w zamian on bierze winogrono i gestem każe otworzyć mu buzie. Robię to samo i w sumie trwa to przez jakiś czas. Śmiejemy się z siebie i dobrze bawimy do czasu gdy na talerzu zostaje tylko patyk.
- Idziemy się kąpać?- Pyta gdy wstaje z łóżka.
- Idziemy?
- No. Ty i ja?- Rumienię się na myśl o wspólnym kąpaniu.
- Umm... no nie wiem
- Och, no chodź- Ciągnie mnie za rękę do łazienki. Odwracam się gdy ściąga spodnie.
- Już?- Pytam. Nie jestem na tyle śmiała by go oglądać.
- Mhm- Odwracam się i piszczę gdy stoi goły.
- O Boże, Harry- Marudzę i odwracam się. Z nerwów zaczynam bawić się włosami. Słyszę jego śmiech coraz bliżej siebie. Jego zimne palce dotykają mojej skóry pod bluzką, następnie ją ściągają.
- Dołącz do mnie, kochanie- Szepce do mojego ucha powodując motylki w moim brzuchu. Kiwam delikatnie głową. Chociaż nie widzę jego twarzy jestem prawie pewna, że się uśmiecha. Ściągam ubranie, a następnie bieliznę. Kompletnie zawstydzona wchodzę do wanny i siadam pomiędzy jego nogami, tak jak mi kazał.
- Rozluźnij się- Szepce do mojego ucha co powoduje, że spinam się jeszcze bardziej. Moczy gąbkę, a następnie polewa nią moje plecy. Zamykam oczy gdy jego dłonie wcierają płyn w moje ciało. Pozwalam sobie zmyć mydło. Mimo tego, iż nasze ciała są już umyte, nadal siedzimy w wannie.
- I co, było tak źle?- Pyta mnie gdy wychodzę za nim. Owija mnie ręcznikiem. Kiwam przecząco głową, a on uśmiecha się. Wycieram swoje ciało i zostaję chwilę dłużej w łazience niż Harry. Gaszę światło i powoli idę do sypialni. Otwieram delikatnie drzwi i zaglądam do środka. Harry z kimś rozmawia, a gdy słyszy jak wchodzę do pomieszczenia, rozłącza się. Kładę się na łóżku i przykrywam się kołdrą.
- Kto dzwonił?
- Louis- Kładzie się obok mnie i przyciąga do siebie- Śpij, aniołku- Uśmiecham się i kładę głowę na jego klatce. Nucenie Harry'ego sprawia, że zasypiam jeszcze szybciej.
____________________________
Siemka! Dodaję dzisiaj jako prezent na święta :D Wesołych Świąt!
Mam nadzieje, że wyszedł ok :D W następnym rozdziale zaczyna się dziaaaaać!!! Długo nie będziecie czekać, bo w sobotę dodam next :D
Buziaki :*
Nie, jednak nie. Komentuje teraz, bo nie mogłam się powstrzymać xd Ten rozdział jest tak strasznie zajebisty! Jesteś genialna, mówiłam Ci już to kiedyś? (: Jak nie, to mówię Ci teraz
OdpowiedzUsuńTak potrafisz mnie wciągnąć, że o losie xd
Już myślałam, że to Harry na nią nafrajerzył! :o Poważnie. Zwracam mu honor, chociaż nie rozumiem, co On tam robił, skoro tylko pilnował, żeby szafa się nie przewróciła xd No może właśnie to. xd By mu jeszcze Rozelkę przygniotło, i co wtedy?!
Co za głupia Ron! Ja wiedziałam, że ona jest nienormalna, ale że aż tak?! Dyrektorka to też jest dobra. xd Prosto z mostu - jesteś w ciąży? Rozbawiła mnie odpowiedź Rosie xd "Mam zrobić test ciążowy i pani pokazać?!" xd Hahahah, prawie laptopa upuściłam. Niall i Steph to jednak zajebiści przyjaciele ^^ Zawsze są przy niej i cały czas ją wspierają!
O matko! :O
Ja gdybym z ust własnej matki usłyszałam, że byłam wpadką i największym błędem... Nie wiem, co bym zrobiła. Albo to o Jamesie. Że jeszcze się do czegoś przyda -.-' Ja myślałam, że własne dzieci nie są do "przydawania się". Co za suka.
Ojciec Rosie jest chyba spoko, tylko mógłby trochę mniej się wydzierać, bo widać Rozelka się go boi.
O! I tutaj zdecydowanie najlepszy moment rozdziału! HARRY! ^^
Jaki On jest kochany! (jak na razie, później pewnie będę na niego bluzgać xd)
"Co chcesz na kolacje? Ciebie" <3 Aww, aww, aww ^^
Rozpłynęłam się! (:
Później ta kąpiel... Matko, podziwiam Rosie. Serio xd Tak się...rozebrać i patrzeć jak Harry jest nagi... Matko xd Co za emocje. Ale było słodko i Styles był bardzo delikatny! :D
Co ten Louis tak ciągle do niego wydzwania, no?! :o
Nie garnę, chociaż już mam pewne podejrzenia :>
Uff, chciałam, żeby komentarz był długi ciekawe czy mi się uda!
Już nie mogę doczekać się soboty (:
Pozdrawiam <3
również wesołych świąt , a co do rozdziału to słodki ^^
OdpowiedzUsuńświetne ! :)
OdpowiedzUsuńMatko, ten rodział jest tak świetny! :x Matka Rose to totalna.. dziwka, musiałem wybecz xD. Jak można powiedzieć, że córka była wpadką i krzyczeć, że jest nie chcianym dzieckiem! Pamiętasz jak Ci pisałem,że jakbym był Rose to bym uderzył za tamtą akcję dyrektorkę? Tym razem zrobił bym tak samo z Ronnie i "rodzicielką". Cały czas ciekawi mnie ten wątek Harrego i Louisa? MOŻE L:ARRY? Nieee, ja bym tego nie przeżył. Tak bardzo chcę już 24 rozdział! <3 Uwielbiam Cię.
OdpowiedzUsuńDopiero 2 dni temu "odkryłam" tego bloga i muszę ci powiedzieć że jestem z tego powody strasznie wściekła na siebie. Jak mogłam nie wiedzieć o nim wcześniej, Jesteś genialna i piszesz świetnie. Czekam na kolejny z niecierpliwością nie mniejszą niż na wideo do You&I Masz Talent i to wielki <333
OdpowiedzUsuń~Lexi
haha rozdział świetny !! Myślałam, że wie o nich, a tu prosze... cąża xdd Wesołych Świąt życzę kochana !!! :* <3 ~ Natalia
OdpowiedzUsuńEjj to ja mam jeszcze lepszy pomysł . Sroko nie może być paringu Jace-Harry to zrób Larry'ego. On tak cały czas dzwoni i wgl :33
OdpowiedzUsuńNie ma nic seksowniejszego niż seksowny gej z drugim seksownym gejem !! Słuchaj się Łucji bo ona zawsze mówi prawdę. Wiem, że to twój blog ale mam jeszcze jedną malusieńką podpowiedź. A więc hmm.... co powiesz na paring Jace-sexy Lucy ?
Tak tylko... mówię :D
Lecę czytać następny buźki ^^
ps. mama Rose to suka
TEN ROZDZIAŁ JEST CUDOWNY
OdpowiedzUsuń