piątek, 23 maja 2014

Rozdział 29

"- Zaczekaj- Dziewczyna staje przede mną i patrzy na mnie wzrokiem, z którego nie mogę nic wyczytać. Rose była jak otwarta księga, jej emocje można było czytać przez oczy. Może to nie zaleta, ale ja to kochałem i kochać będę."

Brąz włosy pielęgniarki układają się kaskadami na jej chudych ramionach. Patrząc na nią uświadamiam sobie jak bardzo tęsknię za Rose. Chcę by znów objęła mój kark i wplotła swoje delikatne palce w moje włosy. Pocałowałbym jej słodkie usta, a ona oddała by pocałunek, wszystko byłoby tak jak dawniej. Szybko otrząsam się z swoich surrealistycznych marzeń.
- Nie jesteś z rodziny...- Gdzieś we mnie jest złość, ale nie potrafię zidentyfikować tego miejsca. Denerwuje mnie to, że jej tu nie ma, denerwuje mnie to, że nie wiem czy się obudzi, denerwuje mnie to, że nie chcą mi powiedzieć nic na temat jej zdrowia.
- Nie musisz kończyć, znam tę gadkę na pamięć- Przewracam oczami. Robię krok by ją wyminąć, ale ona łapie mnie za łokieć i spogląda na mnie wzrokiem jakby traciła właśnie swoją cierpliwość. Wygląda zabawnie. Pamiętam jak Rose marszczyła swój nosek gdy coś jej nie pasowało, to też było zabawne.
- Daj mi skończyć- Syczy- Chciałam powiedzieć, że wiem, że nie jesteś z rodziny, ale wiem kim dla niej jesteś i...- Spogląda na mnie. Jestem jak tykająca bomba i jeśli zaraz nie dowiem się prawdy to wybuchnę- Ona... obudziła się- To był cios, który we mnie uderzył jak strzała prosto w serce. Tak bardzo na to czekałem, ale teraz gdy to dzieje się naprawdę, nie wiem co zrobić. Mam ochotę wbiec do jej pokoju i ją uściskać, ale wiem, że ona nie chce mnie widzieć. Wewnątrz mnie panuje wielki chaos. Zwycięża jednak lęk, tak głupi i silny. Zaczynam się cofać, aż w końcu wybiegam ze szpitala. Czasami mamy swoje słabości i lęki. Chodź bardzo chciałem jej przebudzenia się, nie brałem pod uwagę lęku z jakim będę musiał się zmierzyć. To przeze mnie to zrobiła, wiem to i jeśli wszedłbym tam musiałbym umrzeć... umrzeć z lęku i smutku na widok jej cierpienia. Lęk jest w nas i nie idzie się go pozbyć.

Rose

Budzę się, gdy jest pora obiadowa. Zauważam kolejną różę co oznacza, że tu był. Wzdycham i kładę się na boku. Powstrzymuję się jednak od wspomnień o nim i mobilizuję się do ćwiczeń. Chcę w końcu stanąć na trawie i zobaczyć zieleń.
- Rose!- Chloe wbiega do sali omal się nie zabijając.
- Coś się stało?- Poprawiam się na łóżku, a ona wyciera spod ze swojego czoła. Zauważam, że jest ubrana w normalne rzeczy.
- Mam dzisiaj wolne, ale musiałam tu przyjechać. Nienawidzę autobusów bez klimatyzacji- Wzdycha i wypija moją wodę. Chichoczę cicho.
- Co takiego się stało?
- Był wczoraj tutaj Harry...
- Mhm...
- No i wie, że się obudziłaś! Powiedziałam mu! Przepraszam!
- C-co?- Oddech uwiązł mi w gardle na samą myśl, że on o tym wie- Co teraz?
- Cześć...- Do pokoju wchodzi Steph- Co macie takie miny?
- Harry wie, że się obudziłam- Jestem przerażona, cała w środku drżę.
- To chyba świetnie, nie?
- Raczej nie. Nie jestem pewna czy chcę go widzieć- Steph wzdycha.
- To ja już pójdę. Pa- Wychodzi zanim jej odpowiadam.
- Rose, musisz wiedzieć, że on wiele zrobił z myślą o tobie i sądzę, że mu się to należy.
- Czy może w końcu mi ktoś powiedzieć co się stało przez ten czas, a nie żyję w ciągłej niewiedzy?
- Jasne, przepraszam- Steph siada obok mnie i kradnie mi truskawkę. Patrzę na nią wyczekująco- A więc...Twój tata awansował w pracy i praktycznie ciągle go nie ma i chyba kogoś sobie znalazł- Zaraz...Co? Mój tata ma nowa partnerkę? Mam nadzieję, że ma więcej skrupułów niż moja matka- Twoi rodzice są już po rozwodzie. Mama wyjechała z siostrą, ale dzwoniły kilka razy pytając o ciebie. James jest zaręczony z Emily. Są świetną parą. Niall rozmawiał z Ronn i uświadomił jej kilka rzeczy Na przykład, że nie spotyka się z sukami- Wybuchamy śmiechem- Ale poskutkowało, bo się zmieniła. Ja spotykam się z Zaynem- Pamiętam, gdy chciała zdobyć jego numer, a on powiedział, że nie pamięta. Po za tym to przyjaciel Harry'ego.
- Jak to?
- Często widywałam się z Harrym no i on kilka razy też tam był. Nie mogę w to uwierzyć!- Jest tak bardzo podekscytowana.- Styles był załamany, gdy dowiedział się co się stało. Musiał mu ktoś pomoc. Horan wyjechał w tym czasie na kilka miesięcy do kuzynki, która zachorowała na białaczkę.
- Rozumiem. Och, co u niej?
- Nie żyje.
- O Boże. Przepraszam.
- Ok.ok. To od Zayna wiem wiele rzeczy na temat Harry'ego. Zaczął od zerwania z dyrektorką, pogodził się z bratem oraz rodziną. Zmienił swoje życie i teraz sam zarabia na swoje utrzymanie, a swoje pieniądze przelał na szpitalu w Wolverhampton dla dzieci chorych na białaczkę oraz na twój oddział. Podobno wspomógł biedne rodziny i zawsze mówił, że to dla ciebie i to ty jesteś jego motywacją. Chodzi do pracy i zmienił się z charakteru. Panuje nad gniewem, jest wrażliwy, pomocny i uczynny- Chwilę jestem jakby w innym świecie. Staram się by dotarło do mnie to co powiedziała, ale trudno mi w to uwierzyć. Nie wierzę, że Harry coś do mnie czuje. Przecież byłam jego zabawką, tak? Miał mnie wyrzucić i na zawsze zapomnieć,a  nie odłożyć w kąt i pobawić się jak mu się przypomni.
Myśl jednak, że o mnie nie zapomniał i zrobił tyle z myślą o mnie sprawia, że żołądek ściska mi się, a serce szybko kołacze. Nie wiem co powiedzieć, jestem szczęśliwa, że o mnie pamięta. Przytulam szybko Steph i zaczynam płakać.
- Heeej- Pociera moje plecy.
- Czy-czy... on... Czy on mnie kocha?
- Sądzę, że nad życie. Widziałam jak użalał się nad sobą i płakał- Jestem pewna, że Steph słyszy moje serce- A ty... kochasz go?
- Kocham go cały czas i nigdy nie przestanę- Zamykam oczy i wyobrażam sobie nasze spotkanie. Chcę by było natychmiast. Tu i teraz.

Harry

Minął prawie tydzień od czasu, gdy dowiedziałem się, że Rose obudziła się. Choć bardzo chciałem ją zobaczyć zbyt lękałem się. Jestem ciotą i idiotą. Powinienem o nią walczyć, a nie siedzieć z piwem w ręce na kanapie i użalać się nad sobą.
Przypominam sobie jak rozmawiałem z ojcem. Powiedział mi coś co powinno być dla mnie motywacją.

- Kobieta chce życia jak z bajki i księcia z niej. Musisz jej po prostu to dać. 
- Co jeśli nie chcę?
- To znaczy, że jej nie kochasz, bo jeśli byś ją kochał, zrobiłbyś dla niej wszystko

Wstaję z kanapy i idę do łazienki. Biorę prysznic i zmieniam ubranie.

- Prawdziwa miłość przetrwa wszytko i zostanie na zawsze. Nie możesz sądzić, że już cię nie kocha. Miłość jest albo nie ma jej w ogóle. 

Zakładam buty i zbiegam ze schodów kamienicy.

- Nic nie osiągniesz, gdy nie będziesz walczyć

Wsiadam do auta i odjeżdżam.


Rose

Minął miesiąc. Miesiąc odkąd Harry dowiedział się o prawdzie. Spędziłam cały czas na czekaniu na niego, ale nadaremnie. On nie przychodził, kwiaty więdły i nie pojawiały się nowe by można było zastąpić stare. Potrzebowałam świadomości, że za mną tęskni i o mnie myśli. Ćwiczyłam wmawiając sobie, że muszę zacząć normalnie funkcjonować i może wtedy się mną zainteresuje, ale on po prostu stchórzył. Bał się i ja też. Jednak znaczna większość mnie do niego ciągnęła. Śmiem myśleć, iż Harry się zagubił i nie potrafi odróżnić miłości od troski i zauroczenia.
Chciałabym mieć własnego wymarzonego księcia na białym koniu, który by mnie rozumiał... ale czy to nie byłoby nudne? Sprzeczki to element związku....
I znów marzę o moim i Harry'ego związku, nie mogąc dopuścić do siebie myśli, że to nigdy nie będzie działo się naprawdę.
- Nooo, Rose. Jedziemy- Chloe chwyta rączki od wózka i pcha mnie w stronę windy.
- Nienawidzę windy- Marudzę
- Już niedługo nie będziesz musiała z niej korzystać- Mruga do mnie i ciągnie wózek, gdy drzwi się otwierają. Jestem podekscytowana świadomością, że zobaczę dwór. Jest już początek lata i chcę widzieć ten cudowny krajobraz.
- Gotowa?
- Jasne!- Chloe otwiera drzwi szpitalne i nagle uderza we mnie oślepiające słońce, które wręcz parzy. Przez chwilę jestem niezadowolona, ale gdy otwieram oczy zauważam cudowną zieleń i kolorowe kwiaty. Wytężam słuch, a wtedy docierają do mnie wszystkie wesołe śpiewy ptaków i krzyki dzieci. Mimowolnie uśmiecham się i ponaglam Chloe by zawiozła mnie na trawę.
Zatrzymujemy się na środku trawnika. W około mnie jest kilka drzew, są też o białych liściach. Wygląda jak prawdziwy raj. Nie mogąc się powstrzymać, zbieram wszystkie swoje siły i unoszę się na dłoniach. Uśmiech rośnie na mojej twarzy, gdy odrywam się od wózka. Chloe pomaga mi utrzymać równowagę. Zdejmuję szpitalne kapcie i dotykam bosymi nogami trawy. Bawię się palcami, a zieleń łaskocze moje stopy. Zaczynam się śmiać, a następnie przytulam Chloe.
- Byłam głupia chcąc to wszystko stracić, teraz widzę gdzie czai się szczęście- Mówię jak zahipnotyzowana.
- Cieszę się, że tak sądzisz- Całuje mnie w policzek- Czeka cię jeszcze jedna niespodzianka- Odwraca głowę w lewo, patrzę w tym kierunku i zauważam jakieś auto, którego nie znam. Po chwili męska sylwetka wychodzi z niego. Słyszę charakterystyczne kliknięcie drzwi. Mężczyzna odwraca się, a ja siadam na wózku. Nie oddycham chwilę, ręce zaczynają mi się pocić, a serce za chwilę chyba przebije mi skórę.
- Zabierz mnie... gdziekolwiek- Mówię rozhisteryzowanym głosem.
- Spokojnie- Bawi się moimi włosami. Spoglądam na niego i zauważam anioła. Jego nogi twardo kroczą, koszula rozwiana jest na boki, mierzwi swoje włosy, a promienie słońca padają na niego. Wycieram szybko łzę.
Muszę uciec, muszę uciec...
- Rose- Zamykam oczy, a jego głos kilkakrotnie powtarza się w mojej głowie. Ta niesamowita barwa i chrypka... Podnoszę wzrok.
- Harry- Szepcę cichutko. Klęka przede mną i zanim się orientuję on przytula mnie mocno. Właśnie obejmuję największą wartość mojego życia.
Nie mogąc dłużej wytrzymać, wybucham płaczem.
- Tak bardzo za tobą tęskniłem- Ściska mnie jeszcze mocniej.
- Nawet nie wiesz jak długo czekałam na tę chwilę
- Przepraszam, że stchórzyłem, przepraszam za wszystko. Nie mógłbym cię zostawić, jesteś dla mnie światełkiem w tunelu. Sprawiasz, że moje życie nabiera sensu... O nie, to nie było tak- Chichoczę cicho, gdy drapie się po głowie- Ok, improwizuje- Ociera moją łzę- Twoje łzy są dla mnie cierpieniem, twój smutek jest dla mnie bólem więc proszę nie płacz, bo sprawiasz, że cierpię. Nie mogę znieść świadomości, że chciałaś ze sobą skończyć z mojego powodu. To jak zabicie części mnie, bo jesteś brakującym elementem mojego serca i muszę o nie dbać jak o własne. Już nigdy nie pozwolę by stała ci się jakaś krzywda. Chcę by i moje serce było częścią twojego, ponieważ.... Kocham cię, Rose.


___________________________

No i mamy wielki powrót Harry'ego!

Jeeest! W końcu! Przepraszam, ale pewnie rozumiecie, że niedługo wystawianie ocen i w ogóle. 
Sądzę, ze rozdział jest w miarę. 
Dziękuje za wszystkie komentarze!!! Ach... kocham was!
+ Wszystkie cytaty, które nie są w cudzysłowu są mojego autorstwa ;) 

25 KOMENTARZY= NEXT 

Pozdrawiam ;*

28 komentarzy:

  1. O zgrozo, co się tutaj dzieje! *.*
    Dziękuję Rosie :* Za to, że przestałaś robić z Harry'ego pieprzonego sukinsyna ♥
    Cieszę się bardzo, że zrozumiał swoje błędy i postanowił się zmienić. Jestem z niego taka dumna!
    Hm... Dużo się działo, gdy Rosie była nieprzytomna. Najbardziej ucieszyła mnie wiadomość, że James się zaręczył, a Niall powiedział Ronn trochę prawdy xd Haha, rozbroiło mnie to xd
    Stephanie! Mrrr ... Panienka się za Zayna wzięła :D Hah, ciekawe czy im się uda.
    Boże. Poryczałam się na końcówce ;-;
    To było takie wzruszające! I to przełamanie się Stylesa, to gdy wyszedł z domu. Matko. I love you!
    Jego słowa sprawiły, że upadłam. Pomińmy fakt, że czytałam ten rozdział, leżąc na łóżku xd
    Dodawaj szybko kolejny rozdział ^^
    Bo uschne xd
    Pozdrawiam ♥
    PS. Jestem pierwsza! :D (chyba xd)

    OdpowiedzUsuń
  2. O jezu harry *.*
    Sie poplakalam..moje serce tonie w lzach, serio.
    Ja chce juz szybko nastepnego rozdzialu prosze pisz szybko..
    Btw juz myslalam ze hazz jej sie oswiadczy <33

    OdpowiedzUsuń
  3. Pomimo miliona komarów i mrówek w moim pokoju PRZECZYTAŁAM :D Od czego zacząć? To biere się za miłość: On i Ona. Spotkał ją. Miłość. Wielka Miłość. Wyznał i Przeprosił. Oni się kochają .A przepraszam gdzie jakieś zaręczyny czy coś? Dobra może za bardzo się zagalopowałam, bo i tak co chwila było "NIE PŁACZ IDIOTKO!". Kochany Harry, jak miło! Kurcze taki Harry to dobra sprawa xD Rozczulający rozdział, no ale jest SUPER ;P I to ciągłe odświeżanie strony, bo nowe wydarzenia Harrego i Rose nie mogą czekać. Nie chcę cię poganiać, bo tak samo ten stres przedzakończeniowoszkolny jest i u mnie ale błagam, proszę PISZ SZYBKO TEN KOLEJNY NOOO. Padam. Dobranoc.(ooo dzisiaj ma być deszcz meteorytów. super nie?)

    OdpowiedzUsuń
  4. następny boski ^

    OdpowiedzUsuń
  5. daj następny proszę świetny :*

    OdpowiedzUsuń
  6. Kurdepo płakałamsię nekst musi być dziś

    OdpowiedzUsuń
  7. omomo następny proszę proszę proszę

    OdpowiedzUsuń
  8. jezu sliczny następny + miłego dnia

    OdpowiedzUsuń
  9. Wow, kocham !

    OdpowiedzUsuń
  10. OMG !! tyle czekałam na tę chwilę !! pogodzili się !!<3

    OdpowiedzUsuń
  11. Awwww;** Ale słodko <3

    OdpowiedzUsuń
  12. Jejciu, kocham to opowiadanie <33

    OdpowiedzUsuń
  13. O BOSZ, TO JEST SWIETNE . LOVCIAM CIEBIE HARREGO I ROSIE

    OdpowiedzUsuń
  14. szybko następny ;*

    OdpowiedzUsuń
  15. jezu świetne daj następny

    OdpowiedzUsuń
  16. daj nęksa dziś

    OdpowiedzUsuń
  17. kocham dziś będzie nowy rozdział ? :*

    OdpowiedzUsuń
  18. Cudeńko <3 :)

    OdpowiedzUsuń
  19. następny plizz *(())*

    OdpowiedzUsuń
  20. Łał! Naprawdę łał! Harry..

    OdpowiedzUsuń
  21. harry omomo dasz następny

    OdpowiedzUsuń
  22. super dasz neksa

    OdpowiedzUsuń
  23. Boski *u* Czekałam na tą chwilę :3

    OdpowiedzUsuń
  24. Cudowny :))) Następny :*

    OdpowiedzUsuń

Obserwatorzy